2023 Sunday
Następny dzień minął i o jeden dzień mniej do spotkania się z Jezusem.
2024 Tuesday
Co robisz po przyjęciu Komunii Świętej? Czy
wracasz do swojej ławki w roztargnieniu, z myślami błądzącymi, zwracając uwagę
na innych wokół ciebie i nie spotykając naszego Pana na autentycznym duchowym
poziomie? Czy pozwalasz, aby ta chwila była chwilą prawdziwej modlitwy i komunii
z Bogiem? Jeśli prawda jest taka, że to pierwsze, po prostu bądź szczery wobec
siebie i wobec Boga i wykorzystaj tę świadomość jako okazję do ponownego
zbadania swojego podejścia do tego najświętszego Daru! Chwila po Komunii Świętej
jest cennym momentem, w którym każda dusza jest zaproszona do bycia pochłoniętą
przez Tego, który właśnie został pochłonięty. Innymi słowy, akt przyjmowania
Komunii Świętej nie jest tylko fizycznym aktem, który wykonujemy, musi również
stać się czymś, co Bóg czyni dla nas. Musimy wybrać nie tylko pochłonięcie
naszego Pana, musimy również pozwolić Mu pochłonąć nas swoim Miłosierdziem. Nie
ma lepszego czasu na to niż chwile po otrzymaniu tego bezcennego Daru. Dokonuje
się tego, czyniąc swoje życie ofiarą dla Boga. „Ofiara” jest ofiarą, a przyjęcie
Komunii Świętej musi stać się momentem, w którym całkowicie ofiarujemy się
naszemu Boskiemu Panu.
Zastanów się nad ostatnim razem, kiedy przyjąłeś Komunię Świętą. Jakie to było
doświadczenie? Czy całkowicie skupiłeś się na tym, co robiłeś? Czy ofiarowałeś
siebie naszemu Panu jako ofiarę miłości? Czy oddałeś się w ręce naszego Pana w
sposób ofiarniczy? Czy pozwoliłeś naszemu Panu pochłonąć cię swoją miłosierną
miłością? Rozważ te pytania i oddaj się tej głębi ofiary. Jeśli to zrobisz,
Komunia Święta stanie się największym aktem Miłosierdzia w twoim życiu.
Mój Panie i mój Boże, oddaję się Tobie z całkowitym oddaniem i poddaniem. Moje
życie należy do Ciebie, drogi Panie. Oddaję się Tobie bez zastrzeżeń jako ofiarę
miłości. Jezu, ufam Tobie.
----
Jeżeli żyjesz dla Boga, to każdy przeżyty
miesiąc sprawia ci ogromną radość – powiedział pewnego dnia pewien mędrzec. Te
słowa warto wziąć sobie do serca, gdyż mają w sobie głęboką prawdę.
Życie dla Boga oznacza życie zgodne z Jego wolą, z poszukiwaniem Jego drogi dla
nas. To znaczy poświęcanie czasu na modlitwę, czytanie Pisma Świętego,
uczestnictwo we Mszy świętej i sakramentach, a także miłosierdzie i pomoc innym
ludziom. Gdy człowiek żyje w ten sposób, doświadcza głębokiej radości i spokoju,
których nie można znaleźć w materialnym świecie.
Oczywiście, nie zawsze jest łatwo żyć dla Boga. Czasami trzeba stawić czoła
trudnościom i pokonać własne egoizm i pragnienia. Ale warto zrobić ten wysiłek,
ponieważ nagroda jest nie do przecenienia. Kiedy czujemy bliskość Boga i
realizujemy Jego plan dla naszego życia, doświadczamy prawdziwego spełnienia i
innej jakości radości.
Zupełnie inaczej byłoby, gdyby człowiek żył tylko dla siebie. Życie egoistyczne
nie przynosi trwałej satysfakcji, ale tylko chwilowe przyjemności, które szybko
przemijają. Takie życie prowadzi do pustki i poczucia bezcelowości, bo człowiek
jest stworzony do większego celu – do miłości Boga i bliźniego.
Dlatego warto zastanowić się nad tym, jakie jest nasze główne źródło radości i
spełnienia. Czy szukamy ich w materialnych dobrach i własnych korzyściach, czy
też w relacji z Bogiem i służbie innym ludziom? Jeżeli chcemy doświadczyć
prawdziwej radości, musimy postawić na pierwszym miejscu relację z Bogiem i żyć
zgodnie z Jego wolą.
Jeżeli żyjesz dla Boga, to każdy przeżyty miesiąc będzie pełen radości i
spełnienia. Niech więc ta myśl będzie dla nas motywacją do podjęcia wysiłku
dążenia do świętości i realizacji Jego planu dla naszego życia.
----
Poprosiłem Pana Boga, żeby ludzie się radowali z mojej przyczyny. Nie przypuszczałem, że ludzie się radują dopiero wtedy jak źle mi się powodzi. Czyżbym poprosił o coś, czego tak naprawdę nie chcę?
Poprosiłem Pana Boga, żeby ludzie się radowali z
mojej przyczyny. Chciałem, aby inni cieszyli się moim sukcesem, aby byli dumni z
tego, co osiągam. Ale ku mojemu zdziwieniu, okazało się że ludzie najbardziej
radują się wtedy, gdy mi się nie wiedzie. Czyżbym poprosił o coś, czego tak
naprawdę nie chcę?
Od zawsze marzyłem o osiągnięciu sukcesu, o byciu na szczycie, o zasługiwaniu na
uznanie innych. Dlatego zwróciłem się do Boga, prosząc Go o to, aby ludzie
cieszyli się razem ze mną, aby byli świadkami moich triumfów. Ale los wydaje się
mieć własne plany, bo kiedy tylko coś idzie nie po mojej myśli, wtedy dopiero
inni okazują swoje wsparcie i radość.
To paradoks, że ludzie często bardziej utożsamiają się z nieszczęściem i porażką
niż z sukcesem i triumfem. Może to dlatego, że w momentach trudności potrafimy
okazywać sobie większe wsparcie i empatię, jesteśmy w stanie wzajemnie się
wesprzeć i pokazać, że jesteśmy razem, pomimo trudności. Natomiast w chwilach
sukcesu, często pojawia się zawiść, zazdrość i chęć obniżenia czyjejś pozycji.
Czy więc to, czego naprawdę pragnę, jest związane ze sposobem, w jaki inni
reagują na moje życie? Może warto zastanowić się nad własnymi priorytetami i
wartościami, które kierują naszymi działaniami. Czy naprawdę chcemy, aby inni
byli zazdrośni czy zszokowani naszym sukcesem, czy może bardziej zależy nam na
ich wsparciu i radości?
Może najważniejsze jest to, byśmy sami byli zadowoleni z tego, co osiągamy,
niezależnie od reakcji innych. Może warto uczyć się samodzielności i pewności
siebie, aby nie uzależniać swojego szczęścia od reakcji otoczenia. Być może
wtedy, gdy sami będziemy radować się z własnych osiągnięć, inni też zaczną
dostrzegać nasze sukcesy i wtedy będą cieszyć się razem z nami.
Poprosiłem Pana Boga, aby odmienił reakcje innych na moje życie, ale może
najpierw powinienem zacząć od zmiany swojego podejścia i postawy. Być może
wtedy, gdy będę sam radował się z moich sukcesów, inni także poczują radość w
mojej obecności. W końcu, życie jest pełne niespodzianek i paradoksów, więc być
może czas na zmianę perspektywy i spojrzenie na świat z innej strony.
----
Ludziom, którzy muszą walczyć o przetrwanie, trudno jest się nauczyć kochać. No
bo i jak tu kochać i walczyć w tym samym czasie.
Dla ludzi, którzy codziennie muszą walczyć o przetrwanie, każdy dzień jest walką
o życie. Codzienne troski o pieniądze, jedzenie, dach nad głową stawiają ogromne
wyzwania przed tymi, którzy muszą radzić sobie na własną rękę. W takiej sytuacji
trudno jest myśleć o miłości i szukaniu szczęścia w relacjach z innymi ludźmi.
Osoby, które stoją w obliczu takich trudności, często mają zamknięte serce i
trudno im otworzyć się na uczucia. Walcząc o swoje życie, nie mają czasu ani
energii na budowanie głębokich więzi z innymi. Stają się samotne, zniechęcone i
znieczulone na świat dookoła.
A jednak, mimo wszystko, ludzie w takiej sytuacji potrzebują miłości. Potrzebują
wsparcia, zrozumienia i wsparcia emocjonalnego, aby móc przetrwać trudności dnia
codziennego. Ale jak nauczyć się kochać, gdy trzeba walczyć o przetrwanie?
Jednym z kluczowych elementów jest praca nad sobą i swoimi emocjami. Trzeba
nauczyć się otwierać na innych, dzielić się swoimi uczuciami i potrzebami.
Niekiedy może to wymagać terapii lub wsparcia psychologa, który pomoże rozwiązać
traumy i blokady emocjonalne.
Ważne jest także praca nad zaufaniem do innych ludzi. Często osoby, które muszą
walczyć o przetrwanie, mają trudności z zaufaniem innym i otwarciem się na nowe
relacje. Praca nad zaufaniem może być długotrwała i wymagać cierpliwości ze
strony zarówno samej osoby, jak i jej bliskich.
Warto również pamiętać, że miłość może być różnorodna i przyjmować różne formy.
Nie zawsze musi być to romantyczna relacja - czasem wystarczy wsparcie ze strony
przyjaciół, rodziny lub innych bliskich osób, aby poczuć się kochanym i
akceptowanym.
Dlatego też, mimo trudności i wyzwań, warto walczyć o miłość i relacje z innymi
ludźmi. Może to być kluczem do znalezienia sensu i radości nawet w
najtrudniejszych chwilach. Każdy człowiek zasługuje na miłość i wsparcie,
niezależnie od tego, w jakiej sytuacji się znajduje.
----
Po wyjściu Jezusa z synagogi, wszedł do domu
Szymona. Teściowa Szymona miała wysoką gorączkę i wstawiali się za nią u niego.
On stanął nad nią, zgromił gorączkę i ją opuściła. Ona natychmiast wstała i
usługiwała im. Łukasza 4:38–39
Jeśli chcesz przekazać ważne przesłanie grupie ludzi, najpierw musisz zwrócić
ich uwagę. Możesz to zrobić na różne sposoby, na przykład za pomocą
charyzmatycznej osobowości, potężnie poruszającej historii, heroicznego aktu
cnoty lub czegokolwiek innego, co robi wrażenie lub nawet zadziwia ludzi. Kiedy
już zdobędziesz ich pełną uwagę, możesz podzielić się przesłaniem, którym chcesz
się podzielić. To właśnie zrobił Jezus w dzisiejszej Ewangelii.
Jezus rozpoczął swoją publiczną posługę w Nazarecie, ale mieszkańcy jego
rodzinnego miasta odrzucili Go ze swojej synagogi. Dlatego natychmiast przebył
pieszo około 20 mil do Kafarnaum, miasta położonego tuż na północ od Jeziora
Galilejskiego, gdzie Jezus spędzał większość swojego czasu. Podczas tej
pierwszej wizyty w Kafarnaum, na początku swojej publicznej posługi, Jezus
nauczał w ich synagodze, wypędził demona, a następnie udał się do domu Szymona
(któremu ostatecznie nadano imię Piotr), aby dokonać swojego pierwszego
odnotowanego fizycznego uzdrowienia w Ewangelii Łukasza. Uleczył teściową
Szymona, która cierpiała na silną gorączkę. Później tego wieczoru wielu ludzi
przyprowadziło do Jezusa chorych i opętanych, a Jezus „na każdego z nich kładł
ręce i uzdrawiał ich”. Z pewnością zwrócił ich uwagę. A następnego ranka, gdy
Jezus przygotowywał się do opuszczenia Kafarnaum po tej pierwszej wizycie
podczas swojej publicznej posługi, ludzie próbowali przekonać Jezusa, aby
został. Jednak Jezus powiedział im: „Także innym miastom muszę głosić dobrą
nowinę o Królestwie Bożym, bo na to zostałem posłany”.
Czy Jezus kiedykolwiek zwrócił twoją pełną uwagę? Chociaż najprawdopodobniej
nigdy nie byłeś świadkiem cudownego uzdrowienia z pierwszej ręki ani nie
widziałeś, jak demon został wyrzucony z opętanego, Jezus nadal chce, abyś
poświęcił mu całą uwagę. On chce, abyś był tak zdumiony Nim i tak pod wrażeniem,
że zaczniesz Go szukać, aby być w pełni nakarmionym Jego boską nauką.
Niektórzy ludzie poświęcają całą swoją uwagę naszemu Panu po potężnym
doświadczeniu na rekolekcjach. Inni są poruszeni potężnym kazaniem. I będzie
niezliczona ilość innych sposobów, w jaki Jezus przykuł twoją uwagę, aby
napełnić cię pragnieniem słuchania Go i bycia z Nim. Takie doświadczenia
stanowią wspaniały fundament, dzięki któremu jesteśmy nieustannie zapraszani do
zwracania się do naszego Pana. Jeśli nie jest to doświadczenie, do którego
możesz się odnieść, zadaj sobie pytanie „Dlaczego?”. Dlaczego nie byłeś zdumiony
naszym Panem do tego stopnia, że żarliwie Go szukałeś, aby słuchać Jego
odżywczego Słowa?
Zastanów się dziś nad tym początkowym sposobem, w jaki nasz Pan przykuł uwagę
ludzi w Kafarnaum. Chociaż niektórzy ostatecznie odwrócili się od Niego, wielu
stało się wiernymi naśladowcami dzięki tym osobistym doświadczeniom. Zastanów
się nad każdym sposobem, w jaki w przeszłości potężnie spotkałeś naszego Pana.
Czy pozwoliłeś, aby to doświadczenie stało się dla ciebie ciągłą motywacją do
szukania Go? A jeśli nie możesz wskazać żadnego takiego doświadczenia, proś
naszego Pana, aby dał ci wewnętrzny impuls, abyś pragnął więcej od Niego i był
karmiony Jego świętym Słowem i boską obecnością.
Mój cudowny Panie, wiem, że pragniesz mojej całkowitej uwagi w życiu. I wiem, że
często jestem rozpraszany przez wiele rzeczy, które konkurują z Tobą. Daj mi
łaskę, której potrzebuję, abym był tak zdumiony Tobą i Twoim działaniem w moim
życiu, że będę żarliwie Cię szukał, aby być nieustannie karmionym Twoim świętym
Słowem i boską obecnością w moim życiu. Jezu, ufam Tobie.
2025 Wednesday
Co robisz po przyjęciu Komunii Świętej? Czy wracasz do swojej
ławki roztargniony, z myślami błądzącymi, skupiając się na innych wokół i nie
spotykając naszego Pana na autentycznym duchowym poziomie? Czy pozwalasz, by ta
chwila stała się chwilą prawdziwej modlitwy i komunii z Bogiem? Jeśli prawda
jest taka, że to pierwsze, po prostu bądź szczery wobec siebie i wobec Boga i
wykorzystaj to uświadomienie jako okazję do ponownego przeanalizowania swojego
podejścia do tego najświętszego Daru! Chwila po Komunii Świętej to cenny moment,
w którym każda dusza jest zaproszona do bycia pochłoniętą przez Tego, który
właśnie został pochłonięty. Innymi słowy, akt przyjęcia Komunii Świętej to nie
tylko fizyczny akt, który wykonujemy, musi stać się również czymś, co Bóg czyni
wobec nas. Musimy wybrać nie tylko pochłonięcie naszego Pana, musimy także
pozwolić Mu pochłonąć nas swoim Miłosierdziem. Nie ma lepszego momentu na to niż
chwile po przyjęciu tego bezcennego Daru. Dokonuje się to poprzez uczynienie
swojego życia ofiarą dla Boga. „Ofiarowanie” to ofiara, a przyjęcie Komunii
Świętej musi stać się momentem, w którym całkowicie ofiarujemy się naszemu
Boskiemu Panu.
Przypomnij sobie ostatni raz, kiedy przyjąłeś Komunię Świętą. Jakie to było
doświadczenie? Czy byłeś całkowicie skupiony na tym, co robiłeś? Czy ofiarowałeś
siebie naszemu Panu jako ofiarę miłości? Czy oddałeś się w ręce naszego Pana w
sposób ofiarniczy? Czy pozwoliłeś naszemu Panu, aby pochłonął cię swoją
miłosierną miłością? Rozważ te pytania i oddaj się tej głębi ofiary. Jeśli to
zrobisz, Komunia Święta stanie się największym aktem Miłosierdzia w twoim życiu.
Mój Panie i Boże, oddaję się Tobie z całkowitym oddaniem i poddaniem. Moje życie
należy do Ciebie, drogi Panie. Oddaję się Tobie bez zastrzeżeń jako ofiara
miłości. Jezu, ufam Tobie.
----
What do you do after receiving Holy Communion? Do you go back to
your pew in a distracted way, with your mind wandering, paying attention to
others around you, and failing to encounter our Lord on an authentic spiritual
level? Or do you allow that moment to be a moment of true prayer and communion
with God? If the truth is the former, just be honest with yourself and with God
and use this realization for an opportunity to reexamine your approach to this
most sacred Gift! The moment after Holy Communion is a treasured moment in which
each soul is invited to be consumed by Him who was just consumed. In other words,
the act of receiving Holy Communion is not just the physical act we do, it must
also become something God does to us. We must choose to not only consume our
Lord, we must also allow Him to consume us with His Mercy. There is no better
time to do this than the moments after receiving this priceless Gift. This is
accomplished by making your life an oblation to God. An “oblation” is an
offering, and the reception of Holy Communion must become a moment in which we
completely offer ourselves to our Divine Lord.
Reflect upon the last time you received Holy Communion. What was that experience
like? Did you have a complete focus on what you were doing? Did you offer
yourself to our Lord as an oblation of love? Did you place yourself into the
hands of our Lord in a sacrificial way? Did you allow our Lord to consume you
with His merciful love? Ponder these questions and commit yourself to this depth
of offering. If you do, Holy Communion will become the greatest act of Mercy in
your life.
My Lord and my God, I give myself to You with total abandon and surrender. My
life is Yours, dear Lord. I give myself to You without reserve as an oblation of
love. Jesus, I trust in You.
----
Widząc to, Szymon Piotr upadł przed Jezusem do kolan i rzekł:
„Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”. Łk 5,8
Rozważmy uważnie ten niezwykle poruszający gest Szymona Piotra. Jezus dopiero co
rozpoczął swoją publiczną działalność, uzdrawiając teściową Szymona, co było
jednym z pierwszych cudów. Później Szymon był świadkiem uzdrowień wielu innych
chorych i wypędzania demonów przez Jezusa. Wkrótce po tych pierwszych cudach
Jezus wsiadł do łodzi Szymona i polecił mu: „Wypłyń na głębię i zarzuć sieci na
połów”. Gdy tylko Szymon posłuchał, złowił tak dużo ryb, że potrzebowali drugiej
łodzi, aby im pomóc. Reakcja Szymona na ten kolejny cud została opisana powyżej.
W tym fragmencie dzieją się trzy rzeczy. Po pierwsze, „Szymon Piotr ujrzał to…”.
I chociaż widział to dosłownie swoimi oczami, powinniśmy postrzegać jego
„widzenie” jako coś jeszcze głębszego. Szymon Piotr ujrzał nie tylko najlepszy
dzień połowu ryb w swoim życiu. Dostrzegł Bożą łaskę działającą przez Jezusa i
był głęboko poruszony tym, co zobaczył. Jezus wykorzystał to, co było jednym z
najważniejszych aspektów życia Szymona Piotra (łowienie ryb), aby objawić swoją
boską moc. W pewnym sensie Jezus uświadomił Szymonowi tę lekcję, używając połowu
ryb jako źródła swojej lekcji.
Po drugie, reakcja Szymona była doskonała. Doświadczając tego boskiego cudu,
Szymon natychmiast uświadomił sobie swój grzech. Chociaż nie wiemy, jaki był
grzech Szymona, jest jasne, że to spotkanie z naszym Panem sprawiło, że
natychmiast przypomniał sobie, czego był winny. Być może od lat zmagał się z
jakimś nawykowym grzechem, a może popełnił coś poważnego, co wciąż go
prześladowało. Wiemy jednak, że spotkanie Szymona z tym niezwykle potężnym i
osobistym cudem uświadomiło mu jego grzech.
Po trzecie, Szymon pada na kolana przed Jezusem i prosi Pana, aby od niego
odszedł. I choć miłosierdzie Jezusa jest tak wielkie, że nigdy by się od niego
nie odsunął, Szymon nie tylko zdaje sobie sprawę, że nie jest godzien przebywać
w Jego obecności, ale także okazuje to przekonanie poprzez pokorny akt skruchy.
Co czyni Jezus? Powiedział: „Nie lękajcie się…”. A kiedy nowi uczniowie dotarli
do brzegu, „zostawili wszystko i poszli za Nim”.
Każdy z nas musi spotkać naszego Pana w ten sam sposób. Musimy widzieć Jezusa.
Musimy być na Niego głęboko uważni. Musimy rozpoznać Jego obecność, usłyszeć
Jego głos i zobaczyć Jego działanie w naszym życiu. Jeśli uczynimy to dobrze i z
wiarą, nasze osobiste spotkanie z naszym Panem rzuci światło na grzech, z
którego musimy się nawrócić. Nie chodzi o to, abyśmy trwali w poczuciu winy i
wstydu; chodzi raczej o to, abyśmy mogli również ukorzyć się przed Jezusem i
przyznać, że nie jesteśmy Go godni. Kiedy to pokorne wyznanie zostanie dobrze
dokonane, możemy być pewni, że Jezus również powie do nas: „Nie lękajcie się”.
Na Jego pocieszające słowa skierowane do nas musimy odpowiedzieć tym samym
wyborem, jakiego dokonali Szymon i inni. Musimy być gotowi i chętni, by zostawić
wszystko za sobą, aby pójść za Nim.
Rozważ dziś obraz Szymona Piotra klęczącego przed Jezusem. Zobacz jego pokorę i
uczciwość. Zobacz jego szczerość i wewnętrzną świadomość. I zobacz, jak rozumiał
boską moc Jezusa przed nim. Módl się, abyś i ty ujrzał naszego Pana, doświadczył
swojego grzechu, ukorzył się przed Nim i usłyszał, jak wzywa cię do radykalnego
i całkowitego pójścia za Nim, dokądkolwiek Cię poprowadzi.
Mój pocieszający Panie, objawiłeś swoją wszechmoc Szymonowi Piotrowi poprzez
jego zwyczajne codzienne czynności. Pozwoliłeś mu zobaczyć Twoją boską moc w
działaniu. Pomóż mi również dostrzec Cię działającego w moim życiu, drogi Panie.
A gdy Cię widzę, pomóż mi ukorzyć się przed Tobą, uznając moją niegodność.
Podczas gdy to robię, modlę się, abyś również usłyszał, jak mówisz do mnie: „Nie
lękaj się”, abym mógł wstać i pójść za Tobą, dokądkolwiek mnie prowadzisz. Jezu,
ufam Tobie.