----OBJAWIENIA----  01_HOME

Spelling School

 


Matka Boża Ostrobramska

Matka Boża z Kalwarii Zebrzydowskiej - Matka Jana Pawła II

Sanktuaria Maryjne i Objawienia Maryjne to nie zawsze te same rzeczy. Postacie Starego i Nowego Testamentu

Matemblewo - Matka Boża Brzemienna

Lasalette - France

Tak należy świętować niedzielę, jak zmartwychwstanie Chrystusa, czyli bardzo odświętnie. Należy się ładnie ubrać, jeść na białym obrusie i cieszyć się dniem, a nie traktować go, jak zwykły dzień.

Vailankanni - Indie

Skrzatusz - Polska Pieta, czyli matka Boża trzymająca Pana Jezusa zdjętego z krzyża w swoich ramionach.

W niebie jest miejsce dla każdego z nas. Maryjo dodaj mi sił, abym w moim życiu brał z Ciebie przykład.


OBJAWIENIA MARYJNE


Maryja ukazując się w sprawach pobożnościowych prawie nigdy nie zajmuje się polityką. Przychodzi by wskazywać na nową formę pobożności. Czasami uzdrawia lub czyni cud. Ożywia wiarę w Boga i miłość do Niego. Przez pokutę nawraca do Boga, gani opieszały czcicieli, zapewnia o swojej pomocy w walkach duchowych. Mówi o nagrodzie za cnotliwe życie, a czasami płacze z powodu ludzkich grzechów.


Matka Boża na Filarze - 40r. (Saragossa - Hiszpania)


Kiedy człowiek zrobi wszystko co w jego mocy, a swoją pracą bez reszty zawierzy Bogu, to wcześniej czy też później z nieba przychodzi pomoc. Należy wspierać trud ewangelizacji i postem i modlitwą. A najlepiej różańcem, o czym zawsze przypomina Maryja.

Ile lat można spotykać się z obojętnością i nienawiścią? Nawet największa świętość i największa gorliwość mają swoje granice. Chyba tylko Matka Najświętsza umie do końca wyczekiwać owoców naszego nawrócenia. Kto się zbliżył do Maryi, temu Bóg hojnie dawał siebie. W niebie święty Andrzej pyta anioła: "Gdzie jest Maryja", a anioł mówi nie ma Jej tu, Ona wciąż pozostaje na ziemi by osuszać łzy swoich płaczących dzieci.

Zbudowanie kaplicy to prośba nieodłączna od Maryjnych objawień, jakby chciała nam pokazać, że z woli Boga oddawana Jej cześć owocuje wylaniem na świat obfitej łaski i Miłosierdzia, jakby Bóg pragnął by Maryja była coraz bardziej znana i miłowana i że ją uczynił pośredniczką naszego zbawienia. Nawrócenie poprzez oddawanie czci Matce Bożej. Święty Jakub wybudował kaplicę na Jej cześć. Była to pierwsza chrześcijańska świątynia poświęcona Matce Bożej.

W wielkim poście w 1640 roku Miguel Juan Pellicer odzyskał amputowaną nogę Dzięki Matce Bożej na Filarze z Saragossy.


Madonna z góry Anis - 47r.


 


Matka Boża Objawiająca Prawdę 1842 r. (Rzym - Włochy)


Nawrócenie Alfonsa Ratisbonne. Ona nic mi nie powiedziała, a ja zrozumiałem wszystko.


Matka Boża Płacząca 1846r. (La Salette - Francja)


Matka Boża objawiła się 15-letniej Melanii Calvat i 11-letniemu Maksyminowi Giraud. Dzieci nie miały wiele wspólnego z Bogiem i Kościołem.

W wielu miejscach we Francji zanika wiara.

Oto wytyczne dla naszej maryjności. Nigdy dość modlitwy, nigdy dość wynagrodzenia, ofiary i miłości. Nigdy najmniejszej nawet myśli o swoich zasługach, dobru czy świętości. Bowiem przenigdy nie będziemy w stanie odwdzięczyć się Maryi za Jej miłość i cierpienie.

Jeżeli żniwa będą nieudane, będzie to wasza własna wina (za przeklinanie i pracę w niedzielę). Zamiast się nawrócić gdy kartofle zgniły, tylko jeszcze więcej przeklinaliście.

Rzeczywistość ziemska jest przeniknięta nadprzyrodzonością, a próba oddzielenia tej ostatniej jest z gruntu skazana na klęskę.

Jeżeli ludzie się nawrócą, to skały zmienią się w sterty zboża i okaże się, że kartofle same się zasadziły. Nawrócenie się, to nie tylko zmiana życia, to także oddanie się modlitwie.

Z miejsca, gdzie siedziała Matka Najświętsza, wytrysnęło źródło, a jego woda zaczęła uzdrawiać. Objawienie pociągnęło za sobą lawinowe nawrócenia. Tłumy doświadczają matczynej miłości Maryi kochającej ludzi pomimo ich grzechów.


Bolesna Królowa Polski 1850r. (Licheń - Polska)


Maryja, objawiając się w lesie grąblińskim Mikołajowi Sikatce, nawoływała ludzi do nawrócenia i modlitwy. Okoliczni mieszkańcy mieli się nawrócić, przestać pić i żyć w rozpuście. Mieli powrócić do modlitwy różańcowej i świętowania niedzieli. Matka Boża obiecała, że gdy za dwa lata wybuchnie epidemia, ci, którzy będą się uciekać do Niej i błagać Ją o pomoc przed Jej wizerunkiem, zostaną ocaleni od śmierci. Ubogi pasterz przekazując orędzie, zwrócił uwagę władz carskich, które zaczęły go prześladować i więzić. Gdy wybuchła zaraza cholery, ludzie przypomnieli sobie słowa Mikołaja i do obrazu zaczęły ściągać tłumy, błagając Matkę Bożą o ratunek. Przed maleńkim wizerunkiem mnożyły się cuda. Chorzy powracali do pełni sił. Z lasu obraz został przeniesiony do kościoła. W 1949 r. opiekę nad parafią licheńską roztoczyli księża marianie. W 1967 r. znaczenie sanktuarium przypieczętował kard. Stefan Wyszyński, który osobiście dokonał aktu koronacji słynącego łaskami wizerunku Matki Bożej Licheńskiej.

Dziś Licheń odwiedza rocznie ponad milion czcicieli Matki Bożej. Jan Paweł II odwiedził sanktuarium w 1999 r.


Maryja Niepokalane Poczęcie 1858 r. (Lourdes - Francja)


Bernadeta, czternastoletnia dziewczynka, wybrana przez Maryję. Ale nie objawienia, nie przekazane tajemnice, ale życie wypełnione naśladowaniem cnót Najświętszej Maryi Panny, było dla Bernadety najważniejsze. Przy pierwszym spotkaniu z Maryją, Bernadeta klęka i odmawia różaniec. Następne widzenia są podobne: składają się z różańca i adoracji uśmiechniętej Maryi Panny. Maryja przedstawia się jako Niepokalane Poczęcie. W 1917 roku w Fatimie Matka Najświętsza ukaże swoje Niepokalane Serce.

Ponadto Maryja trzykrotnie wzywa do pokuty. Lourdes jest bramą do Fatimy. Celem objawień fatimskich jest triumf Niepokalanego Serca Maryi, kiedy to ludzie oddadzą pełny hołd Maryi jako Niepokalanie Poczętej. Od świętej Bernadety możemy uczyć się pokory, której tak bardzo pragnęła.


Matka Maleńkiego Nic 1858 r. (Aleksandria - Egipt)


To co nadprzyrodzone przerasta wszystko, co daje nam świat.

Droga do świętości Małej Arabki naznaczona jest cierpieniem i pokorą. W 1858 roku Mariam nieomal umarła. Maryja opiekowała się ranną Mariam. W ten sposób dała nam do zrozumienia, że Jej miłość wyraża się nie tylko w cudach, lecz także w prozie życia, w opatrzonych ranach i przygotowanych posiłkach, w trosce i czułości. żyła tylko 32 lata. Z polecenia Maryi miała obudzić świat. "Cały świat śpi" - wołała w ekstazie. Wiosną Mariam zbierała najpiękniejsze kwiaty i stawiała je przed maryjną ikoną.

Teraz wiem, że jeżeli Bóg, Jezus czy też Maryją przyjmą mój dar, to i jednocześnie go pomnożą.

Jakie dary najlepiej dawać? Myślę, że takie jak miłość, pokój, dobroć, przyjaźń etc. Inne dary to posłuszeństwo, miłosierdzie i ufność.

Młoda zupełnie samotna dziewczyna ma znaleźć pomoc nie przez wielkich tego świata, ale przez wielkich z nieba... Rzeczywiście, wszystko od razu znajduje właściwe rozwiązanie.

Zaczęła od pracy służącej. Swoją skromną pensję dawała uboższym od siebie. Zachowywała tylko kilka groszy, by kupić olej do małej lampki palącej się przed ikoną Matki Bożej.

Przez jeden rok pość o chlebie i wodzie, by wynagradzać za grzech obżarstwa panoszący się w świecie. Noś skromne ubranie, by wynagradzać za grzechy nieskromności i luksusu.

Mariam po złożeniu ślubów stała się siostrą Marią od Jezusa Ukrzyżowanego. 17 maja 2015 roku stała się świętą. Najpiękniejsze w życiu "Małej Arabki" jest przesłanie o świętym życiu w szarości dnia, o obecności Boga w codziennym, zwyczajnym życiu człowieka. Miriam żyła, by obudzić świat, by człowiek powrócił do życia w codziennym zachwycie i zjednoczeniu z Bogiem.


Królowa Dziejów 1860 r. (Saint-Jean-de-Bournay - Francja)


Madeleine Porsat to nic nieznacząca służąca, osoba nieumiejąca czytać i pisać. Boska moc dodała słowa o konieczności ludzkiego trudu wykuwającego lepszą przyszłość. Wizjonerka przekonywała, że otrzymała od Matki Najświętszej apokaliptyczne przesłanie. Unaoczni się w świecie działanie nadprzyrodzoności: tej z otchłani i tej z nieba, a ostateczne starcie sił demonicznych i Boskich zapoczątkuje "wielką epokę". Nadchodzi trzecia era dziejów ludzkości, kiedy to Ojciec i Syn pocieszą nas, zsyłając Triumfującego Ducha z Maryją, Jego Oblubienicą. Jest to inaczej mówiąc Epoka Maryjna. Kolbe, Wyszyński, Wojtyła i inni święci ogłaszają, że nadchodzi zwycięstwo Tej, która "miażdży głowę węża". Porsat zapewniała, że wprawdzie triumf łaski przyjdzie z nieba, to jednak nastąpi za sprawą ludzi. Wszystkie wielkie zapowiedzi o triumfie Maryi mówią jednocześnie o naszej walce zakończonej naszym zwycięstwem. Oto Niepokalane Poczęcie Królestwa Bożego, które poprzedza nadejście Jezusa Chrystusa. Maryja przypomina, że po siedmiu rodzajach cierpień doczekała się dnia zmartwychwstania swego Syna i udziału w Jego chwale. Podobnie ludzkość, jeżeli będzie maryjna, przejdzie ku radości i chwale przez siedem plag. Podczas ostatniej plagi ludzie będą przekonani, że wszystko stracone bezpowrotnie, a wielcy rozbójnicy, którzy się pojawią, wszędzie będą siać zamęt i strach. Trzeba będzie iść do kapłanów po rozgrzeszenie i błogosławieństwo. Dobre dusze nie powinny zginąć, dlatego Maryja przyjdzie zebrać wybranych z ziemi i zabrać do Nieba. Być może nawet przez męczeństwo.

Gołąb miłości przyjdzie ogłosić koniec potopu zła. Oto przychodzi nasza Matka. Bóg musi posłać swojego ducha, aby odnowić oblicze ziemi przez kolejne stworzenie, a tym samym uczynić go godnym mieszkaniem dla Boga, który stał się człowiekiem. Wszyscy ludzie żyją we wzajemnej miłości. Jeden pomaga drugiemu. Wszyscy są szczęśliwi...

Początek końca zacznie się w 2038 r. W roku w którym Wielkanoc nastąpi w święto św. Marka (25 kwietnia), Zesłanie Ducha Świętego w święto św. Antoniego (13 czerwca), a Boże Ciało w święto św. Jana Chrzciciela (24 czerwca), cały świat zawoła: Biada! Biada! Biada!. Taka koniunkcja świąt miała miejsce w roku 1943, a teraz wypadnie drugi raz w roku 2038.


Wspomożycielka Wiernych 1862 r. (Turyn - Włochy)


Jan Bosko, założyciel zgromadzenia zakonnego salezjanów. Jego prorocze sny zawsze się sprawdzały. Najświętsza Maryja Panna na pewno będzie się nadal opiekowała naszym zgromadzeniem i dziełami salezjańskimi, jeśli my będziemy stale pokładali w Niej soją ufność i szerzyli Jej cześć...

Dla Małgorzaty, matki Jana Bosko, Maryja była tak ważna, że nie tylko Ją kochała i modliła się do Niej na różańcu, ale też wiązała z Nią to wszystko, co działo się w jej życiu: codzienne trudy, małe radości, troski i obawy, wszystko od początku do końca. Małgorzata wiedziała, że prawdziwa pobożność maryjna jest gwarancją szczęścia. Jan Bosko w swej dziecięcej wizji otrzymał o Jezusa zapewnienie: Dam ci Mistrzynię, pod której kierunkiem zdołasz zdobyć mądrość, bez której wszelka mądrość staje się głupotą.

Etapy Duchowego Rozwoju:

1. Modlitwy różańcowe i rozmowy z Maryją. Czczenie Maryi jako ukochanej swojej Matki. Błagał o pomoc i łaski jak i za nie dziękował.

2. Ten etap duchowości to pragnienie tylko tego co Maryja sama pragnie mu ofiarować. Etap w którym całkowicie pozwala się prowadzić Maryi za rękę. Wiedział bowiem, że Maryja pragnie doprowadzić go do Nieba. Obdarzając Maryję całkowitym zaufaniem, ofiarował się przez Nią Jezusowi.

3. Kolejny etap to walka z szatanem atakującym kościół. Na pytanie jak żyć odpowiadał: Jest prawie niemożliwą rzeczą iść do Jezusa bez pośrednictwa Maryi. Tak, główna droga do Nieba prowadzi przez Niepokalaną, Wspomożycielkę Wiernych.

4. Hostia, to Zbawienie Wiernych.

5. Modlić się za wrogów.


Matka Boża Nadziei 1871 r. (Pontmain - Francja)


Trzydziestu ośmiu młodych mężczyzn z Pontmain zostało powołanych do wojska. Ich rodziny starały się wspierać swych synów i braci codzienną modlitwą różańcową i uczestnictwem we Mszy świętej. Kapłan wezwał: do naszych modlitw dodajmy pokutę. Nabierzmy ducha! Bóg okaże nam swoją litość. Wówczas na niebie ukazała się Maryja. Proboszcz zaczyna odmawiać z ludźmi różaniec. Maryja odpowiada: Módlcie się, moje dzieci. Bóg szybko was wysłucha. Prusacy się wycofują i miasteczko jest uratowane. Prusacy wycofali się z Francji tak samo jak Rosjanie wycofali się z Austrii w 1955 roku. Tam tzn. w Austrii mieszkańcy przez siedem lat odmawiali codziennie różaniec, a tu w Pontmain wystarczyła garstka czcicieli Maryi.

Pobożność proboszcza Guerina była dla ludzi przykładem, jak należy kochać Boga, jak trzeba zachowywać Jego przykazania, jak powinno się czcić Najświętszą Matkę. Mieszkańcy Pontmain znali na pamięć wiele modlitw i hymnów, w tym Litanię Loretańską i pieśni maryjne. Chłopcy wstają przed świtem by odmówić różaniec.

Objawienie w Pontmain nazywa się orędziem nadziei. "Módlcie się, moje dzieci. Bóg szybko was wysłucha. Mój Syn pozwala się dotknąć."


Matka Boża Różańcowa 1872 r. (Pompeja - Włochy)


Wrogi religii i Kościołowi, Bartolo Longo nie mógł przypuszczać, że wkrótce stanie się oddanym sługą Maryi. Maryja, gdy się objawiła, wypowiedziała tylko dwa krótkie zdania: "Kto szerzy różaniec, ten jest ocalony!" oraz "To jest obietnica samej Maryi".

"O błogosławiony różańcu Maryi, słodki łańcuchu, który łączysz nas z Bogiem; więzi miłości, która nas jednoczysz z aniołami; wieżo ocalenia od napaści piekła; bezpieczny porcie w morskiej katastrofie! Nigdy cię już nie porzucimy. Będziesz nam pociechą w godzinie konania. Tobie ostatni pocałunek gasnącego życia. A ostatnim akcentem naszych warg będzie Twoje słodkie imię, o Królowo Różańca z Pompei, o Matko nasza droga, o Ucieczko grzeszników, o Władczyni, Pocieszycielko strapionych. Bądź wszędzie błogosławiona, dziś i zawsze, na ziemi i w niebie.".

Jak dwóch przyjaciół, którzy często razem przestają, zazwyczaj upodabnia się również w obyczajach, tak też i my, prowadząc serdeczne rozmowy z Jezusem i Maryją i przez medytowanie również się upodabniamy, na ile jest to możliwe. Bartolo całym sercem naśladował Jezusa i Maryję.

Pompeja kojarzy się z wybuchem Wezuwiusza w 79 roku. Tymczasem do Pompei przybywa więcej pielgrzymów niż turystów. Kierują się oni nie tyle ku szacownym ruinom rzymskiego miasta, ile ku Nowej Pompei - do sanktuarium Matki Bożej Różańcowej i Jej cudownego obrazu.

Gdy Bartolo Long wędrował po okolicy, przechodząc w pobliżu kaplicy, usłyszał wyraźnie: "Jeśli szukasz zbawienia, zachęcaj ludzi do odmawiania różańca. To jest obietnica samej Maryi". Bartolo, jeśli miał wejść do nieba, miał się stać apostołem różańca. I stał się. Bartolo postanowił założyć bractwo różańcowe oraz zorganizować misje ludowe promujące różaniec. Dwa lata później jego nauki różańcowe zaczęły przyciągać pierwsze tłumy.

Tam gdzie luksusy, Bóg się nie objawia. Nieprzypadkowo ubóstwo jest jedną z największych chrześcijańskich cnót.

Kto pragnie uzyskać ode mnie łaski, winien odprawić trzy nowenny różańcowe połączone z błaganiem i trzy nowenny dziękczynne. W ten właśnie sposób powstał zwyczaj odprawiania nowenn różańcowych.


Matka Miłosierdzia 1876 r. (Pellevoisin - Francja)


Zgodnie z wolą Matki Bożej, po zakończeniu objawień Estelle Faguette pozostała w Pellevoisin. Prowadziła proste i skromne życie, w ciszy pracując na chwałę Maryi.

W 1875 r. Estelle napisała list do Matki Najświętszej. Co więcej, doczekała się odpowiedzi. Oto treść listu: "Znowu padam do Twych stóp, Matko Miłosierdzia. Musisz mnie wysłuchać. Przecież jestem Twym dzieckiem i Cię kocham! Wyjednaj mi łaskę u swego Syna... Ufam Ci, Matko Miłosierdzia. Jeżeli chcesz tego, Twój Syn da to, o co proszę... Ale niech Jego wola, nie moja się stanie. Niech jednak udzieli mi choć łaski całkowitego poddania się Jego wyrokom i niech to służy mojemu zbawieniu i zbawieniu grzeszników. Do Ciebie, Najmiłosierniejsza Matko, należy moje serce. Chcę uczynić wszystko, co w moje mocy dla Twojej chwały i chwały Twego Boskiego Syna. Zaopiekuj się tymi wszystkimi, którzy są mi bliscy... O Dziewico Błogosławiona, spraw, bym naśladowała Twe posłuszeństwo...".

Estelle otrzymała z nieba łaskę piętnastu objawień Matki Bożej, ale najpierw u łoża konającej pojawił się ktoś inny. Szatan. W nocy w nogach mego łóżka stanął diabeł, po drugiej stronie ukazała się Matka Najświętsza, która zapytała: Co tu robisz? Czy nie widzisz, że nosi ona mój znak i znak mego Syna? Wtedy diabeł zniknął robiąc dziwny gest. Matka Boża powiedziała: Nie bój się, przecież jesteś moim dzieckiem. Świadome przyjęcie Maryi za Matkę posiada wymiar wieczny! Chyba że człowiek sam, aktem wolnej woli, wyrzeknie się tego dziecięctwa.

Matka Boża powiedziała: Odwagi i cierpliwości. Mój Syn roztacza nad tobą szczególną opiekę. Będziesz cierpiała jeszcze pięć dni na cześć pięciu ran mojego Syna. W sobotę albo będziesz martwa, albo żywa. Jeżeli mój Syn pozwoli ci żyć, chcę, byś głosiła moją chwałę!

życie jeżeli Bóg je daje, ma być poświęcone głoszeniu chwały Najświętszej Maryi Panny! Bardzo wiele wskazuje na to, że ta zasada odnosi się również do nas. Objawienia nie głoszą niczego nowego, powtarzają tylko Ewangelię. Ale przykuwają naszą uwagę. Niebo wykorzystuje tę zasadę, by przypomnieć nam prawdy Boże.

Popełniamy grzechy, nosimy je w sercu i lekceważymy. To nic wielkiego - mówimy. To nic nie znaczy. Tymczasem waga niebieska okazuje się inna... To wszystko należy do przeszłości, przez swe zaparcie się siebie zamieniłaś zło w dobro. Następnie ukazała niektóre jej dobre uczynki.

Jeśli chcesz mi służyć, bądź pełna prostoty i niech twe czyny będą potwierdzeniem twych słów. Gdziekolwiek jesteś i cokolwiek robisz, możesz wyjednać sobie błogosławieństwo i głosić moją chwałę. Po czym Maryja dodała: Najbardziej zasmuca mnie to, że ludzie nie szanują mego Syna w Najświętszej Eucharystii. Boli mnie też sposób, w jaki się modlą, jednocześnie myśląc o innych rzeczach. Mówię o tych, którzy uważają się za pobożnych.

Nie musimy szukać Boga na końcu świata. On jest tu, w naszym szarym, zwyczajnym życiu. Nie musimy wstępować do klasztoru, ani szukać lepszych warunków do życia duchowego. Wszędzie możemy zasłużyć na łaskę i na niebo. Cokolwiek robimy, możemy głosić chwałę Maryi.

Nie da się usłyszeć głosu Boga w hałasie własnych spraw i w szumie własnych myśli. Jest Cudowny Medalik, jest brązowy szkaplerz Matki Bożej z góry Karmel, jest szkaplerz Niepokalanego Poczęcia, jest medalik z San Nicolas...

Wybrałam cię. Dla mej chwały wybieram pokornych i nic nie znaczących. Bierzesz do ręki różaniec, a chwytasz za dłoń Maryi. Wieszasz na szyi medalik, a stajesz się Jej własnością.


Niepokalanie Poczęta z Dzieciątkiem 1876 r. (Marpingen - Niemcy)


Dziewczynki: Susanna, Margaretha i Katharina, to wizjonerki z Marpingen. 123 lata później wizjonerkami były trzy kobiety...

Objawiła się Matka Boża i obiecała czynić dwie rzeczy: uzdrawiać chorych i nawracać grzeszników. Maryja powiedziała: Jestem Niepokalane Poczęcie, módlcie się i nie grzeszcie. Maryja podkreśla wagę sakramentu Eucharystii, zaznaczając, że objawienia zawsze pozostaną wobec Niej czymś drugorzędnym. Ludzie przychodzili nie z ciekawości, ale z powodu chęci nawrócenia się. Maryja mówi: Bóg nie zajmuje się niszczeniem swoich nieprzyjaciół. Ma o wiele ważniejsze zajęcia. Bóg leczy, uzdrawia i dokonuje nawróceń. Jest Stwórcą, a nie Niszczycielem. To ostatnie imię jest zarezerwowane dla diabła. Potem dzieci zobaczyły jedenastu kolorowych aniołów zstępujących z nieba. Biali aniołowie prowadzą do życia zakonnego, a biel symbolizuje czystość podjętą dla Boga. Niebieski i złoty kolor oznaczają coś innego. Zbawiciel siedząc na ramieniu Maryi króluje z tronu, którym jest Maryja. To dlatego ikony Maryi z dzieciątkiem uważane są za ikony Jezusowe, nie Maryjne. Każdy z nas ma anioła obok siebie. Anioła naszego osobistego powołania, naszej własnej drogi do nieba...

Maryja ukazała się jako Królowa Aniołów, a tym samym jako Pani naszych dróg prowadzących do Boga. Maryja również mówi, że powinniśmy modlić się za dusze czyśćcowe.


Matka Boża Różańcowa 1877 r. (Gietrzwałd - Polska)


Wizjonerki to jedenastoletnia Justyna Szafryńska i dwunastoletnia Barbara Samulowska. Zapytały Maryi czego od nich żąda i usłyszały, że Maryja chce aby codziennie odmawiały różaniec.

Konieczność odbywania sakramentu pokuty (spowiedź). Parafia była zaniedbana pod względem materialnym i duchowym. Święty Wincenty a Paulo był kierownikiem duchowym. Opiekował się chorymi i biednymi, odwiedzał więźniów. W trakcie misji prowadzonych w północnej Afryce pełnili funkcje konsulów i wikariuszy generalnych arcybiskupa Kartaginy. Pozwoliło im to organizować negocjacje w sprawie więźniów i niewolników. Według szacunków Wincentemu udało się uwolnić łącznie 1200 osób za łączną cenę 200 tysięcy liwrów. Przez lata działalności duszpasterskiej założył, wraz z szarytkami, dwie specjalne instytucje: jedną do opieki nad porzuconymi dziećmi, a drugą nad niedomagającymi starcami. Ponadto zezwolił Paniom Miłosierdzia pracować w przytułku dla umysłowo chorych.

Piekło, Msza Święta, czyściec, różaniec, spowiedź, Ciało Boże, Baranek Boży, Msza za dusze czyśćcowe.

życzę sobie, abyście codziennie odmawiali różaniec, ale od różańca ważniejsza jest Msza święta. Należy najpierw wysłuchać Mszy świętej, a potem odmówić różaniec. Poprzez uczestnictwo we Mszy świętej pomagamy duszom czyśćcowym. Msza święta jest również najlepszym środkiem wybłagania nawrócenia. Jeśli ludzie gorliwie będą się modlić, wówczas Kościół nie będzie prześladowany, a osierocone parafie otrzymają kapłanów. Maryja wzywała też do posłuszeństwa kapłanom i do korzystania z porad spowiedników, oni bowiem mają łaskę rozeznawania prawdy i każdemu potrafią wskazać drogę wyznaczoną przez Boga.

Szatan próbował odwrócić uwagę od prawdziwych objawień i wypaczać ich treść swoimi objawieniami, w których przybierał postać Matki Bożej! Oto ostrzeżenie dla wielu, którzy są przekonani, że maj jakieś natchnienia od Maryi i przedkładają je nad posłuszeństwo Kościołowi.

Objawienia w Gietrzwałdzie formalnie zostały uznane przez Kościół w 1977 roku, w setną rocznicę objawień. Rozpoczęcie rozmowy z Matką Boską w Gietrzwałdzie było owocem pytania postawionego milczącej Maryi. Może my też powinniśmy milczeć nie pytani.


Matka Boża Milcząca 1879 r. (Knock - Irlandia)


Wśród wielu sposobów uwielbienia Matki Najświętszej to właśnie modlitwa różańcowa jest najdroższa Sercu Maryi. Uzdrowienie duchowe stanowi główny cel odwiedzających Knock pątników.

Rz, 8,1-13 życie według Ducha

Jeżeli przy pomocy Ducha zadawać będziecie śmierć popędom ciała - będziecie żyli.

Ga, 5, 16-26 napięcie między duchem a ciałem

W dziesięć dni po objawieniach zostało uleczone głuche dziecko. Niedługo potem przejrzał niewidomy od urodzenia. Umierający, plujący krwią mężczyzna doznał natychmiastowego wyzdrowienia. Większość z uzdrowień dokonała się po wypiciu wody, w której rozpuszczono odrobinę cementu z południowej ściany kościoła. Niebawem tysiące ludzi wydłubywało tynk ze szczytowej ściany i zabierało go dla swoich chorych krewnych i przyjaciół.

Tematem tego objawienia jest ukazanie znaczenia Mszy Świętej (ołtarz z barankiem) i kapłaństwa (szaty liturgiczne świętego Jana) oraz podkreślenie roli świętego Józefa jako opiekuna rodzin. Matka Boża nami nie gardzi. Przychodzi do nas z rękami pełnymi błogosławieństw i pociesza nas przez swoją obecność i swoją miłość. W biednej Irlandii możemy cierpieć z braku żywności, ale nie z braku wiary.


Matka Bożej Woli 1883 r. (Corato - Włochy)


Wizjonerka to Luiza Piccarreta. Luiza, składając swoje życie Bogu w ofierze, przyjęła na siebie cierpienie, które miało jej towarzyszyć do ostatnich dni.

Okrążyłem ziemię, przyglądałem się po kolei wszystkim stworzeniom, aby znaleźć najmniejsze pośród nich i znalazłem ciebie, najmniejszą pośród wszystkich. Twoja małość spodobała mi się i wybrałem właśnie ciebie. Te słowa powiedział Jezus do Luizy Piccarrety.

Powierzyłem cię moim aniołom, aby cię strzegli, nie po to, by cię uczynić wielką, lecz po to, aby zachowali twoją małość. Teraz zaś chcę rozpocząć wielkie dzieło wypełniania Mojej woli. Z nią nie będziesz czuła się większa, przeciwnie - Moja wola uczyni cię jeszcze mniejszą. W ten sposób mówił do jedenastoletniej Luizy sam Zbawiciel. Dał jej za Matkę i Przewodniczkę Najświętszą Maryję Pannę, która zaczęła objawiać wizjonerce wielką prawdę o życiu w Królestwie Woli Bożej. Cenę jaką musiała Luiza za to zapłacić był fizyczny ból, niezrozumienie, odrzucenie, samotność. Ale do śmierci powtarzała, że warto wejść na drogę cierpienia, jeśli otwiera ono serce na Boga.

Wstąpienie do Córek Maryi zapoczątkowało niezwykłą przygodę duchową naszej bohaterki. Jezus powiedział: "Napełnijcie stągwie wodą". Dla Luizy stągwią był ruch maryjny, w który wlała całą swoją osobowość... Do cudu było już wówczas o krok.

Chrześcijaństwo nie jest wędrowaniem ku niebu w pojedynkę, lecz pielgrzymowaniem we wspólnocie.

Na progu dorosłego życia Luiza usłyszała zaproszenie Bożej Rodzicielki, by ofiarował się Panu jako ofiara miłości i zadośćuczynienia za grzechy świata. Dziewczyna miała wówczas 17 lat. Powiedziała "tak" i od tej pory... ponad 64 lata życia spędziła w łóżku. Luiza nie mogła jeść. Przyjmowała tylko jeden pokarm Eucharystię. Codziennie rano znajdowano ją sztywną, skurczoną, bez ruchu, w stanie pozornej śmierci. Ze stanu kataleptycznego wyprowadzał ją tylko spowiednik, udzielając błogosławieństwa. A tym samym Bóg dał jej do zrozumienia, że musi uznać swoją zależność od kapłanów, szczególnie spowiedników.

Luiza Piccarreta wymodliła sobie wspaniałego spowiednika - świętego Annibale'a Marię Di Francia, założyciela Ojców Serca Jezusowego i Córek Bożej Gorliwości. To on polecił Luizie pisanie duchowego dziennika. To właśnie z jej zapisków dowiadujemy się o objawieniach Maryjnych. Mając świętego za przewodnika duchowego, można łatwo powiedzieć, że otrzymaliśmy niezawodny kompas ku niebu i że pełnimy wolę Bożą i że w Bożym Królestwie będzie nasze mieszkanie.

16 października 1888 roku Luiza doznała objawienia Zbawiciela, kiedy to Jezus udzielił Luizie łaski "mistycznych zaślubin". Mało to przygotować Luizę do otrzymania łaski nad łaskami czyli "Daru Woli Bożej". Luiza pisała, że "Dar Woli Bożej" jest taką samą łaską, którą w akcie stwórczym otrzymali Adam i Ewa. Dzięki temu darowi mieszkała w nich Trójca Przenajświętsza i pierwsi rodzice nigdy nie pełnili swojej własnej woli, ale jedynie wolę Boga, która była tożsama z ich dążeniami i pragnieniami. Do dnia próby... Ten dar poszedł w zapomnienie aż do chwili, kiedy Maryja przyjęła go w swym Niepokalanym Poczęciu.

W czasie objawienia Matka Najświętsza ogłasza: "Przychodzę z nieba, aby zaprosić cię do wejścia do Królestwa twojej Matki, to znaczy do Królestwa Woli Bożej. Pukam do drzwi twego serca, gdyż chcę, abyś je przede Mną otwarła. Czy zdajesz sobie sprawę, że we własnych dłoniach przynoszę ci w darze tę Księgę? Daję ci ją, kierowana mą macierzyńską troską, abyś ty, czytając ją, nauczyła się żyć na sposób niebieski i przestała żyć na sposób ziemski.

Słyszymy jeszcze wezwanie: "Rano, w południe i wieczorem, to znaczy trzy razy w ciągu dnia, wdrap się na kolana niebieskiej Matki i powiedz wtulona w Jej ramiona: "Matko, kocham Cię. Ty także mnie kochaj i daj mi łyk Woli Bożej dla mojej duszy. Udziel mi swego błogosławieństwa, abym wszystko, co czynię, czyniła pod Twym matczynym spojrzeniem".


Pogromczyni Szatana 1884 r. (Rzym - Włochy)


Leon XIII wielokrotnie wskazywał na różaniec jako na najlepszą drogę ku Bogu. Drogę, którą prowadzi nas i wspiera Maryja.

Wielka Modlitwa Leona XIII:

Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce, a przeciw złości i zasadzkom szatana bądź naszą obroną.

Niech go Bóg pogromić raczy, pokornie o to prosimy. A Ty, Książe wojska niebieskiego, szatana i inne złe duchy, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła.

Amen


Matka Żyjąca w Samotności 1897 r. (Mexico City - Meksyk)


Conchita miała 19 lat, kiedy zapragnęła świętości. Miała lat 32, gdy dokonała - jak sama pisze - totalnego samooddania i przeżyła duchowe zaślubiny z Chrystusem.

Conchita usłyszała od samego Boga: Proś mnie o długie życie pełne cierpienia i o to, byś mogła dużo napisać. Taka jest twoja misja na ziemi. Napisała 200 tomów.

Conchita marzyła o pisaniu. Sama wyznaje: "Zawsze przejawiałam skłonność do pisania." "Jeśli to, co piszesz, pochodzi ode Mnie, będzie to na moją chwałę. Jeśli pochodzi od diabła, zostaniesz ostrzeżona. Jeśli jest od ciebie samej, będziesz wyśmiana, a skorzysta na tym twoja pokora." Mogła Conchita czuć się zupełnie bezpieczna w swej pracy.

Jezus nauczał: Zawsze ci powtarzałem, że musisz naśladować Maryję w praktykowaniu cnót, szczególnie w Jej pokorze i czystości serca. Przyglądaj się cnotom, jakie praktykowała w swej samotności, w ostatnim okresie swego życia. Jej spojrzenie i Jej dusza były całkowicie zwrócone ku niebu.

Bóg chce bym była samotna - pisała mistyczka.


Matka Boża od Trudnych Darów 1899 r. (Lucca - Włochy)


Gemma Galgani, wizjonerka i stygmatyczka. Prosisz Matkę Najświętszą o szczególne dary i łaski, Ona zaś spogląda w głąb twej duszy, by zobaczyć, co może ci ofiarować. Zawsze ryzykujesz wiele, bardzo wiele. Nie dostaje się od Niej bowiem bukietu kwiatów czy czegoś, co zyskuje poklask wśród ludzi, ale to, co ma wartość w oczach wieczności. Zwykle jest to cierpienie.

W 1899 otrzymała stygmaty Męki Pańskiej i wtedy poczuła wielki wstręt do grzechu. Tam gdzie nie ma grzechu, jest Maryja. Maryja powiedziała: Mój Syn Jezus Kocha cię ponad miarę i pragnie udzielić ci łaski. Będę twoją Matką. Czy będziesz moim prawdziwym dzieckiem? A to podwójna gwarancja, że po śmierci, pójdziemy tam, dokąd została zabrana z duszą i ciałem nasza Matka...

Poza dolegliwościami ciała znosiła również katusze duchowe. Nie czuła obecności Boga, nie otrzymywała od Niego żadnych pociech. Do tego zwielokrotnił na nią swe ataki jej największy wróg diabeł. Szatan zabiegał o to, by poczuła się całkowicie opuszczona przez Boga. Nie brakowało nawet fizycznych uderzeń. Gemma nie narzekała, tylko się modliła. Powiedziała: Niczego więcej nie szukam. Uczyniłam ofiarę dla Boga ze wszystkiego i wszystkich. Teraz przygotowuję się do śmierci. Powierzam Ci Jezu, moją biedną duszę.


Niepokalana z Koronami 1904 r. (Pabianice - Polska)


Maksymilian Maria Kolbe był zakonnikiem, kapłanem, świętym, prorokiem. Maryja spytała, czy chcę te korony. Biała znaczy, że wytrwam w czystości, a czerwona, że będę męczennikiem. Odpowiedziałem, że chcę... Wówczas Matka Boga mile na mnie spoglądnęła i znikła. Chrześcijaństwo jest religią współdziałania Boga i człowieka. Najpierw działa Bóg - daje On człowiekowi wybór dróg życiowych. Do chłopaka z Pabianic mówi: do nieba dojdziesz albo przez czystość, albo przez męczeństwo. Wybieraj.

W ramach Bożych planów pojawia się miejsce dla ludzkiej wolności. Możemy wybierać między dobrem, a dobrem. Grzesznicy odrzucają każdą Bożą wersję ich życia, święci wybierają to, co wydaje się bliższe potrzebom ich serca. Zaś szaleńcy wołają: Chcemy wszystko.

Gdy Bóg kieruje do nas jakąś prośbę, to powinniśmy zawołać "Tak Panie, ale uczynię dla Ciebie więcej niż prosisz". Jeżeli taki duch owładnie nasze serca, to możemy być pewni, że dając więcej, otrzymamy więcej.


Madonna z Lasów 1909 r. (Gray - Niemcy)


Łzy serca, a potem łzy ciała - taka jest cena za duchowe skarby, jakimi obdarza Bóg, mówił wizjoner Ojciec Lamy.

Każdej niedzieli Ojciec Lamy wzywał do pokuty i nawrócenia, tłumacząc, że tylko w ten sposób świat uniknie wielkiej wojny. Ale jego parafianie śmiali się  z proboszcza, że wciąż na nowo powtarza to, co już słyszeli. Dopiero gdy wybuchła "wielka wojna", zaczęli mówić: "O, gdybyśmy wtedy go posłuchali".

Jak Bóg wywyższa pokornych najlepiej chyba widać w Magnificacie Najświętszej Maryi Panny. Maryja służebnica Pańska stała się Królową Ziemi i Nieba.

Ojciec Lamy nieustannie odmawiał różaniec. Spał dwie godziny na dobę. Podczas spowiedzi czuł zapach grzechu. Regularnie rozmawiał ze swym Aniołem Stróżem, czynił cuda, wygłaszał proroctwa. Maryja uchyliła przed nim róg zasłony przykrywającej przyszłość. Pierwszą mistyczną wizję miał w wieku lat dziesięciu. Gdy Ją widział jak był kapłanem w 1909 roku Matka Boża przepowiedziała wojnę. Z wielką mocą potępiła modernizm skupiający się na wszelkich aspektach wolności twórczej. Za najważniejsze wyznaczniki tego kierunku uznano indywidualność artystyczną, symbolikę oraz niejednoznaczność przekazu. Podczas tego objawienia przy Maryi znalazł się również diabeł i nawet rozmawiał z Maryją. Szatan ogłasza, że nie pozostanie nic z dawnych świętości. Jest pustka: "nie mają niczego" - cieszy się Lucyfer. Nie mają kościołów, nie mają klasztorów - religijna pustka.

Ojciec Lamy nie zachęca by prosić o szczególne łaski, bo za nie trzeba zapłacić najpierw łzami serca, a potem łzami ciała. Pierwsza wojna światowa miała trzy przyczyny: bluźnierstwa, praca w niedzielę i desakralizacja małżeństwa. Ojciec Lamy ostrzega również przed diabłem, który często kręci się przy Matce Bożej.


Śmiejąca się Madonna Ojca Pio 1911 r. (San Giovanni Rotondo - Włochy)


Od piątego roku życia Maryja prowadzi Ojca Pio do Jezusa, pocieszając go i broniąc przed złymi duchami. Komuś, kto odbył długą drogę aby go odwiedzić, powiedział krótko: Modlitwa Zdrowaś Maryjo jest więcej warta niż ta podróż, mój synu. Tłumaczył: Bądźmy wierni i wytrwali, a Najświętsza Panienka nie będzie mogła pozostać głucha na modlitwy swoich dzieci.

Istnieje taka prawidłowość: szatan nie objawia się nikomu, kto nie jest wielkim świętym. Gdyby ukazał się zwykłemu człowiekowi, to jaka byłaby reakcja? Każdy szybko nawróciłby się do Pana Boga, nie tyle z miłości, ale ze strachu przed piekłem. Tak więc nie ma co się bać. Diabeł nie będzie straszył zwykłych ludzi. Ale gdy szatan widzi duszę oddaną Bogu, to pragnie wyładować na niej swą piekielną wściekłość. Nie mając dostępu do duszy, atakuje ciało.

Maryja nie przeszkadzała szatanowi atakować ciało świętego, ale ciągle dawała poczucie bezpieczeństwa. Przecież skoro tu jest, to i tak nic złego tu nie może się stać.

Na koniec Ojciec Pio powiedział: Kochajcie Maryję, naszą Matkę i czyńcie wszystko, by Ją kochano. Zawsze odmawiajcie różaniec. Róbcie to tak często, jak tylko jest to możliwe. Matka Boża nauczyła nas tej modlitwy, tak jak kiedyś Pan Jezus nauczył nas Ojcze nasz.


Madonna Małej Łucji 1913 r. (Aljustrel - Portugalia)


Świętość, marzenie każdego, kto poważnie traktuje swoją wiarę. Trzeba wyrzec się egoizmu, dążyć do świętości ukrytej przed ludźmi. W zimowe wieczory mama opowiadała Łucji o Bogu i Jego przykazaniach jak również nauczała katechizmu.

W chrześcijaństwie nie ma przypadków.

Po przyjęciu Komunii Świętej Łucja modliła się tak: Panie spraw abym była świętą. Zachowaj moje serce zawsze czyste, tylko dla Ciebie. Łucja usłyszała odpowiedź: Łaska, która dzisiaj została ci dana, pozostanie żywa w twej duszy, wydając owoce życia wiecznego. Właśnie wtedy mała Łucja stanęła na drodze świętości. A Maryja jej powie: Odtąd będziesz moim dzieckiem.

W 1940 roku pisze: Niepokalane Serce Maryi jest moją ucieczką, przede wszystkim w bardzo trudnych chwilach. Tam czuję się bezpieczna. Ta pewność opieki Maryi tak bardzo mnie pociesza i raduje. W matczynej opiece znajduję pociechę i siłę.


Madonna Orędzia 1917 r. (Fatima - Portugalia)


Matka Najświętsza, ukazując się Łucji, Hiacyncie i Franciszkowi, przypomina o godności dzieci i drzemiącym w nich potencjale duchowego rozwoju.

Matka Boża wzywa do ofiary, do zadośćuczynienia, do różańca, do praktykowania pierwszych sobót, do poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi. Maryja chce być bardziej znana i miłowana.

Dzieciom trzykrotnie objawił się anioł. Nauczył ich kilku modlitw i przygotował ich serca na spotkanie z Matką Bożą. W trzecim objawieniu ukazał im namacalną obecność Chrystusa w Eucharystii.

W XII wieku diabelska zasada "dziel i rządź" kierowała świat ku zagładzie. W 1147 ukazał się w Fatimie Archanioł Michał, który to walczył ze złem jakie się rodziło na samym szczycie kościoła, gdzie rozpoczynała się epoka kontrowersyjnych papieży.

Podczas objawienia Matka Najświętsza pyta dzieci: Czy chcecie ofiarować się Bogu, aby znosić wszystkie cierpienia, które On wam ześle, jako zadośćuczynienie za grzechy, którymi jest obrażany, i jako prośbę o nawrócenie grzeszników? Tak chcemy - odpowiedziały dzieci. Będziecie więc musieli wiele cierpieć, ale łaska Boża będzie waszą siłą.

Po chwili Maryja mówi jeszcze: Odmawiajcie codziennie różaniec, aby uprosić pokój dla świata i zakończenie wojny.

O naszym wzrastaniu i duchowej dojrzałości świadczą nie tyle przeżyte lata, ile odmówione modlitwy. One też zbliżają nas do szczęśliwej wieczności. Niebo nie otwiera się za pomocą sławy, pozycji społecznej czy też bogactwa, ale właśnie za pomocą różańca.

Ponadto mamy ofiarować Bogu to co niesie nasza codzienność. Ból palca, mróz czy też upał etc. Mówiąc: O Jezu, czynię to z miłości dla Ciebie, za nawrócenie grzeszników i za zadośćuczynienie za grzechy popełnione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi.


Maryja Zadająca Rany 1917 r. (Bazylea - Szwajcaria)


Adrienne von Speyr, jeszcze jeden człowiek z trudnym dzieciństwem, człowiek uparty, ambitny i zdolny, któremu dojrzałe życie nie skąpiło ciosów, ale który umiał iść dalej. Nikt nie wie, że pod szarymi wydarzeniami jej życia ukryło się duchowe piękno. Na imię mu "Maryja".

Adrienne otrzymała objawienie od Boga jako dar dla siebie. Nie miała się nim dzielić z innymi, nie otrzymała orędzia, które miałaby ogłosić światu. Takich zupełnie prywatnych objawień z pewnością jest miliony. Nigdy nie widziałam nic piękniejszego - mówiła Adrienne wspominając pierwsze spotkanie z Maryją.

Od zakończenia objawienia Adrienne miała pod lewą piersią mistyczną ranę, którą nosiła do końca życia.

Mówiąc "Bądź wola Twoja", nie ofiarujemy Bogu naszych dzieł, lecz naszą gotowość do tego, by być porwanym przez Jego własne dzieło, gotowość do zaangażowania, bez wytchnienia. Niebawem pojawia się eksplozja doświadczeń mistycznych. Spotkania z Maryją stają się bardzo bliskie i osobiste. Otrzymuje łaskę cierpienia duchowego. Cierpienie spowodowane wizję o utraceniu Boga na wieki.

Otrzymuje charyzmaty: podróże w ekstazie, stygmaty, bilokacje, cierpienie zastępcze (za Chrystusa), uczestnictwo w Męce Zbawiciela w Wielkim Tygodniu. W ekstazie dyktuje nauki o Bogu.

Nauczała by stać się dyspozycyjnym dla Boga i żeby robić wszystko o co On poprosi. Kto chce poznać duchowość mistyczki, to musi zacząć lekturę od "Służebnicy".

Słowa Adrienne: Cokolwiek Bóg uczynił dla swej Matki, uczynił to myśląc o Kościele.

W dniu śmierci 1967 r. wołała: Jak pięknie jest umierać!


Matka Boża Antybolszewicka r. 1920 (Radzymin - Polska)


W uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (15 sierpnia) "Cud nad Wisłą" - objawienie Matki Bożej, wymodlone przez cały naród. Papież był przekonany, że bitwa warszawska była świadectwem Bożej ingerencji w bieg historii wyproszonej przez wiernych i że tu kryje się reguła skutecznego błagania o cud.

W 1917 r., w roku Fatimy, narodził się komunizm. Zniewolił on ludy Rosji, jednak te stanowiły zaledwie punkt wyjścia do podboju Europy i świata. Już w listopadzie 1918 r. w Niemczech wybuchła rewolucja, która proklamowała republikę, a tamtejsze ruchy robotnicze przygotowywały się do przejęcia władzy. W innych krajach komunistyczna Międzynarodówka stawała się coraz aktywniejsza. Armia Czerwona ruszyła na zachód. Bolszewicy streścili to w swej sławnej dyrektywie: "Po trupie Polski wiedzie droga do ogólnego wszechświatowego pożaru. Na Wilno, Mińsk, Warszawę - marsz". Polska w pochodzie bolszewizmu na świat jest już ostatnią dla niego barierą, a gdyby się załamała, rozleje się on po świecie falami zniszczenia.

W roku 1873, w święto Wniebowzięcia, Matka Boża ogłosiła: Uroczystość dzisiejsza niezadługo stanie się świętem narodowym dla was, Polaków, bo w tym dniu odniesiecie świetne zwycięstwo nad wrogiem dążącym do waszej zagłady.

Bóg zażądał, by ksiądz Ignacy Skorupka stał się dla ojczyzny zadośćczynną ofiarą. Bo, dodaje autor, "wielkie rzeczy nie dopełniają się bez wielkich ofiar".

Badacz "Cudu nad Wisłą", o. Józef Bartnik, pisał: Matka Boża ukazuje się w postaci Matki Łaskawej - Patronki Warszawy. Pojawia się na niebie przed świtem, monumentalna postać, wypełniająca swoją osobą całe ciemne jeszcze niebo. Ukazuje się odziana w szeroki, rozwiany płaszcz, którym osłania stolicę. Zjawia się w otoczeniu husarii, polskiego zwycięskiego wojska, które pod Wiedniem z hasłem "W imię Maryi" rozegnało pogańskie watahy. Matka Boża trzyma w swych dłoniach jakby tarcze, którymi osłania miasto Jej pieczy powierzone.

Postać Matki Bożej była widziana przez dziesiątki, lepiej powiedzieć: setki bolszewików atakujących polskie oddziały. Jej pojawienie się wywołało strach, przerażenie i panikę, której nie sposób opisać. Bolszewicy na ten widok uciekali w skrajnym przerażeniu, opuszczając ziemię radzymińską, która, wydawałoby się, już na zawsze miała pozostać w ich rękach! Drugi, podobny "Cud nad Wisłą" miał miejsce pod Włocławkiem, gdzie objawiająca się Maryja uniemożliwiła Rosjanom przekroczenie Wisły.

Od tego momentu rozpoczyna się kontruderzenie. Jesteśmy ocaleni! W całej Polsce trwa modlitwa dziękczynna...


Matka Posłuszeństwa 1921 r. (Fatima - Portugalia)


Łucja całym swoim życiem dawała piękne świadectwo posłuszeństwa wobec woli Bożej. Posłuszeństwo wobec władzy kościelnej jest posłuszeństwem wobec Boga, którego władza ta reprezentuje na ziemi. O nie właśnie prosiła Maryja w trakcie siódmego, bardzo tajemniczego objawienia. Siostra Łucja była wierna orędziu fatimskiemu od objawień aż po ostatnie spotkanie z Matką Najświętszą wychodzącą jej naprzeciw w chwili śmierci.

Matka Najświętsza mówiła do dzieci: Ofiarujcie Bogu wszystkie cierpienia, które On wam ześle. Podejmujcie je jako zadośćuczynienie za grzechy, którymi Bóg jest obrażany, i jako prośbę o nawrócenie grzeszników. Gdy ktoś proponował Marii Rosa gościnę, ta odmawiała mówiąc, że podejmuje ten trud z miłości do Boga. Matka Łucji mówi o swej miłości do Boga, która to pozwala jej z radością przyjmować cierpienie towarzyszące wędrówce. Zgodziła się ponieważ jak powiedziała biskup reprezentuje Boga.

Jan Paweł II uczył: Zapewniam was, że większy czyni się postęp przez krótki czas posłuszeństwa i uległości wobec Maryi, niż przez całe lata osobistych wysiłków, podejmowanych wyłącznie własnymi siłami. tylko kościół przeprowadzi nas bezpiecznie przez epokę "trzeciej tajemnicy".

Idź drogą, którą wskazuje ci biskup, jest adresowane nie tylko do samej Łucji... Dziś słyszy to każdy z nas.


Siódma Matka Boża Fatimska 1921 r. (Fatima - Portugalia)


Matka Boża wzywa do nawrócenia Rosji i do rozpowszechnienia nabożeństwa pierwszych sobót. Do pogłębienia modlitwy różańcowej.

Decyzja biskupa obracała w gruzy wszystko, co już sobie zaplanowała i ułożyła. Trudno było jej się z tym pogodzić. Dodajmy, że w młodej Łucji było jeszcze dużo pychy, uporu, egoizmu i tego, co nazywamy młodzieńczą niedojrzałością. Dlatego odgórna decyzja biskupa wywołała wewnętrzny bunt. Już od trzech lat skończyły się objawienia. życie stało się szare, zmęczone i niepewne. A za chwilę miało się toczyć w obcym miejscu, wśród obcych ludzi. Jakiś biskup, który nic o niej nie wie i jej nie rozumie, coś jej każe... Łucja szukała pociechy u Matki Bożej. Maryja przyszła, żeby się pożegnać. Jestem tu, po raz ostatni. Idź, postępuj drogą, którą wskazuje ci biskup, taka jest wola Boga.

Treścią orędzia było posłuszeństwo przełożonym kościelnym, którzy reprezentują Boga. Siostra Łucja nieustannie powtarzała: Muszę być posłuszna, bo tego chce Matka Boża Fatimska.

Nasza natura buntuje się, jak natura Siostry Łucji, cała logika mówi "nie", a rozum ogłasza "veto". Tymczasem Maryja mówi: Idź drogą, którą wskazuje ci Kościół. Na jej końcu jest moje zwycięstwo. Zwycięstwo przyjdzie w Kościele, nie poza nim. Bo Maryja działa w Kościele i to w jego murach pojawi się triumf Jej Niepokalanego Serca. Trzeba wytrwać w Kościele do końca.


Matka Boża Rozmyślająca 1925 r. (Pontevedra - Hiszpania)


Latem 1921 r. Łucja opuściła Fatimę. Po czterech latach spędzonych w Porto, w prowadzonej przez siostry doroteuczki szkole, wstąpiła do nowicjatu Zgromadzenia Sióstr św. Doroty w Pontevedrze. Niepokalane Serce Maryi, nieustannie ranione przez otaczające je ciernie, bluźnierstwa i grzechy. To ono stanowi główną treść objawień w Pontevedrze.

Zadaniem Łucji stało się rozsławienie na cały świat nabożeństwa to Niepokalanego Serca Maryi. Matka Boża pragnęła, by ludzkość na nowo zaczęła praktykować nabożeństwo pierwszych sobót, odnawiając tym samym swoją cześć dla Jej Niepokalanego Serca.

Siostra Łucja nie miała świadomości, że oto w jej zakonnej codzienności, pełnej zwykłych prac i obowiązków, niepostrzeżenie znów zagościło niebo.

Płynące z Hiszpanii orędzie, prośba o szerzenie w świecie nabożeństwa ku czci Niepokalanego Serca Maryi, nadal pozostaje aktualne. Dziś to także nasze zadanie.

Siostra Łucja zmarła, przeżywszy 98 lat. Niektórzy sądzą, że Bóg chciał ją zatrzymać na ziemi do czasu podjęcia przez Kościół wszystkich próśb wypowiedzianych w Fatimie.

Matko moja niebieska, daj mi Twojego Syna Jezusa.

Dzieciątko powiedziało: Miej współczucie z Sercem Twej Najświętszej Matki, otoczonym cierniami, którymi niewdzięczni ludzie je wciąż na nowo ranią, a nie ma nikogo, kto by przez akt wynagrodzenia te ciernie powyciągał.

Potem powiedziała Najświętsza Panna: Córko moja, spójrz, Serce moje otoczone cierniami, którymi niewdzięczni ludzie przez bluźnierstwa i niewdzięczność stale ranią. Przynajmniej ty staraj się nieść mi radość i oznajmij w moim imieniu, że przybędę w godzinie śmierci z łaskami potrzebnymi do zbawienia do tych wszystkich, którzy przez pięć miesięcy w pierwsze soboty odprawią spowiedź, przyjmą Komunię Świętą, odmówią jeden różaniec i przez piętnaście minut rozmyślania nad tajemnicami różańcowymi towarzyszyć mi będą w intencji zadośćuczynienia.

Siostra Łucja mówi: Będziemy szczęśliwi, mogąc dać naszej najdroższej Matce niebieskiej ten dowód miłości, którego, jak wiemy, od nas oczekuje. Co do mnie, muszę wyznać, że nigdy nie czułam się tak szczęśliwa, niż kiedy przychodzi pierwsza sobota. Czy nie jest prawdą, że największym naszym szczęściem jest być całym dla Jezusa i Maryi i kochać Ich, Ich wyłącznie, bezwarunkowo? Widzimy to jasno w życiu świętych... Byli szczęśliwi, bo kochali.

Chrystus powiedział wyraźnie: Co uczyniliście jednemu z najmniejszych, Mnieście uczynili. (Mt 25,40).

Jezus przemówił: Wolę tych, którzy odprawią pięć pierwszych sobót w celu wynagrodzenia Niepokalanemu Sercu Matki Niebieskiej, niż tych, którzy odprawią piętnaście, bezdusznie i z obojętnością. Dodał również: To prawda, że przełożona sama nic nie może, lecz z moją łaską wszystko może.

Czysta intencja, to pragnienie osiągnięcia czegoś dla Chwały Bożej, a nie dla swojej sławy i dla swej korzyści.


Patronka Nawrócenia Rosji 1929 r. (Tuy - Hiszpania)


13 czerwca 1929 siostra Łucja otrzymała z nieba szczególne zadanie, ty razem nie dla niej samej, lecz najwyższych dostojników Kościoła; misję, od której wypełnienia miały zależeć przyszłe losy ludzkości, czyli misję nawrócenia Rosji.

Niekiedy cele, jakie stawia przed nami Maryja, wydają się trudne lub wręcz niemożliwe do osiągnięcia. Czasem mija wiele lat, nim uda się wypełnić Jej wolę. Na orędzie z Tuy odpowiedział dopiero Jan Paweł II, ponad pół wieku po tym, jak Maryja prosiła o poświęcenie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu.

A my? Czy mamy jakąś modlitwę, która wyraża naszą duchowość i jest naszym osobistym wołaniem do Pana?

O wierności podjętym postanowieniom: Nawet gdy nie mamy sił ani ochoty, gdy czujemy się zmęczeni, a może nawet zniechęceni - także wtedy trzeba wytrwać w tym, na co się raz zdecydowaliśmy. Dopiero po okazaniu wierności i wytrwałości możemy spodziewać się owoców naszej modlitwy, ofiary i pracy.

Matka Boża rzekła do Łucji: Przyszła chwila, w której Bóg wzywa Ojca Świętego, aby wspólnie z biskupami całego świata poświęcił Rosję memu Niepokalanemu Sercu, obiecując ją uratować za pomocą tego środka. Tyle dusz zostaje potępionych przez sprawiedliwość Bożą z powodu grzechów przeciw mnie popełnionych. Przychodzę przeto prosić o zadośćuczynienie. Ofiaruj się w tej intencji i módl się.


Maryja Wyjednująca Miłosierdzie lata 30-te XX wieku (Łagiewniki - Wilno - Płock)


Ona jest zawsze ze mną, Ona jak dobra matka, patrzy na wszystkie przeżycia i wysiłki moje. Tak o Matce Najświętszej mówiła siostra Faustyna.

Ksiądz Michał Sopoćko, spowiednik i kierownik duchowy siostry Faustyny podczas jej pobytu w Wilnie.

Codzienny kontakt z Jezusem, częste spotkania z Maryją, rozmowy ze świętymi... Liczne objawienia, których doświadczyła siostra Faustyna Kowalska, zdominowały w jej życiu wszystko.

Siostra Faustyna trwa pod płaszczem dziewiczym Bożej Matki i tak pisze: Ona mnie strzeże i poucza, jestem spokojna przy Jej nieskalanym sercu... Tulę się jak małe dziecko do Jej serca. Sam Jezus polecił Faustynie: Proś o pomoc Matkę moją. Faustyna otrzymała wiele Maryjnych lekcji, jednej z nich usłyszała: Prawdziwą wielkością duszy jest kochać Boga i upokarzać się w Jego obecności, całkowicie zapomnieć o sobie i za nic się mieć, bo wielki jest Pan, lecz tylko w pokornych ma upodobanie, pysznym zawsze się sprzeciwia.

Innym razem usłyszała od Maryi: Córką moja najmilsza, pragnę, abyś się ćwiczyła w trzech cnotach, które mi są najdroższe, a Bogu są najmilszymi: pierwsze pokora, pokora i jeszcze raz pokora. Druga cnota - czystość; trzecia cnota - miłość Boża. Jako córka moja musisz szczególnie jaśnieć tymi cnotami.

Zamiana Sprawiedliwości w Miłosierdzie. Chyba mamy prawo tak sądzić, skoro w 1936 r. Faustyna miała widzenie Matki Bożej Bolesnej, która zasłaniała nas przed straszną karą Bożą. Bóg chce nas dotknąć straszną karą, ale nie może, bo zasłania nas Matka Boża. W milczącej obecności swej Matki Pan ogłosił, że jest Królem Miłosierdzia i że pierwsza niedziela po Wielkanocy jest świętem Miłosierdzia.


Matka ze Złotym Sercem 1932 r. (Beauraing - Belgia)


Nawrócę grzeszników - mówi Maryja w Beauraing. Słowa te, przekazane pięciorgu dzieciom, zdołały przebić się przez zgiełk ateistycznej propagandy. Dotarły do wielu z tych, którzy odwrócili się od Kościoła, tych, którzy odeszli od wiary. Niosły im nadzieję i pocieszenie.

Módlcie się, Módlcie się bardzo wiele - prosiła w 1932 r. Matka Boża. Sytuacja gospodarcza, ateistyczna propaganda, a wreszcie błędy samego Kościoła - wszystko to sprawiło, że mieszkańcy Belgii masowo odchodzili od wiary. Dlatego też Matka Boża ukazała się dzieciom z rodzin obojętnych religijnie.

Podczas ostatniego spotkania z Fernandą Maryja pyta: Czy kochasz Mojego Syna? - Tak, Czy kochasz Mnie? - Tak. Wobec tego poświęć się dla mnie.


Matka Boża Ubogich 1933 r. (Banneux - Belgia)


Maryja przedstawia się niezwykłym, bo nieznanym dotąd tytułem. "Jestem Matką Bożą Ubogich" - mówi, ukazując się małej Marietcie. Obiecuje przynieść ulgę cierpiącym wskazując na cudowne źródełko. Niebawem mają miejsce pierwsze uzdrowienia.

Przy ostatnim widzeniu Maryja mówi: Módlcie się wiele. Maryja zapewnia, że jest Matką Zbawiciela, Matką Bożą, znów wyciągnęła dłonie i pobłogosławiła dziewczynkę. Powiedziała jeszcze: żegnaj - aż spotkamy się w Niebie.

Maryja wzywa swych czcicieli, by nie oddzielali maryjnej pobożności od służby ubogim. Przypomina, że zadaniem chrześcijan jest nieść ulgę cierpiącym i zabiegać o sprawiedliwość społeczną, zaś Kościół musi być Matką ubogich. Wygodne burżuazyjne wartości religijne, z którymi w tamtych czasach utożsamiano religię, były oderwane od rzeczywistości robotników i nie mogły zaspokoić ich głębokiego pragnienia sprawiedliwości, godności i miłości.

Zawierzcie Mi, a Ja zawierzę wam. Tak, Maryja zawierza swą misję tym, którzy najpierw sami Jej zawierzają.


Królowa Dusz Czyśćcowych 1937 r. (Heede - Niemcy)


Matka Boża zapowiada "Małą Apokalipsę". Mówi by nazywano Ją Królową Wszechświata i Królową Dusz Czyśćcowych.

W 1945 r. Jezus wyraził życzenie by ludzie wiedzieli, że kiedyś będą musieli przedstawić przed Jezusem rachunek i rozliczyć się z otrzymanych od Niego łask.

W epokach dyktatorów nigdy nie godzono się na to, by "rządy dusz" należały do kogoś innego. Kiedy więc w hitlerowskich Niemczech pojawiły się objawienia Matki Najświętszej, natychmiast interweniowało Gestapo. Dlatego ze stu objawień w Heede znamy treść zaledwie trzech.

1-go listopada 1937 r. cztery dziewczynki: Anna Schulte, Greta i Maria Ganseforth oraz Susanna Bruns zaczęły opowiadać, że przechodząc obok leżącego przy wiosce cmentarza żołnierzy poległych podczas pierwszej wojny światowej, ujrzały nagle piękną Panią promieniującą niezwykłym światłem. Niewiasta w jednym ręku trzymała Dzieciątko, w drugiej glob z krzyżem. Głowy Matki i Syna były przyozdobione w lśniące korony. Wszystkie cztery dziewczynki zrezygnowały z wygód, przyjemności i rozrywek, zamiast tego spędzały czas na długich i żarliwych modlitwach, niecierpliwie czekając godziny, w której znów ujrzą niebieską wizję.

Dzieci aresztowało Gestapo i umieszczono je w domu dla chorych psychicznie, zaś pielgrzymki zostały surowo zabronione.

W swoich orędziach Matka Boża prosiła o modlitwę, o nawrócenie, a przede wszystkim o odmawianie różańca. Maryja dodała: Powinno się zakazać światowych przyjemności i rozrywek. A Jezus powiedział: Ludzkość znajduje się w gorszym stanie niż przed potopem. Ludzkość jest zatopiona grzechem. Jej sercami rządzi nienawiść i zazdrość. To dzieło diabła. Ludzie żyją w głębokiej ciemności... Będą cierpieć w zaślepieniu swymi błędami. Świat będzie musiał pić męty z kielicha gniewu Bożego za swe niezliczone grzechy, przez które zranił Najświętsze Serce Pana Jezusa. Módlcie się..., módlcie się dużo, zwłaszcza o nawrócenie grzeszników.

Maryja upomina się o modlitwę i ofiarę w intencji dusz czyśćcowych i przypomina, że ma władzę nad czyśćcem: może wiele dusz zabrać stamtąd do nieba, jeśli tylko będziemy błagać Ją o to jako Królową. Na koniec Maryja powiedziała: Bądźcie dobrzy. Poddajcie się woli Bożej. Często się módlcie. Szczególnie odmawiajcie różaniec. A teraz, żegnajcie, moje dzieci. Do zobaczenia w niebie!

Błogosławieni, którzy będą przygotowani. Błogosławieni są ci, którzy mnie słuchają: powiedział Jezus.

Heede potwierdza zapowiedź fatimską mówiącą o zwycięstwie Niepokalanego Serca Maryi i nastaniu czasu pokoju i łaski, nastaniu nowej epoki ducha i przebudzenia ludzkości, która odrzuci władzę szatana.


Matka Boża Młodzieży 1943 r. (Siekierki - Polska)


Matka Boża Nauczycielka Młodzieży ukazuje się dwunastoletniej Władysławie Papis. Od września 1939 roku, życie ludzie z każdym dniem stawało się coraz cięższe. Ludziom pozostała tylko Maryja. Niebawem okazało się, że ich ufność w opiekę Matki Najświętszej nie była próżna. W Siekierkach Pani nieba i ziemi ukazała ludziom swą moc i chwałę.

Ufamy Bogu, ponieważ jednego jesteśmy pewni: może nie da nam zdrowia, szczęścia na tej ziemi, ale z całkowitą pewnością pragnie dać nam szczęście w niebie!

Maryja śpiewa: Witaj nam, witaj, śliczna Jutrzenko, Niepokalana Mario Panienko, Witaj nam, witaj, Matko jedyna, niech nas obroni Twoja przyczyna. Matka Boża podtrzymuje w ludziach nadzieję i zachęca do czerpania siły z wiary. Jednoczy się z cierpiącym ludem i zapewnia, że Bóg nie opuszcza swych dzieci, gdy nadchodzą czasy bez Boga. Jest to wezwanie do zawierzenia Maryi nie tylko swego życia, ale i swego konania i śmierci.

Maryjne zapowiedzi nigdy nie są projekcją z nagrania dokonanego w przyszłości, czymś co musi się wydarzyć i wydarzy. To raczej pokazanie nam pajęczyny dróg, którymi może podążać ludzkość, i ukazanie nam ścieżki, którą właśnie kroczymy. Widzimy, że jeśli nie skręcimy z niej - czyli nie nawrócimy się - czeka nas wielkie cierpienie, śmierć, nawet koniec świata. Maryja, która przynosi ostrzeżenie o straszliwej przyszłości, przez pokazanie zagrożenia daje nam szansę ucieczki.

Maryja prosi by 2-go września obchodzić Święto Matki Bożej Młodzieży. Powiedziała: Syn Mój umarł w młodości. Więc matki, którym synowie poginęli, módlcie się i proście dziś, bo dziś jest wasze święto. Przyszłam do was, abyście wiedzieli, że gdy będziecie szli śladami Moimi, nie zginiecie.


Matka Światła 1944-1955 r. (Balasar - Portugalia)


Maryja była nauczycielką Alexandriny, przede wszystkim uczyła ją umiłowania Jezusa. Alexandrina da Costa uratowała przed piekłem tysiące dusz. Nie działalnością charytatywną, nie kazaniami ale cierpieniem. Pobożność małej Alexandriny wiązała się z marzeniem o szczęściu.

Przełom następuje w dniu, kiedy modląc się, pobiegła myślami do Najświętszego Sakramentu i nagle uderzyła ją myśl: Pan Jezus w Tabernakulum też jest więźniem. Jak one. Trwa przed Nim w zjednoczeniu z Maryją, która staje się jej nauczycielką: uczy ją patrzeć na Jezusa z nieustającą miłością, pocieszać Najświętsze Serce i wyjednywać łaskę nawrócenia grzeszników. Nie jest to owoc objawienia, ale raczej skutek religijnego doświadczenia, jakiejś szczególnej Maryjnej łaski.

żyć w duchu zadośćuczynienia, zdobywać się na ofiary, przyjmować cierpienia, modlić się nie dla swojej pociechy, ale by otworzyć ludziom niebo - to oczywiste zadanie każdego z nas. Ale Pan zaprosił Alexandrinę do wynagradzania przez złożenie siebie w całopalnej ofierze. Zrozumiała, że ma wejść na ścieżkę męki, wejść z uśmiechem. Gdy odpowiedziała "Tak" jej ból zaczął się potęgować. Tylko ściskanie paciorków różańca przynosiło jej ulgę. Modliła się słowami Matki Bożej Fatimskiej: O Jezu, to z miłości do Ciebie, dla nawrócenia grzeszników, dla wynagrodzenia za zniewagi Niepokalanego Serca Maryi.

Alexansrina wołała: O moja eucharystyczna miłości, nie mogę żyć bez Ciebie! O Jezu, zamień mnie w Eucharystię! Matko, moja najdroższa Matko, chcę być Jezusa! W odpowiedzi usłyszała: Nie będziesz już przyjmować pożywienia na ziemi. Twoim pokarmem będzie moje Ciało, twa krew będzie moją Boską Krwią, twoje życie będzie moim życiem. Otrzymasz je, kiedy zjednoczę Me serce z twoim sercem. Następne trzynaście lat Alexandrina karmiła się już tylko Eucharystią.

Jezus uczynił ją swoją mistyczną oblubienicą. Pan powiedział: Przyjmij moją świętą szatę... Możesz nią okryć cały świat. Wystarczy dla każdego. Przyjmij moją koronę, jesteś królową. Maryja potwierdziła, że sparaliżowana wizjonerka stała się najbliższa Jezusowi. że jest jak Ona.

Wielu grzeszników nawiedzi twój grób i nawróci się. Szukaj dusz, które ukochają mój Sakrament Miłości i zajmą twoje miejsce, kiedy pójdziesz do nieba. Zaproś świat do modlitwy i pokuty, by zapłonął miłością do Mnie! Jej ostatnie słowa były przesłaniem dla współczesnego zagubionego świata: Nie grzeszcie. Przyjemności tego świata są nic nie warte. Codziennie przyjmujcie Komunię świętą, odmawiajcie różaniec. W tym zawiera się wszystko.

Gdy Alexandrina nie uzyskała łaski uzdrowienia, to zrozumiała, że otrzymała o wiele większy dar: najpierw ducha rezygnacji, potem całkowitą zgodę na wolę Bożą, w końcu pragnienie cierpienia.


Królowa Rodzin 1944 r. (Ghiaie di Bonate - Włochy)


Matka Najświętsza przepowiedziała siedmioletniej Adelaidzie: Będziesz wiele cierpieć, ale nie płacz, bo pójdziesz ze mną do Raju. nat tym łez padole będziesz małą męczennicą.

Maryja Panna dodała: Musisz być dobra, posłuszna, szanować bliźnich, być szczera: dobrze się módl i przychodź na to miejsce przez dziewięć wieczorów, zawsze o tej samej porze.


Matka Boża z Pola Bitwy 1945 r. (Turza śląska - Poska)


Nie płacz. Ja też straciła swego jedynego syna. Matka Bolesna bierze za rękę współczesną matkę bolesną i pociesza. Maryja daje do zrozumienia, że nie poddała się rozpaczy, kiedy umarł Jezus. Matka Najświętsza ofiarowała swego Syna Bogu za zbawienie ludzkości, do Jego zbawczej Męki dołączając swoje cierpienie. Naśladując Odkupiciela, który wydał siebie na całopalną ofiarę, sama stała się przy Nim małą żertwą ofiarną, nadając w ten sposób swemu cierpieniu wymiar wieczny. Pod Krzyżem Maryja, doskonale zjednoczona z Jezusem, stała się "Współodkupicielką".

Matka Najświętsza zdaje się mówić: Nie płacz. Cierpienie to nieuchronna cecha tego świat. Skoro jest ono wciąż wśród nas, wykorzystaj je dobrze. Oddaj je Bogu, a On sprawi, że przybliży się do was zbawienie i na tym łez padole będzie mniej płacz i jęku, i łez.


Pani Wszystkich Narodów 1945 r. (Amsterdam - Holandia)


Mimo że Ida Peerdeman doświadczyła objawień jako dojrzała kobieta, to zapowiedź przyszłej łaski otrzymała już w dzieciństwie. Stopy Matki Bożej, Pani Wszystkich Narodów, jak sama siebie nazwała, spoczywały na powierzchni kuli ziemskiej. Obraz Pani Wszystkich Narodów znajduje się w Kaplicy Objawień w Amsterdamie.

Matka Najświętsza gotowa jest być naszym przewodnikiem na drodze ku zbawieniu.

Dogmat o Wniebowstąpieniu Najświętszej Maryi Panny został ogłoszony w roku 1950 przez papieża Piusa XII.

Maryja Panna pojawia się, by ostrzec, że wojna, która się kończy, otwiera świat na czasy panowania zła.

Nasza wędrówka przez życie będzie prostym kroczeniem za idącą przed nami Maryją, jeśli przyjmiemy podstawowe wezwanie do nawrócenia i odnowimy w sobie maryjną pobożność. Nic nam nie grozi, jeśli tylko będziemy wierni Bogu i Kościołowi. Ale szatan nie ustępował: huśtał lampami, godzinami przyciskał dzwonek do drzwi, otwierał szuflady, szafy i schowki, gasił światła. W takich chwilach ojciec za radą spowiednika, ks. Frehego, wolał: Zapraszamy do środka. Im więcej gości tym weselej! Nie wolno nam bać się szatana, za wszelką cenę nie wolno mus się poddać! Po to właśnie przyszła Maryja, by ogłosić, że nie szatan, lecz Ona jest Panią Wszystkich Narodów, że w Niej jest nasze ocalenie i ostateczne zwycięstwo.

Będą mnie zwać Panią, Matką. Tytułem "Pani" wzywała już Matkę Najświętszą św. Bernardeta podczas objawień w Lourdes. Ten tytuł był też już używany w średniowieczu.

Apostazja: porzucenie wiary religijnej lub religii. W pierwotnym znaczeniu - całkowite porzucenie wiary chrześcijańskiej.

Wszystkie tu orędzia była skierowane do całego świata i dotyczyły zbawienia dusz i chwały Bożej. Maryja zapewniała, że cały świat powróci do Boga, jeśli pierwsi uczynią to katolicy. Zabierzcie się do pracy z wielką gorliwością i zapałem, podejmijcie to dzieło odkupienia i pokoju, a ujrzycie cuda.

Matka Boża apelowała, by Rzym czuwał, z powodu fałszywego ekumenizmu i wpływów ateistów na Kościół. Grzeszna moda opanowała świat, pozbawiona moralności konkurencja zdominowała gospodarkę, życie rodzinne podporządkowano pracy do późnych godzin, uzależniono ludzi od potrzeb konsumpcyjnych, światem rządzi skrajny egoizm i materializm, a środki masowego przekazu skutecznie tłumią w ludziach ich tęsknotę za życiem duchowym i potrzebę czegoś większego niż życie doczesne. Pierwotny duch rządzi światem. Współczesny poganizm, humanizm, ateizm, współczesny socjalizm i komunizm kontrolują świat. Strzęście się tych fałszywych proroków!

Maryja mówi: Ludy Europy, zewrzyjcie szeregi. Wzywa was do tego Pani Wszystkich Narodów - nie po to, abyście zniszczyli swego wroga, usuwając zło razem z jego nosicielami, ale po to, abyście mogli przeciągnąć go na swoją stronę. Matka Najświętsza obiecuje pokój, który jest w Jej mocy.

Piąty dogmat Maryjny został zapowiedziany i opisany za pomocą trzech tytułów: Matka Najświętsza jako Współodkupicielka, Pośredniczka i Pocieszycielka.


Matka Boża ze Zwiastowania 1947 r. (Lile Bouchard - Francja)


Matka Najświętsza ukazała się czterem dziewczynkom: dwunastoletniej Jacqueline Aubry, jej siostrze Leanette, kuzynce Nicole i koleżance Laurze. Uroczystość Niepokalanego Poczęcia 8 grudnia 1947 to data rozpoczęcia, trwających 7 dni, objawień. Czy w ten sposób Matka Boża chciała zwrócić ludziom uwagę, że przekazane przez Nią orędzie powinno zapoczątkować w nich zupełnie nowe życie - wszak o nowym życiu mówi święto Niepokalanego Poczęcia, czyli życie w modlitwie, w ofiarowaniu się Bogu, w zapomnieniu o sobie, w miłości bliźniego.

Maryja pojawia się z Archaniołem Gabrielem klęczącym przed Nią jak podczas Zwiastowania w Nazarecie.

Przywódcy partii komunistycznych w dniach 22-27 września 1947 r. obradowali w Szklarskiej Porębie, jak przejąć władzę we Włoszech i Francji. Rankiem 8 grudnia Marta Robin, znana już wtedy mistyczka, oświadcza: Najświętsza Maryja Panna ocali Francję za przyczyną modlitwy małych dzieci. Za kilka godzin cztery małe dziewczynki spotykają się z Matką Bożą.

Ludzie zamknięci na nadprzyrodzoność okaleczyli się, pozbawili zdolności posługiwania się zmysłem wiary, bardziej nieomylnym niż wzrok, słuch, dotyk, węch i smak.

O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy.

Co oznacza wieniec z pięciu róż? To biblijny symbol zaślubin. Zwiastowanie jest sceną zaślubin Maryi z samym Bogiem!

Matka najstarszej wizjonerki poleciła córce prosić Maryję o cud, ale Matka Najświętsza odpowiedziała: Nie przyszłam to po to, aby czynić cuda, ale by wezwać was do modlitwy za Francję. Mimo to jutro twe oczy będą zdrowe i nie będziesz już musiała nosić okularów. Maryja nie przyszła czynić cudów, lecz wzywać do modlitwy, która może dokonać cudów! Maryja nie uczyni cudów, jeśli my sami możemy je sprawić naszą modlitwą. To bardzo ważne stwierdzenie, które przypomina nam, iż chrześcijanom nie wolno zająć biernej postawy w obliczu problemów nękających rodzinę, ojczyznę, świat. Naszym obowiązkiem jest wymodlić cud! Nasza Niebiańska Matka nie będzie tego czyniła za nas.

Matka Boża wzywa do modlitwy za biednych grzeszników.

Dla Boga ważniejsze jest szczęście naszych rodzin, niż uzdrowienie z fizycznych chorób. Szczęśliwa rodzina, to także zdrowe środowisko. Wszak większość naszych chorób ma podłoże duchowe i psychiczne - powodują je napięcia, stresy, niepokoje, zagubienie sensu i celu życia. Rodzina zawsze może liczyć na Jej pomoc, jeśli tylko umie otworzyć się na przyjęcie ofiarowanych łask. Jeśli ktoś nie otworzy ust, nie napije się wody, choćby oblewała go z każdej strony.

Okazuje się, że różaniec sprowadzony do poziomu odmawiania samych "Zdrowaś Maryjo", bez rozważania jakiejkolwiek tajemnicy, ma dla Maryi wielką wartość. Sama o niego prosi, sama go odmawia!


Dziewica Objawienia 1947 r. (Tre Fontane - Włochy)


Matka Najświętsza z Tre Fontane przypomina nam, że Bóg potrafi zmienić zło w dobro i nikt nie jest w Jego oczach stracony dla nieba. Boże dopomóż! wykrzyknął Bruno Cornacchiola bezsilny wobec tego, czego był świadkiem. To znaczy nie mógł unieść swych klęczących dzieci. Niebo natychmiast odpowiedziało na jego wołanie i światło z groty oślepiło go podobnie jak oślepiło Szawła.

Cornacchiola odprawił nabożeństwo objawione św. Małgorzacie Alacoque, związane z obietnicą zbawienia każdego, kto je odprawi. Jolanda wierzyła, że Bóg w jakiś sposób nawróci jej męża. Niestety, dziewięć miesięcy minęło, a Bruno dalej pałał nienawiścią do Kościoła. Bruno był tramwajarzem i zagorzałym komunistą. Nawrócenie Bruna zostało wpisane w schemat nawrócenia św. Pawła. Matka Boża powiedziała do Bruna: Prześladujesz mnie, ale dość tego! W tej samej chwili do Bruna wszedł Jezus, który jest Drogą, Prawdą i życiem.

Matka Boża przedstawiła się jako Dziewica Objawienia, czyli Dziewica Pisma Świętego w którym jest opisana i które Matka Boża trzymała w dłoniach. Ponadto wskazuje na to, że jest Niewiastą z Księgi Apokalipsy, gdzie została ukazana jako czynnie zaangażowana w ostatnie rozdziały ludzkiej historii. Maryja jest obecna w naszej historii, a Jej niezwykle częste w naszych czasach objawienia podkreślają Jej wyjątkowe zaangażowanie w dzieje współczesnego świata, być może rzeczywiście zagrożone wydarzeniami apokaliptycznymi.

Maryja również ogłosiła: Jestem Tą, która została związana z Trójcą Przenajświętszą. Jestem Córką Ojca, Matką Syna, Oblubienicą i Świątynią Ducha Świętego. Słyszymy dalej: Jestem Dziewicą Objawienia. Prześladujesz mnie, ale dość tego! Przyjdź i stań się częścią świętego stada, które jest niebieskim dworem na ziemi. To słowa o Kościele katolickim, poza którym - jak mówi starożytna formuła - nie ma zbawienia. Obietnice Boże są niezmienne i takie pozostaną. Ocaliło cię dziewięć pierwszych piątków na cześć Najświętszego Serca, do których odprawienia nakłoniła cię twa wierna małżonka... Zdrowaś Maryjo, które odmawia się z wiarą i miłością, są jak złote strzały, które biegną prosto do serca Jezusa... Módl się wiele i odmawiaj różaniec w intencji nawrócenia grzeszników, za niewierzących i za wszystkich chrześcijan...

Matka Boża mówi również o swoim Wniebowzięciu: Moje ciało nie mogło ulec rozkładowi i nie uległo. Zostałam zabrana do Nieba przez mego Syna i aniołów.

Ojciec Święty Pius XII, po nabożeństwie zapytał, czy ktoś chciałby z nim porozmawiać. W ułamku sekundy klęczał przed nim Cornacchiola i, płacząc, pokazał mu sztylet, którym chciał go zabić, oraz swą protestancką Biblię. Prosił o przebaczenie, które natychmiast też otrzymał.


Róża Mistyczna 1947 r. (Montichiari - Włochy)


Biała róża zdobiąca szatę Maryi symbolizowała czystość i wierność wierze. Złota róża to symbol świętości. Czerwień oznacza ofiarę z siebie, męczeństwo.

Róże w trzech kolorach: białym, czerwonym i złotym, towarzyszą Matce Bożej podczas objawień w Montichiari. Bądźcie jak te kwiaty - taki cel Maryja stawia przed wszystkimi pragnącymi Ją uwielbiać.

Zniszczone miasto można odbudować, gorzej z odbudową ładu moralnego. Gdy zaczął się czas upadania wartości duchowych, okazał się on początkiem procesu, który współcześnie doprowadził do powstania "cywilizacji śmierci", "cywilizacji bez Boga". Człowiek zaczął postępować tak, jakby miał prawo stwarzać nowy katalog wartości i sam wybierać, co jest dobre, a co złe. Dobrym stało się to, co łatwe, przyjemne, co zapewnia szybki sukces. Złem, wszystko co stawia wymagania i co ogranicza ludzką wolność. Trudno by w takim świecie Maryja była szanowana i miłowana. Przecież była pokorna, a pokora stała się wadą. Przecież była uboga, a bieda stała się przekleństwem. Nie dorobiła się majątku, nie zdobyła doczesnej sławy, nie była człowiekiem sukcesu. Nadchodziła epoka niemaryjna, nieświęta, niemądra, skazana na klęskę.

Maryja wszędzie wzywała do nawrócenia i do umacniania Kościoła w obliczu podwójnego zagrożenia: komunizmu i fałszywie pojętej demokracji.

Na miejsce objawień Matka Najświętsza wybrała szpital, a za wizjonerkę obrał osobę świecką - trzydziestosześcioletnią Pierinę Gilli, pielęgniarkę. Matka Boża objawiła się z trzema mieczami wbitymi w serce. Pierwszy, jak później wyjaśniła, to ból spowodowany niegodnym sprawowaniem Mszy Świętej i przyjmowaniem Komunii Świętej w stanie grzechu. Drugi oznacza niewierność powołaniu kapłańskiemu i zakonnemu. Trzeci symbolizuje wyparcie się wiary przez duchownych. Wizja pozostawia nam trzy wezwania: Modlitwa, Ofiara, Pokuta.

Nadejdzie dzień kiedy modlitwa, pokuta i ofiara zaowocują świętością kapłanów i osób zakonnych! Będzie to dzień radości i triumfu!

Podczas drugiego objawienia Matka Boża przedstawiła się: Jestem Matką Jezusa i was wszystkich. Nasz Pan posyła mnie, abym objawiła nowe maryjne nabożeństwo dla wszystkich instytutów męskich i żeńskich, zgromadzeń zakonnych i księży diecezjalnych. Obiecuję opiekować się tymi zakonami i instytutami, które będą mnie czcić w sposób szczególny. Pomnożę ich powołania i wyjednam dla nich łaskę większego pragnienia świętości.

Matka Boża pragnie, aby każdy 13-ty dzień miesiąca stał się szczególnym dniem maryjnym. Zapewnia, że w tym dniu będzie obdarzać łaską świętości wszystkie wspólnoty zakonne, które ją miłują i czczą. Montichiari spotyka się z Fatimą. To w 13-tym dniu miesiąca odprawiane są nabożeństwa fatimskie.

Matka Boża mówi: Pan już chce odwołać się do swej sprawiedliwości! Droga do ocalenia jest jedna. Matka Najświętsza określa ją krótkim zdaniem: Żyjcie miłością. Od tego każe nam zacząć. Maryja chce abyśmy uświadomili sobie, że modlitwa, pokuta i ofiara nie zdadzą się na nic, jeśli zabraknie w nich miłości do Boga, miłości do Niej, miłości do nieszczęsnych grzeszników. Miłość do nieprzyjaciół i modlitwa za nich, to niełatwy test dla każdego z nas.

Nasz Pan nie może już patrzeć na grzechy przeciwko czystości. Chce zesłać na ziemię rzekę swych kar. Błagałam Go, by raz jeszcze okazał miłosierdzie! Dlatego proszę o modlitwę i pokutę, by przebłagać za te grzechy. Matka Boża zapewniła, że ktokolwiek będzie wynagradzał za te grzechy, otrzyma ode Mnie błogosławieństwo i łaskę. Piękne powołanie! Matka Najświętsza zaprasza nas do powstrzymywania ramienia Jej Syna, który chce wymierzyć światu sprawiedliwość. Mamy wspólnie z Nią błagać Jezusa i wynagradzać za grzechy. Maryja zapytana, czy ludzie mogą mieć nadzieję na przebaczenie, odpowiedziała: że tak, jak długo te grzechy nie będą popełniane. Wyjaśnia również, że pokuta polega na przyjmowaniu w duchu pokuty małych krzyży i obowiązków, które niesie każdy dzień.

Jeśli ktoś nie może w tym czasie, czyli 8-go grudnia, nawiedzić kościoła, a będzie modlił się za swych grzesznych braci w południe w domu, ten także otrzyma za moim pośrednictwem wiele łask. Każdy kto będzie modlił się w tej intencji i wylewał łzy pokuty, odnajdzie pewną drabinę niebieską, przez me macierzyńskie Serce będzie też maił zapewnioną opiekę i łaskę.

Właśnie Maryja ma najpełniejsze prawo do słów, które napisał kiedyś św. Paweł: Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus (Ga 2,20). Doskonale zjednoczona z Synem ma w swym Niepokalanym Sercu Jego miłość, Jego pragnienia i Jego myśli. I Jego cierpienie.


 Pośredniczka Wszelkich Łask 1948 r. (Lipa - Filipiny)


W 1948 r. Teresita Castillo wstąpiła do Karmelu. Niebawem w życie młodej postulantki wkroczyło niebo. Matka Najświętsza podała swoją tożsamość: Jestem Pośredniczką wszelkich łask.

Nie przez teologię osiągamy chrześcijańską doskonałość, nie ona otwiera przed nami niebo. Dlatego Maryja mówi o czymś innym, ważniejszym. Zwraca naszą uwagę na cnoty. Podkreśla znaczenie pokory, pokuty, modlitwy za duchowieństwo i Ojca Świętego. Przede wszystkim wskazuje na różaniec. To praktyczne wskazówki mówiące nam jak żyć.

Setki tysięcy ludzi gromadziło się wokół klasztoru, patrząc, jak płatki róż z wizerunkami Jezusa, Jego Matki, Krzyża i inne święte sceny z życia Zbawiciela, spadają z nieba jak manna. Widzieli jak płatki pojawiały się z nikąd w powietrzu. Płatki te okazały się cudowne jeszcze w inny sposób: były pośrednikami licznych uzdrowień.

Matka Najświętsza powiedziała: Nie bój się, bo miłość mego Syna zmiękczy najtwardsze serca, a moja miłość matczyna będzie waszą siłą, która zmiażdży nieprzyjaciół Boga.

Kształtowanie i wychowywanie wielkich świętych Jej są zastrzeżone, gdyż tylko Ona, ta Dziewica przedziwna i cudotwórcza, zdolna jest, w połączeniu z Duchem Świętym, dokonywać rzeczy osobliwych i niezwykłych. Maryja jest Matką nowego pokolenia, które się narodzi z tej Niewiasty zapowiedzianej przez Boga i zatriumfuje w walce z pokoleniem szatańskim, miażdżąc mu głowę. Siostra Łucja powtarza kilkakrotnie swą zapowiedź pojawienia się "nowego pokolenia", które z Serca Maryi czerpać będzie siłę do walki z szatanem.

Maryja mówi: Módlcie się za prześladowców! Módlcie się o zakończenie przelewu krwi!


Szafarka Wszechmocy Bożej 1948 r. (Wrocław-Warszawa - Polska)


Prymas August Hlond w przeddzień śmierci z wielką żarliwością nawoływał do poświęcenia się Maryi, prosił: Pod opieką Najświętszej Maryi Panny pracujcie. O Jej nadchodzącym tryumfie nad szatanem mówił z niezwykłym wręcz przekonaniem. Skąd wypływała ta pewność? Prawdopodobnie od samej Matki Najświętszej.

W komunistycznej Polsce Prymas nawoływał z mocą: Nihil desperandum! - Nie traćcie nadziei!

Polska jest Narodem wybranym Najświętszej Maryi Panny... Naród, który podejmuje walkę w imię Boga, ma prawo do Bożej pomocy. Walczcie pod opieką Najświętszej Maryi Panny. Zwycięstwo, gdy przyjdzie, będzie to zwycięstwo Matki Najświętszej. (Kardynał August Hlond)

Gdy po II światowej wojnie komuniści zaczęli budować Polskę postchrześcijańską, Hlond zaczął głosić Boże zwycięstwo nad złem. Zapewniał, że przyjdzie i że przyjdzie... przez Maryję. Jego służbę przerwała niespodziewana śmierć. Prymas umiera w niewyjaśnionych do dzisiaj powodów, po udanej operacji wyrostka robaczkowego, na skutek infekcji niewiadomego pochodzenia. Zgon nastąpił 22 października 1948 r. w święto Matki Bożej Dobrej Śmierci.

Przyszłość idzie, a ta przyszłość będzie lepsza, bo wskrzeszana tą wszechmocą, którą Bóg w naszych czasach w ręce Matki Najświętszej składa. Ona tę wszechmoc wieczną dzierży w swym ręku. Ona kierunki nadawać będzie światu. Prymas Hlond dodał: Pracujcie. Bo chrześcijaństwo - jak mówił Jan Paweł II - jest religią współdziałania człowieka z Bogiem.

Każdy z nas w tym boju ze złem ma wyznaczone stanowisko. Kto na wyznaczonym swoim posterunku nie daje z siebie wszystkiego, jest zdrajcą sprawy Bożej i naraża na niebezpieczeństwo innych. Kto zaś z tej walki z wygodnictwa się usuwa, jest dezerterem... Jeśli ktoś chce mieć udział w zwycięstwie Maryi, musi być w jedności z Kościołem. Bo Maryja jest i działa w Kościele, nie poza nim. I każdy, nawet najgorliwszy ruch, nawet różańcowy ruch, jeśli nie jest w Kościele, wyprowadzi swoich członków na manowce. Nie będą mieli udziału w zwycięstwie Matki Bożej.


Maryja, Tabernakulum Najwyższego 1955 r. (Ngome - RPA)


Rozmodlenie - to jeden z drogowskazów Maryi dla nas, który pozwoli nam stać się Tabernakulum Chrystusowym. Mamy stać się jak żywe monstrancje, które, głosząc chwałę Chrystusa, niosą Jego ludziom. Nasze serca, podobnie jak Serce Maryi, mają stać się miejscem przebywania Eucharystycznego Jezusa.

W Ngome Matka Najświętsza podkreśla swoją nieustającą obecność przy nas, Jej dzieciach. Maryja mówi siostrze Reinoldzie o roli pokory w naszym życiu - Bóg wejrzy na pokornych i ich podniesie. Znajduję pociechę w objawianiu wam siebie. Nigdy was nie opuszczę.

Maryja ukazała się benedyktyńskiej zakonnicy Reinoldzie May, niemieckiej misjonarce liczącej 50 lat. W Ngome Maryja znowu wskazuje na swoje Niepokalane Serce jako na ratunek dla świata! Afrykańskim orędziem ubogaca teologię swego Przeczystego Serca o nowy wątek: o tajemnicę Eucharystii.

Matka Boża powiedziała do wizjonerki: Nazywaj mnie Tabernakulum Najwyższego. Uwierz mi, ty również jesteś takim Tabernakulum. Maryja mówi dalej: Chcę być wzywana tym tytułem dla pomnożenia chwały Mego Syna.

Rozmodlenie. Adoracja. Trwanie przed Tabernakulum. Zachwycanie się tajemnicą Mszy św. Budowanie życia na kontemplacji. Docenienie podstawowej roli modlitwy. Nie popadanie w fałszywy aktywizm. Oto drogowskazy, które stawia przed nami Maryja.

Pierwszym punktem na mapie ratunkowej jest pokora. Od niej trzeba zacząć, by móc zmienić bieg współczesnej historii, która, wypaczona, zmierza w stronę inną niż chce Bóg. Kiedy uznamy, że jesteśmy niczym, Bóg wejrzy na naszą nicość i nas podniesie. (w Magnificat Maryja mówi: Wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej..., wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. Łk 1,48-49) Maryja ogłasza: Przybywam, aby cię umocnić. Posłużę się twą nicością. Bądź całkowicie pokorna. Przecież dopiero stając się pokorni, możemy przyjąć łaskę nawrócenia i zwrócić się ku Eucharystii, by odnaleźć w Niej moc zbawczą.

Matka Boża mówi: Chcę ocalić świat przez Hostię, Mój Owoc. Jestem doskonale jedno z Hostią, tak jak byłam jedno z Jezusem pod Krzyżem... Jeśli się nie nawrócicie, straszne rzeczy są wam przeznaczone. Ma się też nawrócić świat, czyli osoby świeckie. Bez nawrócenia czeka nas straszliwa apokalipsa.

Jeśli pomożemy Matce Najświętszej - czyli wypełnimy prośby zawarte w Jej orędziu - to z rąk Niepokalanej zsuną się miliardy darów duchowych, które przyniosą na świecie owoc stokrotny!

Miłosierdzie i Sprawiedliwość są nierozłączne. Dwie strony tego samego medalu przedstawiającego kochającego Ojca... Bóg nigdy nie myśli o wymierzaniu nam kary, nie marząc jednocześnie o uratowaniu nas przez zalanie świata morzem łask. W Bożej Opatrzności istnieje taki właśnie plan ratunkowy dla świata.

W tym duchowym spokoju, Reinoldzie ukazał się diabeł. Był przerażający. Jeśli szatan ujawnia swą brzydotę, to znak, że uznał już daną  osobę za straconą dla piekła. W przeciwnym razie nigdy nie posunąłby się do obnażania potwornej prawdy o swojej naturze. Gdyby ktoś z nas go ujrzał takim, jakim jest, na pewno zmieniłby swoje życie. Nie z miłości do Pana Boga, ale ze strachu przed piekłem. Byłby gotów na posty i modlitwy, ofiary i wyrzeczenia, byleby tylko nie wpaść w ręce szatana. Jeżeli zaś szatan rzeczywiście się komuś ukazuje, to czyni to tylko po to, by zadać cierpienie, duchowy lub fizyczny ból, by przestraszyć, by nękać - póki ma jeszcze dostęp do duszy przeznaczonej niebu.

Była druga noc po przerażającym ukazaniu się diabła. Coś mnie wyrwało ze snu. Wokół panowała jasność, a przy mnie stała Maryja, Tabernakulum Najwyższego. Wzięła mnie w ramiona i pocieszyła. Powiedziała: Znam twój niepokój. Jestem przy tobie. Nigdy cię nie opuszczę.


Najświętsza Maryja Panna Ameryki 1956-1959 (Rome City - Stany Zjednoczone Ameryki)


W amerykańskim Rome City Maryja prosi o poświęcenie USA Jej Czystemu Sercu. Pragnie, by ludzie przychodzili do Niej z ufnością i w prostocie. Zachęca, by starali się Ją naśladować, otwierając się na Trójcę Przenajświętszą, na Boskie Zamieszkanie, które uświęci ich od wewnątrz.

Historia zaczęła się 10 maja 1846 r., kiedy amerykański arcybiskup wystosował do Rzymu petycję. Prosił w niej, żeby Najświętsza Maryja Panna wzywana pod tytułem Niepokalanego Poczęcia mogła zostać ogłoszona Patronką Stanów Zjednoczonych. Tytuł ten jest tym bardziej godny uwagi, że prośba wyprzedziła ogłoszenie prawdy o Niepokalanym Poczęciu w formie dogmatu. Stało się to dopiero w 1854 roku.

Maryja powiedziała: Oto łzy waszej Matki! Czy będę płakać nadaremnie? Moje przyjście do was to ostateczność. Błagam was, byście posłuchali mego głosu. Oczyśćcie wasze dusze w Bezcennej Krwi Mego Syna. Żyjcie w Jego Sercu. Zaproście Mnie, bym mogła uczyć was życia w wielkiej czystości serca, która podoba się Bogu. Bądźcie moją armią czystych żołnierzy, gotowych walczyć aż po śmierć, by zachować czystość duszy. Jestem Niepokalana, Patronka waszych ziem. Bądźcie moimi wiernymi dziećmi, a ja będę waszą wierną Matką.

Maryja prosiła o zmianę życia, która zaowocuje zjednoczeniem z Trójcą Przenajświętszą, co będzie dowodem naszej miłości do Niej. Powiedziała: Trójca Święta spogląda z góry z nieskończonym upodobaniem na te dusze i czyni je swoim niebem na ziemi.

Maryja ogłosiła: Jeżeli moje dzieci nie zmienią życia, będą cierpieć wielkie prześladowanie. Jeżeli człowiek sam nie podejmie koniecznej pokuty, by zadośćuczynić za grzechy swoje i innych, Bóg w swej sprawiedliwości będzie musiał zesłać na niego karę konieczną do zadośćuczynienia.


Płomień Miłości Niepokalanego Serca Maryi 1961-1981 (Erd - Węgry)


Elżbieta usłyszała z ust Maryi: Córko moja, wyposażam cię w jakże potężną łaskę: palący Płomień Miłości, który wydobywa się z Mego Serca.

Maryja mówi o nabożeństwie do Płomienia Miłości swego Niepokalanego Serca. Kto idzie w świetle rzucanym przez Niepokalane Serce Maryi, ten doświadcza potrójnego działania łaski. Najpierw Matka Boża obdarza jego serce pewnością, że nieustannie wspiera go pomoc z nieba, że towarzyszy mu wsparcie potężne, silniejsze od zła. Potem przekonuje się, że droga, którą idzie, jest gwarancją zbawienia: u jej kresu na pewno znajduje się Dom Ojca i żadna moc ciemności nie jest w stanie zepchnąć go z tego Bożego szlaku - przecież ta droga jest jednocześnie miejscem schronienia przed złem! Wreszcie jest to droga miłości - nie tylko do Boga w niebie, ale i do bliźnich, skoro On mieszka i cierpi w każdym człowieku. Wędrówka do Bożego Serca wiedzie przez serca ludzkie: przez ofiarowanie wszystkiego za grzeszników, by i oni, docierając do kresu, spotkali się z Bogiem, który jest samym Miłosierdziem.

Jeśli nie doświadczamy mocy łaski, jeśli nie ma w nas radosnej pewności zbawienia, jeśli nie jesteśmy gotowi oddawać życia za grzeszników (nawet tych najgorszych i zupełnie nam nieznanych), to znak, że wciąż jesteśmy jeszcze faryzeuszami, a nie uczniami Boga, a nasza wędrówka jest tylko posuwaniem palca po mapie - nie jest rzeczywista!

Chcę, by Płomień Miłości mego Niepokalanego Serca był wszędzie znany, tak jak moje imię. Kiedy przyjmiemy go do swych serc, oślepimy szatana, a walka z nim zakończy się klęską mocy ciemności! To ogień miłości i jedności. Muszę patrzeć, jak tak wiele moich dzieci idzie do piekła. Pomóżcie mi je ratować! Nie chcę, by nawet jedna dusza zginęła.

Noe miał zbudować arkę, żeby się w niej schronić przed falami potopu. Posłuchał Boga i ocalał. My też mamy zbudować "schronienie": otoczyć się Płomieniem Miłości Niepokalanego Serca, który pokona każdą falę zła, jaką diabeł na nas skieruje. Jeśli zabraknie tego zaporowego muru łaski, zginiemy. Płomień Miłości mojego Niepokalanego Serca to sam Chrystus!


Milcząca Pani 1968 r. (Zeitun - Egipt)


Miejsca zamieszkane przez Maryję promieniują swym światłem i przyciągają ludzi. W dniu 1-go czerwca Kościół koptyjski czci rocznicę przybycia Świętej Rodziny do Egiptu. Jeśli będziemy naśladować Jej Oblubieńca św. Józefa i powiemy Jej: Matko Najświętsza, tu się zatrzymaj, Ona, Pokorna Służebnica, nie odmówi swemu czcicielowi. I na duchowej mapie Jej wędrówek po świece znajdzie się wskazane przez nas miejsce, na przykład nasz dom.

Miłość do ludzi i błogosławienie ich, czyli zabieganie o ich wieczne dobro. Matka Boża wzywa nas do zapomnienia o sobie, wyzbycia się egoizmu, do ofiary ze swojego czasu, a jeśli trzeba to i z życia, do uwielbiania Chrystusa, który właśnie na krzyżu, uniżając się aż po haniebną śmierć, wywyższył nas i odkupił.

Kościół to miejsce święte. Tam jest obecna nadprzyrodzoność. Można ją dotknąć wiarą w każdej świątyni, w każdej, nawet najskromniejszej kapliczce, w której jest Najświętszy Sakrament, w której sprawuje się sakramenty święte, w której wisi krzyż Zbawiciela i obraz Jego Najświętszej Matki. Tym miejscom należy się szacunek i cześć. Kościół to Dom Boży.

Każdy kto wejdzie na Maryjne ścieżki zazna pokoju... To przesłanie wzmacnia jeszcze widok gałązki oliwnej w ręku Maryi - symbolu błogosławieństwa i pokoju.

Kształtowanie i wychowywanie wielkich świętych Jej są zastrzeżone, gdyż tylko Ona, ta Dziewica przedziwna i cudotwórcza, zdolna jest, w połączeniu z Duchem Świętym, dokonywać rzeczy osobliwych i niezwykłych. Oglądający te znaki odczytali je właściwie. Poczuli wezwanie do nawrócenia i oddawania czci Matce Najświętszej. Tysiące ludzi zaczęło nowe życie. Jedno jest pewne. Matka Boża odnowiła wiarę w tysiącach tysięcy i zjednoczyła chrześcijan i muzułmanów w modlitwie do Boga, który jest tak dobry i zatroskany o ludzi, że zsyłając na ziemię swoją Matkę, przypomniał im o swej miłości.

Po nawiedzeniu kościoła - miejsca objawień - wielu chorych doznawało cudownego wyzdrowienia: ze ślepoty, paraliżu, raka. Dla tych wyleczeń nie ma medycznego wytłumaczenia.


Apokaliptyczne Serce Maryi 1972 r. (Fatima - Portugalia)


Maryja, przemawiając do Don Stefano Gobbiego, uczyniła z niego swoje narzędzie. Chcę was pouczyć o znakach, na jakie Jezus wskazał w swej Ewangelii, aby przygotować was na koniec czasów, one bowiem nastąpią w waszych czasach. W moim Niepokalanym Sercu znajdziecie pociechę - te słowa skierowane do Łucji powtórzyła Maryja ks. Gobbiemu.

Maryja przypomina o warunkowości kary - można jej uniknąć dzięki modlitwie, pokucie i zadośćuczynieniu za grzechy.

Trudno wskazać na miejsce objawień, jakie stały się udziałem ks. Goobbiego - najważniejszego wizjonera XX wieku. Wędrowały one wraz z włoskim kapłanem po całym świecie.

Ks. Gobbi otrzymał łaskę tzw. lokucji. Słyszał głos z nieba, nie widział jednak przemawiającej do niego niebiańskiej Postaci. Maryja podała przyczynę tak licznych współcześnie objawień. Niebo stara się interweniować jak najczęściej, gdyż nadszedł czas największego zagrożenia dla człowieka: "czas panowania szatana".

W 1972 roku ks. Gobbi modlił się w Fatimie za księży, którzy pragnęli znieść celibat dla księży i którzy sprzeciwiali się autorytetowi Kościoła. Wtedy usłyszał Maryję mówiącą do niego: Masz iść drogą, którą wskazuje ci biskup. Maryja mówiła o posłuszeństwie i wierności Kościołowi. Odpowiedzią Kościoła na buntownicze działania księży miała być re-akcja: czyli zorganizowanie ruchu kapłanów, którzy poświęceni Niepokalanemu Sercu Maryi stworzą zwycięską armię Maryi walczącą  szatanem. Trzeba wzmocnić mury osłabionego Kościoła - zdawała się mówić Matka Najświętsza.

Don Gobbi napisał książkę: "Matka Boża do swoich ukochanych kapłanów", a ostatnia wersja: "Do kapłanów, umiłowanych synów naszej Pani".

Wskazałam drogę, którą macie iść: jest to droga modlitwy i pokuty. Zaprosiłam was do wewnętrznej przemiany życia. Przygotowałam też przystań, abyście się w niej zgromadzili, schronili i doznali umocnienia podczas obecnej burzy, która stanie się jeszcze gwałtowniejsza. Przystanią tą jest Moje Niepokalane Serce.

Apostazja to odstępstwo od wiary, od wyznawanych zasad lub przekonań. Apostazję utożsamia się z formalnym wystąpieniem z Kościoła katolickiego.

Uważajcie, aby was nikt nie zwiódł. Bowiem wielu będzie starało się zwieść wielu ludzi. Przyjdą fałszywi prorocy i będą zwodzić tłumy... Drugim znakiem jest wybuch wojen i bratobójczych walk, które prowadzą do narastania przemocy i nienawiści, i powszechnego zaniku miłosierdzia. Jednocześnie coraz częstsze będą naturalne katastrofy, jak epidemie, głód, powodzie i trzęsienia ziemi. Trzeci znak to krwawe prześladowanie tych, którzy pozostali wierni Jezusowi i Jego Ewangelii i którzy trwają mocno w prawdziwej wierze. Czwarty znak to straszliwe świętokradztwo, dokonane przez tego, który stanął przeciwko Chrystusowi, to jest przez Antychrysta. Wejdzie on do świętej świątyni Bożej i zasiądzie na Jego tronie i będzie adorowany jako Bóg. Piątym znakiem są niezwykłe fenomeny, które ukażą się na niebie, coraz bardziej zbliżać się będzie chwila pełni manifestacji Antychrysta. Czytajcie ze mną znaki czasu i zachowajcie w sercu pokój i ufność.

Najważniejszą reakcją na prorockie interwencje Maryi jest zawierzenie siebie Jej Niepokalanemu Sercu. Maryja mówi: W tym czasie potrzeba wam wszystkim schronienia się, podążania do przystani mego Niepokalanego Serca, wiszą bowiem nad wami poważne nieszczęścia. W moim Niepokalanym Sercu znajdziecie pociechę! Dlatego powtarzam dziś każdemu z was to, co przepowiedziałam w Fatimie Mojej córce Łucji: Moje Niepokalane Serce stanie się twym schronieniem i bezpieczną drogą, która doprowadzi cię do Boga.

Maryja proponuje poświęcenie się Jej Niepokalanemu Sercu. Oto akt poświęcenia propagowany przez ks. Gobbiego. Jest on streszczeniem tego, co zawierają otrzymane przez niego przekazy z nieba:

"Dziewico z Fatimy, Matko Miłosierdzia, Królowo Nieba i ziemi, Ucieczko grzeszników! Poświęcamy się w szczególny sposób Twojemu Niepokalanemu Sercu. Powierzając Tobie, Matko Najsłodsza i Miłosierna, nasze życie i chrześcijańskie powołanie, abyś nim rozporządzała na rzecz Twoich zbawczych planów - w tej decydującej godzinie, jaka ciąży nad światem - zobowiązujemy się żyć zgodnie z Twoimi pragnieniami. W szczególności zaś zobowiązujemy się odnowić ducha modlitwy i pokuty, żarliwie uczestniczyć we Mszy św. i w apostolstwie, odmawiać codziennie Różaniec Święty i prowadzić tak poważny sposób życia, zgodny z Ewangelią, by był dla wszystkich dobrym przykładem zachowywania Bożego prawa i praktykowania cnót chrześcijańskich, zwłaszcza czystości.

Przyrzekamy Ci także, że będziemy zjednoczeni z Ojcem Świętym, z Hierarchią i naszymi Kapłanami, aby w ten sposób postawić tamę zagrażającemu samym fundamentom Kościoła procesowi kontestacji wobec Jego Nauczycielskiego Urzędu. Chcemy pod Twoją macierzyńską opiekę być apostołami tak bardzo dziś potrzebnej jedności z Papieżem.

Świadomi, że ateizm zniszczył wiarę u wielu wiernych, że desakralizacja weszła do samej Świątyni Bożej, że zło i grzech coraz bardziej szerzą się w świecie, ośmielamy się wznieść ufnie oczy ku Tobie, Matko Jezusa i Matko nasza, Miłosierna i Potężna, by błagać Cię dzisiaj znowu i tylko od Ciebie oczekiwać ratunku i zbawienia dla wszystkich Twoich dzieci, o łaskawa, o litościwa, o słodka Panno Maryjo. Amen".


Apokaliptyczna Madonna 1973 r. (Akita - Japonia)


Eucharystyczne światło, które ujrzała siostra Agnes Katsuko Sasagawa, było znakiem, że w Tabernakulum mieszka prawdziwy Jezus. Drewniana figura Matki Bożej stała się źródłem licznych zjawisk nadprzyrodzonych. Wielu ludzi na tym świecie zasmuca Pana Jezusa. Szukam dusz, które Go pocieszą. Figura Matki Bożej w klasztorze w Akicie w okresie ponad sześciu lat płakała 101 razy.

MODLITWA EUCHARYSTYCZNA Z AKITA

Najświętsze Serce Jezusa, prawdziwie obecne w Świętej Eucharystii, poświęcam Ci moje ciało i duszę, aby stać się całkowitą jednością z Twoim Sercem, poświęcającym się w każdej chwili na wszystkich ołtarzach świata i oddającym chwałę Ojcu, błagającym o nadejście Jego Królestwa. Proszę, przyjmij tę skromną ofiarę ze mnie. Używaj mnie tak jak chcesz dla chwały Ojca i dla ratunku dusz. Najświętsza Matko Boga, nie pozwól mi oddzielić się od Twojego Boskiego Syna, broń mnie i chroń jako Swoje wyjątkowe dziecko. Amen

Rany Maryi są o wiele głębsze i bardziej bolesne niż twoja.

Figurka Maryi ożyła i powiedziała: Moja siostro, moja nowicjuszko, okazałaś mi posłuszeństwo, opuszczając wszystko, by mnie naśladować. Czy bardzo cierpisz z powodu swej głuchoty? Bądź pewna, że zostaniesz uzdrowiona. Okaż cierpliwość, to już ostatnia próba. Czy boli cię rana na dłoni? Módl się w intencji wynagrodzenia za grzechy ludzkości.

Matka Najświętsza mówiła dalej: Wielu ludzi na tym świecie zasmuca Pana Jezusa. Szukam dusz, które Go pocieszą. Aby ugasić gniew Ojca niebieskiego, pragnę wraz z mym Synem dusz, które podjęłyby się wynagrodzenia za grzeszników i za ludzi niewdzięcznych. Niech ofiarują one za tych ludzi swe cierpienia i ubóstwo.

Gniew Niebieskiego Ojca może złagodzić modlitwa, pokuta, szczere ubóstwo i odważne akty ofiary, a wśród swego ubóstwa módlcie się w intencji zadośćuczynienia za niewdzięczność i obelgi wobec Pana, jakich dopuszcza się tak wielu ludzi. Omawiajcie modlitwę Służebnic Eucharystii, czyńcie to świadome jej znaczenia i wprowadzajcie ją w czyn. Ofiarujcie swe życie Bogu jako wynagrodzenie za grzechy. Niech każdy stara się poświęcić swe możliwości i pozycję, aby całkowicie ofiarować się Panu.

Moja nowicjuszko, która pragniesz stać się czystą oblubienicą Pana. Abyś była godna Świętego Oblubieńca - złóż swe śluby sercem gotowym do przybicia się do krzyża trzema gwoździami. Te trzy gwoździe to prawdziwe ubóstwo, czystość i posłuszeństwo. Z tych trzech fundamentem jest posłuszeństwo. Okaż swemu przełożonemu całkowite posłuszeństwo. On cię zrozumie i pokieruje tobą.


Matka Pokoju i Pojednania 1976 r. (Betania - Wenezuela)


Po raz pierwszy Maryja objawiła się Marii Esperanzie, kiedy ta miała 12 lat. Jako osoba dorosła dostąpiła łaski wielu spotkań z Matką Bożą. Powiedz moim dzieciom ze wszystkich ras, wszystkich narodów, wszystkich religii, że ich kocham. Dla mnie różnice nie mają znaczenia - wszystkie moje dzieci są takie same. Nie ma bogatych i biednych, nie ma brzydkich i pięknych, czarnych i białych. Przychodzę zebrać je wszystkie, by pomóc im wspiąć się na wysoką górę Syjon..., aby mogli osiągnąć zbawienie. Maryi blask i otwarte ramiona, wzywają wszystkich ludzi do nawrócenia.

Betania miała stać się latynoamerykańskim Lourdes; miejscem modlitwy, pojednania z Bogiem, uzdrawiania. Maryja mówiła do Esperanzy: Musicie czuć w swoich sercach głód Boga, głód Jego darów i głód Jego Matki.

Maryja zapewniła wizjonerkę, że jeśli ludzie podejmą swe codzienne krzyże, nie będzie już więcej cierpienia, łez i śmierci. Zapewniała, że nie musimy szukać specjalnych form wyrzeczeń, samo życie jest ich przecież pełne. Trudy codzienne są okazją daną przez samego Boga, stąd ich wartość jest większa niż nawet najbardziej wyszukane praktyki pokutne. Matka Boża Fatimska mówiła, że cierpienia te, przyjmowane w duchu zadośćuczynienia za grzechy ludzkości, miały otworzyć drogę do triumfu Niepokalanego Serca Maryi i czasu pokoju.

Przychodzę pojednać moje dzieci, szukać ich, obdarzyć je wiarą. Żądze, pragnienie władzy i materialne bogactwo uczyniły je zimnymi, obojętnymi, egoistycznymi. Piekło, jakie rodzi się wśród ludzi, musi być zniszczone przez dobroć, miłość i prawdę Serca tej Matki. Musi pojawić się przebaczenie, bo zbawić może tylko miłość. Tylko w ten sposób można uniknąć zniszczenia.


Dziewica Maryja Maronitów 1976 r. (Deir el-Ahmar - Liban)


Kim są maronici? To członkowie wschodniego Kościoła, który swój początek zawdzięcza św. Maronowi, przyjacielowi św. Jana Chryzostoma (ok. 347-407). Maronitów - wiernych synów Kościoła - można spotkać przede wszystkim w Libanie. Żyją też w Syrii, Izraelu, na Cyprze i w Stanach Zjednoczonych.

Pociski były wyrzucane z dużą fachowością. Tymczasem ani jeden mieszkaniec, a jest ich ponad osiem tysięcy, nie został nawet zadraśnięty. Spędziliśmy tę straszliwą noc na modlitwie. "Kto inny strzela, kto inny kule nosi" - mówił Ojciec Święty Jan Paweł II.

Ojciec Boutros Mounsef spotkał kobietę i zapytał: Kim jesteś? Kobieta odpowiedziała: Nie bądź taki ciekawy, jestem Dziewicą Maryją. A dlaczego masz takie czarne ręce i rękawy? Matka Boża odpowiedziała: Bardzo się trudziłam, aby oddalić ogień, jaki tej nocy spadał na Deir el-Ahmar, a teraz będę chroniła wioskę przed pociskami, które znowu spadną na nią tego ranka. Powiedz mieszkańcom, że nikomu nic się nie stanie, a za trzy dni zapanuje tam spokój. Po tych słowach Najświętsza Maryja Panna nagle znikła.

Monstra te esse Matrem! - Okaż, że jesteś Matką! - wołał Jan Paweł II, zawierzając Niepokalanemu Sercu Maryi świat.


Matka Grzeszników 1980 r. (Cuapa - Nikaragua)


Bernardo Martinez dostąpił objawienia Matki Bożej sześciokrotnie. Spotkania odbyły się pomiędzy 8 maja a 13 października 1980 r. Z obawy przed powierzonym mu zadaniem prosił by Matka Boża wybrała kogoś innego. Wtedy usłyszał: Nie każdy może Mnie widzieć.

Nie da się usunąć ze świata cierpienia. Cierpienie to krzyż, który trzeba nieść. Takie jest ludzkie życie.

Pablo Antonio Vega Mantilla dodaje komentarz: Ze swej strony jestem zaskoczony podkreśleniem odpowiedzialności, jaka spoczywa na człowieku w jego obowiązku zaprowadzania pokoju i budowania świata; ten religijny akcent nie jest czymś oczywistym dla ludowej pobożności, która najchętniej wszystko to zostawia Bogu. Ufam, że ten raport posłuży za zaproszenie do refleksji nad obowiązkami społecznymi, które bardzo często i bardzo powszechnie są zapominane przez wielu chrześcijan.

Cuapa to wezwanie do zaangażowania społecznego.

życie toczyło się normalną koleją codziennych zajęć i obowiązków, aż do końca marca 1980 r. Babcia mu powtarzała: Nie bądź nigdy lampą na ulicy, a ciemnością w domu. Zrozumiałem mój grzech: chciałem innych jednać, a kłóciłem się we własnym domu. Postanowiłem prosić o przebaczenie wszystkich ludzi.

Pierwszym wezwaniem Maryi było: Miłujcie się wzajemnie. Wypełniajcie swe obowiązki. Zabiegajcie o pokój. Nie proście Pana Jezusa o pokój, bo jeśli sami nie będziecie o niego zabiegać, nie otrzymacie go. Odnówcie nabożeństwo pięciu pierwszych sobót. Jeżeli wszyscy to uczynicie, dostąpicie wielu łask. (Kiedy Bóg obdarzył kraj pokojem, przestano odprawiać nabożeństwo pierwszych sobót) Módl się, módl, mój synu, na różańcu za cały świat. Powiedz wierzącym i niewierzącym, że światu grożą wielkie niebezpieczeństwa.

Bernardo zawołał: Także inni powinni Cię zobaczyć! Ukaż się, by świat uwierzył! Ale Maryja odparła: Nie. Wystarczy, że ty przekażesz im moje orędzie, bo to wystarczy dla tego, kto ma uwierzyć. A ten, kto nie ma zamiaru uwierzyć, nie uwierzy, choćby mnie ujrzał. (No tak, niektórzy wierzą, że wizje to przybysze z innej planety)

Ludzie powinni odbudować świątynię Bożą w swoich sercach. Mury tej świątyni nie są z cegły i kamieni, lecz z cnót. Miłujcie się wzajemnie. Przebaczajcie sobie wzajemnie. Zabiegajcie o pokój. Nie zaczynajcie od proszenia o pokój, lecz zabiegajcie o niego.

Maryja mówi: Proszą mnie o rzeczy, które nie są ważne. Niech proszą o wiarę, by każdy z nich miał się dźwigać swój własny krzyż. Nie da się usunąć ze świata cierpienia. Cierpienie to krzyż, który trzeba nieść. Takie jest ludzkie życie. Są problemy z mężami, z żonami, z dziećmi, z braćmi. Rozmawiajcie, by problemy rozwiązywać w pokoju. Nie odwołujcie się do przemocy. Nigdy. Módlcie się o wiarę, byście mieli cierpliwość.

Bernardo woła: Nie opuszczaj nas, Maryjo, Ona zaś ogłasza: Nie smućcie się. Jestem z wami, nawet kiedy mnie nie widzicie. Jestem Matką was, grzeszników. Matka nigdy nie zapomina o swoich dzieciach. Nie zapomnę też, ile za was wycierpiałam. Jestem Matką was, grzeszników.


Królowa Pokoju 1981 r. (Medjugorje - Bośnia i Hercegowina)


Maryja powiedziała: Jestem Najświętszą Maryją Panną. Wybrałam to miejsce, ponieważ jest tu wielu głęboko wierzących. Łączcie się ze mną w modlitwie. Maryja przyszła, by wszystkich nas zachęcać do szukania pokoju - pokoju w naszych sercach, pokoju w naszych rodzinach, pokoju na świecie.

Na prośbę wizjonerów Maryja zaczęła ukazywać się w kościele. Proboszcz parafii został skazany na trzy i pół roku więzienia za przygotowywanie zamachu stanu. Ludzie oglądali na niebie nadprzyrodzone znaki: fatimski cud słońca. Codzienne objawienia trwały do czterdziestu minut.

Każdy z nas stoi przed wyborem. Co nas pociągnie? Możemy być piękni i szczęśliwi i mieć wszystko, co chcemy, ale bez Maryi i bez wiary. Możemy też pozostać przy Matce Najświętszej i wejść na drogę trudów i cierpienia. To droga na pewno prawdziwa. To droga wskazana przez Medjugorje.

Wizjonerzy zgodnie mówią, że są to ostatnie objawienia Maryjne w dziejach świata, stąd są tak częste i trwają tak długo. Pamiętajmy przy okazji o tym, że Medjugorje nie wyczerpie całego bogactwa matczynego Serca Maryi, jak nie wyczerpie go żadne inne objawienie.


Matka Słowa 1981 r. (Kibeho - Rwanda)


Jestem Matką Słowa ogłasza Maryja w Kibeho. Rwandyjskie objawienia, przypominają nam, że dla Nieba nie ma miejsc zapomnianych. W Kibeho Maryja prosi o skruchę i przemianę serc, o nieustanną i szczerą modlitwę. Nigdy nie zapomnijcie o miłości, jaką mam do was, kiedy do was przychodzę. Maryja powiedziała wizjonerom: Nikt nie wchodzi do Nieba, nie cierpiąc.

Maryja przypomina o naszym duchowym fundamencie. Jest nim Bóg, wiara w Boga. Gdy naprawdę wierzymy, nasze życie nabiera nowego wymiaru. Więcej, Matka Najświętsza zapewnia nas, że nasze modlitwy zaczynają być wysłuchiwane. Nowe życie budowane na wierze musi przybrać konkretny kształt - taki, jakim widzi je Bóg. Każdy człowiek otrzymał od Niego niepowtarzalne wezwanie; trzeba je rozeznać i je podjąć!

Matka Najświętsza dodała, że chce, aby ludzie bardziej Jej ufali i goręcej Ją miłowali, jest bowiem ich Matką, która chce zaprowadzić ich do Jej Syna. Choć łaska Maryi jest wszechmogąca, niewiele może dokonać, gdy ludzie nie chcą jej przyjąć. Łaska jest konieczna, ale wymaga naszej współpracy. Dając nam wolną wolę, Bóg abdykował ze swego tronu wszechmocy. Stąd, jak mówi Ojciec Święty Jan Paweł II, chrześcijaństwo jest religią współdziałania Boga i człowieka.


Matka Boża Różańcowa 1983-1990 (San Nicolas - Argentyna)


Gladys de Motta dostąpiła szczególnego zaszczytu - sama Matka Boża została jej Nauczycielką. Błogosławieni są ci, którzy w modlitwie szukają schronienia dla swoich dusz.

Matka Boża w San Nicolas, oglądana przez wizjonerkę po zamknięciu oczu - co już stanowi pewne novum - zaprasza ją do refleksji nad fragmentami Pisma Świętego i do ich szczególnej, maryjnej interpretacji. Także stygmaty, które otrzymała Gladys de Motta, są wyjątkowe, bo inne niż rany znanych nam dotąd stygmatyków.

Teraz Gladys codziennie czytała Biblię, więcej nawet niż poleciła Matka Najświętsza. Zaczęła również odbywać pielgrzymki do katedry w Rosario. Można sądzić, że to właśnie podjęty przez nią w listopadzie 1983 r. post zaowocował objawieniami Matki Najświętszej. Ukazała się Matka Boża. Ludzie zaczęli pokazywać sobie dom wizjonerki i zaczepiać ją na ulicy. Dla skromnej i cichej kobiety nastał czas cierpienia.


Madonny w ruchu 1985 r. (Asdee - Irlandia)


Prawie 50 figur maryjnych w Irlandii stało się narzędziami objawień. Z nielicznych słów, jakie wypowiada Maryja dowiadujemy się, że wręcz domaga się Ona wielkiej modlitwy. Wielu rozmodlonych ludzi, wpatrujących się w figurki Matki Bożej, ujrzało, jak drewniane i kamienne figury ożywają, a nawet zmieniają się w samą Matkę Bożą!

Cóż z tego, że Maryja dała światu pomnożone objawienie, skoro ten nic nie uczynił, by ludzie o nim usłyszeli? W gazetach nadal informowano, jak pewna aktorka rozwiodła się w Kalifornii, jak we Francji wykoleił się pociąg, a w Nowej Zelandii przyszły na świat czworaczki. Świat nie usłyszał o ruchomych Madonnach, które od lutego 1985 r. zapełniły wszystkie prowincje Zielonej Wyspy.

Niezwykła historia irlandzkich objawień Matki Najświętszej zaczęła się w wiosce Asdee w hrabstwie Kerry, gdzie siedmioletnia dziewczynka, Elizabeth Flynn, zobaczyła w parafialnym kościele poruszającą się figurę Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus. To samo doświadczenie stało się udziałem kolejnych osób. Tymczasem środki masowego przekazu próbowały wykorzystać nadprzyrodzony element jako broń do walki z chrześcijańską tradycją Irlandii.

Matka Najświętsza w swych słownych przekazach domagała się wielkiej modlitwy. Jej prośba sugeruje, że Irlandia miała (może ma) do odegrania szczególną rolę w nawoływaniu świata do pokuty. Jednak po latach 80-tych w Irlandii pojawił się materializm, ideologia nieograniczonej wolności, dążenie do sukcesu, moda na zwierzęcy egoizm. Niebo posłało znaki, by przypomnieć im o ich tożsamości narodowo-religijnej. Ale Bóg nie będzie walczył o człowieka, nie będzie go zmuszał, a jedynie skieruje do niego zaproszenie do nawrócenia. To znak, że już w latach osiemdziesiątych Bóg zaczynał godzić się z tym, że droga ludzkości prowadzi w stronę katastrofy.


Arka Niepokalanego Serca 1985 r. (Naju - Korea Południowa)


Julia Kim, wizjonerka i stygmatyczka. Matka Boża błaga nas w Naju o wierność spuściźnie wiary powierzonej Kościołowi przez Chrystusa, błaga o miłość wzajemną i umiejętność wybaczania oraz o szacunek dla ludzkiego życia.

Dziś czciciele Maryi mają wejść do Arki Jej Niepokalanego Serca - jedynego środka ocalenia przed potopem Bożego gniewu.


Pani Rozkazująca Żołnierzom 1986 r. (Manila - Filipiny)


Różańcową rewolucją w Manili kierowała Matka Najświętsza. Za rządów Ferdynanda Marcosa kraj coraz bardziej pogrążał się w kryzysie, przepaść pomiędzy bogatymi i biednymi była coraz głębsza. Kardynał Jaime L. Sin przyznał, że scenariusz pokojowej rewolucji w Manili był pisany przez Boga. Maryja usłyszała wołanie swoich filipińskich dzieci, ocaliła je od niechybnej śmierci. Podczas czterech dni rewolucji Filipińczyków wspomagały również swą nieustającą modlitwą zakonnice z klasztorów kontemplacyjnych.

Jeśli ludzie nie ściągają cudów z nieba swą gorliwością, nie mogą oczekiwać, że ich doświadczą. W Manili nie padł ani jeden strzał. Armię pokonała moc modlitwy. Stop, kochani żołnierze! Nie posuwajcie się dalej! Nie krzywdźcie moich dzieci - to słowa Maryi skierowane do żołnierzy armii rządowej.

Miały być krwawe starcia, atak z ziemi i powietrza, czołgi, moździerze i karabiny. Zamiast tego, była wspólna modlitwa i pojednanie.


Niepokalane Serce Królowej Pokoju 1986 r. (Belpasso - Włochy)


Maryja przekazuje orędzie skierowane do rodzin: Wasze rodziny muszą być oazami pokoju, małymi znakami nadchodzącego panowania Chrystusa.

Przesłanie z Belpasso mówi także o cierpieniu: Cierpienie to ciernie, ale jeśli zostaną ofiarowane Jezusowi, stają się różami.

W Belpasso po raz kolejny Matka Boża przypomina o praktykowaniu nabożeństwa pierwszych sobót.

Maryja zwraca także uwagę na bezcenny dar Eucharystii: Pan dał wam dar radości, i będzie go wam dalej udzielał w czasie Mszy Świętej.

Ludzkość potrzebuje schronienia. W czasach Noego była to arka, która nie zatonęła w wodach grzechu. Dziś jest nim Niepokalane Serce Maryi.

Matka Boża poleciła Rosario Toscano trzy rzeczy: modlić się za grzeszników, nie poddawać się rozpaczy, i nie rozpowiadać o tym, czego jest świadkiem nikomu. Albowiem, jak powiedziała mu potem Matka Najświętsza, Bóg współpracuje w ciszy. Maryja dodała niezwykłe wskazanie: Jeśli chcesz mnie widzieć, musisz odmawiać święty różaniec.

Maryja tłumaczy: Im mniej wierzycie, tym więcej będziecie cierpieć. Zachowujcie obecność Pana w waszych sercach, każdy i w każdej chwili. Nie możemy skupiać naszej uwagi na problemach doczesnych, na przykład wojnach, które nękają wiele narodów. Matka Boża martwi się o coś innego: o zbawienie każdego z nas. Każdy z nas powinien odkryć, że w jego sercu mieszka pragnienie świętości.

Wszystko zależy od rodzin. Jaka będzie przyszłość świata? Taka, jakie będą rodziny. Czy zło zwycięży na ziemi? Tylko wtedy, jeśli zwycięży w rodzinach.

Moje Niepokalane Serce zawsze będzie z wami, ponieważ jemu został zawierzony pokój na ziemi. Kiedy moje serce zatriumfuje, oddacie cześć Królowej Pokoju. Moje objawienia służyły od ożywienia w waszych duszach ducha wiary, nadziei i miłości. Duchowe owoce uzyskuje się przez wytrwałość i przez całkowite zawierzenie Miłosierdziu Bożemu. Zawsze będę was chronić, a nawet jeśli będziecie się zginać jak drzewa pod uderzeniem wiatru, pozostaniecie bezpieczni. Zaufajcie mi.


Wniebowzięta Matka Pokoju 1986 r. (Yagma i Louda - Brukina Faso)


Jestem Matką Bożą Pokoju - powiedziała Maryja do Marii-Róży - przynoszę swoim dzieciom w Burkinie pokój i pojednanie. Objawienia w Burkinie Faso zwracają uwagę na tradycyjne formy pobożności, m.in. na różaniec i pielgrzymki.

Sanktuarium powstało z inicjatywy tych, którzy nosili w sercu miłość do Maryi i pragnęli mieć miejsce, do którego pielgrzymując, oddawaliby Jej cześć. Matka Najświętsza pobłogosławiła ich starania łaską objawień. Miejsce wybrane i ustanowione przez ludzi, ale zatwierdzone przez niebo.

Chrześcijaństwo jest religią Bożego działania oraz ludzkiego działania - nauczał Ojciec Święty Jan Paweł II. Ludzkie działanie wpływa na ich przebieg i spełnienie się związanych z nimi obietnic lub odwołanie zapowiedzianych kar.

O Loudzie Maryja powiedziała: Biorę Loudę w posiadanie. Każdy, kto przyjdzie na to wzgórze w ślad za biskupem, żałując za swoje grzechy, otrzyma ich odpuszczenie, zbawienie wieczne i liczne potrzebne łaski.


Madonna Kojowska 1987 r. (Hruszew - Ukraina)


W roku 1987, niewielka, drewniana cerkiew, przez lata zamknięta z nakazu komunistycznej władzy, nagle zaczyna jaśnieć niezwykłym blaskiem. Trwają modlitwy, odprawiane są msze. Milicja i KGB pozostają bezradne - jak rozpędzać tłumy, jak przerywać nabożeństwa, gdy samemu jest się świadkiem cudu.

Matka Boża mówi: Złe są zarówno Wschód, jak i Zachód. Różnica polega na tym, że bezbożność Zachodu nie została oficjalnie ogłoszona.

Do Józefa Terelya Maryja powiedziała: Powinieneś nauczyć się przebaczać tym, którzy najbardziej cię prześladują. Przed tobą ciężkie lata, sądy, upodlenia. Ale począwszy od dzisiaj, nigdy już nie będziesz się bał.


Zwiastunka Przemiany 1987 r. (Stany Zjednoczone Ameryki)


Objawienia udzielone "Mariamancie" zapoczątkowały ruch Apostolatu Świętego Macierzyństwa. Cisza i życie w cieniu. O to was proszę. Niech światło Pana świecie przez was w waszych codziennych obowiązkach.

Mariamante, matka, wizjonerka, uczyniła tak wiele dla Boga, mimo że nigdy nie poznaliśmy nawet jej prawdziwego imienia. Pozostała w cieniu, oddana rodzinie i codziennym obowiązkom - tak jak obiecała jej to Matka Boża. Mariamante zanczy po łacinie "Ukochana Maryi". Pod takim imieniem ukrywa się wizjonera z USA. Maryja obiecała jej: Zawsze będę cię strzegła przed publicznym okiem.

Nieprzypadkowo podstawowy atak na Kościół został przeprowadzony przez złego ducha w dwóch kierunkach. Pierwszy to kapłaństwo, drugi - rodzina. Maryja tłumaczy: Jak wiecie, szatan kieruje swoje ataki na rodzinę i kapłaństwo, ponieważ są to najświętsze z powołań. Z nich większość moich dzieci przychodzi do mnie do nieba.

Międzynarodowy ruch Apostolatu Świętego Macierzyństwa zrzesza matki, które szukają w swoim codziennym życiu drogi do świętości. Korzystają z pomocy jaką są serie wizji otrzymanych z nieba. Przesłania zostały spisane w książce w 1991 r. Wizjonerka spytała: W jaki sposób poznam, że to jest od Ciebie. Maryja odpowiedziała: Poznasz, że to pochodzi ode mnie przez prawdę w nich zawartą. A wiemy, że w tej książce jest sama prawda, bo otrzymała ona Imprimatur, czyli pieczęć Kościoła potwierdzającą, że w danej publikacji nie ma nic niezgodnego z głoszoną przezeń prawdę.

Jak miłość jest królową cnót, tak pokora jest królem.

Maryja ogłasza: Orędzie z Fatimy zawiera wszystko, co dla was w tym czasie jest konieczne. I mówi wiele o zapowiadanym tam zwycięstwie Niepokalanego Serca: Dobro zawsze zwycięża nad złem. Zawsze o tym pamiętajcie. Szatan i jego legiony nie mogą powstrzymać mojego triumfu, choć starają się bardzo. Nadejdzie triumf mojego Niepokalanego Serca, o którym mówiłam w Fatimie. Jednak część pracy muszą wykonać ludzie oddani Matce Najświętszej i służący Jej sprawie. Maryja mówi jasno, że oznacza to także cierpienie: Prawie każdy, kto pracuje dla mojej sprawy, mego triumfu, będzie przeżywał jakieś trudności proporcjonalne do znaczenia misji, którą mu powierzę. Nie bójcie się tego. Uważajcie to za środek waszego uświęcenia.

Pocieszające, że owo cierpienie nie jest dziełem szatana, lecz Boga! Czy jesteście gotowi uczestniczyć w tym zbawczym działaniu przez swoje cierpienia is krzyże, które Bóg wam ześle? - pyta Matka Najświętsza. To dlatego "dzieci Maryi" mają szukać pomocy i wsparcia w sakramentach: Musicie wciąż się do nich uciekać, by otrzymać pomoc. Zwróćcie się przede wszystkim do sakramentu pokuty i Eucharystii.


Królowa Pokoju 1989 - 1999 (Kureszczyk - Słowenia)


W Kureszczeku Maryja zapewnia: Wzywajcie mnie, ufajcie mi, a ja będę wam pomagać. Uciekanie się do Maryi, poszukiwanie schronienia w Jej Niepokalanym Sercu oznacza odwołanie się do Bożego Miłosierdzia. Szmawerski słyszy przesłanie: Szukaj schronienia w moim Sercu i w Sercu mego Syna.

Matka Boża prosi: Módlcie się ustami, sercem i duszą.

Kardynał Leon J. Suenens powiedział, że Kościół jest jak samolot. Ma dwa skrzydła. Jedno ma na imię Piotr, drugie Maryja. Jedno to hierarchia: papież, biskupi i kapłani, i związane z ich posługą sakramenty. Drugie to wymiar charyzmatu: Maryja i życie duchowe, i mistyka, i cnoty.

Maryja ogłosiła: Niech maj 1991 r. stanie się dla wszystkich miesiącem pojednania. Zróbcie wszystko, by moje życzenie było powszechnie znane. Nie ociągajcie się, czas jest bezcenny. I dodała: Orędzia z Medjugorje i z Kureszczeku są bezcenne. Nie zapominajcie o nich ani nie odkładajcie ich na półkę. Żyjcie nimi.

France Spelic (Szmawerski) urodził się 1927 r. Jako piętnastolatek walczył w szeregach armii wyzwoleńczej; wtedy skutecznie wpojono weń przekonanie o jedynie słusznej drodze ku lepszemu światu - drodze komunizmu. Po wojnie młody ideowiec ożenił się i rozpoczął karierę oficera wojsk podległych rządom prosowieckim. Ostatecznie zrzucił mundur, by zostać nauczycielem w niewielkiej wiosce. Tam w 1954 r. wpadła mu do ręki Biblia; zaczął ją czytać i nawrócił się. Wystąpił z partii; zaczęły się inwigilacje, wezwania na posterunek. Tymczasem odkrył on w sobie nowe powołanie: zapragnął zostać księdzem. Wiedział, że jest to marzenie całkowicie nierealne, jednak w wieku 41 lat rozpoczął studia teologiczne. Gdy był na piątym roku, żona zachorowała na stwardnienie rozsiane; następne dwadzieścia lat opiekował się nią z wielką troską i miłością. W 1993 r. spełnił się jego sen: otrzymał święcenia kapłańskie zgodnie z zapowiedzią Maryi. Mniej więcej w tym samym czasie na jego dłoniach i stopach pojawiły się stygmaty.

Matka Najświętsza jednoznacznie ostrzega tych, którzy nie potrafią (może raczej nie chcą) rozpoznać znaków z nieba. "Tylko duchowo krótkowzroczni i ślepi nie rozpoznają, jak Bóg działa przeze mnie". Ponieważ zła wola tych ludzi nie pozwala zaakceptować oczywistych faktów, dlatego Maryja wyjaśnia zwolennikom Jej obecności w świecie, że nie ma potrzeby, by przekonywać zatwardziałe serca o prawdziwości tych czy innych objawień. Znaki, które daje dziś niebo, są wystarczająco oczywiste, a wezwania przekazane przez Matkę Najświętszą wystarczająco naglące, żeby zobaczyć to, co samo rzuca się w oczy. No chyba że ktoś je zamknie, z uporem zaciśnie, aby nie widzieć tego, czego nie chce ujrzeć.

Maryja wzywa, by nie starać się nikogo przekonywać, a przede wszystkim nie wchodzić w spory z niewierzącymi: Nie udowadniajcie autentyczności moich objawień i orędzi. Nie prowadźcie sporów z tymi, którzy nie wierzą, że jestem waszą Matką i Królową Pokoju i że przychodzę do Kościoła także przez wizjonerów. Przekonywanie ludzi pozostawcie mnie. Wizjonerzy winni starać się pozostać niezauważeni i nie pozwolić wiernym postawić siebie w centrum uwagi. Powinni się ukryć, powinni być wierni i stanowić dla innych wzór. Wizjonerzy, którzy dają się ponieść żądzy podziwu, sami siebie usuwają z kręgu moich wybrańców. Ja wszystko sama udowodnię. Wy macie być cicho, bym ja mogła zostać usłyszana.

Wniosek z tego chyba taki, że powinniśmy głosić Dobrą Nowinę, ale nic nie mówić o relacji jaką mamy z Bogiem, Maryją czy też innymi świętymi. Każdy z nas ma inną relację i nie należy się przechwalać. Jedni mają wizje, drudzy otrzymują inne łaski, ale należy zachowywać je w swoim sercu i tam je pielęgnować.

Maryja mówi: Szukajcie schronienia w moim Sercu i w Sercu mego Syna. Możecie już tylko odpocząć w moim Sercu i w Sercu mego Syna. Nie ma już czasu na duchowe lenistwo i nicnierobienie. Odpoczynek w Bogu nie jest leniuchowaniem w Bogu. Oznacza to wejście w krąg Jego nieskończonego pokoju, a wytrwanie w nim wymaga uzgodnienia bicia serc - serce człowieka musi zacząć pracować w rytmie Serca Boga.


Nieskalana Czystość 1990-1995 (Litmanowa - Słowacja)


Maryja wzywa do modlitwy, która napełnia radością, bo tylko ludzie modlitwy niosą pokój. Wtuleni w płaszcz Maryi jesteśmy w stanie przetrwać każde cierpienie. Z Nią jesteśmy bezpieczni. Maryja podkreśla w Słowacji, że jest kochającą Matką, że miłuje nawet grzeszników i tych, którzy Jej nienawidzą, i wstawia się u swego Syna za wszystkimi swoimi dziećmi.

Tabliczka wotywna ofiarowana w podziękowaniu za wysłuchanie modlitw: Matko Najświętsza, dziękuję za Twoją opiekę, Nick

Cechy duszy: miłość, pokój, pokora, czystość. Maryja mówi: Jestem Nieskalaną Czystością. Pomóżcie mi zachować czystymi wasze serca. Byśmy mogli stać się "błogosławionymi czystego serca i oglądać Boga" (Mt 5,8) Nie ma nic ważniejszego niż to.

Wizjonerki dostrzegają, że oblicza ludzi są brudne, skalane grzechem. Jedynym sposobem na ich obmycie jest sakrament pokuty. Nie odkładajmy spowiedzi na później. Dziś grzech - dziś obmycie z grzechu. Kiedy nazajutrz Maryja spotka się z dziećmi, będzie szczęśliwa! Dusze obu dziewczynek będą czyste! Obie były u spowiedzi.

Maryja wygłasza krótką katechezę o związku grzechu z chorobą. "Każda choroba jest skutkiem grzechu" - mówi. Tłumaczy, że rodzice Sonki są skupieni tylko na sprawach materialnych i nie żyją tak, jak winni żyć chrześcijanie. Wskazuje na dwa rozwiązania. Pierwsze to nawrócenie rodziców. Jeśli nie jest to możliwe, bo grawitacja tego świata jest w tych ludziach zbyt silna, pozostaje modlitwa. Tylko żarliwe modlitwy do Błogosławionej Matki mogą pomóc uleczyć dziecko.

Październik to miesiąc różańca.

Święty Augustyn, mówiąc o wątpiącym Tomaszu, powiedział, że był on większym dowodem na prawdziwość wiary niż którykolwiek z pozostałych Apostołów. (Dlatego bo sprawdził to wiedział i dlatego my też wiemy, bo Tomasz sprawdził).


Pośredniczka Wszelkich Łask 1992-2004 (Aokpe - Nigeria)


Podczas pierwszego spotkania z Christianą Maryja powiedziała o sobie: Jestem Ucieczką grzeszników. Matka Boża poucza: Po odmówieniu różańca usiądź i oddaj się na jakiś czas medytacji, to czas, gdy cisza i owoce łaski wypełniają serca modlących się ludzi. Papież Paweł VI powiedział, że różaniec bez medytacji jest jak ciało bez duszy.

Christiana Agbo miała 12 lat. Była nieśmiałą dziewczynką, bardzo prostą, z nigeryjskiej wioski. Nawet nie mówiła po angielsku, w języku urzędowym swego kraju. Aż nagle, z dnia na dzień, zaczęła posługiwać się mową dawnych kolonizatorów - bezbłędnie, płynnie, z bogatym słownictwem. To Duch Święty udzielił jej daru języków - w tym przypadku jednego języka. Stało się to w dniu, w którym stanęła przed nią Matka Najświętsza.

Maryja mówi: Chcę abyście modlili się za dusze w czyśćcu, modlili się za świat, modlili się, by pocieszać Jezusa. Trzeba ratować dusze cierpiące w czyśćcu, trzeba ratować świat stojący na krawędzi piekła, wreszcie trzeba pocieszać Jezusa. Serce Maryi jest biblijnym miastem ucieczki, w którym nie dosięgnie grzesznika kara. Serce to opiekuńczy płaszcz, pod którym schronieni stają się adoptowanymi dziećmi Maryi, chronionymi przez Jej świętość i zasługi u Boga. Dotknąć grzesznika ukrytego w Niepokalanym Sercu Maryi to dotknąć Matkę Najświętszą. Próbować go ukarać to podjąć próbę wymierzenia kary Maryi. A to u Boga niemożliwe! Dotknąć grzesznika otulonego płaszczem Matki Bożej to dotknąć go pieszczotą miłości, to pogłaskać go mocą łaski.

Christiana również ujrzała w swoim pokoju, dwóch śpiewających aniołów, a jeden z nich ogłosił: Jestem Aniołem Pokoju.


Matka na Trudne Czasy 1999 r. (Marpingen - Niemcy)


Jestem kochającym Bogiem, a nie Bogiem, który karze. Matka Boża nawołuje w Marpingen do modlitwy i pokuty. Pragnie, by poprzez nawrócenie, ludzie ponownie zanurzyli się w Bożej miłości, żyjąc dla Jego chwały. Trwajcie w miłości Boga, zachowujcie Jego przykazania i nauczcie się znów doceniać sakramenty. Matka Najświętsza ponownie podkreśla rolę posłuszeństwa. Wzorem pokory ma być dla nas Chrystus, który pozostał posłuszny woli Ojca aż do śmierci krzyżowej.

W 1999 r., podobnie jak 123 lata wcześniej, Matka Boża ukazała się w Marpingen z Dzieciątkiem Jezus trzymanym na ręku. Matka Boża podkreśla znaczenie sakramentów. Przypomina, że Eucharystia zawsze będzie ważniejsza niż którekolwiek z objawień. Maryja prosiła, by wizjonerki najpierw uczestniczyły we Mszy św., a dopiero po niej, modląc się, oczekiwały spotkania z Nią.

Otwórzcie serca! Nieście swój krzyż! Módlcie się! Czyńcie pokutę! - nawoływała Matka Boża.

Maryja zapewnia, że przede wszystkim jest dla ludzi Matką, prawdziwą Matką. Tłumaczy, że nie mamy się czego lękać, bo Ona każde swe dziecko chroni w swoich ramionach. Zapewnia, że zna wszystkie nasze niepokoje i potrzeby, ale - dodaje - z perspektywy wieczności nie są one czymś wielkim. Mówi nam: Nie lękajcie się!

O to, co czeka nas w przyszłości. Przywołajmy najpierw krzepiące słowa Jezusa: Nie bójcie się, nie będzie trzeciej wojny światowej, żadnego holocaustu. Mój Ojciec, Ja i Duch Święty stworzyliśmy ten świat tak piękny, że nie będzie on zniszczony. Dociera do was wiele wiadomości przekazywanych w moje imię, które nie pochodzą ode mnie. Musicie zrozumieć, że jestem kochającym Bogiem, a nie Bogiem, który karze. Zaś Matka Boża dopowiada: W Marpingen chcę zapoczątkować triumf mego Niepokalanego Serca. A więc nie ściele się przed nami żadna apokalipsa! Czeka nas tylko jakiś trudny okres, ale nie wojna, nie rzeź. Nasz trud i nasze cierpienie mają sens. Dzięki nim przybliża się zapowiedziana w Fatimie godzina zwycięstwa dobra i czas pokoju. Maryja chce dzieciom i wszystkim innym ludziom dać siłę do znoszenia cierpienia, niezależnie od tego, jakie ono jest.

Po to został stworzony świat - dla uwielbienia Boga, a nie do tego, co dzisiaj czyni, bo świat jest dziś bardzo daleko od swego celu, od wypełnienia swego zadania.

Maryja nauczyła wizjonerki następujących słów:

O Jezu, tak bardzo Cię kocham. Weź mnie całego, zaprowadź mnie do Ciebie.

O Jezu, chcę być Twoim dzieckiem w radości i smutku. Nie pozwól, bym kiedykolwiek był sam.

O Jezu, tak bardzo Cię kocham. Weź moje serce, bym mógł dzielić Twój wielki smutek.

O Jezu, tak bardzo Cię kocham. Zabierz ode mnie wszystko, co powstrzymuje mnie na drodze do Ciebie. Amen


Drogowskazy dla Naszych Czasów 2003 r. (Irlandia)


Świecka apostołka "Anna" jest jedną z nas, zwykłym człowiekiem zanurzonym w zwykłym życiu. Jej codzienne troski, zmęczenie i cierpienie postawiły Boga na pierwszym planie.

Musimy uratować tyle dusz, ile tylko jest możliwe - nawołuje Matka Boża za pośrednictwem "Anny". Drogą ku temu ma być gotowość do przyjęcia na siebie cierpienia zjednoczonego z Męką Chrystusa. Być może za nas też ktoś kiedyś ofiarował swoje cierpienie.

Jezus ogłosił: Wasze dzieci będą żyły w innym świecie i za to możecie śpiewać pieśni chwały waszemu Stwórcy i składać Mu dziękczynienia. Matka Najświętsza mówi: Jezus pragnie ogólnoświatowej odnowy... Wasz Bóg chce oczyścić ten świat i przywrócić światło w każdym zakątku ziemi. To jest jednak proces podobny do osiągania świętości i tak jak każde osiąganie świętości nie będzie pozbawione pewnego trudu i ofiary. To musi nastąpić, by w waszym świecie powróciło światło.

Stanie się świętym nie jest produktem skończonym, moje maleństwo, ale procesem, w którym się nim stajesz. To proces, w którym świat spala się dla ciebie, a jego miejsce zajmuje niebo. Ten proces jest twoim udziałem, a my ci pomagamy. Im więcej się modlisz, tym bardziej możemy popychać cię naprzód.

Zbawiciel zapewnia: Obfite łaski czekają na każdą duszę, która ich pragnie. Moja Matka ofiarowuje je swoim dzieciom z wielką nadzieją i czułością. Matka Najświętsza prosi byśmy pomagali jej ratować dusze. Mówi: Przypatrzcie się, jak wiele, wiele dusz postępuje drogami tego świata i czeka je zatracenie, jeśli nie zareagują wybrane dzieci Boże. Niech wasze serca miękną na myśl o tym, moje maleństwa. Pomóżcie swej Matce sprowadzić je wszystkie bezpiecznie z powrotem do Jezusa. Moje serce cierpi z powodu mych maleństw. Widzę, jak kręcą się i obracają w rozpaczy. Jak ja jestem blisko nich, czekają, kiedy na mnie spojrzą, bym mogła pospieszyć im z pociechą i ukazać im drogę. 

Mamy biec drogą świętości, bo nasza świętość przekłada się bezpośrednio na więcej obecności Boga w świecie. Maryja mówi: Zostaliście umieszczeni w miejscu, gdzie obecnie jesteście, po to, aby być uszami, oczami, rękami i sercem Jezusa - właśnie tam, gdzie jesteście. Z drugiej strony Maryja prosi o ofiarowanie za grzeszników modlitw, a przede wszystkim cierpień, które Bóg zsyła lub dopuszcza w naszej codzienności.

Anna pisze: Pamiętam jak modliłam się gorąco za pewną duszę. Osoba ta wyrządziła mi zło na wiele sposobów. Znów zostałam przez nią skrzywdzona i narzekałam. Wówczas Jezus upomniał wizjonerkę: żebrzesz u nas przez tydzień, by nawrócić duszę. Ale kiedy ma cię to kosztować minutę, porzucasz pracę.

Maryja mówi: Chcę, abyście każdego dnia spędzali nieco czasu na rozważaniu woli Bożej względem was w tym dniu. Musicie czynić to w ciszy. Możecie mieć wiele pytań, ale właśnie w ciszy, w waszych sercach, odpowiemy na nie wszystkie. Inaczej nie będziecie nas słyszeć ponad głosem tego świata. Jeśli zwrócicie się do Jezusa, umieści On w waszych sercach tak wiele miłości, że będzie ona rozlewać się na wszystkich, których będziecie spotykać na drodze swego życia. Nigdy nie zabraknie wam miłości, a miłość stanie się dla was radością, nie brzemieniem czy trudem.


Dziwne Światło 2007 r. (Mexico City - Meksyk)


Podczas gdy władze miast dyskutowały na temat aborcji, wizerunek Matki Bożej z Guadalupe zaczął jaśnieć niezwykłym blaskiem, a na Jej łonie ukazał się nienarodzony Chrystus. Cud w bazylice w Guadalupe stanowi czytelną odpowiedź na próbę legalizacji aborcji na życzenie. Wizerunek Madonny zaczął promieniować intensywnym światłem, wydobywającym się z łona Maryi a mającym kształt ludzkiego embrionu.


Królewska Dziewica z Gizy 2009 r. (Al Warraq - Egipt)


Podobnie jak w Zeitun, także w Al Warraq postać Maryi ukazującej się na dachu kościoła lśniła, jasne światło otaczało też kopuły i wieże świątyni. Muzułmanie w przeciwieństwie do protestantów, oddają cześć Najświętszej Dziewicy - Miriam, Matce Jezusa.


Apokaliptyczna opiekunka 2016 r. (Trevignano Romano - Włochy)


Figurka Maryi przywieziona przez małżeństwo Gianniego i Gizelę Cardo z pielgrzymki do Medjugorje zaczęła płakać krwawymi łzami. Badania laboratoryjne wykazały, że jest to ludzka krew. Matka Boża poprosiła Gizelę, by każdego trzeciego dnia miesiąca udawała się na wzgórze Tre Vigne. Tam, często w obecności setek pielgrzymów, objawia się publicznie, by przekazać orędzie.

Trevignano Roman to uroczy kurort pod Rzymem, nad malowniczym jeziorem Bracciano. Od kilku lat ściąga tu coraz więcej pielgrzymów wsłuchujących się w słowa Maryi, która zaleca wytrwale modlić się, modlitwą różańcową, Koronką do miłosierdzia Bożego oraz czytać Pismo Święte. Jeżeli jest to możliwe, codziennie uczestniczyć w Eucharystii.

Nie tylko figurka Maryi zaczęła płakać krwawymi łzami. 15 lutego 2020 r. Gizela miała objawienie Chrystusa, który powiedział, że bardzo cierpi. Jego serce krwawi z powodu ludzi, którzy Go odrzucili. Prosił o modlitwę za świętych kapłanów, aby byli dla ludzi wsparciem w chwilach cierpienia.

28 września 2019 r. Matka Boża prosiła: Módlcie się za Chiny, stamtąd przyjdą nowe choroby. Powiedziała również: że należy otworzyć drzwi domu, gdyż Ona wyśle do nich ludzi potrzebujących nawrócenia. Intuicja podpowiada Gizeli, że chodzi o różaniec i zaprosiła do wspólnego odmawiania różańca w ich domu tylko jedną panią, którą spotkała przypadkiem w supermarkecie, a ona chętnie na to przystała. Po bardzo krótkim czasie, ludzi którzy przychodzili modlić się z nimi, była prawie setka.

Maryja tłumaczy: Zastanówcie się, dlaczego objawiam się podczas różańca. Odpowiedź jest prosta: ponieważ jestem Królową Różańca. Jego siła jest wielka, to zwycięska i potężna broń. Broń ta jest skuteczna, jeśli jest właściwie użyta. Bo Maryja dodaje: Odczuwam w sercu - i napawa mnie to wielkim smutkiem - z jaką obłudą i hipokryzją odmawiany jest różaniec święty. Modlitwa nie może być nieuważną przyśpiewką, musi być słodką muzyką płynącą z serca.

Najpierw Matka Boża wskazuje na różaniec. To lekarstwo, codziennie przyjmowane, nieatrakcyjne - jak każda kuracja. Wszystko inne stanowi jedynie otoczkę, która ma skierować uwagę na istotę orędzia. Zawiera się ono w trzech hasłach: "nawrócenie", które przywróci harmonię świata, "różaniec", który pomoże osiągnąć świętość, "rodzina", do której szatan nie będzie miał dostępu.

Wizjonerka otrzymuje stygmaty, na jej ciele ukazują się "herografy" - święte wizerunki. Matka Boża zapowiada czasy apokalipsy: przebudzenie wulkanów, trzęsienia ziemi, uderzenie asteroidy, trzy dni ciemności, nadejście Antychrysta, ustanie życia sakramentalnego.

Już są trzęsienia ziemi i zarazy, świat jest tego pełny, a wielu, mimo tego wszystkiego, już oddało duszę diabłu. Dzieci, to jest czas nawrócenia...


Świat Objawień Jezusa


Chrześcijańska nadzieja jest cała naznaczona doświadczeniem spotkań z Chrystusem Zmartwychwstałym. Wszystko jest możliwe, jeżeli potrafimy usunąć granicę między światem doczesnym i wiecznym.

święty Jan Eudes przez całe swe życie bronił mistycznej jedności Najświętszego Serca Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi.

Objawieć Jezusa jest wiele. Możemy je liczyć w setkach, a żadne z nich - nie jest sprawą prywatną wizjonerów. Mają one charakter, który można by określić mianem publicznego. Jezus wzywa do zmieniania świata na Boży. Na taki, gdzie rządzi nie zło, lecz dobro i łaska z nieba. By te objawienia zaistniały to musimy przyjąć je do naszych serc i wprowadzić w życie. Inaczej pozostaną tylko objawieniami Apostoła Piotra, Marcina z Tours, Teresy z Avili, Małgorzaty Alacoque, Faustyny Kowalskiej. Nie będą to nasze objawienia. Nie zaowocują słowem i obecnością Jezusa w naszym życiu. Gdzie objawienie nie jest przez nikogo przyjęte, tam nie było żadnego objawienia, bo nic tam nie zostało ujawnione. Sama idea objawienia zakłada kogoś, kto wejdzie w jego posiadanie. My również mamy wejść w posiadanie objawień. By tak się stało, musimy je poznać.


Stojąc na progu świata


święty Paweł mówi: Głosimy to, czego ani oko nie widział, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć. (1 Kor 2,9-10) Dlatego też inność objawionego Jezusa jest fenomenem każdego objawienia. By to lepiej zrozumieć, przywołajmy fragment rozmowy św. Jana Bosko z ukazującym mu się zmarłym przyjacielem Louisem Collem: Czy widzę twoje ciało? - pyta święty z Turynu. Nie - odpowiada Louis. A więc widzę twoją duszę? Nie. Twego ducha? Nie. Na co więc patrzę? To tylko objawienie. W jaki sposób objawienie może mówić? Mocą Boga. Można rzec: to po prostu szata, jaką przybiera mieszkaniec nieba, by ukazać się nam w sposób widoczny.

Dla Jezusa nasza wolność jest nienaruszalna. Jeśli przychodzi do nas, czyni to wtedy, gdy jego objawienie stanowi wypełnienie ludzkiej wolności. Objawienia są dla tego, kto jest otwarty na Boga, chłonny jak gąbka. Tylko takiego może napełnić nadprzyrodzoność. Jezus będzie więc nawiedzał świętych, ludzi tęskniących za Bogiem i chcących tylko jednego - by zawsze być z Nim. Nawet jeśli miejscem, gdzie można być z Jezusem, okaże się krzyż. Dla prawdziwie wytęsknionych nie stanowi on najmniejszego problemu.

My wołamy, żyjąc na zewnętrznej stronie historii: Panie, przyjdź (1 Kor 16, 23; Ap 22,20), a ukryta strona świata zapewnia: On już jest. Wejście w świat Jezusowych objawień to nic innego jak odkryć Bożą obecność. Oczekiwanie zmienia się w święto. żyli w nim chrześcijańscy prorocy, mistycy, wizjonerzy, przede wszystkim święci. Kto wie, może i nam poznanie otrzymanych przez nich przesłań pozwoli odkryć obecność Jezusa w świecie w którym żyjemy. I wejść na Jego ucztę, która trwa już tu, teraz, dziś.

Tak jak wiele łask, których Bóg udziela ludziom, nie jest przez nich przyjmowanych, tak jest i z objawieniami. Nie każde z nich jest zauważone.

Po zmartwychwstaniu Bóg pragnie zapewnić ludzi o nastaniu nowej epoki - otwartej na zbawienie. Rozradować się z tej nowiny jest równoznaczne z otwarciem się na największy Boży dar: przebóstwienie człowieka. Dodajmy, że wcale nie jest ono cechą człowieka dopiero po jego śmierci i zmartwychwstaniu, że ma ono stać się naszym udziałem już tu - w doczesności. Może dlatego Ewangelia Jezusa jest nazywana "radosną nowiną"?

święty Jan od Krzyża pisał: Jeśli dzisiaj ktoś chciałby pytać jeszcze Jezusa lub pragnąłby jakichś wizji lub objawień, nie tylko postępowałby błędnie, lecz także obrażałby Boga, nie mając oczu utkwionych jedynie w Chrystusa, szukając innych rzeczy lub nowości. My nie szukamy, otwieramy tylko nasze oczy i przyjmujemy Jego objawienia. Z wdzięcznością.


Objawienie Wcielenia Aniołom (ALPHA)


Miejsce objawienia niebo. Siedmiu archaniołów: Michał, Gabriel, Uriel, Chamuel, Rafał, Jofiel i Zadkiel. Aniołowie mieli swój udział w najważniejszych momentach w historii świata np: upadek zbuntowanych aniołów, zwiastowanie.

Upadek aniołów, to nic innego jak nie zdany egzamin z wierności Bogu. źródłem ich klęski jest świadoma i dobrowolna decyzja podjęta przez każdego z nich. W jaki sposób upadły anioł kusił pierwszych ludzi? Zapewniał ich: Tak jak Bóg będziecie. (Rdz 3,5).

Podczas pierwszego w dziejach świata objawienia św. Michał Archanioł rozkazał wszystkim aniołom oddać pokłon człowiekowi. Wówczas Szatan odpowiedział: Nie złożę hołdu komuś, kto jest niższy i późniejszy ode mnie. To on powinien złożyć hołd mnie. Skoro Lucyfer jest nosicielem światła zwanym "Synem Jutrzenki" to rola jaką odgrywał przed Stwórcą była niezwykłym przywilejem. Nic dziwnego, że uwierzył w swoją wyjątkowość i wielkość. Takie przekonanie, które Szatan nosił w sercu, to jest już pycha, a ta jest jak dźwignia uruchamiająca proces upadku.

Tradycja odnosi do Lucyfera słowa z Księgi Izajasza: Wstąpię na niebiosa, powyżej gwiazd Bożych postawię mój tron. Zasiądę na Górze Obrad, na krańcach północy. Wstąpię na szczyty obłoków, podobny będę do Najwyższego. (Iz 14,13-14) To samo pragnienie skusiło Ewę do zerwania jabłka. Lucyfer popchnął ją na drogę swojego upadku. Pragnął, by i oni mieli swój udział w ciemności. U Boga - jak pisze Jan Ewangelista - nie ma żadnej ciemności. (1J 5,5)

Aniołom miało być udzielone pierwsze w historii objawienie Jezusa. Stwórca ukazał im tajemnicę Wcielenia, a więc ten kluczowy element swego planu, w którym Bóg stanie się człowiekiem i pozostanie w Nim na wieczność. W planach Stwórcy człowiek rzeczywiście okazuje się Bogu najbliższy: jako jedyne stworzenie ma najważniejszą cechę Boga. Może stwarzać nieśmiertelne życie! Z tym darem, który wywyższył człowieka ponad wszystko, związane jest pierwsze z przykazań, jakie otrzymuje on od Boga: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się. (Rdz 9,1)

Nic dziwnego, że Szatan zaatakował właśnie tę cechę ludzi: dawanie życie, poprzez aborcję, promowanie związków jednopłciowych i pogardę dla życia. W Lucyferze pojawia się "nie" dla uznania wyższości natury ludzkiej. Jednak Bóg aniołów dla nas, ludzi - by przekazywać nam dobre nowiny Boże, ostrzegać przed wyborem fałszywych dróg - powabnych, a kończących się przepaścią. Są po to, by pomóc każdemu z nas dotrzeć do brzegu wieczności.

święty Paweł przestrzega, że biskupem nie może być człowiek niedawno nawrócony na wiarę chrześcijańską, aby nie uniósł się pychą i nie został potępiony jak diabeł. (1Tm 3,6).

Nie będę służył, czyli nie będę nosił jarzma. (Jr 2,20) Jeremiasz wkłada te słowa w usta żydów, którzy odmawiają czci Bogu. To dlatego słowa te odnosi tradycja do określenia buntu szatańskiego: pierwszej odmowy oddawania Bogu czci i uznania Jego planów.

Złożenie pokłonu przed człowiekiem jako obrazem Boga było dla szatana zbyt trudne. Szatan pyta: Dlaczego miałbym kłaniać się jemu? Także inni aniołowie, którzy byli ze mną, posłyszeli to. Moje słowa spodobały się im i nie złożyli ci, Adamie, pokłonu. Wówczas Bóg rozgniewał się na mnie i rozkazał wypędzić nas z naszego mieszkania i strącić na ziemię mnie i moich aniołów, zgodnych ze mną.

Przepełnia mnie wielka radość z bycia człowiekiem, członkiem rasy, w którą wcielił się sam Bóg. Nawet jeśli smutki i głupoty ludzkiej kondycji mogą mnie przytłaczać, teraz zdaję sobie sprawę, kim wszyscy jesteśmy. Jednak diabeł nie spocznie, aż całą ludzkość odwróci od Boga i skieruje w stronę ciemności, w których on sam mieszka. Jesteśmy kuszeni, by stanąć po stronie Lucyfera i zawołać: Liczę się tylko ja! Niestety, wobec pokusy łatwiej powiedzieć "tak" Szatanowi niż "tak" Bogu. Łatwiej wybrać własną drogę, niż drogę Stwórcy.


Wokół Narodzenia Pańskiego (BETA) - Nazaret - Betlejem - Izrael


Nazaret - Izrael (dokładniej w Galilei): Zwiastowanie Pańskie (poczęcie Pana Jezusa)

Betlejem - Autonomia Palestyńska: Narodzenie Pana Jezusa.

Jezus ukazywał swą Boską moc od samego początku, czyli od poczęcia. Potem objawiał się wszystkim innym: Józefowi, pasterzom, magom, Symeonowi i Annie. Według apokryficznych świadectw Jezus ukazywał też swą moc w Egipcie. Potem swoją Boską moc i tożsamość ukazywał tysiącom ludzi. To również były objawienia, choć mało kto je rozpoznał.

Zło osiadłe w ludziach (poprzez grzech pierworodny) zaciemnia w nich zdolność rozeznania i nachyla ku szatańskiej pokusie. Od czasu grzechu pierworodnego drugą naturą człowieka jest bunt. To dlatego tak mało w historii świętych, a tak wiele zła.

Maryja istniała od początku. Niektórzy mistycy twierdzą nawet, że w myśli Bożej to Ona zaistniała pierwsza, była nim ziemia powstała (Prz 8,24), bowiem Bóg, stwarzając świat, już myślał o Wcieleniu. Linię życia Maryi poprowadził, omijając moment upadku pierwszych rodziców. To nie było dla Niego trudne. To dlatego według wielu świętych, z Maksymilianem Kolbe na czele, próba, przed którą stanęli aniołowie, wiązała się też z ukazaniem im Maryi jako Matki Bożej i ich Królowej. "Nie" wypowiedziane przez Lucyfera i jego aniołów było więc także aktem sprzeciwu wobec wybrania nazaretańskiej Dziewicy.

Teraz na dwóch krańcach wolności stoją Lucyfer i właśnie Ona, a wybór, przed którym w każdym pokoleniu stoi ludzkość, jest opowiedzeniem się za jedną z tych dwóch dróg. Przed Lucyferem stanął Archanioł Michał, a przed Maryją stanął Archanioł Gabriel, anioł od dzieła Wcielenia.

Pierwsza raz Jezus objawił swoją moc nienarodzonemu jeszcze św. Janowi Chrzcicielowi, wciąż jeszcze mieszkającemu w łonie Elżbiety. Ważniejsze od rozmowy dwóch matek będzie spotkanie dwóch nienarodzonych dzieci. Elżbieta zakrzyknie: A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? (Łk 1,43). Skąd wiedziała, że Maryja będzie matką? Wiedziała to stąd bo oto Jan Chrzciciel, słysząc pozdrowienie wypowiedziane przez Maryję, zaczyna tańczyć w łonie swej matki - Poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie - stwierdzi krótko Elżbieta (Łk 1,44).

Anioł powiedział też do Józefa: Nie bój się, z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów (Mt 1,20).

W starszej tradycji mówi się o Zwiastowaniu przy studni i że Gabriel wszedł do Maryi, do Jej duszy. Poznajemy, że było to objawienie wewnętrzne, jedno z tych najpełniejszych, gdzie człowiek obcuje z samym Bogiem, a nie jak nasza tradycja ukazuje klęczącego archanioła Gabriela przed Maryją. Wysłannik z nieba przekazuje Maryi słowa Boga: Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie on wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca (Łk 1,30-33). Dodaje: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym (Łk 1,35).

Słowo Fiat (niech się stanie) wypowiadane przez Boga przy stworzeniu świata, ma teraz swoje potwierdzenie w Fiat (niech się stanie), które wypowiada Maryja. Kiedy Maryja powtarza te najświętsze słowo, zaczyna mieć udział w historii zbawienia. Maryja pokazała, że kocha Boga bardziej niż siebie i Stwórca staje się stworzeniem. Za chwilę Bóg wcielony objawi się w Dzieciątku Jezus - najpierw pasterzom, a potem magom.

To było niezwykłe objawienie - w jego centrum była absolutna zwyczajność! Jednak ta zwyczajność była otoczona wieńcem znaków. Tam ukaże się mnóstwo zastępów niebieskich, które będą śpiewać o pokoju mającym stać się udziałem ludzi, w których Bóg znajduje upodobanie (Łk 2,14). Symeonowi Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego (Łk 2,25).


Betlejemska Epifania 1 r. (GAMMA) - Betlejem - Izrael


Jezus, Bóg wcielony, objawiał ludziom swój majestat i chwałę na długo przed swoim zmartwychwstaniem. Dowodem tego jest jedno z najstarszych uroczystości kościelnych - już w III stuleciu uroczyście celebrowana Epifania czyli Objawienie Pańskie.

W jednym dniu świątecznym wspomniano aż cztery wydarzenia, w które Bóg wpisał swe objawienia. To kolejno: Boże Narodzenie, wizyta Mędrców ze Wschodu, chrzest w Jordanie i cud na weselu w Kanie Galilejskiej.

Umrzeć po śmierci, to znaczy na wieczność zamieszkać w piekle.


Więcej niż człowiek 1 r. - 33 r. (DELTA) - Jerozolim - Izrael


Miejsce objawienia: Ziemia Święta. Jezus zaczyna ujawniać swą moc, ale nie siebie. I ludzie wierzą w cuda, ale nie w Niego. Człowiek nie rozpoznaje Jezusa. Nie rozumie, że Bóg, wchodząc w zwykłe losy człowieka, uświęca całe jego życie. Uświęca, czyli daje światło i moc do zmiany. Ludzie, którzy żyli wespół z Jezusem przez długie trzydzieści lat, nie dostrzegają w Jezusie nikogo wartego uwagi. Nie wiedzą, że sam Bóg stał się jednym z nich i że wkroczył w ich niewarte uwagi, szare życie, najdając tej ludzkiej szarości wymiar nieskończony. Poniekąd nie jest to ich wina, Jezus bowiem szczelnie zakrył swą Boskość.

Bóg wie, że zmienić człowieka to największy z cudów. Łatwiej było go stworzyć z prochu ziemi niż ukształtować jego naturę w porządku łaski, czyniąc z niego nowego człowieka w Chrystusie (Ef 4,24). Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą (Łk 16,19-31). Rzeczywiście, objawienia niewiele zmieniają. Przekonującym dowodem na Boskość Jezusa będzie dopiero Jego zmartwychwstanie. Cud w Kanie Galilejskiej sprawił, że uwierzyli w Jezusa Jego uczniowie. Był to pierwszy Jego cud (J 2,1-12). Na oczach uczniów Jezus zamienił wodę w wino, jednak nie zamienił się w ich oczach w Boga. Uważali Go jako przybranego Syna Bożego.

Kiedy innym razem Jezus uzdrowił paralityka, czyli uczynił coś, co może uczynić tylko Bóg, ludzie i tak nie uznali w nim Boga. Będzie tak nawet wtedy, gdy nazwie się Synem Człowieczym i udowodni, że ma prawo do tytułu, który był zastrzeżony dla osoby Mesjasza. Kiedy Jezus powoła się na ten tytuł przed Piłatem, uznają te słowa za tak wielkie bluźnierstwo, że Jezus będzie musiał umrzeć. Wiedzą, że w Synu Człowieczym jest Bóg, bo przecież znają słowa z Księgi Daniela: I widziałem w widzeniach nocnych: Oto na obłokach niebieskich przyszedł ktoś, podobny do Syna Człowieczego; doszedł do Sędziwego i stawiano go przed nim. I dano mu władzę i chwałę, i królestwo, aby mu służyły wszystkie ludy, narody i języki. Jego władza - władzą wieczną, niezmienną, jego królestwo - niezniszczalne (Dn 7,13-14).

Jezus widząc wiarę tłumu powiedział: Człowieku, odpuszczone są ci twoje grzechy. Na to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić: Kimże on jest, że wypowiada bluźnierstwa?... Cóż jest łatwiej powiedzieć: Odpuszczone są ci twoje grzechy, czy powiedzieć: Wstań i chodź? Otóż żebyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów - rzekł do sparaliżowanego: Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu! I natychmiast wstał wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do swego domu, wielbiąc Boga! (Łk 5,17-26).

Uzdrowienia Duchowe: uwolnienia opętanych od złych duchów, wskrzeszenia umarłych i okazywanie mocy nad przyrodą. Wszystkie one miały wskazywać na Boski autorytet Jezusa i pomóc ludziom uwierzyć w Niego. Dlaczego więc nawet uczniowie wyrzekli się swego umiłowanego Mistrza? Uczniowie zwątpili, bo Jezus zamiast nosić koronę królewską, umarł w koronie cierniowej. Apostołowie nie byli gotowi stać się do Niego podobni. Ludzie zawiedli się na Jezusie, bo nałożyli na Niego swoje potrzeby, swoje nadziej, swoje oczekiwania. Nie pytali co On chce im dać. Mówili Mu, co oni chcą, by im dał. Jezus miał być na usługach ich marzeń. Przykładem jest jedna ze scen odnotowanych przez św. Mateusza: Spraw, aby ci moi dwaj synowie (Jakub i Jan) zsiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, drugi po lewej Twojej stronei (Mt 20,20-22). Jezus marzeń Apostołów nie spełnił. Jezus przyniósł zabawienie, ale inaczej niż się oni tego spodziewali. Inne było Jego królestwo, zbawienie i władza. I choć mówił im o tym przez trzy lata, nie dotarło to do nich. Nie chcieli, albo nie potrafili usłyszeć i zrozumieć Prawdy.

Jezus mówi o wiecznym szczęściu, oni o doczesnym. Jezus mówi o bogactwie łaski, oni o bogactwie liczonym w sztabach złota. Skutek objawień jest poniekąd odwrotny do zamierzonego. Znaki i cuda utwierdzają w nich przekonanie, że za chwilę stanie się to, co im się marzy. Nie to, co marzy się Bogu. Tak byli przywiązani do swoich wyobrażeń, że stali się łaskoszczelni i prawdoodporni. Jeszcze po powstaniu Nauczyciela z martwych będą stawiać pytania pełne ich własnych marzeń i oczekiwań. Oni chcieli być przy Nim "kimś": ich udziałem miały stać się: władza, uwielbienie, sława i bogactwo. Jezus nie dał im tego, czego oczekiwali. Zawiódł ich. Jeden Go zdradził, drugi się wyparł. Pozostali uciekli. Mistrz został bez uczniów. Sam. Zabrakło koło niego Apostołów. Wrócili do Niego dopiero po Zmartwychwstaniu i zesłaniu Ducha Pocieszyciela - ostatniej lekcji udzielonej im przez Mistrza.


Veraikony - przed 33 r. (EPSILON) - Jerozolima - Izrael


Acheiropoiety i Veraikony, czyli obrazy nie ręką ludzką uczynione. Najbardziej znany veraikon miał zostać odciśnięty na chuście Weroniki, gdy pobożna niewiasta otarła nią twarz Jezusa idącego na Golgotę. Nie jest to jednak pierwsza ikona, jaka miała być podarowana nam przez Chrystusa. Wcześniejszy jest mandylion (a miraculous image of the face of Jesus Christ). Tradycja wspomina też o Całunie z Turynu. Cała tradycja opowiada o ikonach, w których mieszkają Boże światło i Boża moc.

W kontekście religijnym, apokryf, to księga o tematyce biblijnej, która uznawana jest za nienatchnioną. W związku z tym utwory takie nie wchodzą w skład Pisma Świętego. Określenie apokryf pochodzi z okresu starożytności niechrześcijańskiej.

Mandylion z Edessy z prywatnej kaplicy papieskiej w Watykanie. Król Abgar V Czarny z Edessy, zachorował na trąd i wysłał swego sługę Ananiasza Tabulariusza, by sprowadził Jezusa do jego pałacu. Czytamy o tym w Ewangelii Gruzińskiej: Przyszedł do Jezusa poseł króla ormiańskiego, pokłonił Mu się i oddał list królewski. W liście było napisane: Jeżeli wszyscy wierzą w Ciebie, ponieważ Cię widzieli, to ja, mimo iż Cię nie widziałem, uwierzyłem, że Ty jesteś Synem Bożym i zstąpiłeś z nieba, aby zbawić straconego człowieka. Ja także jestem stracony fizycznie; jeżeli będziesz chciał, to przyjdę do mego kraju i ulecz mnie. Na prośbę chorego władcy Jezus odparł: Ja nie mogę tam pójść. Wówczas poseł Ananiasz przywołał malarza i kazał mu namalować dla króla wizerunek Jezusa. Malarz miał trudności z przedstawieniem postaci Zbawiciela. Kiedy Jezus zapytał go, dlaczego Go maluje, ten odparł: Panie, pragnę namalować oblicze Twoje dla naszego króla i dodał: Król nasz bardzo pragnie Cię zobaczyć. Wydał nam bowiem rozkaz: jeżeli nie przyjdzie sam, to namalujcie Go i przynieście mi Jego obraz, a ja przez to samo już wyzdrowieję. Słysząc to, Jezus uczynił cud: Wziął chustkę lnianą, przyłożył ją do twarzy, a wówczas na chuście odbiło się oblicze Jezusa takim, jakie było ono w rzeczywistości.

Mandylion stał się wzorcem do przedstawiania twarzy Zbawiciela.

Drugi veraikon to chusta Weroniki. Opowiada o niej Ewangelia Nikodema (zwanej też Dziejami Piłata). Wiele przemawia za tym, że prawdziwa ikona, czyli oryginał chusty Weroniki, znajduje się we włoskiej miejscowości Manoppello. Płótno na którym ukazał się wizerunek Jezusa jest tak delikatne, że po złożeniu można by je zmieścić w skorupce orzecha. To najdroższa w starożytności tkanin: bisior, nazywany "morskim jedwabiem".


Taboryzacja 33r. (DZETA) - Góra Tabor - Izrael


Apostołowie: Piotr, Jakub i Jan, byli świadkami przemienienia, które to do dnia zmartwychwstania było największym objawieniem boskości Jezusa.

Synoptyczne Ewangelie, trzy najstarsze Ewangelie (Mateusza, Marka i Łukasza), które ze względu na podobieństwa treści i formy są często wydawane w celach nauk. łącznie w postaci synopsy (formy publikacji zestawiającej ze sobą teksty paralelne z różnych dzieł literackich. Stanowi podstawowe narzędzie porównywania podobnych tekstów).

Wszystko zaczyna się kilka dni wcześniej. Jezus przebywa w okolicach Cezarei. To tam, na Jego zapytanie, kim jest, Piotr wyznaje wiarę w Chrystusa - w Jego wielkość. Mówi: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego (Mt 16,16). Ta chwila zapoczątkowuje nowy temat w nauczaniu Jezusa. Zbawiciel zaczyna zapowiadać swoją mękę: Odtąd zaczął Jezus wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie (Mt 16,21). Uczniowie boją się męki i śmierci Jezusa, nie wiedzą bowiem czym jest zmartwychwstanie.

Na szczycie Taboru dokonało się jedyne w swoim rodzaju objawienie Jezusa. W Ewangelii czytamy: Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza. Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie! (Mt 17,2-8)

Przemienienie Jezusa jest znakiem i zapowiedzią zmartwychwstania. Jezus pokazał Piotrowi, Jakubowi i Janowi, że zmartwychwstanie przeznaczone jest dla wszystkich ludzi - dotyczy przecież ludzkiej natury Jezusa. Człowiek, na początku stworzony przez Boga na Jego obraz, na końcu będzie przemieniony i na powrót otrzyma swą prawdziwą jakość: Boskie światło. Stąd św. Makary Egipski (zm. 390) rozumiał chrześcijaństwo jako odnowienie ludzkiej natury. Tak jak kiedy Pan wstąpił na górę i został przemieniony w swoją Boską chwałę, tak istnieją dusze, które nawet już w obecnym czasie są oświecone i uwielbione razem z Nim, podczas, gdy w dniu ostatecznym ich ciała również zostaną uwielbione i migoczące światłem. To, co Apostołowie oglądają na Taborze, będzie cechowało wszystkich zbawionych.

święty Paweł pisze: Oczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa jako Zbawcy, który przekształci nasze ciało poniżone na podobne do chwalebnego ciała, tą potęgą, jaką może On także wszystko co jest, sobie podporządkować (Flp 3,20).

W drugiej Księdze Henocha jej bohater, wstąpiwszy do niebios, słyszy, jak Bóg mówi do anioła Michała: Weź Henocha i zdejmij z niego ziemskie szaty. I namaść go rozkosznym olejem o odziej go do szaty chwały. Henoch wyjaśnia: Patrzyłem na siebie i stałem się jak jeden z chwalebnych, i nie było żadnej zauważalnej różnicy. Henoch jest oisany jako przemieniony w anielską istotę poprzez zmianę szat.

Słowo "exodus" wskazuje na wyjście z "niewoli" pośród wielkich znaków i cudów i mówi o zamieszkaniu w nowej ziemi, która tak naprawdę była ich własnością od wieków. Można rzec: "exodus" - mówi o powrocie do siebie. Wówczas nawet potęga faraona okaże się bezsilna. Po męce i śmierci - wydarzenia Paschy - będzie zmartwychwstanie, które jest powrotem do Ojca, do krainy nieskończoności.

Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą królestwo Boże (Łk 9,27). Jednak tu Jezus nie mówi o nadchodzącym końcu świata, ale o oglądaniu w Nim - Synu Bożym - Bożej chwały.

Druga prawda zawarta w tym objawieniu to następujący przekaz słowny: To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie. Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi. Apostołowie i mieszkający w nich Duch Święty, którego Bóg udzielił tym, którzy mu byli lub są posłuszni - dawali temu świadectwo. Być może właśnie posłuszeństwo Jezusowi stanowi najważniejsze przesłanie Taboru. Nie ma uczestnictwa w Przemienieniu bez posłuszeństwa. Nie będzie naszej "taboryzacji", jeśli Bóg nie jest dla nas pierwszym i ostatnim autorytetem.


Znak Eucharystii, Apostołowie 33 r., Starzec Pustelnik V w., Marko Lopez 1649 r., Sokółka 2008 r. (ETA) - Jerozolima - Izrael


Katedra w Walencji. Kielich, który według tradycji używany był przez Chrystusa w czasie Ostatniej Wieczerzy, zwany także św. Graalem.

Leonardo da Vinci, Ostatnia Wieczerza, ok. 1492-1498 r., klasztor Santa Maria delle Grazie (Mediolan, Włochy)

Wieczernik w Jerozolimie, w którym Jezus sprawował Ostatnią Wieczerzę.

Korporał (łac. corporale) – w liturgii Kościołów zachodnich obrus rozkładany na ołtarzu podczas liturgii eucharystii.

To prawda, trzeba bardzo dziękować Bogu za dar Eucharystii i za wiarę.

Cuda Eucharystyczne są szczególnym rodzajem cudów, a my niektóre z nich nazywamy nawet objawieniami. Chrystus obecny w Eucharystii pod postaciami chleba i wina czasem objawia się w Ciele i Krwi i ukazuje swoją tajemnicę, tajemnicę Jego ludzkiej agonii. Zwykle przemiana dokonuje się w sposób niewidzialny i nazywamy go cudem zakrytym. Dlatego, choć chleb i wino staje się ciałem i krwią Pana Jezusa i jest największym nadprzyrodzonym misterium, to jednak z punktu widzenia naszych zmysłów, nie możemy mówić o cudzie - nic nie podlega tu weryfikacji empirycznej. Taki cud jest przedmiotem naszej wiary. Istnieje jednak rodzaj cudów eucharystycznych, które są inne - są dotykalne zmysłami. (Mt 26, 26-28)

PASCHA to inaczej Święto Przaśników, najstarsze żydowskie święto, obchodzone na pamiątkę wyzwolenia narodu izraelskiego z niewoli egipskiej. "Gorąco pragnąłem spożyć Paschę z wami, zanim będę cierpiał..." (Łk 22,15). Ostatnia Wieczerza Paschą Chrystusa – nowego Baranka.

W świetle przekazów synoptycznych Ostatnia Wieczerza, którą Jezus spożył ze swymi uczniami, odbyła się w kontekście świętowania Paschy i związanego z nią Święta Przaśników:

„W pierwszy dzień Przaśników przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go: «Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali Paschę do spożycia?» On odrzekł: «Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka, i powiedzcie mu: "Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie chcę urządzić Paschę z moimi uczniami"». Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę” (Mt 26,17-19; por. paral. Mk 14,12-16; Łk 22,7-13).

Jak wynika z tekstów ewangelii synoptycznych, Jezus Ostatnią Wieczerzę spożył w wigilię Paschy, to jest w przeddzień dnia spożywania baranka paschalnego, czyli – według chronologii synoptyków – we czwartek. Wydaje się zatem, że Jezus albo antycypował ucztę paschalną, jak to zresztą czyniło wielu Żydów, albo też sam zadecydował, aby ją spożyć dzień wcześniej, przewidując swoją śmierć krzyżową w dniu i o godzinie, kiedy to zgodnie ze zwyczajem zabijano baranka paschalnego (14 Nisan)[19].

Na dzień przed swoją śmiercią, podczas Ostatniej Wieczerzy, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje. Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów (Mt 26,26-28).

Gdy mistycy widzą w tym wydarzeniu przemienienie się Jezusa w chleb i wino, Apostołowie nie widzą nic... Dopiero po zmartwychwstaniu Mistrza zaczynają pojmować sens tamtych dziwnych słów i gestów. Okrywają, że Jezus dał im siebie w Eucharystii. Nie symbolicznie, ale prawdziwie; nie jest to pamiątka, ale uobecnienie. Potem będą nauczać, że chleb i wino stają się Ciałem i Krwią Chrystusa przez wypowiedzenie ustami kapłana słowa Chrystusa i przez wezwanie Ducha Świętego. I że będzie tak do końca świata.

Brak wiary w ten "ukryty cud" powoduje nawet, że część wiernych odchodzi od Kościoła. Nic dziwnego: nie można być katolikiem i nie wierzyć, że chleb i wino stają się Ciałem i Krwią Jezusa. Tak jak nic dziwnego, że "pierwsza zapowiedź Eucharystii podzieliła nawet uczniów Chrystusa: Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?".

Eucharystia jest streszczeniem i podsumowaniem całej katolickiej wiary. Nasz sposób myślenia zgadza się z Eucharystią, a Eucharystia ze swej strony potwierdza nasz sposób myślenia (Katechizm, p. 1327). Myślę, że jest to podobne do naszej wiary w życie pozagrobowe w Niebie. Tak samo, jak wierzymy w Królestwo Niebieski, tak samo, wierzymy w Eucharystię.

Według wizji bł. Anny Katarzyny Emmerich, jakiej udzielił jej Jezus Chrystus, Jezus rzekł: Chcę wam teraz dać wszystko, co mam, to jest samego siebie.

Według wizji Wandy Malczewskiej, usłyszała słowa: Judasz, sakrament Ciała i Krwi mojej przyjął świętokradzko. Ta zbrodnia zaślepiła go i przemieniła w zdrajcę. Oto masz jawny dowód, jak straszne są skutki niegodnego przyjęcia Komunii Świętej. Judasz, przyjąwszy świętokradzko Komunię Świętą, zamordował Mnie w swoim wnętrzu, a teraz oddawszy Mnie w ręce Żydów, zamorduje mnie na Krzyżu. Pragnę, aby wszyscy jak najczęściej przystępowali do Komunii Świętej, ale bez grzechu, z sercem miłością gorejącym; duszą pragnącą Mnie przyjąć. Niech zapomną o interesach domowych, a ze Mną obecnym w duszy niech serdecznie porozmawiają. Ci, którzy chcą codziennie, a choćby kilka razy na tydzień przyjmować Komunię Świętą, powinni się wyróżniać w codziennym życiu od swoich sąsiadów. Powinni być pobożniejsi, pokorniejsi, łagodniejsi, cierpliwsi. Powinni więcej pracować nad zmysłowością ciała i panować nad namiętnościami.

Straszne to jest zjawisko, gdy osoby codziennie przyjmujące Komunię Świętą niczym nie różnią się od innych, bo dają świadectwo o sobie, że mnie niegodnie przyjmują, a kto mnie niegodnie przyjmuje, nie będzie miał cząstki ze mną w niebie i może go spotkać los Judasza.

A oto dlaczego Chleb nie staje się Ciałem Bożym, a Wino, krwią Pana Jezusa wizualnie. Po prostu Bóg zna naturę człowieka i wie, że on nie może jeść surowego mięsa: dlatego też przemienił swoje Ciało na chleb, a Krew na wino, dla tych, którzy przyjmują je z wiarą.

Abba Daniel to starzec pustelnik z V wieku, który pomimo ascetycznego życia, nie potrafił uwierzyć, że Chleb, który przyjmuje w Eucharystii, jest naprawdę Ciałem Chrystusa, a Wino, Krwią. Doradzono mu by się modlił o łaskę poznania prawdy. W końcu otworzyły mu się oczy i kiedy położył chleb na świętym stole, to zobaczyli dzieciątko. A kiedy kapłan chciał przełamać chleb, oto zstąpił z nieba anioł Boży z mieczem, zabił dzieciątko w ofierze, a krew jego wlał do kielicha. Kiedy zaś kapłan łamał chleb na małe cząstki, także anioł dzielił dzieciątko na małe cząstki. A kiedy starzec otrzymał kawałem okrwawionego ciała, przerażony zawołał: Wierzę Panie, że chleb jest Twoim Ciałem, a wino jest Krwią Twoją!

Podobne objawienie miało miejsce 2 czerwca 1649 roku w peruwiańskim mieście Eten podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu w święto Bożego Ciała. Pod koniec nabożeństwa franciszkański mnich Jerome de Silva Manrique miał zamiar po udzielonym ludowi błogosławieństwie, powrócić z monstrancją do tabernakulum, gdy w Hostii pojawiła się tryskająca światłem twarz Dziecka, otoczona brązowymi lokami opadającymi do ramion. Widzieli to wszyscy wierni obecni w kościele. Objawienie powtórzyło się 22 lipca tego samego roku, podczas uroczystości ku czci Marii Magdaleny, patronki miasta. Przełożony klasztoru Marco Lopez zaświadczył, że podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu "Boskie Dzieciątko Jezus ponownie ukazało się w Hostii, ubrane w bordową tunikę.

Zamiana Chleba w ludzkie ciało miało miejsce w Lanciano (700 r.), Buenos Aires (1966 r.), ostatnio w Sokółce (2008 r.) i w Legnicy (2013 r.). Objawieniem Krwi jest z kolei cud w Bolsenie (1263 r.), Sienie (1330 r.) Maceracie (1356 r.) czy też w Guadajarze (2013 r.).

Inną formą eucharystycznego objawienia jest znane nam już światło. Tak było na przykład w objawieniu eucharystycznym w portugalskim Santarem w XIII wieku (Hostia promieniowała tajemniczym blaskiem, przenikając przez ściany skrzyni i oświetlając wnętrze domu).

Historia odnotowała też inną formę objawienia: udzielenie Komunii Świętej przez objawiające się postacie. Święty Klemens i św. Katarzyna ze Sieny przyjmowali ją z rąk samego Zbawiciela, św. Bonawentura czy św. Stanisław Kostka otrzymywali ją z rąk aniołów.

Ile razy celebruje się to misterium, dokonuje się dzieło naszego odkupienia i łamiemy jeden chleb, który jest pokarmem nieśmiertelności, lekarstwem pozwalającym nam nie umierać, lecz żyć wiecznie w Jezusie Chrystusie.


Chrystofania w Szeolu - Kraina zmarłych 33 r. (THETA)


Wspomnienie liturgiczne: Wielki Piątek. Krainę zmarłych, do której zstąpił Chrystus po śmierci, Pismo Święte nazywa piekłem, Szeolem lub Hadesem, ponieważ ci, którzy tam się znajdują, są pozbawieni oglądania Boga. Śmierć to nie oglądanie Boga. Tylko tyle. Albo, aż tyle. Jeśli człowiek nie ogląda Boga, można o nim mówić, że nie żyje. Bo jego istnienie nie ma sensu i celu. Nie cechuje go też szczęście, które w zamiarach Stwórcy należało do istoty życia i ma cechować każde ludzkie istnienie.

Jak człowiek ma wypełnić swój cel, którym jest chwała Boża, skoro w jego świecie Boga nie ma? Jak ma uczestniczyć w Bożej chwale i mieć udział w szczęściu wiecznym. W Szeolu nie ma Boga, a Jego nieobecność sprawia, że jedyną cechą tego miejsca jest samotność. Tak głęboka, że nie słychać żadnego głosu, nie słychać żadnego dźwięku. Aż rozlegnie się wołanie Chrystusa i zmarli Go ujrzą. Zobaczą Boga i oddadzą Mu chwałę!

Dlaczego Jezus zstąpił aż do Szeolu? Chrystus był człowiekiem do końca, poznał wszystko, co ludzkie. Wszystkiemu nadał sens i wszystko uświęcił. Także los po śmierci; ale nie taki, jaki człowiekowi gotował Szeol. Umiłował człowieka do końca (J 13,1), dlatego przeszedł przez bramę ostatecznej samotności. Już na krzyżu stała się ona Jego doświadczeniem. Wołał: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił (Mt 27,46). Przez swoją mękę i śmierć zstąpił w otchłań naszego opuszczenia, poznał pustkę Szeolu.

List do Hebrajczyków głosi, że Jezus do końca uczestniczył we krwi i ciele, czyli zaznał śmierci i losu, który czeka po zgonie każdego z ludzi. Przez swą śmierć miał pokonać tego, który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła (Hbr 2,14).

Już w czasach starotestamentalnych wierzono, że sprawiedliwi oczekują w Szeolu na przyjście Syna Człowieczego. Prorok Daniel zapewniał: Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, a drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie (Dn 12,2). Budzić będzie Chrystus - Mesjasz. U św. Jana czytamy zapewnienie samego Jezusa: Nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą (J 5,29).

Święty Piotr dodaje: Chrystus bowiem również raz umarł, aby was do Boga przyprowadzić; zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia Duchem. W nim poszedł ogłosić zbawienie nawet duchom zamkniętym w więzieniu. (1P 3,18-20). Mówiąc inaczej: godzina śmierci Jezusa jest ściśle związana z objawieniem Mesjasza umarłym.

Zmarły Chrystus w swojej duszy zjednoczonej z Jego Boską Osobą zstąpił do krainy zmarłych. Otworzył On bramy nieba sprawiedliwym, którzy Go poprzedzili. Ogłoszono Ewangelię również tym, którzy umarli (1P 4,6). Chrystus zstępuje do otchłani śmierci, niosąc życie. Otrzymali moje błogosławieństwo i posiedli życie; zebrali się wokół mnie i zostali odkupieni. Tak stali się moimi członkami a ja - ich głową.

W Ewangelii Nikodema czytamy: Kiedy po śmierci duchy przebywały w ciemnościach podziemia, zajaśniało światło złociste, które wszystkich oświeciło. Wtedy Król Chwały w majestacie swoim zdeptał Śmierć, pochwycił księcia Szatana i przekazał go mocy Piekła. Pociągnął Adama do swojej jasności i wyszli z otchłani: Adam, Ewa i tłum świętych; Henoch i Eliasz, którzy zostali porwani żywi do nieba; ubogi człowiek, który pojawił się z krzyżem - Dyzma, dobry łotr, któremu Chrystus na krzyżu obiecał raj. Teraz wiemy, co się stało, ze sprawiedliwymi Starego  Testamentu, których dosięgło odkupienie Chrystusa. Chrystus poprzez krzyż zstąpił do piekieł, by dopełnić wszystkiego, i zerwał cierpienia śmierci.

Można wskazać wiele analogii pomiędzy objawieniem się Jezusa, który zstąpił do piekieł, z objawieniem na końcu czasów, kiedy Jezus przyjdzie sądzić żywych i umarłych. Być może zrozumienie tej pierwszej prawdy wiary pozwoli nam lepiej zrozumieć, co wydarzy się w dniu Paruzji i na czym będzie polegał sąd ostateczny. Mówiąc językiem Apokalipsy św. Jana, jednych światło objawiającego się Zbawiciela ożywi, innych zabije. W wizjach zapisanych w ostatniej księdze Nowego Testamentu mówi się o tym jako o "drugiej śmierci", śmierci wiecznej. Nie będzie to jednak unicestwienie, potępieni nie przestaną istnieć. Przecież są nieśmiertelni. Ich trwanie w całkowitym oddaleniu od Boga, życie poza Jego światłem i łaską, będzie bolesnym zamieszkiwaniem w samotności "dolnego piekła.


Zmartwychwstanie 33 r. (IOTA) - Jerozolima - Izrael


Objawienie bez świadków - Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego. Pozostał tylko pusty Grób.

Świadkami są tylko aniołowie. Oto Bóg staje się człowiekiem na wieczność. Dokonuje się zmartwychwstanie Jezusowego ciała. Ludzkiego ciała.

Zmartwychwstanie było dla Jana Ewangelisty objawieniem wiecznego życia (1J 1,1-3). Zmartwychwstanie było prawdziwym, dosłownym, fizycznym przywróceniem życia ciału Jezusa przez ponowne zjednoczenie go z Jego duszą i duchem. Nie był to jednak powrót do doczesnego życia, lecz powstanie ciała z martwych do życia wiecznego. Chrystus - podkreśla Paweł Apostoł - zmartwychwstał jako pierwszy, spośród tych, co pomarli (1Kor 15,20). I od razu zapewnia: W Chrystusie wszyscy będą ożywieni (1Kor 15,22).

Wskrzeszenie to nie Zmartwychwstanie. Wskrzeszenie do przywrócenie do ziemskiego życia, a Zmartwychwstanie to wywyższenie człowieka ponad aniołów, jako ciała chwalebne i wieczne. Jezus ma już ciało chwalebne (Flp 3,21), które jest "ciałem duchowym" (1Kor 15,44). On jako pierwszy. Na końcu czasów wszystkich czeka zmartwychwstanie ciał. Albo - jeśli ktoś powiedział Bogu swoim życiem Lucyferowe "nie" - będziemy trwać w piekle w ciele chwalebnym zgniecionym przez wieczne zło. Biblia nazywa to "zmartwychwstaniem potępienia (J 5,29). A ja tak sobie myślę, że Zmartwychwstać może nawet człowiek żywy. To znaczy przejść od niewiary w Boga, w życie pełne wiary. Czy to nie jest Zmartwychwstanie i przyodzianie się ciałem duchowym? Moim zdaniem to właśnie jest. Myślę, że mogę powiedzieć, że nawet i ja już Zmartwychwstałem, bo byłem martwy, a teraz jestem żywy. I tak sobie myślę, że już tak pozostanie wiecznie. To prawda, na zmartwychwstałe ciało, będę musiał jeszcze trochę zaczekać.


WPISANE W KANON PISMA - Objawienia po Zmartwychwstaniu


Ukazywanie się Jezusa Zmartwychwstałego. Po Jego wniebowstąpieniu objawienia nie ustają. Chociaż i tak Apostołowie spotykają się z Jezusem podczas każdej Eucharystii. To namacalne spotkanie, prawdziwa obecność, pełne zjednoczenie, rzeczywiste umocnienie. Chrystus chce znowu umrzeć - w swoich uczniach.


Spotkanie z Matką 33 r. (Jerozolima - Izrael)


Objawienie pierwsze

Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego. Maryja nie potrzebowała znaków, Jej wiara była tak potężna, że zamieniła się w wiedzę: Ona nie miała cienia wątpliwości, że Jej Syn zmartwychwstanie.

Święty Ambroży z Mediolanu (zm. 397) woła: Maryja ujrzała zmartwychwstanie Pańskie. I dodaje: Ona była pierwszą, która to ujrzała. A oto dlaczego tak się stało: Ta, która przez Zwiastowanie stała się Jego drogą do świata, była powołana, by szerzyć cudowną nowinę o Zmartwychwstaniu i głosić Jego przyjście w chwale. Otoczona jasnością chwały Zmartwychwstałego, zapowiada blask Kościoła.

Na prawdziwość spotkania Jezusa z Maryją wskazuje również świat objawień np: świadectwo Ignacego Loyoli, który wprost wierzy, że Jezus najpierw ukazał się swojej Matce. W czwartym tygodniu ćwiczeń duchowych w jednej ze swoich medytacji poleca rozważać, jak Jezus zmartwychwstając, ukazał się ciałem i duszą swojej błogosławionej Matce. Jezuicka tradycja mówi o udziale Najświętszej Dziewicy w komponowaniu ćwiczeń duchowych.

To pierwsze z dwunastu Chrystusowych objawień w czasie między zmartwychwstaniem a wniebowstąpieniem jest zupełnie inne niż ukazywanie się Jezusa Apostołom i uczniom, bo jest to objawienie zmartwychwstania, a nie objawienie zmartwychwstałego Jezusa. Przy Maryi raz jeszcze przyszedł w ciele - teraz w ciele chwalebnym. Dlatego wielu uważa, że ostatnie przyjście Jezusa - jako Pana dziejów, na końcu czasów - też dokona się przy Maryi. Tak uczył św. Jan Paweł II, wzywając Kościół, by stał się "jak Maryja" - był miejscem niezachwianej wiary, miłości i oddania, posłuszeństwa i ofiary.


Pierwsze Objawienia Zmartwychwstałego 33 r. (Jerozolima - Izrael)


Maria Magdalena, Maria Kleofasowa, Salome i Joanna.

Wybrani świadkowie mieli mówić ludziom o nastaniu nowej epoki, w której łaska jest na wyciągnięcie ręki. A wraz z nią szczęście. Bez granic. Większe niż śmierć.

Świadków Zmartwychwstania będzie bardzo wielu, choć - co ciekawe - pierwsi z nich okażą się najmniej wiarygodni. Będą nimi niewiasty, a tym ówczesna kultura odebrała prawo do składania zeznań w sądzie. Nikt nie miał obowiązku brać serio ich słów.

Objawienie drugie

To Maria Magdalena chce dokończyć przerwany szabatem pogrzeb swego ukochanego Mistrza. I to jej Jezus ukazuje się w Ogrodzie Oliwnym, w którym znajdował się Jego grób. Ogród Oliwny, zwany też "Getsemani" (Tłocznią oliwek), ma stanowić nawiązanie do raju. To w nim w Wielki Czwartek dokonał się drugi upadek człowieka, kiedy wybrany przez Boga naród szukał Syna Bożego, aby Go zabić. Ale też tam - w Wielką Niedzielę - została objawiona prawda o przebaczeniu grzechów i rozpoczęciu wszystkiego na nowo - już nie w świecie zdominowanym przez grzech, ale znajdującym się pod władzą Bożego Miłosierdzia. Tajemnica Edenu i mieszkającego w nim piękna polegała na tym, że o raj troszczył się sam Bóg.

Jezus poleca Magdalenie pełnią miłości: Udaj się do moich braci i powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego. Ci jednak, słysząc, że żyje i że ona Go widziała, nie chcieli wierzyć (Mr 16,9-11).

Objawienie trzecie

Następne wizjonerki: Maria Kleofasowa, Salome i Joanna. Spotkały anioły w grobie, który zapewniał o zmartwychwstaniu Jezusa. Idźcie powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział. Jednak nikomu nic nie oznajmiły, bo się bały (Mk 16, 4-8). Usłyszana wiadomość nie mieściła się w ich głowach. Ale kiedy niewiasty biegły z powrotem do miasta, Jezus ukazał się im na drodze (Mt 28,8-10). Łukasz jednak pisze, że wróciły od grobu i oznajmiły to wszystko Jedenastu i wszystkim pozostałym (Łk 24,3-9). Jednak nie dano im wiary (Łk 24,11).


Jezus ukazuje się Apostołom 33 r. (Jerozolima, droga do Emaus - Izrael)


Piotr, Dwóch uczniów w drodze do Emaus, Jedenastu Apostołów.

Może zastanawiać wybór niewiast na pierwszych świadków zmartwychwstania, wystarczy jednak pamiętać o dwóch rzeczach, a przestanie nas on dziwić. Jezus nie musiał ich szukać, one same wyszły Mu na spotkanie, udając się wczesnym rankiem do grobu. Co ważniejsze, była w nich miłość i oddanie.

Objawienie czwarte

Wiemy, że dwaj Apostołowie - Piotr i Jan - postanowili sprawdzić to, o czym usłyszeli od niewiast. Udali się do grobu i zastali na miejscu wszystko tak, jak opowiadały niewiasty. Jedno tylko było inne: nie ujrzeli aniołów i nie objawił im się Jezusa. Ale Piotr nie zdał tu egzaminu. Wciąż wątpił. Nie wierzył. Czytamy, że uwierzył tylko drugi uczeń - Jan. Piotr uwierzy z chwilą, gdy Jezus ukaże mu się podczas swojego czwartego objawienia. To było spotkanie Zmartwychwstałego i Piotra - sam na sam, przed ukazaniem się innym uczniom. Nie wiemy ani jak to objawienie wyglądało, ani czego dotyczyła rozmowa Jezusa z Apostołem. Ale, że do spotkania doszło wiemy z Ewangelii Łukasza: Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi (Łk 24,33-34).

Inni Apostołowie wierzą Piotrowi. Z tą chwilą otwiera się szeroko objawieniowa sfera, bo była to męska fala objawień.

Objawienie piąte

Świadkami następnego objawienia było dwóch uczniów będących w drodze do Emaus. Uciekali oni z Jerozolimy, lękając się, że los Jezusa stanie się ich udziałem. Rzeklibyśmy: Dezerterzy. Jednym z nich był Kleofas. Jezus się przyłączył do nich, lecz Go nie rozpoznawali (Łk 24,16). Zafascynowani rozmową przekonują Jezusa, by pozostał z nimi. Powołują się na racjonalne argumenty: zbliża się noc, to zły czas na dalszą wędrówkę. Zapraszają Go do stołu. Wówczas, podczas posiłku - dowodzie na to, że człowiek ma ciało - objawia się im jako Zmartwychwstały: Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu (Łk 24,31). Uczniowie szybko powrócili do Jerozolimy i powiedzieli: Pan rzeczywiście zmartwychwstał.

Mężczyznom trudniej przychodzi uwierzyć niż niewiastom - są mniej otwarci na nadprzyrodzoność. Słusznie powiadają znawcy Księgi Rodzaju, że to kobieta, a nie mężczyzna, jest najdoskonalszym dziełem Boga. Kiedy Stwórca powoływał do istnienia świat, tworzył byty coraz bardziej skomplikowane i doskonalsze.

Objawienie szóste

Szóste objawienie miało miejsce u schyłku dnia zmartwychwstania. Jezus ukazał się dziesięciu Apostołom i uczniom, którzy, obawiając się prześladowań, zaryglowali drzwi. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana (J 20,20), (Łk 24, 23-37). Jezus rzekł: Macie tu coś do jedzenia? Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec nich (Łk 24,36-42). Potem będą świadczyć: Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się nam, wybranym uprzednio przez Boga na świadków, którzyśmy z Nim jedli i pili po Jego zmartwychwstaniu (Dz 10,40-41).

Uczniowie otrzymują polecenie, by nie opuszczać miasta, aż Bóg przyoblecze ich mocą z wysoka (Łk 24,49). Mamy tu zapowiedź pojawienia się epoki Kościoła.

Objawienie siódme

Siódme objawienie dokonuje się znowu w tym samym miejscu i znowu wobec Apostołów. Teraz jest ich jedenastu - jest i Tomasz, poprzednio nieobecny i wciąż niewierzący. Tomasz z uporem powtarzał: Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę (J 20,25).

Osiem dni później już wierzył.

Jezus przychodzi do Tomasza. Zwraca się właśnie do niego: Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym. (J 20,27). Tomasz odpowiedział: Pan mój i Bóg mój. (J 20,28). Jezus odpowiedział: Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

Objawienie ósme

Ósme objawienie było udziałem siedmiu uczniów na brzegu Morza Tyberiadzkiego. Relacjonuje świadek, św. Jan: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, Synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: Idę łowić ryby. Odpowiedzieli mu: Idziemy i my z tobą. Gdy byli w łodzi, Jezus przyszedł nad brzeg i zapytał: Dzieci, czy macie co na posiłek? Odpowiedzieli Mu: Nie (J21,2-5). On rzekł do nich: Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie. Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć (J21,6). Byli świadkami cudu! Wtedy Jan wykrzyknął do Piotra: To jest Pan!, Szymon Piotr rzucił się do wody, by jak najszybciej stanąć przy Jezusie. Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc za sobą sieć z rybami (J21,7). Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: Kto Ty jesteś?, bo wiedzieli, że to jest Pan (J 21,12).

Objawienie dziewiąte

Jezus zjawia się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli (1 Kor 15,16).

Objawienie dziesiąte

Dziesiąte objawienie było skierowane do świętego Jakuba, który był pasterzem Kościoła w Jerozolimie. Było ono wspomniane też w (1 Kor), i miało miejsce prawdopodobnie by umocnić wiarę Jakuba na czas prześladowań Kościoła i przygotowania Apostoła do złożenia świadectwa przez męczeństwo.

Objawienie jedenaste

Znane jest tylko z przekazów tradycji. Znajdujemy je, zgodnie ze świadectwem św. Ignacego, w starożytnych żywotach świętych. Objawienie to było przywilejem Józefa z Arymatei - tego, który ofiarował grobowiec Jezusowi. Opowiadanie informuje czytelników, że Żydzi zamknęli Józefa z Arymatei w więzieniu za to, że poprosił o ciało Jezusa, aby je pogrzebać, ale w niedzielny poranek wyprowadził go z niego zmartwychwstały Pan. Ewangelia Nikodema dodaje więcej szczegółów. Mianowicie to, że gdy posłano po więźnia, to okazało się, że drzwi były zamknięte, ale więźnia nie było. A przecież klucze miał tylko Kajfasz. Józef opisuje swe spotkanie z Jezusem: Rzekł do mnie: Ja jestem Jezus, o którego ciało prosiłeś u Piłata. I wziął mnie za rękę, a choć drzwi były zamknięte, znalazłem się pośrodku mojego domu.

Objawienie dwunaste

W końcu mamy dwunaste, ostatnie objawienie. Dokonało się ono w obecności stu dwudziestu uczniów Jezusa (mówi się o ukazaniu się Zbawiciela "Kościołowi w niemowlęctwie" na Górze Oliwnej i zakończyło się Jego widzialnym wniebowstąpieniem.


Na obłokach 36 r. (Jerozolim - Izrael)


Ciekawe, że pierwszy męczennik był zarazem pierwszym mistykiem. "Protomartyr" - taki zaszczytny tytuł nosi św. Szczepan (św. Stefan - imię greckie). Wizję miał zresztą szczególną. W ostatnich chwilach życia oglądał Chrystusa, który w ostatnich chwilach istnienia wszechświata ponownie przyjdzie na ziemię.

Ukamienowanie świętego Szczepana.

Jakby po tamtej stronie nie było naszych zegarów i to, na co będziemy przywoływać tysiące lat, tam właśnie wciąż się dokonywało - świeże i zaskakujące. Wystarczy odchylić zasłonę.

Święty Szczepan przekracza swoje kompetencje. Nie ogranicza się wyłącznie do pilnowania finansów i posługi ubogim, ale żarliwie głosi Słowo Boże wśród mieszkańców Jerozolimy. Rozmawia przede wszystkim z posługującymi się mową grecką hellenistami. Trwa exodus z judaizmu na chrześcijaństwo. Przywódcy żydowscy uznają, że trzeba położyć temu kres, a więc usunąć jego przyczynę - diakona Szczepana. Każdy prorok ma coś w sobie z heretyka głosząc nowe i nieznane prawdy. Zapowiada, że Żydzi utracili prawo do uważania się za naród wybrany, bo to właśnie oni skazali Mesjasza na śmierć. Szczepan głosi, że chrześcijaństwo oznacza radykalną nowość, a nie nową formę religii żydowskiej. Na pierwszym soborze zebranym w Jerozolimie, potwierdzą, że Szczepan to nie heretyk, ale wizjoner - człowiek, który wyprzedził swoją epokę.

Żydzi nie mogą znaleźć sposobu, aby powstrzymać Szczepana, znajdują więc ludzi gotowych rozpowszechniać kłamstwa na jego temat. Powtarza się historia Jezusa. Za chwilę Szczepan, podobnie jak Jezus, zostanie zabity. Kiedy oskarżali Szczepana zobaczyli, że jego twarz podobna jest do oblicza anioła. (Dz 6,15). Otaczało go wielkie światło. Szczepan widzi otwarte niebo. Jest najprawdopodobniej pierwszym człowiekiem, który stał się świadkiem drugiego przyjścia Jezusa - zgodnie z obietnicami Zbawiciel ma przyjść raz jeszcze, tym razem nie jako jeden z nas, ale w chwale Boga, na końcu czasów. Szczepan widzi Syna Człowieczego stojącego po prawicy Boga. Na koniec Jezus objawi się jako Władca dziejów. Szczepan nie boi się nawet śmierci, która wkrótce nastąpi.

Autor Dziejów Apostolskich podkreśla, że przy śmierci Szczepana był obecny Szaweł, późniejszy Apostoł Narodów, którego św. Łukasz stanie się uczniem. Pilnował on szat oprawców. Żydzi przeprowadzają samosąd nad człowiekiem oglądającym niebo, w którego centrum stoi Syn Człowieczy powracający na świat, by osądzić żywych i umarłych. Pierwszy wizjoner staje się za chwilę pierwszym męczennikiem.


Światło, które zabiera wzrok 37 r. (Damaszek - Syria)


Szaweł i Ananiasz, który przywrócił mu wzrok i go ochrzcił. To dzięki świętemu Pawłowi Kościół stał się powszechny i zatopił w łasce cały świat.

Szaweł, późniejszy Paweł, urodził się w Tarsie między 5 a 10 rokiem po narodzinach Chrystusa. Otrzymał solidne wykształcenie greckie. Nauczył się rzemiosła, które miało dać mu utrzymanie: tkał płachty namiotów. Był świadkiem publicznej działalności Jezusa i skazania Go na śmierć. Nauczyciel Szawła, Gamaliel uratował raz Apostołów mówiąc: Odstąpcie od tych ludzi i puśćcie ich! Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem. Usłuchali go. (Dz 5,34-39). Szawła cechuje też fanatyczna gorliwość i przyłącza się do fanatycznych wrogów chrześcijan. Kiedy pierwszą ofiarą ich prześladowań staje się Szczepan, młody Szaweł jest obecny przy jego kamieniowaniu. Co więcej, jest formalnym reprezentantem Sanhedrynu (Ga 1,13; 1Kor 15,9; Dz 7,58; 8,1) Ma trzydzieści lat, kiedy otrzymuje pisma od Najwyżej Rady żydowskiej i wyrusza do Damaszku, aby aresztować tamtejszych wyznawców Jezusa.

Szaweł nic nie widzi, ale swą ślepotę uznaje za znak, że do tej pory był ślepy i wszystko, co widział, było krainą fałszu. On - znawca Pisma - nie rozpoznał prawdziwego Mesjasza i prześladował Go! Jego zapał, gorliwość w tępieniu nieprzyjaciół prawdy o Bogu okazała się fanatyczną walką z prawdą, więcej - z samym Bogiem!

Szaweł pości i pokutuje, również żarliwie się modli - do skutku: aż Bóg da mu nowe światło. Oślepiony Szaweł przez trzy dni nic nie widział i ani nie jadł i ani nie pił. Na koniec Ananiasz powie do Pawła, że przysyła go Jezus, który ukazał mu się na drodze (Dz 9,17). I Jezus kazał położyć ręce na Szawła by przejrzał. Ananiasz posłuchał. Odnajduje dom Judy, kładzie na Szawle ręce, nazywając go swoim bratem. Wie, że serce prześladowcy należy już do Jezusa. Napełnił go również Duchem Świętym. Wtedy natychmiast jakby mu łuski spadły z oczu i odzyskał wzrok, i został ochrzczony. (Dz 9,18).

Zmartwychwstały Pan ukazuje się Pawłowi wielokrotnie. Apostoł Narodów zapewnia: Oświadczam więc wam, bracia, że głoszona przeze mnie Ewangelia nie jest wymysłem ludzkim. Nie otrzymałem jej bowiem ani nie nauczyłem się od jakiegoś człowieka, lecz objawił mi ją Jezus Chrystus. (Ga 1,11-12). Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem (1Kor 11,23).

Power został ścięty za panowania Nerona w 66 lub 67 roku. W ciągu trzydziestu lat swej działalności apostolskiej wykonał niewyobrażalnie wielką pracę.


Quo Vadis? 66 r. (Rzym - Włochy)


Piotr pyta: Quo vadis Domine? Chrystus odpowiada: Idę, by być powtórnie ukrzyżowany.

Piotr to najbardziej zaufany uczeń Jezusa. Właśnie on z Janem i Jakubem znalazł się na Górze Tabor, gdzie Zbawiciel ukazał wybranym uczniom swoje bóstwo. Od roku 64 w stolicy imperium trwa straszliwe prześladowanie chrześcijan. Wybucha wtedy, gdy Rzym ogarnął wielki pożar, który pochłonął ogromną część miasta. Neron oskarża Chrześcijan o podpalenie Rzymu. By ich ukarać, rozpoczyna przerażające w swym okrucieństwie prześladowania uczniów Chrystusa. Trwają one długie cztery lata, do śmierci cezara w 68 roku. Prześladowanych wyprowadza się na arenę, by rzucały się na nich wygłodniałe dzikie zwierzęta. Ich płonące ciała zastępują w Rzymie latarnie - żywe pochodnie ustawiane są tak gęsto na ulicach i w cesarskich ogrodach, że nocą oświetlają miasto. W tym rzymskim piekle jest Piotr - najważniejszy chrześcijanin. Święty Ambroży zapewnia, że jest on już pilnie poszukiwany przez żołnierzy.

Piotr zgadza się na ucieczkę z Rzymu, ale, w nocy, gdy przekraczał mury, zobaczył w bramie, że mu Chrystus drogę zachodzi i zdąża do miasta. Piotr się pyta: Panie, dokąd idziesz? (Quo vadis, Domine?) Chrystus odpowiada: Idę, by być powtórnie ukrzyżowany. Zrozumiał Piotr, że Boska odpowiedź odnosi się do jego krzyża. Męka Kościoła, a więc męka poszczególnych chrześcijan, jest męką Jezusa. Piotr zrozumiał, że jak będzie umierał na krzyżu, to również i będzie konał na krzyżu jego Pan. To dlatego Piotr dobrowolnie zawrócił. I zaraz został pojmany pisze św. Ambroży. I dodaje: Przez swój krzyż uczcił Pana Jezusa. Męczeństwo to taka chwila, w której Jezus może doskonale utożsamiać się ze swoim wyznawcą.

Po tym wydarzeniu Piotr jest w pełni świadomy swojej ostatniej misji - znaczenia swej śmierci męczeńskiej, która nie tylko nie będzie przeszkodą w budowaniu Kościoła, ale - przeciwnie - go umocni. Do miasta Nerona wraca, aby zginąć - tak chce przecież jego Pan. Gdy go pojmano i poddano chłoście, zaczyna się czuć jak uczestnik wielkiego święta. Jest wielki. Jest szczęśliwy. Jest zwycięski. Od tego momentu ludzie zaczynają odważnie mówić o swojej religii, nie obawiają się śmierci, bo ta jest nasycona obecnością Jezusa.

W "Złotej legendzie" jest nawet mowa o widzeniu, jakie było udziałem świadków męki św. Piotra: oto Pan otworzył oczy tych, którzy płakali - i ujrzeli, że wokół Piotra stoją aniołowie w wieńcach z róż i lilii na głowach. Tak, Apostoł wie, że wypełnił swoją misję, że ta śmierć jest dla niego nagrodą za wszystkie trudy w jego życiu. Szczęśliwy zawisa na krzyżu.

Widzisz Piotrze, jakiś ty niemądry! Gdybyś się był schylił po jedną podkowę, nie potrzebowałbyś się tyle razy schylać za wiśniami. Święty Piotr upadł wtedy Panu Jezusowi do nóg i prosił o przebaczenie. Miłość to droga najdoskonalsza. Miłość nie zna ziemskiej logiki.


Apokaliptyczny Pan - koniec stulecia (Patmos - Grecja)


Święty Jan Ewangelista na wyspie Patmos. Wyspa Patmos to namaszczone przez Boga najsłynniejsze miejsce z powodu najbardziej tajemniczych objawień, właściwie jednej wielkiej i wielopiętrowej wizji. Opisanej w 22 rozdziałach. Wizji, która zamyka kanon ksiąg Nowego Testamentu. Jest ostatnim akordem symfonii Boskiego objawienia, której piękno już znamy.

Patmos bywa nawet nazywana "drugą Jerozolimą". Patmos jest miejscem "apokaliptycznej interwencji", będącej wielką wizją pełną tajemniczych liczb i nieczytelnych znaków, opowiadającą o losach ludzkości i o końcu świata - powtórnym przyjściu na ziemię Wcielonego Boga.

Na koniec okaże się, że zwycięzca jest jeden: jest nim Bóg. Więcej - że Jego triumf dokona się przez Jezusa Chrystusa. Nie Jego samego, ale Jego i Jego uczniów, z którymi stanowi On jedno Ciało. To będzie zwycięstwo Chrystusa i Jego Kościoła.

Podobno ostatni żyjący Apostoł Jezusa zostaje skazany na ciężką pracę w kolonii karnej za czasów cezara Domicjana. Na odległej greckiej wyspie staje się kimś gorszym niż niewolnik. Jest już starcem, liczy bowiem 85 - 86 wiosen.

Jak zaczyna się objawienie? Jan znajduje się w grocie. Pewnie to jego samotnia, w której może oddać się modlitwie i szukać Boga w medytacji. Przychodzi tu szczególnie w niedziele - w "dzień Pański" (Ap 1,10). Głos mówi: Co widzisz, napisz w księdze i poślij siedmiu Kościołom: do Efezu, Smyrny, Pergamonu, Tiatyry, Sardów, Filadelfii i Laodycei. Zbawiciel jest zatroskany o swoje Kościoły. Jest przy nich. Dyktuje listy do siedmiu z nich. Jezus podkreśla i pochwala obecne w Kościele cnoty: Znam twoje czyny: trud i twoją wytrwałość, i to, że złych nie możesz znieść. Ty masz wytrwałość: i zniosłeś cierpienie dla imienia mojego - niezmordowany. Znam twój ucisk i ubóstwo, próbie poddałeś tych, którzy zwą samych siebie Apostołami, a nimi nie są. Trzymasz się mego imienia i wiary mojej się nie zaparłeś. Znam twoje czyny, miłość, wiarę, posługę i twoją wytrwałość, i czyny twoje ostatnie liczniejsze od pierwszych, chociaż moc masz znikomą, zachowałeś moje słowo i nie zaparłeś się mego imienia.

Pan ogłasza, że zwycięzcę uczyni filarem w świątyni Boga mojego i już nie wyjdzie na zewnątrz. I na nim imię Boga mojego napiszę i imię miasta Boga mojego, Nowego Jeruzalem, co z nieba zstępuje od mego Boga, i moje nowe imię. Wreszcie ogłasza: Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie.

List do siedmiu Kościołów to siedem wskazówek dla Kościoła każdej epoki.

Kościół może porzucić swoją pierwszą miłość - wtedy przygasa jego gorliwość i zapał.

Kościół może potrzebować nawrócenia - gdy jest zbyt tolerancyjny, gdy jest gotów na doktrynalne kompromisy.

Kościół może mieć fałszywych proroków - wówczas zgadza się na kompromisy moralne.

Kościół może zasnąć i stracić czujność - wtedy grozi mu śmierć duchowa.

Kościół może stać się letni - dzieje się tak, gdy jest zadowolony z siebie.

Jezus wskazuje, jaki Kościół przetrwa zwycięsko. To Kościół, który cierpi prześladowania, który trwa w przeciwnościach. To Kościół wierny Ewangelii. Taki jest Kościołem wielkich możliwości.

Jezus poleca nam trwać w wierze i miłości, i codziennie przyzywać dnia Jego powrotu (o co prosimy w każdej Modlitwie Pańskiej, wołając "Przyjdź królestwo Twoje"). Sztuka życia - zdaje się uczyć Jan Apostoł - polega tylko na tym, by umieć tak przejść przez próg pierwszej śmierci, by stanąć przed otwartą bramą nieba. I niech się to stanie jak najszybciej? - zapyta ktoś uważnie śledzący zapiski Janowe. Tak, jak najszybciej - jeśli w ten sposób odczuwa w sercu znaczenie wołania "Przyjdź".


CZAS OJCóW KOśCIOŁA


Kościół przestał już pisać księgi pod natchnieniem Ducha Bożego. Teraz pod tym samym tchnieniem uczy się nim żyć. Chrześcijanie przygotowują się do indywidualnej Paschy - przejścia przez śmierć i zmartwychwstanie. Teraz jest czas na objawienia, które umacniają wiarę wyznawców Chrystusa. A i sami chrześcijanie mają stać się miejscem objawienia Jezusa.


Ocalony nakazem Pana 249 r. (Kartagina - Tunezja)


Pierwszy etap życia Kościoła to okres krwawych prześladowań. Będą one trwały do początku IV wieku, a potem wracały co jakiś czas - i tak będzie aż po czasy ostateczne. W takich momentach próby Kościół jest zawsze umacniany niezwykłymi łaskami. Największą z nich jest umocnienie na czas męczeństwa.

Święty Cyprian z Kartaginy jest autorem sentencji: Poza Kościołem nie ma zbawienia.  Cyprian od młodości wykazuje wrodzone poczucie sprawiedliwości, gotowy jest stanąć po stronie ubogiego, jeśli dzieje mu się krzywda. W 246 roku dotyka go łaska. To ona ma tę właściwość, że zwykle komplikuje życie. Czasem aż po "niemożliwe".

Zaczyna czytać Pismo Święte, jednocześnie uważnie przygląda się życiu chrześcijan. Spisane słowo nic nie znaczy, jeśli nie przemienia tych, którzy uważają je za święte. Co widzi? Wyznawcy Chrystusa są ludźmi szczęśliwymi. Mieszkają w nich pokój i radość, a ich życie - jakiekolwiek by było - ma sens. Treść Biblii fascynuje Cypriana, ale przekonuje go do niej świadectwo Kościoła. Przeżywa nawrócenie i rozpoczyna katechumenat, który doprowadza go do przyjęcia chrztu. Niebawem sam zostaje kapłanem, a potem biskupem.

Gdy na rzymski tron wstępuje Decjusz (249 - 251) i wszystkim obywatelom nakazuje złożenie mu ofiary jako bogu, powoduje to problem dla chrześcijan. Odmowa oznacza prześladowanie. Świeccy są karani torturami i więzieniem, a biskupi od razu są skazywani na śmierć. Słabsi w wierze lękają się może tortur. Co jednak, gdy odmowa złożenia ofiary boskiemu Decjuszowi oznacza, że to nie oni sami, ale ich dzieci będą okrutnie torturowane, a dziewczęta hańbione? Czy Bóg nie wie, że jest kochany przez tych, którzy zapalą kadzidło cezarowi, by ocalić tych, których Pan każe im kochać i służyć? Tak, Bóg wie. Ale fanatycy tego nie rozumieją.

Cyprian ukrywa się. Jezus dał Cyprianowi do zrozumienia, że chce go zachować dla Kościoła żywego. Cesarz Decjusz wyrusza na wojnę z Gotami i ginie w bitwie. Po ustaniu prześladowań Jego Kościół pogrążył się w podwójnym kryzysie. Ledwie kończy się prześladowanie, gdy pojawia się problem "upadłych" pragnących powrócić do kościelnej wspólnoty. Cyprian jednak przebacza tym, którzy kupili zaświadczenie, że złożyli ofiarę cesarzowi. Wciela na nowo do kościoła tych, którzy składali ofiary, nakłada jednak na nich surową pokutę. Publikuje z tej okazji swój traktat, w którym określa jaką postawę powinien przyjąć Kościół w podobnych okolicznościach. Cały Kościół przyjmuje jego wskazówki jako swoją normę. Cyprian uczy, że prawdziwa zgoda rodzi jedność, której osią jest biskup, szanujący różnorodność członków danego Kościoła i umiejący korzystać z ich odmiennych talentów, charyzmatów i zdolności.

Mija zaledwie rok, a Kartagina, zostaje doświadczona przez nowy kataklizm: wybucha epidemia dżumy. Ulice są zasłane ciałami. Nawet chrześcijanie zaczynają pytać: Po co nam taka religia, skoro nas nie chroni przed dżumą? Wówczas Cyprian wygłasza słynne słowa: Jesteśmy, jak wszyscy ludzie, poddani kolejom losu. Wiara nie chroni nas przed chorobą. Drogi sprawiedliwych były naznaczone cierpieniem tak samo jak pogan. Różnica polega na tym, że śmierć chrześcijanina prowadzi go do Chrystusa, który nas przedstawia Ojcu, podczas gdy pogan miażdży lęk. Bądźmy więc gotowi, gdy Pan nas do siebie przyzywa. Odrzuciliśmy ten świat. Jesteśmy na nim obcymi. Powiedzmy za Apostołem: Chrystus jest moim życiem, umrzeć dla mnie to zysk (Flp 1,21).

Cyprian pisze listy do wiernych: Błagajmy Pana, szczerzy i zgodni. Prośmy, aby rychło nastał znów pokój, abyśmy otrzymali pomoc w naszych kryjówkach i w zagrożeniach, aby się wypełniło to, co Pan zechciał okazać swym sługom: przywrócenie Jego Kościoła, pewność naszego zbawienia wiecznego, pogoda po deszczu, światło po ciemności, cisza po burzach i wichrach, pobożna pomoc Jego miłości ojcowskiej, znana nam wspaniałość Jego Boskiego majestatu.

W sierpniu 258 roku Cyprian wie, że za chwilę zostanie wydany drugi, surowszy edykt. Kapłani nie będą już skazywani na pracę w kopalniach, ale na śmierć, jeśli odmówią złożenia ofiary. 14-go września Cyprian słyszy wyrok śmierci i zostaje odprowadzony na ścięcie. Świadkowie ścielą miejsce męczeństwa kawałkami tkanin i chust, aby zebrać jego krew. Kiedy po zapadnięciu zmroku wracają o ciało męczennika, w ich pochodzie panuje świąteczna atmosfera. Nikt nie celebruje żałoby. Cyprian z woli Boga jest już w niebie.


Wizje męczenników 203 r. (Kartagina - Tunezja)


Perpetua, Satur, Ignacy Antiocheński i inni. Panie Boże, daj udział we wspólnocie z Twoimi świętymi Apostołami i męczennikami: Janem Chrzcicielem, Szczepanem, Maciejem, Barnabą, Ignacym, Aleksandrem, Marcelinem, Piotrem, Felicytą, Perpetuą, Agatą, Łucją, Agnieszką, Cecylią, Anastazją... . Dopuść nas do ich grona nie z powodu naszych zasług, lecz dzięki Twojemu przebaczeniu.

Męczennicy to "niebiescy pewniacy", "niebiescy szczęściarze". Liturgia zapewnia, że być w ich gronie to szczyt marzeń. Warto wiedzieć, że w swoim męczeństwie nie byli oni sami. Mieli wizje Jezusa. Bezbożny świat wiele razy próbował unicestwić Kościół. Dlatego też, im człowiek bardziej świętym, tym bardziej atakowany.

Jedni w Boskim natchnieniu wyglądali męczeństwa. Czekając na nie św. Ignacy Antiocheński tak pisze w liście do Rzymian: Obym już był wśród zwierząt, które na mnie czekają. Modlę się, żeby prędko mnie zgubiły. Będę je głaskał, żeby mnie pożarły, nie tak jak innych męczenników, których się ulękły i ich nie tknęły. Ignacy pisze dalej: A gdyby nie chciały rzucić się na mnie, tedy użyję siły, aby mnie pożarły. Miejcie wyrozumiałość dla mnie, syneczkowie - ja wiem, co mi przyniesie korzyść. Teraz zaczynam być uczniem, żadnej rzeczy widzialnej nie pragnę, chcę tylko posiąść Jezusa Chrystusa. Niech męki szatańskie spadną na mnie, bylebym tylko posiadł Chrystusa.

Gdy jedni szukali męczeństwa, inni przeciwnie - z natchnienia Bożego uciekali przed śmiercią, ukrywając się przez wiele lat. Donosiciele wydawali prześladowanych jeżeli mogli. A jeżeli prześladowanym udało się wymknąć z pomocą Bożą przed aresztowaniem, to donosicieli byli karani, za fałszywe doniesienia. Inni wyznawcy Chrystusa oszukiwali władców tego świata, przekupując prześladowców. Kierowali się wezwaniem samego Zbawiciela, który polecał swym uczniom, by byli roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie. (Mt 10,16).

Chrystus nie po to przyszedł, aby za Niego umierano, ale żeby szerzono na ziemi Jego Królestwo. Pamiętajmy jednak, że każdy z chrześcijan prowadzonych przez ducha Jezusa, kiedy pojawiła się potrzeba złożenia świadectwa, gotów był złożyć w ofierze życie. Nie wiadomo, kiedy Jezus będzie wzywał każdego z nas.

Męczeństwo jest mistycznym uczestnictwem w śmierci Chrystusa, a więc najpełniejszym z Nim zjednoczeniem. Nikogo nie dziwiło, że męczeństwu towarzyszą rozmaite zjawiska mistyczne, w szczególności nieczułość na ból i wizje. Albo to, że męczennicy otrzymują łaskę tak głębokiego poczucia sensu ich cierpienia, że ból jest przez nich oczekiwany, a im większy, tym bardziej uszczęśliwia. To dlatego św. Ambroży (zm. 397) mógł napisać, że św. Agnieszka Rzymianka (zm. 304) szła na miejsce egzekucji szczęśliwsza niż inne, które szły na swój ślub.


Charyzmat widzenia 202 r. (Lyon - Francja)


Święty Ireneusz ur. 130 r. w Smyrnie, Turcja. Data śmierci 202 r. w Lyon, Francja. Ireneusz pobierał nauki u świętego Polikarpa  (zm. 155). Polikarp opowiada o swych spotkaniach z Janem i innymi, którzy widzieli Pana, wspominał ich słowa, rzeczy, jakich dowiedzieli się z ust Pana. Ireneusza fascynuje również osobowość Polikarpa - jego dobroć i łagodność, której Polikarp nauczył się od swego duchowego mistrza - św. Jana Apostoła. Ireneusz zyskał dostęp do źródła objawionej Prawdy! Rozumie, że Boskie Objawienie nie zawiera się tylko w samym przekazie pisemnym - w Biblii. Wie, że jego nośnikiem jest też Tradycja, o której tyle słyszy z ust Polikarpa powołującego się na Apostoła: świadka życia Jezusa i świadka życia pierwotnego Kościoła.

Niebawem Ireneusz będzie nauczał o pięknie świata i jego przeznaczeniu do chwały. Interesuje go nie tylko kościół, ale cały świat, cały kosmos. Jest przekonany, że Bóg stał się człowiekiem, by całe stworzenie zostało wyzwolone z przekleństwa sprowadzonego na świat przez Adama i Ewę. Teologia staje się progiem do wejścia w krąg mistyki. W Lyonie szybko go bardzo pokochali, a wysyłając go do papieża, taki wręczyli mu list: Wybraliśmy naszego brata najdroższego, Ireneusza, aby Tobie, Ojcze Święty, list ten wręczył i polecamy go Waszej Świątobliwości jako gorliwego wyznawcę Jezusa Chrystusa.

Gdy męczyli od rana do wieczora świętą Blandynę, ona tylko powtarzała: Jam chrześcijanka! My nic złego nie czynimy!, a wtedy czuła nową moc wytrwałości, tak, że to nie ona się męczyła, lecz ręce jej katów. Ireneusz widzi, jak moc Chrystusa daje siłę i pokój męczennikom, a ich śmierć jest mistycznym zjednoczeniem z męką i śmiercią Zbawiciela.

Gdy święty Ireneusz jednał poróżnione ze sobą strony, to podkreślał: obaj biskupi pozostali przy odmiennych praktykach, mimo to zachowali między sobą jedność i rozstali się w pokoju. Jego sztuka mediacji przeszła do historii. Zachował się taki opis jego charakteru: Miał łagodne usposobienie, nigdy nie wpadał w gniew, nie było w nim cienia agresji ani śladu złośliwości. Do tego jeszcze odważny, bo w trudnych czasach, kiedy modne było powiedzenie, że Kościół to miejsce dla zacofanych i niewykształconych, on stawał w obronie prawd wiary przekazywanych przez Apostołów.


Zew pustyni 311 r. (Teby - Egipt)


Antoni Pustelnik (Anthony of Egypt, Anthony the Abbot, Anthony of the Desert). Ur. 251 - zm. 356. Przyjdą takie czasy, że ludzie będą szaleni i gdy zobaczą kogoś przy zdrowych zmysłach, powstaną przeciw niemu, mówiąc: Jesteś szalony, bo nie jesteś do nas podobny. Są dwa rodzaje szaleństwa: do jednego dochodzi się poprzez miłość Bożą, a te drugie rodzi się przez opętanie szatańskie. To pierwsze jest źródłem zdrowia ciała i duszy, serca i zmysłów, nieznanego nawet tym, którzy sądzą, że są zdrowi na duchu i ciele. To drugie sprawia, że ludzie uważają się za zdrowych, a są śmiertelnie chorzy, że mają się za mądrych, a są głupcami, za szczęśliwych, a są nieszczęśliwi i zagubienie.

Gdy szaleństwo ogarnie całą społeczność, to żeby zachować zdrowie, to trzeba uciec na pustynię. Jak to uczynił Antoni. Ale, gdy zabieramy na nią sen o bogactwie (nawet tym duchowym, a nie materialnym), sen o sławie (by zapragnąć, by stać się tak wielkim świętym, że będą cię nazywać ojcem), albo sen o podziwie (gdy sławią twoją pokorę, bo w zewnętrznym przejawie uznany zostałeś za doskonałego). To takiemu pustynia nie przyda się na nic - nie będzie pustynią spotkania z Bogiem. Lepiej by było, by taki człowiek wypełniał pierwszy nakaz Pana otrzymany przez ludzkość: założył rodzinę i czynił sobie ziemię poddaną. To też wielkie, powszechne powołanie i źródło świętości, które zmienia świat na Boży. Są jednak tacy, którzy zostają wezwani na pustynię przez samego Boga i zbiegają na nią śladem apokaliptycznej Niewiasty. (Ap 12,6).

Wiemy, że Antoni, już po latach życia na pustyni, zadaje Jezusowi pytanie: Panie, dlaczego niektórzy umierają, przeżywszy zaledwie kilka dni, inni zaś zgrzybiali w starości? I dlaczego niektórzy cierpią biedę, inni zaś żyją w bogactwie? I dlaczego niesprawiedliwi bogacą się, sprawiedliwi natomiast żyją w ubóstwie? I doszedł do niego głos: Troszcz się o samego siebie, Antoni, takie są bowiem sądy Boże i na nic ci się nie zda je poznać.

Antoni będzie żył 105 lat i umrze przekonany, że jeszcze wielu rzeczy się nie nauczył, że na pustyni przebywał krótko. Kamieniami milowymi, które pozwalają mu nie zejść z drogi do doskonałości, są objawienia Jezusa. Może raczej - prowadzenie przez Jego głos. Czyli - lokucje.

Z rokiem 313, po wydaniu przez cesarza Konstantyna Wielkiego słynnego edyktu mediolańskiego, dla Kościoła zmienia się wszystko (dodajmy, że dla św. Antoniego - nic). Wyznanie wiary w Chrystusa nie grozi już utratą życia, ale ułatwia karierę w cesarstwie. Czasy męczenników przeszły już do historii, ich miejsce stopniowo zaczęli przejmować pustelnicy. To oni stają się "nowymi świętymi" odrzucającymi bezpieczne, wygodne życie, aby stawiać czoła duchowi świata i wznieść się na wyżyny kontemplacji.

Pierwszymi są Paweł z Teb i właśnie Antoni Pustelnik. Wierni odkrywają św. Antoniego. Pociąga ich nowa forma męczeństwa, jaką on proponuje - radykalne wyrzeczenie się świata, odejście w głąb pustyni, rozpoczęcie życia w skrajnym ubóstwie.

Święty Antoni żyje zwykłym rytmem do dnia, w którym podczas liturgii słyszy słowa: Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną. (Mt 19,21). Te słowa zmieniają w jego życiu wszystko. Przyszły pustelnik rozumie je w sposób dosłowny. Idzie, sprzedaje wszystko, co ma i rozdaje ubogim.

Antoni uważa, że każdy Chrześcijanin powinien wierzyć prawdziwie; wtedy, gdy będzie prosił, otrzyma. Dodaje, że nikogo nic nie może zwolnić z własnej modlitwy, własnego wyrzeczenia i własnej służby. Gdy pewien pustelnik poprosi go: Módl się za mnie, podeszły już wiekiem Antoni odpowie w takim właśnie duchu: Ani ja się nad tobą nie zlituję, ani Bóg, jeśli ty sam nie zdobędziesz się na gorliwą modlitwę. Nie będę cię niósł po mojej drodze; idź nią sam. Idź sam, by znaleźć Boga!

Właśnie dlatego Kościół podkreśla, że wyniesienie kogoś na ołtarze nie oznacza tyle wskazania na kolejnego skutecznego świętego, do którego możemy się zwracać z prośbami, ile że beatyfikacja czy kanonizacja jest wskazaniem wzoru życiu.

Antoni mówi: zobaczyłem już wszystkie sidła nieprzyjaciela rozpostarte na ziemi, jęknąłem więc i powiedziałem: A któż im się wymknie? I usłyszałem głos mówiący do mnie: Pokora. Pokora, jako przeciwieństwo szatańskiej pychy uniemożliwia demonom jakiekolwiek zranienie ludzkiej duszy.

Święty Antoni kładzie nacisk na obowiązek poszukiwania zupełnie własnej - niepowtarzalnej drogi do doskonałości, bo każdy człowiek jest niepowtarzalnym dziełem Boga. Podkreśla w swoich naukach konieczność odkrywania swego powołania za pomocą lektury Biblii. Wie, że Pismo Święte może przemówić do poszukującego Boga tak samo, jak przemówiło do niego, kiedy stał u progu dorosłego życia.

Jak była świętość Antoniego? Rodziła się ona wśród wyrzeczeń, ale owocowała radością i pogodą ducha. Antoni jest pustelnikiem pełnym radości pośród surowego życia. Dzisiaj, kiedy widzę szarańczę w swojej misce, zjadam ją z apetytem i dziękuję Bogu za Jego dary. Stwierdziwszy, że coraz większy napływ ludzi coraz bardziej uniemożliwi mu zamiar pędzenia życia w całkowitej izolacji, a zarazem bojąc się, by cuda, jakie przez niego działał Pan, nie wbiły go w pychę, otoczenie zaś nie uważało go za lepszego, niż był w rzeczywistości, ruszył Antoni, po dokładnym rozważeniu sprawy, w stronę Górnej Tebaidy, gdzie był nikomu nieznany. Wziął tedy od braci trochę chleba i usiadł nad brzegiem rzeki, wypatrując jakiejś przygodnej łodzi, którą by mógł się zabrać w drogę. 


Znak zwycięstwa 312 r. (Rzym - Włochy)


Jak pokazuje przykład cesarza Konstantyna Wielkiego, pomimo objawienia, ten nie zmienił się po spotkaniu Zbawiciela i w sercu pozostał poganinem.

Sokrates pisze: Konstantyn zastanawiał się, jakiego Boga trzeba by mu wezwać na pomoc duchowej walki. Otóż, bijąc się z myślami, udał się wraz z żołnierzami w drogę i wówczas zdarzyło mu się ujrzeć rzecz dziwną i do opowiedzenia trudną. Mianowicie, w godzinach popołudniowych, gdy słońce zaczynało się chylić ku zachodowi, dostrzegł na niebie słup świetlisty w kształcie krzyża, a na nim wpisane słowa: En touto nika (in hoc vince - w tym zwyciężaj). Nie rozumiał jednak, na co znak wskazuje, dlatego w najbliższej nocy widział we śnie Chrystusa, który mu zlecił sporządzić znak wojenny według wzoru, jaki widział, i użyć go jako najpewniejszego przeciw wrogom tropdajonu (godła zwycięstwa).

Po zwycięstwie ustają prześladowania chrześcijan, ogłoszono bowiem wolność religijną. Cesarz rozpoczyna przygotowania, by wiarę w Jezusa uczynić religią państwową. Niestety, wystarczyło niecałe stulecie, by radykalna religia męczenników sama przyoblekła się w imperialne szaty. Nowy władca natomiast, zawdzięczający swój tron Jezusowi, nie Jemu, ale sobie samemu wystawia w Rzymie gigantyczny posąg. Wznosi sobie również ogromny łuk triumfalny. Ta zachowana do dzisiaj budowla nie pozostawia żadnych wątpliwości: cesarz szczyci się swoim zwycięstwem nad Maksensjuszem. Nie powinien, bo Rzymianie od wieków uważali, że nawet cesarzowi nie przystoi okazywanie radości ze zwycięstwa odniesionego w wojnie domowej.

Zresztą, ile w nim było chrześcijańskiego ducha, skoro wsławia się jako notoryczny morderca najbliższych? Morduje swego teścia Maksymiana, męża siostry Licyniusza i jego małoletniego syna, własnego syna Kryspusa i swoją żonę Faustę, którą gotuje żywcem w łaźni. Neron wymordował mniej członków własnej rodziny niż on. Przed i za Konstantynem do końca kroczy pycha. Pewnie żałuje, że nie może ogłosić się bogiem. Przedstawia się więc jako trzynasty Apostoł. Na miejsce swego pochówku wyznacza Konstantynopol - ogromne miasto, któremu cesarz z właściwą sobie skromnością nadaje własne imię. To tam władca przygotowuje dla siebie grobowiec. Cesarz uważa, że uczynił dla religii chrześcijańskiej więcej niż uczniowie Jezusa. Wokół cesarza w takim samym przepychu jak jego świta i w pogardzie dla maluczkich żyją Chrystusowi biskupi.

Ochrzczony zostaje na łożu śmierci, zaledwie na dwa dni przed zgonem. Kronikarze chrześcijańscy zgodnie twierdzą, że w następstwie tego faktu zrzucił cesarską purpurę i od tej chwili żył już wyłącznie dla spraw duchowych. Z samego chrztu czyni wielki spektakl. Czytamy: Boską pieczęć otrzymał, więc radował się, gdyż duchem był odnowiony i pełen światła Bożego w sercu cieszył się świetnością wiary i dziwił się jasnością objawienia mocy Bożej. Trudno, by się nie dziwił, że jedno obmycie wodą obmywa go z tak potwornego zła, którego się dopuścił.

Dodajmy, że po chrzcie wypowiada słowa: Czuję się teraz prawdziwie szczęśliwym, wiem teraz, że godny jestem życia wiecznego, wiem obecnie, że posiadam światłość Bożą.


Objawienie mocy świadków IV wiek. (Mccheta - Gruzja)


W epoce Konstantyna Kościół znalazł się na rozdrożu. Człowiek pozostaje zapatrzony w swoje ziemskie "ja", a to co jest Boskie i otwarte na wieczność, zaczęło przygasać. Zaczął się liczyć sukces ziemski. Sukces wieczny - zbawienie - odszedł na dalszy plan.

Na wzgórzu górującym nad Mcchetą św. Nina oddawała się modlitwie i postawiła tam krzyż. Dzięki jej żarliwym modlitwom Gruzja stała się krajem chrześcijańskim. Święta Nina patronka Gruzji, święta Kościołów: prawosławnego, katolickiego i ormiańskiego.

Arsukidzemu, budowniczemu katedry, Sweti Cchowel (fundator), nakazał uciąć prawe ramię, aby nigdy więcej nie wybudował niczego równie pięknego. Klasztor Samtawro - cerkiew św. Niny (Gruzja).

Członkowie Kościoła podzielili się na dwie frakcje: na nową elitę - grupę ludzi sytych i skutecznych w sprawach doczesnych oraz na tych, których normą życia pozostał Ewangelia. Ci ostatni stali się dla ludzi swej epoki "objawieniem Chrystusa". Już nawet święty Paweł przestrzegał przed pojawieniem się w Kościele warstwy ludzi "zadowolonych" i ich pogańskim kodeksem. (2Tm 3,2-4). Ci ludzie miłość do Pana umieszczają na dalekim miejscu. Kochają Stwórcę, ale głównie po to, by dał im wiele ziemskich rozkoszy. Kościół w tej warstwie jest już tylko ziemską instytucją.

W tej części Kościoła, który pozostaje wierny Bogu, dzieją się cuda. "Współumarli w Jezusie" stają się nośnikiem objawień. Prawdziwy Kościół rozwija się nie tam, gdzie złoto i purpura. Jego historię budują anonimowi święci. Jezus posłużył się Niną by nawróciła Gruzinów. Nina najprawdopodobniej jest niewolnicą sprzedaną Gruzinom. Wiemy jeszcze, że cechuje ją wielka dobroć, której aura otacza ją w sposób dostrzegalny przez tych, wśród których żyje. Określa się ją imieniem "Theognosta", czyli znawczynią Boga. W niewoli Nina prowadzi życie wypełnione modlitwą i umartwianiem. Wiemy, że nosi nawet włosiennicę. Jest skromna, pełna dobroci, radosna i szczęśliwa. Nie ma nic, nawet wolności, a jest osobą spełnioną. Sama przyznaje, że swoimi rytualnymi obrzędami czci Chrystusa. Obrzędem jest dla niej nie tylko modlitwa; całe jej życie, nawet pędzone w niewoli, jest dziękczynieniem Bogu i oddawaniem czci Chrystusowi. Wszystko jest liturgią - wszystko jest na cześć i chwałę Pana.

Czytamy, że Nina wiodła życie w wierze, trzeźwości i skromności, śląc bez ustanku błagania do Boga całymi dniami i nocami. Ta ostatnia wzmianka odwołuje się do polecenia Jezusa: Zawsze trzeba się modlić i nie ustawać. (Łk 18,1). Wytrwałość jej w praktykach zaczęła budzić u pewnych kobiet ciekawość, jaki też pożytek może być z tej pobożności? Jakby już go nie było widać! Nina jest szczęśliwa i przepełniona radosnym sensem życia.

Pewnego razu jakaś kobieta przyniosła do Niny swoje chore niemowlę i poprosiła o pomoc. Położyła więc dziecię na swojej włosiennicy i pomodliwszy się nad nim do Pana, oddała matce zdrowe. Uzdrowił je znak pokory i pokuty, którą jest Ninowa włosiennica, bo to na niej Nina kładzie konające dziecko i ufnie przyzywa moc Chrystusa. Te dwa znaki były tu konieczne. Znak, że nie dbała o ten świat i żyła w duchu Ewangelii, oraz znak, że wierzy w potęgę Boga, który wszystko może. Tak samo wyleczona jest królowa. Gdy opowiedziała o tym swojemu mężowi - królowi, ten chce obsypać Ninę podarunkami, ale królowa mówi słowa, które są pięknym świadectwem innego sposobu życia Niny. Mówi tak: królu, ta niewolnica na takie rzeczy nie patrzy. Złotem gardzi, srebro odpycha, a postem jakby pokarmem się odżywia. Uważa, że jako dar można jej ofiarować tylko jedno. Wrócić wolność? Nie! Nina tego nie potrzebuje. Damy jej tylko ten podarunek, że tego Chrystusa, który za jej wezwaniem przywrócił mi zdrowie, uczcimy jako Boga. Król jednak dopóki nie wpadł sam w tarapaty i poprosił o pomoc, to czci nie chciał Bogu oddać, ale gdy bał się, że jest bliski śmierci i w cudowny sposób został uratowany, to nie bacząc na nic - cześć oddał. Teraz i on wierzy w moc Chrystusa. Poleca wybudować świątynię na Jego cześć i posyła list do cesarza Konstantyna z prośbą o przysłanie kapłanów.


Chrystus w płaszczu 338 r. (Amiens - Francja)


Pierwszy święty i wyznawca, który nie był męczennikiem to święty Marcin, biskup z Tours. W odróżnieniu od męczennika mówi się o nim: Wyznawca – termin stosowany w chrześcijaństwie dla określenia postaci otoczonej pośmiertnym kultem, która zmarła śmiercią naturalną.

Święty Marcin przyczynił się do wygrania przez Polaków bitwy z Turkami pod Chocimiem.

Święty Marcin był popularny nie tylko dlatego, że mnożył cuda, lecz także dlatego, że zachowały się przekazy, iż wielokrotnie w sposób widzialny wchodził w świat duchowy. Spotykał się z nim Chrystus, Maryja, święci. Ukazał mu się też Szatan, zalękniony o swoje wpływy na ludzkie dusze. Niewielu świętych wywarło tak różnoraki i tak wielki wpływ po swojej śmierci, jak św. Marcin. Tours (Francja) stało się, po Rzymie (Włochy) i Composteli (ośrodek pielgrzymkowy w północno-zachodniej Hiszpanii z powodu świętego Jakuba), jednym z najpopularniejszych miejsc pielgrzymkowych Europy.

Gdy Martinus ma lat 15, zostaje żołnierzem. Musi. Dzieje się to na mocy rzymskiego prawa zobowiązującego synów do wykonywania zawodu ojca. A rodzic Marcina jest trybunem wojskowym. Gdy Marcin spotkał całego gołego żebraka, który prosił przechodniów o litość nad sobą, a wszyscy go omijali, zrozumiał , że ten biedak został dla niego zachowany, skoro nikt nie chce okazać mu miłosierdzia. Chciał mu coś ofiarować, ale że nic już nie miał, bo przecież już wszedł na ścieżkę radykalnego ubóstwa, zdecydował, że swój wojskowy płaszcz, przetnie na połowę i wręczy biedakowi, okrywając się swoją połówką. Ludzie zaczęli się z niego śmiać, ale on miał za nic ludzkie szyderstwa i spokojnie oddalił się od miejskiej bramy. Święty Marcin nie ma już cech porządnego obywatela. Ma cechy świętego. Jednak z pewnością nie spodziewa się, że za chwilę jego czyn zaowocuje pierwszym spotkaniem z Jezusem.

Pamiętał Pan słowa swoje dawniej wypowiedziane: Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, mnieście uczynili (Mt 25,40).

Marcin spotyka wielu mieszkańców Nieba, nie tylko Chrystusa. Po przyjęciu chrztu Martinus postanawia zrezygnować ze służby wojskowej. Panuje wówczas przekonanie, iż chrześcijaninowi nie godzi się być żołnierzem, gdyż z tym zawodem związane jest przelewanie krwi. Nie jest jeszcze wówczas dla chrześcijan formalnym zakazem, wprowadzi go kilkanaście lat później papież św. Damazy.

Diabeł pod postacią człowieka zapytał Marcina: Dokąd podąża? Idę tam - odrzekł św. Marcin - dokąd Pan mnie wzywa. Nie zdradza celu swej wędrówki. Wówczas diabeł rzekł: Gdziekolwiek się udasz, diabeł stanie ci na przeszkodzie. A na to św. Marcin: Bóg mi pomaga, więc nie boję się tego, cokolwiek człowiek mógłby mi zrobić. Wtedy diabeł natychmiast zniknął.

Innym razem św. Marcin mówi do diabła: Gdybyś ty sam, nieszczęśniku, przestał niepokoić ludzi i pokutował za swe zbrodnie, to i tobie obiecałbym miłosierdzie, wierząc w Jezusa Chrystusa. Wiadomo - tego szatan nie uczyni. Nie rozpocznie pokuty. Innym razem diabeł ukazał mu się w koronie udając Chrystusa, a na to Marcin mu odpowiedział: Nie uwierzę, że jesteś Jezusem, dopóki nie ujrzę Go w tej postaci, w jakiej został umęczony, ze śladami ukrzyżowania. Na te słowa diabeł znikł i tylko obrzydliwy smród pozostał po nim w celi.


Zaśpiewaj o początku stworzenia - Jared 534 r., Cedmon - wiek VII (Aksum - Etiopia, Whitby - Wielka Brytania)


Jared i Cedmon - to dwie zupełnie nam nieznane postacie. Jared był najwybitniejszym kompozytorem, choreografem i poetą swojej epoki. Mieszkał w Etiopii. Cedmon mieszkał w Whitby i był pierwszym i niedoścignionym poetą angielskim, autorem muzyki i zadziwiającym wszystkich pieśniarzem.

Gdy św. Hilda planowała wzniesienie opactwa Whitby, zastała na terenie budowy kłębowiska węży. Święta zamieniła gady w kamienie. Jurajskie amonity znajdowane w Whitby, przypominające skamieniałe zwinięte węże, przez lata były dowodem na moc modlitwy wielkiej świętej. Benedyktyńskie opactwo Whitby rozwijało się aż do 1540 r., kiedy decyzją Henryka VIII zostało skasowane, podobnie jak wszystkie klasztory. Zabudowania opactwa popadały w ruinę. Kościół klasztorny przetrwał do 1763 r.

To co łączy Jareda z Cedmonem, to to, że po objawieniu Jezusa obaj zaczynają śpiewać jako aniołowie w niebiosach.

Jared obserwuje mrówkę, która wspina się w górę po pniu, dźwigając jakieś ziarno. Na jego oczach mrówka sześć razy rozpoczyna swą wspinaczkę i za każdym razem spada w połowie drogi. Udaje się jej dopiero za siódmym razem i Jared cieszy się razem z nią. Nagle... determinacja mrówki, by osiągnąć wyznaczony cel, staje się dla niego objawieniem. Myśli o osiągnięciach tego małego stworzenia i zastanawia się, dlaczego jemu brakowało w szkole cierpliwości. Bóg pokazał mu pracowitość i cierpliwość mrówki i wtedy zrozumiał, że człowiek wiele Bożych darów wyrzuca za burtę swojego życia. Jared zaczyna to rozumieć. To oznacza, że nieoczekiwanie staje on na drodze świętości.

Nie dziwi już nas, że pieśni, które zacznie niebawem śpiewać, nie będą sławić tylko samego Boga. Wśród układanych przez niego hymnów znajdzie się wiele opowiadających o pięknie i mądrości stworzenia. Nieoczekiwanie świat okazuje się wielką Bożą szkołą, a Jared właśnie pobrał w niej pierwszą naukę.

Bóg wysłał do Jareda trzy ptaki z ogrodów Edenu. A one rozmawiały z nim językiem ludzi i uniosły go ze sobą do niebiańskiej Jerozolimy, gdzie nauczył się pieśni dwudziestu czterech kapłanów niebios. Słyszy jak śpiewają: Godzien jesteś wziąć księgę i jej pieczęcie otworzyć, bo zostałeś zabity i nabyłeś Bogu krwią twoją, ludzi z każdego pokolenia, języka, ludu i narodu, uczyniłeś ich Bogu naszemu królestwem i kapłanami, a będą królować na ziemi. (Ap 4,1-5,10). Potem słyszałem: Baranek zabity jest godzien wziąć potęgę i bogactwo, i mądrość, i moc, i cześć, i chwałę, i błogosławieństwo. (Ap 5,11-14).

Gdy Jared powraca, to nie tylko śpiewa pieśń, którą usłyszał w niebie. Łączy ją ze świętym tańcem. Jakby w niebie był świadkiem roztańczenia całego nieba, które - tworząc wielki, nie do ogarnięcia wzrokiem krąg - obraca się wokół tronu Najwyższego, wielbiąc Pana wśród radości, która daje upust w tańcu uwielbienia.

Na koniec Jerad zamieszkuje w odosobnieniu, żyje w postach i na modlitwie, w umartwieniu - aż wcale nie będąc starcem, odchodzi do Pana.

----

Beda Wielebny zm. 735r. w Historii kościelnej narodu angielskiego opisuje życie Cedmona i jego spotkanie z Jezusem. Jezus poprosił Cedmona, by mu zaśpiewał o stworzeniu świata. Cedmon zamieszkuje w klasztorze Whitby u św. Hildy, która jest tam opatką. Tam, Jerad układał przesłodkie pieśni, a recytując je wdzięcznie, przemienił swoich nauczycieli w słuchaczy. Wszyscy byli pod wrażeniem jego niezwykłego talentu. Zmarł, przepowiadając dokładnie godzinę swojej śmierci. Ta przychodzi do niego spokojnie we śnie, po prośbie o udzielenie mu Eucharystii i upewnieniu się, że jest w pokoju ze swoimi współbraćmi.

Na zakończenie można powiedzieć, że to jest ciekawe, że Jareda odszedł na pustynię i tam umarł, a Cedmon wstąpił do klasztoru i też tam umarł. Tylko tacy głoszą samą chwałę Boga. Nie ma w nich śladu ich samych. Obaj, na długo przed śmiercią opuścili ten świat. 


CZęść TRZECIA - MISTYKA śREDNIOWIECZA


Czas na nowych wizjonerów. To zakonnicy i zakonnice - ludzie radykalni, spragnieni Bożej miłości. Jest dla nich tylko Jezus, potem nie ma już nic.

Czy objawienia to nagroda? Raczej prosta konsekwencja wejścia na kolejny stopień życia duchowego, owoc przekroczenia progu mistyki. Choć nie zawsze. Czasem początek objawień jest jak terapia szokowa, którą poznał św. Paweł. Świat objawień okazuje się krainą, którą można zamieszkać już w doczesności, choć leży już poza jej grawitacją. W tej epoce Jezus w wielu miejscach pojawia się jako Dzieciątko. Zaczyna wzywać do niewinności, która "nie widzi zła", ale jest samą miłością.


Lekcja z ramion matki 1079 r. (Górka Klasztorna - Polska)


Górka Klasztorna - 100 km na północ od Gniezna - jest nie tylko najstarszym ośrodkiem kultu Maryjnego w Polsce i najstarszym rodzimym Maryjnym sanktuarium, ale przede wszystkim miejscem pierwszego objawienia na ziemiach Polski. Co ciekawe, objawienia Maryi z Dzieciątkiem. Wizjonerem jest anonimowy, ubogi pasterz.

Jezus Chrystus w swych objawieniach często przychodzi w ramionach swej Matki. W tych Maryjnych objawieniach jest On w sposób oczywisty konieczny, choć zazwyczaj Jego rola wydaje się ostatnioplanowa: Dzieciątko milczy, a bywa, że nie wykonuje nawet jednego gestu. Jezus po prostu jest. Czy to manifestacja Boga, który mówi o sobie: Jestem, który Jestem? (Wj 3,14), a miejscem Jego obecności jest środowisko Maryi.

Czy mamy wprowadzić w czyn Jezusa słowa, że "lisy mają nory i ptaki powietrzne - gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć" (Łk 9,28) i stać się tułaczami na tym świecie? Publiczna działalność Chrystusa to jednak tylko 10% Jego życia, 90% życia Chrystusa to życie z Matką, czyli prawdziwe Chrześcijaństwo.

Objawienia Maryi z Jezusem jako Dzieciątkiem mówią o świętości szarego ludzkiego życia, naszych ukrytych i nikomu nieznanych myśli, słów i czynów, a jednak wykuwających Boże Królestwo. Po drugie, podkreślają one znaczenie budowania w naszym życiu dziecięcej zależności od Matki Jezusa.

W decydującym momencie, którym była Pana Jezusa męka i zmartwychwstanie, Zbawiciel znów znajduje się w relacji z Matką. Więcej, daje Ją nam w swoim testamencie. Jakby była Ona konieczna do zbawienia. Dlatego właśnie jest tak wiele ikon Matki Najświętszej z Dzieciątkiem Jezus.

Objawienie w Górce Klasztornej to pierwsze objawienie na ziemiach Polski. Do XI wieku na świecie były tylko 22 nadprzyrodzone objawienia, z czego osiem pojawia się w pierwszej dekadzie. Maryja swą matczyną troską otacza nie tylko Jezusa, ale pochyla się nad cierpiącymi, leczy, uzdrawia i pociesza. Ponadto, Maryja z Dzieciątkiem Jezus ukazuje swemu Synowi Jego Królestwo. Jakby pokazywała: Tu Jezus będzie rządzić. Świadkowie mają przygotować Jezusowi tę ziemię pod Jego panowanie. Mają być pewni - i ma im w tym pomóc objawienie - że On będzie tu władcą.

Maryja znajduje się nad źródłem, a z niego wypływa obficie woda łask, którą czerpią wszystkie stany. Chromi odzyskują zdrowie, grzesznicy - siłę do pokuty i nawrócenia, władcy - mądrość i sprawiedliwość.

Mój Chrystus to Chrystus objawiony. Jest On dla mnie dostępny nie przez jakieś naukowe studia, ale przez bezpośredniość wiary i medytacji. Nie każdy jest św. Tomaszem z Akwinu, znajdującym Boga w świecie rozumu.


Co to za rany na Twoich rękach? 1194r. (St. Trond, Aywiers - Belgia)


Lutgarda z Aywieres ur.1182 zm. 16 czerwca 1246. wspomnienie liturgiczne 16 czerwca.

Należy do epoki św. Franciszka, Dominika, Tomasza, Bonawentury, Innocentego III, francuskiego króla Ludwika. A jednocześnie tysiące biskupów i księży zajętych bronieniem swoich doczesnych interesów, spędzających więcej czasu w sądach niż w kościele.

Rok 1182, ojciec Lutgardy, podobnie jak rodzic Franciszka, ma światowe ambicje dla swych dzieci. Pojawia się pierwsza burżuazja. Matka Lutgardy widzi w duszy swej córki coś więcej. Intuicja mówi jej, że Lutgarda nigdy nie zaspokoi swoich pragnień w życiu pośród świata, że zawsze jej będzie czegoś brakowało. Nie będzie tam szczęśliwa. Gdyby, spotkała Boga, znalazłaby w Nim wszystko. Dziewczynka mająca 12 lat w tamtych czasach już gotowa jest do zamążpójścia. Jednak uważa, że lepszy klasztor niż staropanieństwo w świecie.

Pewnego dnia, gdy adorator odwiedził Lutgardę, ta mu powiedziała: Odejdź ode mnie, jesteś pokarmem dla śmierci. Karmisz w sobie grzech. Już do innego Ukochanego należę.

W swej pierwszej wizji Lutgarda otrzymuje obietnicę poznania wszystkiego, co jest godne miłości, jeśli tylko odwróci się od stworzeń i przylgnie do Serca Jezusa. Niebawem składa śluby zakonne. Gdy ma 23 lata, zostaje wybrana przeoryszą konwentu. Sprawowanie urzędu nie pozwala jej na przebywanie blisko Jezusa. Po siedmiu latach wstępuje do zakonu cysterek, zakonu bardzo surowego. Chce mieć czas na kontemplację, a będzie to możliwe tylko wówczas, kiedy będzie mało znanym członkiem wspólnoty, a nie wtedy, gdy zajmie miejsce na czele. Teraz szeregowa zakonnica żyje, pracuje i modli się pośród swoich nowych towarzyszek, mając serce zajęte tylko Jezusem. Poznaje samotność, której nigdy wcześniej nie zaznała.

Ludgarda oddaje własne serce Jezusowi i prosi o serce Jezusa. Od tej chwili jej myśli, słowa, uczynki są nie tylko podobne do Bożych, stają się aktami samego Boga.

Jezus do niej mówi. Lutgardo, wstawaj szybko! Dlaczego jeszcze leżysz? Właśnie teraz, w tej godzinie, grzesznicy tarzają się w bagnie swoich występków, a ty powinnaś czynić za nich pokutę, a nie leżeć i pozwalać, aby twoje ciało się pociło. Tamtej nocy Lutgarda spoczywała w zranionym boku Jezusa jak niemowlę w kołysce.

Lutgarda nie tylko posiadła Chrystusa z miłości, ale mogła dać Go - Tego, który jest początkiem i końcem wszystkiego - innym ludziom!

Trzy razy Jezus poleca jej podjąć post. Za każdym razem ma być surowy i trwać siedem lat. Pierwszy jest za wyznawców herezji albigensów, drugi - za ogół grzeszników, trzeci - za cesarza Fryderyka II. Kościół - mówi Jezus - jest narażony na atak potężnego wroga. Ten atak spowodowałby straszną krzywdę dusz, chyba że ktoś podjąłby się cierpienia i wyjednania łaski.

Od 1235 jest niewidoma. W dniu 16 czerwca 1246 roku zaprasza ją do siebie na wieczność.


Skrzydlaty Chrystus 1224 r. (Asyż - Włochy)


Franciszek z Asyżu, urodzony 1182 r. Data i miejsce śmierci: 3 października 1226. Franciszek sam mówi o sobie, że poślubił Panią Biedę. Dlaczego to robi, skoro można zostać świętym, nie wyrzekając się bogactwa? Robi tak, bo w objawieniu zobaczył, że najnędzniejszy człowiek, którego spotkał w życiu, jest Chrystusem. Franciszek zapragnął być jak On i stał się nędzarzem.

Do tej pory lubił pomagać biedakom. Teraz sam sprawdza smak nędzy. Ale Franciszek przekracza kolejną barierę: zaczyna się interesować ostatnimi z biedaków: trędowatymi. W okolicach Asyżu jest ich niemało. Do tego dochodzi jeszcze potrzeba samotności i medytacji.

Porcjunkula to miejsce, w którym zamieszkał święty Franciszek z pierwszymi towarzyszami, tu też - zgodnie ze swoją wolą - zmarł. W kościele św. Maryi od Aniołów spędza wiele czasu. Dużo się modli. Nadchodzi jego próba. Spotyka trędowatego i czuje, że ma go pocałować. Myśli sobie: Nie jesteś rycerzem Chrystusa, jeżeli nie potrafisz zwyciężyć siebie samego. Franciszek wciąż marzy o byciu rycerzem, ale on już zaciągnął się pod sztandar Zbawiciela!

1054 r. wielka schizma wschodnia, kiedy to dokonał się podział na Kościół zachodni i wschodni. Do Franciszka przemawia Chrystus z ikony. Mówi: czy nie widzisz, że mój Kościół leży w ruinie? Idź i napraw go.

W Watykanie papieże zamieszkują dopiero pod koniec XIV wieku.

Rodzony ojciec postawił Franciszka przed sądem, ale zachowanie biskupa rozczarowuje: hierarcha ograniczy się do łagodnego napomnienia. Zaś jego syn zrzuci wobec zebranych swoje wciąż bogate szaty - i pozostając tylko w przepasce wokół bioder - odda je ojcu, mówiąc, że skoro własny rodzic się go wyrzekł, ma już tylko jednego ojca: Ojca w niebie.

Franciszek rozmawia z ptakami, głosi kazanie do ryb, oswaja wilka, słońce jest jego bratem, nawet śmierć jest jego ukochaną siostrą. Trwa on z całym stworzeniem w rajskiej harmonii.

Kiedy śmierć zbliża się do Franciszka, on śpiewa. Śpiewa tak głośno, że niektórych to gorszy. Ludzie dają mu do zrozumienia, że może lepiej by było opłakiwać swoje grzechy. Na to Franciszek odpowiada: Już je opłakałem, a teraz chcę śpiewać, by przywitać Siostrę Śmierć. Umiera śpiewając.


Pocałunek dzieciątka 1231 r. (Camposampiero - Włochy)


Antoni z Padwy, 1231 r.

Antoni spotyka grupę franciszkanów udających się do Maroka. Zakonnicy chcą nawracać wyznawców Allaha i nie kryją, że szukają męczeństwa, którego wyglądają z radością. Spostrzega, że w porównaniu do nich, on żyje w dobrobycie, wolny od wszelkich niebezpieczeństw. A przecież ślubował ubóstwo! A kiedy do portu przybywa statek z Maroka, a na jego pokładzie zostają przywiezione ciała pięciu męczenników, Antoni nie potrafi już dłużej żyć w wygodnym klasztorze. Prosi franciszkanów, by przyjęli go do swej wspólnoty. Stawia jednak warunek: że wyślą go do Maroka.

Pewnego dnia Antoniemu ukradziono notatki. Na narzędzie do odkrycia skradzionej rzeczy wybiera modlitwę (to środek, którego używa do wszystkiego). Podczas, gdy Antoni się modli, przed nowicjuszem pojawia się wściekły diabeł, który wymachując siekierą, żąda od złodzieja, by natychmiast oddał Antoniemu jego własność. Podobno ów nowicjusz opuścił tego dnia klasztor. Pragnął on zdobyć rozgłos, pisząc książkę na podstawie notatek Antoniego i opatrując ją swoim imieniem. Nowicjusz, tracąc oddech, wraca do klasztoru i odnajduje Antoniego, by oddać mu skradzione notatki.

Wiosną 1231 r. Antoni szuka samotni, w której swoim zwyczajem będzie mógł poświęcić się modlitwie i medytacjom. W dniu jego śmierci Jezus objawia mu się by przeprowadzić go przez jej próg. To ostatnie objawienie, jakie ma na tym świecie. Odtąd widzi już Boga twarzą w twarz.

Świętość Antoniego wyrosła z lektury i zgłębianiu Biblii tak głębokim, że medytacja zamieniła się u niego w ekstazę, a ekstaza w objawienia.


Księżyc ze skazą 1245 r. (Fosses-la-Ville - Belgia)


Julianna z Liege ur. 1192. Julianna ma sprawić, że Kościół ustanowi specjalną uroczystość ku czci Eucharystii. Chrystus żąda, by w kalendarzu liturgicznym pojawiło się Boże Ciało. Ma do tego doprowadzić zakonnica opatrująca rany trędowatym.

Zwróćmy uwagę, że do zgłębiania tajemnicy Eucharystii posłużono się w dużej mierze świeckimi narzędziami, a nie duchowymi. Dlatego też powstało niebezpieczeństwo traktowania Najświętszego Sakramentu jako elementu intelektualnego. Dlatego też do dyskusji na temat Eucharystii swój głos dodaje Jezus. Jest to: cud eucharystyczny w Bolseno i objawienia, jakich doznała zakonnica z klasztoru w Mont Cornillo koło Liege, czyli nasza św. Julianna. Jezus nie wyjaśnia Eucharystii, ale wskazują na nią jako na największą tajemnicę wiary i centrum chrześcijańskiej pobożności.

Julianna ilekroć uklęknie do adoracji eucharystycznej, widzi jasny księżyc, przez którego środek przebiega ciemna rysa. Chrystus jej wyjaśnia. Księżyc - oznacza Kościół katolicki, czarna plama na tarczy wyraża brak uroczystości na cześć Najświętszego Sakramentu, którą to uroczystość należy zaprowadzić pomiędzy wiernymi na całym świecie. Wolą moją jest, aby zaprowadzono w tym celu szczególnie uroczyste święto, albowiem w Wielki Czwartek wierni więcej są zajęci rozmyślaniem mojej męki. Jezus dodaje, że nowe święto powinno mieć charakter radosny i dziękczynny, inny od podniosłej atmosfery Wielkiego Czwartku, który do tej pory jest jedynym w roku dniem poświęconym Eucharystii.

W 1245 r. odbywa się pierwsza procesja eucharystyczna w dniu wskazanym w objawieniach, czyli w pierwszy czwartek po święcie Trójcy Przenajświętszej.

Przez ostatnie lata Julianna żyje zamurowana w swej celi. Jest dzięki temu bezpieczna. Umiera w dniu, który przepowiedziała - 5 kwietnia 1258 r.


Wszystko to słoma 1273 r. (Fossanova - Włochy)


Tomasz z Akwinu. Tomasz przegania kurtyzanę. Zostaje uczniem wybitnego mistrza - Alberta Wielkiego. Potężnej budowy Tomasz otrzymuje przezwisko "głupiego wołu". Albert, słysząc to, wypowiada do uczniów proroctwo: Głos tego wołu okaże się rykiem byka, który napełni świat. Sam Tomasz całkowicie ignoruje wszystkie docinki. Wie, czego chce.

Tomasz chce być dobrym, całkowicie oddanym Bogu zakonnikiem. Pragnie zostać uczonym, którego każda myśl poświęcona będzie Panu. Mógłby zrobić wielką karierę, ale nie pragnie żadnych urzędów. Ma szczęście: przełożeni właściwie odczytują jego powołanie, pozostawiając go w spokoju wśród jego lektur, medytacji, modlitw i pisania.

Jest dzień 6 grudnia 1273 r. Tomasz klęczy w zakonnym kościele przed krucyfiksem. Nagle słyszy głos. Odzywa się do niego Jezus z krzyża. "Dobrze o mnie napisałeś, Tomaszu" - mówi Chrystus. Jaką chciałbyś za to nagrodę, pyta. Tomasz woła: Tylko Ciebie Panie. Nie interesowało go nawet własne szczęście wieczne ani własna świętość. Tęsknił tylko za zjednoczeniem z Bogiem, już pełnym i na zawsze, zjednoczeniem takim, w którym rozpłynie się w miłości, nie zatracając własnego ja, ale napełniając je do nieskończonej miary tylko Nim jednym - Jezusem. Wkrótce potem Tomasz umiera.


Chrystus z Księgą Objawień 1260 r. (Helfta - Niemcy)


Mechtylda z Helfty. Nie wie, że na polecenie ksieni Zofii z Kwerfurtu wszystko, co mówi, jest spisywane. Kiedy się dowiaduje, że powstaje księga opisująca jej przeżycia mistyczne, jest dogłębnie zasmucona. Jednak Jezus mówi do niej: Wszystko to zostało spisane z mojej woli i z mojego natchnienia, dlatego nie masz powodu się martwić. Jezus prosi o upublicznienie jej widzeń. Mówi, że wiele dusz wzrośnie w Mojej miłości.

Wierzyć w Boga, Kochać Go, Służyć Mu, Jeśli trzeba, umrzeć za Niego - woła Mechtylda. W innym wspomnieniu zapewnia: Dusza jest stworzona z miłości i zawsze musi pragnąć powrócić do miłości. Dlatego nigdy nie może znaleźć ona spokoju ani szczęścia w innych rzeczach. Musi zatracić się w miłości. Ze swej natury musi szukać Boga, który jest miłością.

Jezus prosi Mechtyldę, by żarliwie Go kochała. Jednocześnie ukazuje jej drogę do doskonałej miłości: ma czcić Jego Najświętsze Serce.

W jednym z widzeń otwiera przed nią ranę swego Serca i tłumaczy: Pomyśl, jak wielka jest moja miłość. Jeśli chcesz ją dobrze poznać, nigdzie nie znajdziesz jej wyraźniej niż w Ewangelii. Jak mój Ojciec umiłował Mnie, tak i Ja ciebie umiłowałem. (J 15,9).

W jednej z wizji doznaje innej niezwykłej łaski: Jezus zabiera jej serce i łączy je ze swoim na znak, że odtąd mają one stanowić jedno.

Kiedy nadeszła godzina, w której Pan zechciał przyciągnąć ją do siebie, ona Go poprosiła, aby mogła jeszcze żyć w cierpieniu dla ratowania dusz i Jezusowi spodobał się ten jej ostatni znak miłości. Ale za chwilę to się zmieni. Mechtylda wie, że nadchodzi jej kres. Wie, że Jezus nie chce więcej za nią tęsknić. Oto tajemnica mistyki. Nie tylko Mechtylda umiera codziennie z miłości. Pan też za nią tęskni. W dniu 18 października 1299 roku ta tęsknota zamieni się wreszcie w czystą radość.

Mechtylda przyjmuje ostatnie namaszczenie i ma ostatnią wizję. Ukazują się jej Maryja i Jezus, a Ten pochyla się nad nią i zawiesza jej na szyi naszyjnik z błyszczących klejnotów.

Dlaczego Bóg was tutaj przyprowadził? Abyśmy przed sądem ostatecznym byli pomocnikami Kościoła i Boga.


Druga Mistyczna Oblubienica 1281 r. (Helfta - Niemcy)


Gertruda Wielka przeżywa głębokie nawrócenie - nie od grzechu do pobożności oczywiście, ale od pobożności do Boga żywego. To nowy etap jej życia. Otrzymuje dar kontemplacji, charyzmat nadprzyrodzonych ekstaz i objawień oraz proroczych wizji.

Gdy nasza mistyczka chciała się dowiedzieć, w jaki sposób Boża dobroć raczy udzielać się każdej z sióstr, zobaczyła je nagle wszystkie spoczywające przy Sercu Bożym i radujące się w Nim stosownie do swego pragnienia i możliwości. Niektóre bowiem trzymały Go w objęciach jako małe Dzieciątko wcielone dla naszego zbawienia, inne odnosiły się do Niego jak do najwierniejszego Przyjaciela, przed którym mogą bezpiecznie odkryć wszystkie tajemnice swego serca, jeszcze inne przytulały się doń, jak do jedynego najpiękniejszego Oblubieńca. I w ten sposób dane było każdej radować się szczęściem według pragnienia jej miłości.

Gertruda chce przebić Jezusa złotą strzałą, ale jej nie ma. Nie może zatrzymać Go na zawsze. Zresztą nie tędy droga. To Jezus może Gertrudę zatrzymać na zawsze dla siebie. Złączyć ją ze sobą na wieczność. Ale do tego potrzebna jest choroba, która zabije w niej to, co wiąże ją z doczesnością. Jezus przeszywa Gertrudę. Nagle, wszystko co przemijające, straciło dla niej smak do tego stopnia, że już nigdy potem nie mogło jej nic z tych rzeczy uradować ani pocieszyć. Potem poczuła, jakby została już oddzielona od ciała i zalały ją cudowne strumienie bóstwa.

Umiera w swym ukochanym klasztorze w Helfcie, mając zaledwie 46 lat. Jest rok 1302. Przed śmiercią słyszy pocieszenie od Jezusa: Bądź pewna, moja córko, że wszystkie kary, jakie musiałabyś znosić w życiu przyszłym, zostały ci odpuszczone i będziesz się w niebie cieszyć wieczną chwałą.


Część IV - Czas Zaślubin


Zamyka się epoka średniowiecza. Nadchodzi epoka humanizmu. Już nie świat zakonów jest najważniejszy, ale "trzecie zakony". Trzeci zakon, to swoista hybryda. Jego członkowie żyją zanurzeni w świecie, zachowując przy tym elementy zakonnej reguły. Pierwszym wyróżnikiem tercjarzy jest pokuta.

Do najbardziej znanych tercjarzy franciszkańskich należą: bł. Luchezjusz z Poggibonsi, bł. Buonadonna z Poggibonsi, św. Elżbieta Węgierska, św. Ludwik IX[4- Louis IX – King and Saint ascended to the throne in 1226], św. Ferdynand III, św. Róża z Viterbo, św. Małgorzata z Kortony, św. Aniela z Foligno, bł. Joanna z Signa, św. Elzear z Sabran, św. Konrad z Piacenzy, św. Iwo z Bretanii, św. Roch, bł. Wiwald z San Gimignano, św. Izabela PortugalskaKatarzyna Aragońska, bł. Rajmund Lullus, św. Katarzyna z Genui, bł, Ludwika AlbertoniAlessandro Volta, św. Karol Boromeusz, św. Jan Maria Vianney, bł. Pius IXLeon XIII, św. Pius X, św. Jan XXIII, bł. Zefiryn Giménez Malla, s. B. Antoni Gaudí, bł. Karol de Foucauld, św. Joanna Beretta Molla.

Pokuta bywa radykalna, aż po zamurowanie się w celi w środku miasta. Może wątek pokutny zaczyna być tak istotny, bo "ludzie od pokuty" - a tak nazywali się pierwsi tercjarze - zanegowali drogę, którą właśnie rusza świat. Tam na każdym drogowskazie widnieje informacja, że najważniejszy jest człowiek. Tercjarze i pokutnicy mają przekształcać świat w środowisko będące całkowitą własnością Boga.

Bóg podkreśla jednak konieczność zachowania niewinności.


Życie pod dyktando Jezusa 1368 r. (Siena - Włochy)


Katarzyna ze Sieny ur. 25 marca 1347 r.. Jest chyba najbardziej niezwykłą ze wszystkich świętych, co nie oznacza, że była lubiana przez wszystkich. Ludzi irytowały jej dyktatorskie zapędy. Nie wiedzieli, że nie mówi od siebie, że zachowuje się tak, bo przekazuje słowa Jezusa. Uważali, że ktoś taki jak ona nie ma prawa do uzurpowania sobie jakiegokolwiek autorytetu.

Tam, gdzie ludzki świat ścigany był przez śmierć z powodu epidemii i wojen, Katarzyna przyniosła pokój, a z nim ład społeczny i zwyczajną ludzką dobroć.

Była 25 dzieckiem urodzonym w domu Benincasów - skromnej rodziny, którą utrzymywał ojciec, farbiarz tkanin. Rodzina jest niewykształcona, co więcej, niepiśmienna. Połowa jej braci i sióstr nie przeżyła dzieciństwa. Katarzyna jest bliźniaczką, lecz także jej siostra nie przeżyła okresu niemowlęctwa.

Została wybrana przez Boga już w wieku 7 lat. Właśnie wtedy składa ślub czystości. Nie oznaczało to jednak wyjęcia jej z kręgu w którym trwała. Nie wstąpiła do klasztoru. Chodziło raczej o nadanie temu samemu życiu, które dotychczas prowadziła, tak nowego sensu, że "to samo" stało się zupełnie inne. Inne bo nasączone świętością. Potem Katarzyna będzie wyjaśniać, że uważa swojego ojca za przedstawienie Jezusa, a swą matkę za ucieleśnienie Matki Bożej, zaś swoich braci za Apostołów. Takie spojrzenie pomaga jej służyć im z pokorą i wykonywać dla nich każdą, nawet najpodlejszą, pracę.

Czy nie uczył tego św. Paweł? Pisał przecież, że małżonkowie mają widzieć w sobie samego Chrystusa i wzywał: żony bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu (Kol 3,18) i napominał wszystkich domowników: cokolwiek czynicie, z serca wykonujcie jak dla Pana, a nie dla ludzi (Kol 3,23).

Jej świętość to nie zakonna reguła i zakonna wspólnota, ale jej najbliżsi i szare domowe życie. Katarzyna wchodzi na własną, inną niż wszyscy, drogę. Tę otrzymuje w darze od Stwórcy. Nie przejmuje się tym, co o niej mówią ludzie. Jedno zdanie się dla niej liczy: to, co o niej myśli Bóg.

W końcu zostaje dominikańską tercjarką. Ponadto dostaje zgodę na noszenie habitu. Rzadko opuszcza dom pełen widzialnych i niewidzialnych osób, a krąg jej wędrówek jest naprawdę niewielki: jest nim miasto Siena. Jedno z jej zdań, które stało się sekwencją mądrości, brzmi: Bądź tym, kim Bóg chciał, żebyś był, a podpalisz świat. Ona jest tym, kim chce ją widzieć Stwórca.

Pokazuje, że nie trzeba mieszkać w klasztorze, by osiągnąć szczyty kontemplacji i wejść na najwyższe piętra mistyki. Chrystus mówi jej: Wielu mieszka w celi, ale ich myśli są poza nią. Takie życie zakonne to pozór. Katarzyna podczas dyskusji z pewnym dominikaninem mówi mu: że może w teorii zna on Boga, ale nim nie żyje, jest przecież otoczony bogactwem. On, który złożył śluby ubóstwa. Nasz Mistrz, Chrystus, tak nie żył - powiedziała.

W wieku 21 lat przeżywa mistyczne małżeństwo z Chrystusem. Otrzymuje od Zbawiciela ślubny pierścień. Pan poleca swojej nowo poślubionej oblubienicy zacząć życie publiczne, pomagać biednym i chorym. Tak wygląda Boża pedagogika: pierwszym etapem jest rozpoczęcie służby najsłabszym, by później umieć nieść przesłanie Jezusa królom i papieżowi. Zaczyna odwiedzać szpitale i domy, w których znajdują się ludzie biedni i chorzy.

Słyszy od Jezusa, że nie wolno jej milczeć. Gdy ma 28 lat, zaczyna dyktować listy. Napisze ich ponad 400. Zadziwiające, że papież i królowie w ogóle czytają jej listy. Jeszcze bardziej zadziwiające, że słuchają jej napomnień. A najbardziej zdumiewa, że niepiśmienna Katarzyna zostaje ogłoszona doktorem Kościoła.

W 1380 r. 33-letnia mistyczka zapada na zdrowiu. Staje się to prawdopodobnie z powodu jej nawyku skrajnego postu. Jej spowiednik, Raymond, każe więc jej jeść. Jednak jej organizm nie przyjmuje pokarmów. Umiera 29 kwietnia.


Wszystko będzie dobrze 1373 r. (Norwich - Wielka Brytania)


Juliana, najwybitniejsza z angielskich mistyków. Żyła zamurowana w celi przylegającej do kościoła znajdującego się w samym sercu miasta Norwich. Miała dwa okna: jedno wychodziło na ołtarz i tabernakulum, drugie - umieszczone wysoko w przeciwległym murze - na ruchliwą ulicę. Jej mądrość zrodziła się z kontemplacji dotyku Boga i 16-tu objawień Jezusa.

Objawienia, które ma Juliana, podejmują wątek ludzkiego cierpienia. Wszystko ma w Bogu sens. Wszystko zakończy się dobrze - mówiła. Bo Bóg to Wszechmoc miłująca.

Nazywają ją Juliana, bo pustelnica mieszka przy kościele św. Juliana. Nie jest to jednak jej prawdziwe imię. Do końca pozostaje anonimowa. Tak zaplanowała od początku, jest bowiem - jak pisze - kimś niewartym uwagi, jest tylko prostym i niewykształconym stworzeniem. Chce być tak bardzo transparentna, że zupełnie jej nie dostrzeżemy. Godzien uwagi jest tylko Bóg.

W 1373 skończy 31 lat, podupada na zdrowiu. Gdy przychodzi ksiądz i ukazuje krzyż przy jej łóżku, ten zaczyna świecić. Juliana widzi cierpiącego Chrystusa. Kiedy wpatruje się w Niego rozgorączkowanymi oczyma, słyszy głos, który mówi do niej: Spójrz w niebo. Nie patrz na krzyż, ale spójrz w niebo. Ale ona nie chce oderwać wzroku od Jezusa. Dlatego też nie umrze. Zostanie jej ofiarowane cierpienie mające zbawczy sens. Juliana, która nie odrywa oczu od promieniującego światłem krzyża, wybiera drogę krzyża. Wpatruje się w cierpiącego Jezusa i zaczyna rozumieć, że - jak sama zanotuje - chwała przychodzi przez cierpienie, w szczególności przez cierpienie Chrystusa, a nie pomimo niego. W tym momencie Zbawiciel daje jej poznać najgłębszy sens cierpienia. Od tej chwili Juliana jest gotowa znosić ból, a nawet umrzeć. Ale Bóg nie chce już tego ostatniego. Ofiaruje jej jeszcze ponad 40 lat życia. Da Julianie okazję cierpieć. Zawsze w zjednoczeniu z Jego męką.

Kiedy kończą się objawienia, natychmiast odzyskuje zdrowie. Przed chwilą w agonii oglądała 16 wizji, niebawem spisze je i opatrzy komentarzem. Tam powstanie księga, która nosi tytuł Objawienia Bożej miłości. Jezus to Miłość. Wszystko, co Jezus robi, to miłość.

Juliana nie poświęca uwagi tematowi piekła - bo jak pisze - jej przesłania są dla tych, którzy są w drodze do nieba.

Dlaczego istnieje zło i cierpienie niewinnych? Odpowiedź: dlatego, bo Bóg w swoich tajemniczych planach Opatrzności również ze zła potrafi wydobyć większe dobro. Dlatego zawsze należy wierzyć, że wszystko będzie dobrze.

Czyż może niewiasta zapomnieć o swoim niemowlęciu? Tak, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie (Iz 49,15). Juliana z Norwich pojęła główne przesłanie dla życia duchowego: Bóg jest miłością, i tylko wtedy, gdy otwieramy się całkowicie i z pełną ufnością na tę miłość oraz pozwalamy, by stała się ona jedynym przewodnikiem życia, wszystko zostaje przemienione, znajdujemy prawdziwy pokój i prawdziwą radość, i stajemy się zdolni szerzyć ją wokół siebie.

Około roku 1416, Pan zabrał ją do siebie.


Anioł Apokalipsy 1398 r. (Awinion - Francja)


Wincenty Ferreriusz ur. 1350 r. w hiszpańskiej rodzinie. Świat jest na samym dnie. Wincenty mówi o powszechnym pijaństwie, które szeroko otwiera serce człowieka na wszelki kolejny grzech. Następnie piętnuje chciwość i lichwę, które rosną, ukryte pod nazwami kontraktów. Mówi o powszechnej symonii, czyli o kupowaniu urzędów i twierdzi, że króluje ona wśród duchowieństwa. Mówi też o zazdrości, która zżera zakonników. Piętnuje tych, którzy (gdy jedni cierpią głód) nie znają umiaru w jedzeniu: Obżarstwo - woła - panuje do tego stopnia w każdej sferze życia społecznego, że czas Wielkiego Postu, wigilie świąt i Suche Dni nie są już przestrzegane. Na koniec mówi, że grzech to zaszczyt, a jeśli brakuje go w czyimś życiu, to znak, że nie pasuje do nowoczesnych czasów. A święci są w pogardzie i są znienawidzeni za to, iż zamierzają osuszyć bagno, jakim stał się świat, że chcą odebrać złu jego siłę przyciągania. Właśnie wtedy Ferreriusz straszy ludzi końcem świata.

Ferreriusz w świecie mógłby zajść bardzo daleko, bo jego wszechstronne zdolności od razu zadziwiają nauczycieli i przełożonych. Ale on w wieku 19 lat wstępuje do zakonu dominikanów. Po wyświęceniu na kapłana, rozpoczyna pracę jako wykładowca, uzyskuje doktorat.

W imię jedności kościoła, opuszcza swego przyjaciela antypapieża Benedykta XIII, bo nie potrafił nakłonić go do rezygnacji z sukcesji apostolskiej. Wincenty próbuje przekonać swojego byłego przyjaciela do ustąpienia. Widząc jego pychę i próżność, przygląda się znanej nam już historii awiniońskiej i dochodzi do wniosku, że Benedykt nie jest następcą św. Piotra. Ale antypapież go nie słucha. Schizma trwa, podziały narastają.

Kościół nie jest już ani święty, ani apostolski, nie naucza o życiu wiecznym, sam żyje życiem doczesnym. Gdy Wincenty umiera ze smutku, ukazuje mu się Jezus, mówiąc: Wstań i bądź pocieszony. Schizma wkrótce dobiegnie końca. Stanie się tak, gdy ludzie zaczną przeciwstawiać się swoim nieprawościom. Wstań tedy i idź napominać grzeszników do pokuty, bo mój sąd jest bliski.

Ukazuje się Chrystus, trzymający w dłoni trzy włócznie, którymi zamierzał zniszczyć świat, ale przy zbawicielu pojawia się Maryja i mówi: Och, Synu - w rękach, które przywykły nosić gwoździe dla zbawienia świata, nosisz teraz włócznie? Chrystus odpowiedział: Matko moja, cóż więcej powinienem czynić, skoro wylałem na świat tyle łask? Wysłałem patriarchów i proroków, a oni ich zabili, w końcu sam przyszedłem, aby odkupić świat. Teraz już go nie będę oszczędzać.

Wincenty tłumaczy, że objawienie to pokazuje, że istnienie świata opiera się na warunkowym przedłużeniu uzyskanym przez Matkę Bożą w nadziei na naprawienie i nawrócenie świata przez wspomniane zakony. Chrystus bowiem powiedział do Najświętszej Panny Maryi: Jeżeli świat nie zostanie naprawiony i nawrócony przez te zakony, nie będę go dłużej oszczędzał. Z powodu barku nawrócenia losy świata są przesądzone. Ostatnia nadzieja to Wincenty. Jego zapowiadanie nadejścia apokalipsy może sprawić, że apokalipsa nie nadejdzie.

Wincenty otrzymał zadanie nawrócić ludzkość przed przyjściem Antychrysta. W ten sposób rozpoczyna się 21-letnia posługa Ferreriusza, którego później papież Pius II określi w swojej bulli kanonizacyjnej jako "Anioła Apokalipsy", lecącego po niebiosach, aby ogłosić dzień Sądu Ostatecznego, ewangelizować mieszkańców ziemi, siać ziarna zbawienia wszystkim narodom, oraz wskazywać drogę życia wiecznego.

Wincenty głosi kazania, pociąga tłumy, ale ma też przeciwników. W końcu każe im porzucić wygodne życie, rozdać majątek, odesłać kochanki. Ci zarzucają mu demagogię, ogłupianie ludu, bazowanie na niskich instynktach strachu, a nawet - opętanie. Umiera 5 kwietnia 1419 roku. Należy tylko dodać, że jego gorliwość wytrąciła z ręki Jezusa trzy włócznie.


Teolog na drabinie 1307 r. (Alvastra - Szwecja)


Brygida Szwedzka ur. 1303 r., zm. 23 lipca 1373 r.. Gdy dostrzega, że do posiadania wszystkiego brakuje jej jeszcze Boga, zostaje świętą. Otwiera oczy szeroko na świat nadprzyrodzony i już wie: kto posiadł Boga, ten ma wszystko.

Krzyżacy nie szanują kobiet, dlatego też nie będą czytać jej listów i nie nawrócą się. Dlatego też spełni się na nich proroctwo.

Ma powołanie do macierzyństwa. Urodzi ośmioro dzieci. Związek męża i żony jest sakramentem, mają sobie nawzajem pomagać w podążaniu drogą świętości. Mąż i żona są sobie pomocą do zbawienia i są za zbawienie współmałżonka odpowiedzialni przed Bogiem. Niebawem będzie nazywana "Płomieniem z Północy". Jej szczęście pociąga innych jak magnes. Najpierw pociąga jej męża Ulfa. Potem innych ludzi. Po śmierci męża, Jezus mówi do niej jak do swojej oblubienicy. Słyszy nie tyle słowa o miłości, ile słowa o zadaniach, jakie ma podjąć. Ma interweniować w wielu sprawach politycznych i kościelnych.

Jezus upomina przez Brygidę zakon krzyżacki. Oskarża go, że sprzeniewierzył się swej misji i ideałom głoszonym w Ewangelii. Ale Krzyżacy gardzą jej listami. Wówczas Pan zapowiada zniszczenie zakonu.

Pszczoły - mówi Jezus - trojaką korzyść przynoszą. Po pierwsze, wszelką słodkość odnoszą do Pana swego. Po drugie, są gotowe za Niego zginąć. Po trzecie, idą za Panem i przy Nim trwają. Ja jestem Pan Stworzyciel wszystkich rzeczy, ja jestem Panem tych pszczół. Takimi pszczołami mieli być Krzyżacy. A skoro nie byli, to Bóg ich ukarał, by opamiętali się i nawrócili. To przestroga kierowana nie tylko do Krzyżaków. Każdy, kto kocha świat z takim zapałem, że niestrudzenie pracuje dla niego dzień i noc, płonąc do niego miłością, płonie miłością do diabła. Jezus stawia wymowny znak równości między Szatanem a światem. Tłumaczy, że kto kocha świat, kocha diabła.

Są dwa rodzaje chrześcijaństwa, jedno jest "syte", a drugie "ubogie".

W Bazylice św. Piotra odbywa rozmowę z Jezusem. Zadaje Zbawicielowi pytanie, ile ciosów otrzymał On podczas swej męki. Jezus odpowiedział: Moje ciało otrzymało 5480 ciosów. Chrystus wskazując na swoje rany, dodaje: Jeżeli chcesz je uczcić pobożną praktyką, to zmów 15 Ojcze nasz i 15 Zdrowaś z modlitwami, których cię nauczyłem. Odmawiaj je podczas całego roku, a w ten sposób w ciągu roku uczcisz każdą moją ranę. Ta całoroczna modlitwa znana jest jako "Tajemnica Szczęścia". Chrystus złączył ją z wieloma obietnicami związanymi ze zbawieniem.

Boże, nawróć mnie całkowicie do siebie, aby me serce utworzyło dla Ciebie stałe mieszkanie, aby moja mowa była Ci miła, a koniec życia uwieńczony nadzieją spotkania się z Tobą w raju, gdzie mógłbym Cię chwalić i błogosławić na wieki wraz ze wszystkimi świętymi. Amen.

Podróż jest monotonna, przyszła święta zajmuje się więc modlitwą. Kiedy wznosi swe myśli ku Bogu, nagle Duch porywa ją w świat objawień: widzi drabinę stojącą między niebem a ziemią. W niebie ogląda Jezusa siedzącego na tronie. U Jego stóp Brygida rozpoznaje Maryję, dokoła widzi nieprzeliczone rzesze aniołów i świętych. Widzi również drabinę sięgającą do tronu Jezusa, a na niej zakonnika, zadającego Jezusowi pytania. Zakonnik, znany Brygidzie teolog, pyta:

Sędzio, czy nie po to dałeś nam zmysły, byśmy żyli pragnieniami ciała? A Jezus odpowiada, że zmysły mają swój Boży cel i nie mają służyć zaspokajaniu żądzy ciała. Przy okazji podkreśla rolę rozumu: Przyjacielu, dałem wam zmysły i rozum, byście kroczyli drogami życia, a od dróg śmierci odstąpili.

Zakonnik pyta dalej: Po co dałeś pokarm, jeśli nie dla ciała żyjemy? A Jezus podkreśla tylko niezbędność pokarmu i innych rzeczy, które nie są celem życia, a jedynie środkiem do zbawienia: Uczyniłem pokarm i to co niezbędne, aby dusza umocnioną była.

Następne pytanie: Czyż nie po to dałeś wolność, byśmy własną pełnili wolę? Odpowiedź Jezusa: Dałem człowiekowi wybór, aby powierzył mi swoją wolę, a człowiek zły poniósł karę.

Dalej pyta: Czy serce i wolę dałeś nam po to, byśmy kochali rozkosze? Jezus odpowiada: Uczyniłem serce, byś mógł mnie objąć nieogarnionego, a w rozważaniu o mnie miał upodobanie.

Teraz Jezus pyta zakonnika: Czemu dusza twoja, choć ma rozeznanie, nie żyje w zgodzie z tym co poznaje? Odpowiedź zakonnika znów nas szokuje: Przedkładam ciało nad rozum. Jezus ostrzega swego rozmówcę, że wprawdzie stoi on na drabinie opartej o niebo, spadnie z niej jednak w przepaść piekła...


Jeden Stygmat Męki 1427 r. (Cascia - Włochy)


Rita z Cascii ur. 1381, zm. 22 maja 1457 r.. Dla milionów ludzi jest orędowniczką u Boga w sprawach trudnych i beznadziejnych. Cóż, zna się na tych sprawach wyjątkowo dobrze: jej życie było co najmniej trudne i wiele było w nim krańcowej beznadziei.

W jej życiu nie było nic, co chcielibyśmy naśladować. Chyba należy do grona świętych, których ścieżką wcale nie myślimy wyruszyć. Brutalny mąż, krnąbrni synowie, przedwczesna utrata najbliższych, infamia (hańba, niesława) nie pozwalająca wstąpić do klasztoru, praca ostatniej służącej, w końcu śmierć na gruźlicę. A jednak to wielka święta. Bo nie to, gdzie się mieszka ani co się robi określa tożsamość człowieka. Jest z najniższego stopnia społecznej drabiny. Ale jest jeszcze inna drabina. Nasza święta wejdzie na jej szczyt.

Pszczoła to symbol zapomnienia o sobie, całkowitego oddania się Bogu i posłuszeństwa bez granic.

Rita modli się do Boga, prosząc Go, aby - jeśli nie ma innego wyjścia - zabrał jej synów, nim popełnią grzech zabójstwa. Umarliby niecały rok od śmierci ojca - słyszy głos. Może zmienić ciągle zdanie, ale wyraża zgodę. Tak rozumie wolę Bożą. Nie jest nią ciężki grzech. Jej modlitwy zostają wysłuchane. Obaj jej synowie padają ofiarą dyzenterii i umierają.

Rita ma wizję drabiny i słyszy głos, który mówi: Rito, jeśli chcesz być z Bogiem w raju, musisz wspiąć się po tej drabinie. Szczeblami drabiny są cnoty, na które będzie musiała się wznosić wyżej i wyżej, aby dotrzeć do radości wiecznych. Buduje duchową drabinę. Rzeczywiście z każdym rokiem wzrasta w cnotach.

W Wielki Piątek 1432 roku - Rita ma już 60 lat - słyszy kazanie o cierpieniach swego umiłowanego Pana. Po zakończeniu liturgii biegnie przed krucyfiks, klęka przed nim i pełna żaru błaga Jezusa, by dał jej zakosztować swej męki. Proszę, pozwól mi cierpieć jak Ty, Boski Zbawicielu - woła. Chce ulżyć cierpieniom Chrystusa, dzieląc z Nim choćby najmniejszą część Jego bólu. Zostaje wysłuchana. W czasie modlitwy czuje bolesne ukłucie w głowę. Pan Jezus z krzyża, przed którym Rita się modli, posyła Jej jeden cierń ze swej cierniowej korony. Na czole Rity pojawia się głęboka rana, która nigdy się nie zagoi i będzie zadawała jej nieznośne cierpienia przez długich 15 lat. Aż do śmierci. Tak jak tego pragnęła.

Przed śmiercią już wie, że wkrótce spotka się z mężem i synami w niebie. Więc to było jej najważniejsze powołanie. Miała pomóc najbliższym dostać się do nieba, swoją modlitwą i pokutą przebłagać Boga. Teraz jest gotowa odejść. Umiera 4 miesiące później.


Nawet Jezus lubił jej słuchać 1460 r. (Trino - Włochy)


Magdalena Panattieri ur. 1443 r. zm. 13 października 1503 r. Lubi przebywać wśród ludzi, kocha ich. A ponieważ jest szczęśliwa, zawsze pozostaje radosna. Miłość do ludzi wynosi z domu. Jej rodzice kochają Boga i codziennie dziękują mu za piękny świat, który stworzył. Magdalena prawdopodobnie dlatego składa Bogu śluby dziewictwa, bo chce być wolna, by służyć ludziom. W tym rozpoznaje swoje powołanie. Przegląda się tylko w jednym zwierciadle. Jest nim krucyfiks. Chce należeć zawsze do Jezusa. Przed 20-tymi urodzinami zostaje dominikańską tercjarką.

Najbardziej wyróżnia ją radość. Jest w niej tyle światła i dobra, że ludzie chcą być blisko niej. Robi codziennie cuda: sprawia, że ludzie się uśmiechają. To jest dar, z którego nawet nie zdaje sobie sprawy. Nie wie, że ma charyzmat radości. Szczególnie kocha dzieci, to chyba jej drugi charyzmat.

Lubi opowiadać o Bogu. Mówi się, że nawet Jezus lubi jej słuchać. Jest wspaniałą nauczycielką religii. Wszyscy uwielbiają jej słuchać. Ludzie ją szanują, podziwiają prosty styl życia. Czy ma objawienia? Nie musi, bo nie ma specjalnej życiowej misji. Nie została wezwana do nawracania królów ani głoszenia kazać ostrzegających przed karą czekającą grzeszników. Magdalena idzie swoją małą Bożą drogą codziennej modlitwy, adoracji i bycia z ludźmi. W życie swego miasteczka wnosi Boga. Tylko tyle i aż tyle.

Kiedy zbliża się agonia, zaprasza do siebie wszystkich swoich biedaków i chorych, by im powiedzieć jedno zdanie: Nie mogłabym być szczęśliwa w niebie, gdyby was tam nie było. Te słowa są jej najkrótszą, ale najbardziej skuteczną katechezą, jaką kiedykolwiek wygłosiła. Być może i tego Jezus nie będzie jej mógł odmówić.


NOWA POBOżNOść


Znowu bije dzwon pokuty. Wszyscy pragną upodobnić się do Zbawiciela, który kochał tak bardzo, że był gotów cierpieć. Oddają po kawałku swoje życie za "swoich przyjaciół" (J 15,13), pokutą zamurowują przed nimi bramy piekła. Pojawia się nowa duchowość. Ma ona ożywić letnią wiarę i zapomnianą gorliwość. Przede wszystkim przypomnieć, że największym przykazaniem jest miłość.


Niewidzialnie obecny 1559 r. (Avila - Hiszpania)


Teresa z Avili ur. 1515 r. zm. 15 października 1582 r.. Gdy wstąpiła do zakonu, wszystko stało się inne. "Teresa od rozrywek" stała się "Teresą od Jezusa". Od tamtej pory był On bliżej niej niż ktokolwiek z ludzi czy istot rozumnych - aniołów. Był blisko i zawsze. Można rzec, że Teresa żyła w nieustannym objawieniu.

W jednej chwili zmieniło się wszystko. Bogaty, modny świat przestał istnieć. W jego miejscu pojawił się "zaręczynowy pierścień" zapowiadający nową epokę, już bez bogactw, mody i sławy.

Teresa jest dzieckiem epoki w której dominuje hasło: Człowiekiem jestem i nic, co ludzkie, nie jest mi obce. Wszystko co ludzkie, fascynuje ją i pociąga. Jest zaczytana w modnych lekturach: w romansach, w opowieściach o rycerzach, dziełach traktujących o modzie. Brakuje jej wiedzy i właściwej duchowej formacji. Do przesady dba o swój wygląd. Zaniepokojony ojciec posyła ją na naukę. Chce zrównoważyć jej świat uczuć zdobyciem rzetelnej wiedzy. Umieszcza ją w klasztorze augustianek w Avili, w nadziei, że Teresa odzyska tam równowagę i nie narazi swej duszy na zatracenie prawdziwej relacji z Bogiem. Właśnie tam szesnastoletnia Teresa zdała sobie sprawę, że istnieje coś więcej niż doczesny świat, że zaślepiła ją próżność.

W wieku 20 lat przenosi się do karmelitanek. W karmelu w Avili żyje 150 zakonnic. Nie ma tu klauzury, a zakonnice są odwiedzane przez notabli i wytwornych kawalerów. Uwaga wielu z nich skupia się na pięknej Teresie. Tym bardziej, że młoda zakonnica jest uprzejma, inteligentna i błyskotliwa. Habit dodaje jej drażniącego uroku. Niestety, Terasa zaczyna chorować tak mocno, że wielu myśli, że umrze. Czas choroby jest dla niej błogosławieństwem. Zaczyna wspinać się na pierwsze szczeble duchowej drabiny. Gdy skarży się Jezusowi w modlitwie: Dlaczego dajesz mi tak cierpieć, skoro mnie kochasz? On mówi: Zawsze tak czynię ze swymi przyjaciółmi. Teresa odpowiada: To dlatego masz ich tak mało.

Jedynym prawdziwym i rzeczywistym przyjściem Jezusa na ziemię jest Eucharystia. To nie znak obecności, ale realna obecność. Bywa, że Teresa po przyjęciu Komunii Świętej unosi się w powietrzu. Wtedy, zgodnie z jej prośbą, współsiostry natychmiast ściągają ją na ziemię.

Gdy ma 74 lata, mówi: Panie mój, czas iść dalej. Niech się stanie wola Twoja O Panie mój, i Oblubieńcze mój, nadeszła godzina, której pragnęłam. Czas się spotkać. W modlitewniku zapisuje datę swojej śmierci. Teresy motto jest takie: Największa doskonałość jest wtedy, gdy nasza wola jest zgodna z wolą Boga.


W ramionach z dzieciątkiem 1566 r. (Wiedeń - Austria)


Stanisław Kostka ur. 28 października 1550 r. zm. 15 sierpnia 1568 r..

Jak mówią święci - "Sam Bóg wystarczy". Nawet jeśli zawali się cały nasz świat, nie powinno to wpływać na pokój, który cechuje nasze serca, na radość, która jest w nas, na poczucie sensu życia, które jest zakorzenione w Bogu.

Stanisław jest zachwycony nauką w Wiedniu. Czuje, że znalazł się na swoim miejscu. Wszystkie praktyki podejmuje z gorliwością, ale mało mu ich. Kiedy inni cieszą się wyznaczonym przez regulamin czasem wolnym, on często idzie do kościoła, by się modlić. Wymyka się tam również nocą, by adorować Najświętszy Sakrament. Chłopcy nie mogą znieść, że ktoś jest inny. Młodszy Kostka mimowolnie podważa ich prawo do zabaw i włóczenia się po mieście.

Stanisław zaczyna podupadać na zdrowiu i niebawem przerażeni współmieszkańcy z wiedeńskiej stancji widzą, że chłopiec umiera. Stanisław prosi o Komunię Świętą, ale jej nie otrzymuje i dlatego w modlitwie prosi o nią Boga. Wtedy święta Barbara z dwoma aniołami, przynieśli mu Najświętszy Sakrament. Komunia przyjmowana w agonii jest wiatykiem. Dawana jest na drogę, na przejście przez śmierć. Ale Stanisław nie umiera. Pan Bóg ma większe plany wobec Kostki niż tylko zbawienie jego samego. Człowiek ma osiągnąć zbawienie, to oczywiste, ale ma też pomóc zbawić się innym, innych postawić na drodze do nieba. Nie przychodzi upragniona śmierć, bo Kostka ma zostać jezuitą! Dlatego święta Barbara uleczyła Stanisława i stał się zdrowy.

Ale było jeszcze jedno objawienie. Najświętsza Maryja z Dzieciątkiem Jezus przyszła do Stanisława i Stanisław wziął Jezusa w swoje ramiona. To właśnie wtedy nastąpiło natychmiastowe uzdrowienie. Kostka staje w jednym szeregu ze św. Antonim (zm. 1231) i św. Józefem Hermanem (zm. 1241), bo tak jak oni, mógł przytulić Dzieciątko Jezus. Otrzymuje też polecenie wstąpienia do zakonu jezuitów.

Teraz Stanisław czeka na okazję by uciec z luterańskiego domu i w końcu udaje mu się uciec. Rok później, pisze list do Matki Bożej i prosi Ją, by go zabrała do nieba w najbliższe święto Wniebowzięcia, czyli za pięć dni. Niewiarygodne, ale zostaje wysłuchany już kilka godzin później. Po południu, zupełnie nieoczekiwanie, zaczyna czuć się bardzo źle, musi się położyć do łóżka. Wyznaje, że umrze za kilka dni. W dniu 14 sierpnia pojawia się wysoka gorączka, chory traci siły, atakują go mdłości, a z ust zaczyna sączyć się krew. To początek agonii. Wtedy otrzymuje drugi i już ostatni wiatyk, a na koniec sakrament ostatniego namaszczenia. Trzy godziny po północy umiera. Za oknem szarzeje, rozpoczyna się uroczystość Wniebowstąpienia.

Przed śmiercią twarz Kostki jaśniała, a on wyznał, że widzi Matkę Bożą z orszakiem świętych dziewic, że niebo po niego przyszło.


Przy Dzieciątku Jezus 1591 r. (Lima - Peru)


Róża z Limy ur. 20 kwietnia 1586 r. zm. 24 sierpnia 1617 r.

Zapytana Róża, jak może czerpać przyjemność z uprawiania kwiatów, z oglądania motyli, ze wsłuchiwania się w wypełniający jej ogród śpiew ptaków, skoro sama mówi, że jej jedyną radością jest Jezus? Odpowiada, że we wszystkim widzi Boga. Sama będąc stworzeniem Bożym, cieszy się z piękna innych Jego stworzeń.

Jest nie do naśladowania, bo nikt z nas nie wszedłby dobrowolnie na jej drogę. Wielu chciałoby mieć, jak ona, objawienie po objawieniu, aż po zabawę z Jezusem, ale ludzie wyglądający spotkań z mieszkańcami nieba nie rozumieją, że droga naznaczona niezwykłymi objawieniami i ta wypełniona po brzegi umartwieniem to jedna i ta sama wąska ścieżka - idą nią tylko wybrani. Jeden na miliardy.

Jednego możemy nauczyć się od Róży de Santa Maria: picia z Boskiego źródła tak zachłannie, że zabraknie w nas miejsca na cokolwiek innego. Wtedy serce staje się pełne Boga, jest naczyniem łaski.

Ma zaledwie pięć lat, gdy postanawia służyć wyłącznie Bogu i składa prywatny ślub czystości. Później piękna dziewczyna będzie opierać się wszelkim próbom wydania jej za mąż. Jej Oblubieniec jest jeden, to Chrystus. Pan Niebios towarzyszy Róży w postaci dziecka nawet podczas spacerów po ulicach Limy. A kiedy nie ma Go przy niej, nie może sobie znaleźć miejsca.

Gdy nie ustaje napływ zalotników, Róża obcina swe piękne włosy, a oczy naciera tak długo pieprzem, aż robią się czerwone i opuchnięte. By zniszczyć piękno twarzy, naciera skórę gorącą limonką. Metoda jest skuteczna: ostatecznie zrezygnowana matka ogłasza: Rób co chcesz.

Żyje jak pustelnica, opuszcza swój ogród tylko po to, by rano udać się na mszę świętą. Biczuje się, pod welonem nosi koronę cierniową, w jej biodra wrzyna się metalowy łańcuszek. Potrafi nie jeść i nie pić nawet przez tydzień. Śpi dwie godziny na dobę - na posłaniu, które zadaje jej ciału nieustanny ból.

Gdy przyjmuje Komunię Świętą, za każdym razem jej twarz napełnia się światłem i nabiera nowych sił witalnych. Z powodu cierpień jakie sobie zadaje, zostaje podejrzana o opętanie lub czary. Tymczasem przesłuchanie Róży okazuje się formą procesu kanonicznego. Z zeznań wynika, że Róża żyje w świecie objawień. Róża mówi, że jej duchowe szczęście jest tak wielkie, że prosi Jezusa, by je od niej zabrał, w przeciwnym razie nie będzie mogła czuć bólu, jaki zadaje swojemu ciału. Róża mówi, że jej zjednoczenie z Bogiem jest tak wielkie, że jej myśli są tak bardzo zatopione w Bogu, że nic nie potrafi ich rozproszyć, nawet bolesne cierpienia zadawane ciału. Przeciwnie, w takich chwilach Róża jeszcze pełniej czuje się zjednoczona z Jezusem. Mówi, że jej dusza czuje ból nie do wytrzymania, gdy choćby przez moment nie jest zajęta Bogiem.

Dział teologii dogmatycznej, którego przedmiotem jest łaska nazywa się charytologią. Pomimo braku wykształcenia Róża dobrze wiedziała co to jest unia hipostatyczna, predestynacja i łaska.

Róża umiera w wieku 31 lat. Róża z Limy pozostała nieskażona światem, żyjąc w świecie. W tym mamy Różę naśladować.


Najważniejsze Serce 1673 r. (Paray-le-Monial - Francja)


Małgorzata Alacoque ur. 22 lipca 1647 r. zm. 17 października 1690 r.. (43 lat)

Właśnie spotkaniom Małgorzaty Alacoque ze Zbawicielem zawdzięczamy dziewięć pierwszych piątków, uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa w oktawie po Bożym Ciele, Godzinę Świętą, nabożeństwo wynagradzające Sercu Jezusowemu, i fakt, że jeszcze w poprzednim pokoleniu obraz Serca Jezusowego obecny był w każdym katolickim domu.

W regułę wizytek jest wpisana codzienna wieczorna dyscyplina. Tak nazywano biczowanie się zakonnic przed pójściem na spoczynek. Każda siostra biczuje się sama w swej celi, każda robi to prywatnie, a to, ile trwa ta pokuta, jest wyznaczone przez czas recytowania wieczornej modlitwy do Matki Bożej. Jest nią Ave Aris Stella (to do dziś jedna z modlitw w brewiarzu na zakończenie dnia). To około 28-mu uderzeń.

Któregoś dnia, gdy biczuje się w rytm odmawianej antyfony, staje przed nią Jezus i mówi krótko: To jest dla mnie. Uszczęśliwiona mniszka biczuje się dalej, mimo, że zakończyła już modlitwę. Chce dać swemu Jezusowi jeszcze więcej radości. Ten spogląda na zakonnicę wciąż zadającą sobie bolesne uderzenia i odzywa się: A to jest dla diabła. To sprawiło, że natychmiast przestała.

Gdy ma zaledwie 4 lata, składa Jezusowi śluby dozgonnej czystości. Małgorzata potem objawia, że to Jezus namówił ją do tego, zanim świat miałby w jakikolwiek sposób zająć jej serce. Rzeczywiście, od tamtej chwili jej serce należy tylko do Boga.

Do zakonu Sióstr Nawiedzenia wstępuje, gdy ma 24 lata. To zakon pod opieką Matki Bożej. To właśnie tu, za murami surowego klasztoru, zostaje ukształtowany jej zmysł widzenia tego, co nadprzyrodzone. Objawienia są owocem otrzymanej przez nią formacji zakonnej z akcentem kładzionym na posłuszeństwo. Już od pierwszych miesięcy spędzonych w klasztorze zaczyna regularnie spotykać Jezusa.

Dla Małgorzaty życie zakonne jest podobne do czyśćca. Zresztą ma taką właśnie funkcję: ma ją oczyścić i przygotować na spotkanie z Bogiem. Wizjonerka jest niezrozumiana przez resztę sióstr, wyszydzana przez nie, upokarzana, wyśmiewana. Inne zakonnice uważają ją za mało rozgarniętą, nieudolną, nie potrafiącą dobrze wykonać najprostszych obowiązków. Małgorzata nawet nie próbuje im tłumaczyć, że to diabeł jej przeszkadza - że wytrąca jej z rąk to, co niesie, że ją przewraca.

Podczas objawienia z 1673 roku, Zbawiciel każe jej zająć miejsce św. Jana siedzącego obok Niego podczas Ostatniej Wieczerzy i pozwala jej położyć swą głowę na Jego sercu. Podczas tego objawienia Jezus ukazuje jej swe płonące ogniem serce i tłumaczy: Moje Boskie serce płonie tak wielką miłością ku ludziom, że nie może utrzymać dłużej tych gorejących płomieni. Pragnie je rozlać za jej pośrednictwem i pragnie wzbogacić ludzi swoimi skarbami. Jezus mówi, że Bóg tak stworzył ludzi, że nie będą szczęśliwi, jeśli nie przyjmą miłości Stwórcy i nie zapalą się cali tą miłością. Wówczas - wyznaje Małgorzata - poprosił mnie o moje serce, a ja błagałam by je zabrał. Zrobił to i umieścił je w swoim uwielbionym sercu, gdzie pokazał mi je jako mały atom, który był spalany w tym wielkim piecu, a następnie wyjął je jako płonący płomień mający formę serca, włożył je na miejsce, z którego Jezus zabrał.

Gdy Małgorzata umiera, wypowiada słowa: Nie potrzebuję niczego prócz Boga i zatraceniu się w Sercu Jezusa i odchodzi do upragnionej wieczności.

*Matka Najświętsza, objawiając się siostrze Łucji, prosi o poświęcenie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu. Również ostrzega przed skutkami nie wysłuchania Jej prośby, i dodaje: Jak król Francji (Ludwik XIV, Ludwik XV i Ludwik XVI) będą żałować... Ale będzie za późno.


Wydaje mi się... 1663 r. (Citta di Castello, Mercatello sul Metauro - Włochy)


Weronika Giuliani ur. 27 grudnia 1660, zm. 19 lipca 1727 r.. Weronika patronka fotografów.

Jezus składa jej dwie obietnice: Pan dał mi zrozumieć, że mam wszystko spisać, ponieważ tak chciał; i że te pisma przyniosą wielką korzyść wielu duszom; i że chciał, aby tak było dla całego chrześcijaństwa. Jezus mówi: Chcę, żeby wszystko zostało ujawnione. To są moje czyny, moje dary, to są moje szczególne łaski i wszystko będzie ku mojej chwale.

Gdy diabeł udaje Jezusa to tylko po to, by człowieka wbić w pychę, lub podważyć autorytet kościoła. Gdy tacy wypowiedzą posłuszeństwo kościołowi (bo mają z Bogiem bezpośredni kontakt), to już znaleźli się w rękach diabła.

W dzieciństwie, za wzór do naśladowania wybiera sobie Różę z Limy. Pragnie na jej wzór cierpieć z miłości do Jezusa i tak jak ona zaczyna podejmować surowe pokuty. Albo widzi Jezusa, który mówi: Ja jestem prawdziwym kwiatem, a w sercu przyszłej świętej pojawia się pragnienie odszukania tego najpiękniejszego spośród kwiatów.

Podczas Pierwszej Komunii Świętej wołała: O Boże! Co za radość! Nie potrafię wyjaśnić, co czuję. Wiem tylko, że zamieszkało we mnie gorące pragnienie zostania zakonnicą i że nie mogę się doczekać chwili poślubienia Boga.

W wieku 17 lat wstępuje do zakonu kapucynek w Citta di Castello. W tym dni zmieniła imię z Urszuli na Weronika. To znaczy prawdziwa i wyjątkowa. Ma stać się prawdziwym obrazem Jezusa. Weronika to Vera Icona. I rzeczywiście Weronika staje się obrazem Chrystusa.

Weronika poprosiła Jezusa o trzy rzeczy: Umiejętność życia w zakonie, Nie odstępowanie od Jego świętej woli, Oraz by zawszą ją trzymał w swoich ramionach na krzyżu. Jezus obiecał jej, że da jej to wszystko, ale będzie musiała wiele wycierpieć z miłości do Niego. Tak jak Katarzyna Sieneńska otrzymała łaskę noszenia korony cierniowej.

Ma również wizję ludzi, którzy niosą swój krzyż. Każdy patrzy w ziemię i nie ma odwagi spojrzeć w niebo, bo ból, zamiast jednoczyć ich z Jezusem, odsuwa ich od Boga.

Widzi też innych ludzi, którzy nie dostrzegają Jezusa, a to dlatego, bo nie ma w nich czystości intencji. Ci ludzie żyją zanurzeni w sprawy tego świata, a ich serce jest przywiązane do rzeczy, które nie są Bogiem. Te dusze są zimne, a wraz z zimnem przychodzi grzech, a wraz z grzechem, obraza Boga, Wielkiego Stwórcy.

Widzi też trzecią grupę ludzi: dusze zdeformowane i potworne. Słyszy głos: Dla tych nie ma już mojego miłosierdzia. Są i będą mnie pozbawieni na zawsze. Weronika pyta się: Kim oni są, a Jezus odpowiada: To ci, którzy umarli dla łaski.

6 czerwca 1727, Weronika doznaje udaru mózgu. Od tego czasu przez 33 dni przeżywa na ziemi czyściec: Bóg oczyszcza ą z najmniejszych nawet śladów grzechu, by móc od razu zjednoczyć się z nią w niebie. 9 lipca, otrzymuje zgodę od spowiednika, który pozwala jej umrzeć. A jej ostatnie słowa to: Miłość da się znaleźć.


CZęść VI - WIELKA FALA


Teraz odbiorcami objawień Jezus czyni ludzi ze wszystkich stanów. Przesłania przestają być lokalne. Głos Chrystusa staje się proroczym apelem zadanym na nadchodzący czas. Wizjonerzy mają nieść je całemu światu. Jednak nie za życia, ale po odejściu do nieba.


Mężczyzna o szlachetnym wyglądzie 1824 r.. (Turyn - Włochy)


Jan Bosko ur. 16 sierpnia 1815 r. zm. 31 stycznia 1888 r..

Gdy Jan ma 10 lat, Jezus mu daje Maryję za nauczycielkę. W innym widzeniu Jan widzi wychudzone baranki i prosi o wyjaśnienie. Jezus odpowiada: Miejsce nieurodzajne i suche to te, gdzie nie słucha się Słowa Bożego i gdzie szuka się przyjemności tego świata. To suche miejsce wyobraża stan grzechu.

Potem zobaczył młodych, pięknych i szczęśliwych ludzi, a Jezus powiedział mu, że to ci, co są w stanie łaski Bożej. Potem pokazał mu Jezus jeszcze piękniejszych i szczęśliwszych ludzi i powiedział, że to ci, co zachowali lilię czystości. Byli odziani w samą niewinność.

Potem Jan mówił, że gdyby człowiek mógł zobaczyć chociaż dziesiątą część swojej rzeczywistej urody, byłby gotowy znieść płomienie ognia, dałby się pokroić na kawałki, jednym słowem, potrafiłby stawić czoła najstraszliwszemu męczeństwu, byleby tylko jej nie stracić. Jan powtórzył chłopcom, że jeśliby poznali jak cenne i piękne są w oczach Boga niewinność i czystość, byliby gotowi na każde poświęcenie, aby tylko je zachować.

Ostatnie polecenie skierowane tuż przed śmiercią do salezjanów dotyczy tego, co stanowi sens i posłanie jego życia: Waszej trosce polecam wszystkie dzieła, jakie Bóg zechciał mi powierzyć; w sposób szczególny polecam wam troskę o młodzież biedną i opuszczoną, która zawsze stanowiła najdroższą cząstkę mego serca na ziemi.


Żyć bez rozgłosu 1828 r. (Parzno, Radom, Żytno - Polska)


Wanda Malczewska ur. 15 maja 1822 r. zm. 25 września 1896 r.

Na niespełna 50 lat przed Bitwą Warszawską, 15 sierpnia 1873 r., po nieszporach Wanda usłyszała od Matki Bożej: Uroczystość dzisiejsza niezadługo stanie się świętem waszym narodowym, bo w tym dniu odniesiecie zwycięstwo świetne nad wrogami dążącymi do waszej zagłady.

Wanda doświadcza przeżyć mistycznych już w dzieciństwie. Jest przekonana, że obcowanie z aniołem stróżem lub rozmowy z Jezusem są rzeczą normalną dla każdego człowieka: każdego, kto otrzymał chrzest i stał się Bożym dzieckiem. Rozumuje poprawnie: W rodzinie jest się razem i się przecież rozmawia.

Świadkowie jej nadprzyrodzonych doświadczeń są zdziwieni, że objawienia nie wpływają na jej codzienność, że w jej zwykłym życiu nie można dostrzec nawet cienia tych niezwykłych przeżyć. Gdy tylko wizja się kończy, mistyczka od razu powraca do swych zwykłych prac. Chociaż można w niej dostrzec cichość i pogodę ducha, którą promieniuje.

Już jako dziewczynka, usłyszała od Jezusa: Dziecko moje, ty będziesz moją na zawsze. Wanda odpowiedziała: Pragnę, Jezu należeć tylko do Ciebie. Poprosiła też, aby ją zabrał do siebie, choćby dziś. Wtedy Jezus jej odrzekł: Ty już myślisz o niebie, niewinna dziecino. To jeszcze za wcześnie. Kto chce dostać się do nieba, musi dużo cierpieć i dużo spełniać dobrych uczynków w pokorze, bez rozgłosu wśród ludzi, a tylko z miłości ku mnie! Tą drogą cię poprowadzę. I tak się dzieje. Wanda jest pełna cierpienia, dobra, pokory i cichości.

Gdy przyjęła Pierwszą Komunię usłyszała: Od tej chwili jesteś moją. Będziesz żyć długo na świecie, ale nie dla świata, tylko dla mnie. Ani zabawy, ani choroba, ani bieda nie oderwą cię ode mnie. Jak ja nie miałem własności, gdzie bym głowę schronił, tak i ty jej mieć nie będziesz. U obcych oczy zamkniesz i tam spoczną twoje kości. Wanda odpowiedziała: Panie, gdy Ciebie będę miała, będę szczęśliwa. Przyrzekam Ci, mój Jezu i ślubuję Ci, że Twoją pozostanę na wieki.

Umierających przygotowuje na śmierć i przyprowadza do nich kapłana. Dla dzieci organizuje lekcje czytania i pisania, dla dorosłych - lekcje historii. Zachęca do miłowania Boga i ojczyzny. Jej modlitwy są bardzo skuteczne. Zaczyna się o niej mówić. W sercu Wandy pojawia się pokusa samozadowolenia, a nawet trochę dumy. To wtedy Jezus ostrzega ją, by nigdy nie przypisywała sobie zasług i nie chwaliła się przed nikim. Zbawiciel przypomina: Jesteś tylko nic nie znaczącym narzędziem w moich rękach. Od tej pory nigdy już nie przyjdzie jej myśl, że jest wyjątkowa.

Ma widzenia męki Pańskiej. Gdy zapyta, dlaczego konieczna jest taka męka, usłyszy, że ludzie, którzy są niewiele mniejsi od aniołów, równają się z nierozumnymi zwierzętami.

Ma wizję Polski, a na niej napis: Królestwo Maryi. Polska to Królestwo Maryi. Przypomnijmy, że słudze Bożemu Giuliowi Mancinellemu (1537 - 1618) marzyło się poznanie tytułu Maryi, którym nikt Jej jeszcze nie wzywał, a który jest dla Matki Bożej najmilszy. W 1608 roku w wigilię Wniebowzięcia (14 sierpnia) Maryja ukazała mu się w niezwykłym majestacie i spełniła jego prośbę. Zadała mu pytanie: Dlaczego nie nazywasz mnie Królową Polski? Nie minęło pół wieku, a Maryja otrzymała ten tytuł we Lwowie w 1556 roku. Podczas uroczystości składania przez Jana Kazimierza wielkich Maryjnych ślubowań, sam nuncjusz apostolski zawołał: Królowo Polski - módl się za nami! Malczewska przypomina, że w zamiarach Bożej Opatrzności Polska ma stać się królestwem Maryi, a Maryja ma być Królową Polski.

Malczewska przed swoją śmiercią wstaje, zakłada ubranie przygotowane na pogrzeb, prosi o ostatnie namaszczenie, żegna się ze wszystkimi, po czym kładzie się z powrotem do łóżka i z uśmiechem zasypia. Nie budzi się już z tego snu.


Złota strzała 1844 r. (Tours - Francja)


Maria od św. Piotra ur. 4 października 1816 r. zm. 8 lipca 1848 r..

Gdy zaczyna się modlić, uświadamia sobie, że Bóg wzywa ją do poświęcenia się mu w zakonie. 13 listopada 1839 roku wstępuje do karmelu w Tours. Pragnie być osiołkiem Dzieciątka Jezus. Mówi: Ofiarowałam się Panu jako osiołek, przez ręce Maryi i Józefa. I tłumaczy: Osioł Świętego Dzieciątka jest uparty, unika pracy, chodzi tylko bocznymi drogami, ale postanowił naprawić te wady. Będzie robił wszystko, aby Dzieciątku Jezus było ciepło, będzie je nosić w podróżach i jednym słowem, odda Świętej Rodzinie wszystkie małe usługi, na jakie go stać.

Maria otrzymuje od Jezusa modlitwę będącą zadośćuczynieniem za bluźnierstwa przeciwko Świętemu Imieniu bożemu jak i zadośćuczynienie za profanację Dnia Pańskiego.

Jezus skarży się, że nie ma takiego smutku jak jego. Mówi: Wszędzie moi wrogowie gardzą i obrażają zarówno mojego Ojca Przedwiecznego, jak i mój Kościół, umiłowaną Oblubienicę mojego serca. Czy nikt nie powstanie, aby mnie pocieszyć, broniąc chwały mojego Ojca i honoru mojej Oblubienicy, która została tak okrutnie zaatakowana?

Od 1844 do 1847 roku Jezus mówi jej o konieczności szerzenia w świecie nabożeństwa do Jego Najświętszego Oblicza. Praktykuje się je w przeddzień Środy Popielcowej. Zbawiciel zapewnia, że dzięki zadośćuczynieniu Świętemu Obliczu sprawiedliwość Boża zostanie zastąpiona miłosierdziem.

Jezus mówi, że grzech bluźnierstwa rani Jego Boskie Serce najmocniej. Bluźnierstwo jest zatrutą strzałą, przekleństwem rzuconym prosto w twarz. Takim bluźnierstwem jest bluźnierstwo doktrynalne wolnomyślicieli. Z ulic, udało im się uzyskać dostęp do świetlicy, do szkoły, a poprzez media do każdej rodziny. Bluźnierstwo paraduje bez rumieńca wstydu przed publicznością. Wdziera się do naszych książek, broszur i gazet. Grzech ten niszczy dzieło mojego odkupienia i sprowadza potępienie.

Umiera w sobotę, w dzień poświęcony Maryi, 8 lipca 1848 r.


Daj mi dzieci, by lepiej Cię kochały niż ja. 1865 r. (Mexico City - Meksyk)


Maria Concepcion "Conchita" ur. 8 grudnia 1862 r., zm. 3 marca 1937 r.. Proste życie Conchity powinno być wzorem dla współczesnych narzeczonych, żon i matek. Owdowiała w wieku 39 lat. Od tamtej pory sama musiała troszczyć się o byt swoich dzieci.

Chwała Maryi w niebie przewyższa wszystkich aniołów i świętych, stanowi odbicie wszelkich doskonałości, jakie Bóg może przekazać stworzeniu.

W wieku 33 lat dokona - użyjmy słów jej samej: totalnego oddania Jezusowi. Naśladuje w ten sposób samego Zbawiciela, który mając 33 lata, oddał swoje życie na krzyżu. Ten akt okazuje się być bramą do jej pełnego zjednoczenia z Bogiem, niebawem przeżyje bowiem duchowe zaślubiny z Chrystusem.

Jej potężna modlitwa zawierzenia: Jezu, jeżeli Ty chcesz, ja też chcę, definiuje całe jej życie. Swoje zaślubiny z Jezusem relacjonuje tak: Po tym, jak dotknęłam Boga i zdobyłam niedoskonałe pojęcie o Jego istocie, pragnęłam upaść z twarzą i sercem w proch i nigdy już nie wstać.

Mistyczne zaślubiny nie okazują się wcale ostatnim szczeblem w jej duchowej wspinaczce ku zjednoczeniu z Bogiem. Udziałem Conchity staje się coś jeszcze bardziej wyjątkowego: mistyczne wcielenie. Czyli łaska przemienienia się w Chrystusa. Oto, co Bóg mówi do Ciebie: Czy pozwolisz mi stać się człowiekiem? Czy pozwolisz mi przyjąć ludzką naturę? Czy pozwolisz mi stać się Tobą? Conchita pozwala. Odtąd jej "ja" staje się nieważne - dla niej "żyć to Chrystus" (Flp 1,21). Do tego stopnia, że chce, by w niej żyła już nie ona, ale Pan (Ga 2,20), by On był w niej wszystkim (1Kor 15,28). Conchita nie ma już własnej woli. Przemieniona mistycznie w Chrystusa, cieszy się pełnią duchowych owoców.

Conchita wyznaje: Są takie cudowne chwile, w których czuję - bardzo to dziwne! - radość w cierpieniu, i wtedy moja dusza wznosi się z rozkoszą zupełnie mi nieznaną. Ból łagodnieje, choć się nie zmniejsza, a sprawia to akt powierzenia się woli Boga i chęć zadowolenia Go tak silna, jak nigdy wcześniej nie odczuwałam. Bóg nie jest dla niej środkiem przeciwbólowym. Bóg jest Miłością. A ta zniesie wszystko. Cierpienie staje się szczęściem, jeśli uszczęśliwia Ukochanego.

Pisz, pisz - Jezus przynagla ją przez całe życie. W rezultacie tych ponagleń pozostawia po sobie 60 000 odręcznie zapisanych stron. Umiera mając 74 lata.


Pszenica i kąkol? 1873 r. (Coyault - Francja)


Maria Julia Jahenny ur. 12 lutego 1850 r. zm. 4 marca 1941 r.. Ma dar odróżniana rzeczy poświęconych od tych, które nie zostały poświęcone. Wie czy relikwie są prawdziwe, i potrafi wskazać, skąd pochodzą. Faktem jest i to, że rozumie hymny i modlitwy liturgiczne w kilku językach. Ponadto przeżywa ekstazy. Podczas nich jest całkowicie niewrażliwa na ból i intensywne światło. Czasami jej przeżyciom duchowym towarzyszy lewitacja. I jeszcze, żyje przez kilka lat samą tylko Eucharystią.

Maria składa siebie Bogu na ołtarzu jako żertwę za grzeszną ludzkość. Mówi Panu: Zrób ze mną, co chcesz, byleby choć jedna dusza została uratowana przed piekłem.

Dla tradycjonalistów najważniejsze jest proroctwo o nowej liturgii, która nie pochodzi od Boga i zniszczy wiarę kapłanów oraz wiernych. Zapowiada również ciemność trwającą trzy dni. Szatan na pewien czas zatriumfuje, ale po jego zwycięstwie Pan zbierze swój lud i to On będzie rządzić i odniesie triumf nad złem, i podniesie z grobu pogrzebany Kościół i powalony Krzyż.

Boże pole pełne zboża jest w przekazach Marii Julii przemieszane z kąkolem. Pamiętamy przypowieść Jezusa: Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł. A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i chwast. (Mt 13,24-26). Im bardziej dane objawienie potrzebne jest ludziom do zbawienia, tym bardziej angażuje się Szatan, aby je skompromitować.


Pan na ulicy 1874 r. (Corato - Włochy)


Luiza Piccarreta ur. 23 kwietnia 1865 r. zm. 4 marca 1947 r..

Zbawiciel opowiada Luizie o przygotowaniu Królestwa Jego woli dla ludzkich pokoleń. Mówi też, że wojny można uniknąć i że świat może odzyskać swoje rajskie piękno. Piccarreta słyszy zapewnienia Jezusa: Święci sprawią, że będą obowiązywać prawa stworzenia, które powracają do Boga i prawa, które odnoszą wszystko do korzeni stworzenia, do jego celu. Jeśli stworzenie idzie złą drogą, musi zostać przywrócone do takiego porządku, w jakim było, wychodząc spod Bożych rąk.

Jezus ogłasza, że oto pojawia się nowa "jakość duchowa": Przychodzę, aby pozostać z wami i aby żyć razem z wami, i żyć tylko jedną wolą, tylko jedną miłością. Nowość polega na tym, że Jezus odróżnia "pełnienie woli Bożej" - od czegoś dotąd nieznanego: "życia wolą Bożą". Żyć w woli Bożej to królować, zaś pełnić Jego wolę, to spełniać Jego polecenia. Pierwsze oznacza posiadać, drugie otrzymywać polecenia i je wykonywać. Żyć w woli Bożej, to uczynić wolę Bożą swoją własną wolą. Oto dar, który chcę przekazać w tych smutnych czasach - niech nie tylko wypełniają moją wolę, lecz także ją posiadają.

Chrześcijanie nowej epoki mają nie tylko - jak mówi formuła wypowiadana przy chrzcie - wyrzec się grzechu, aby żyć w wolności dzieci Bożych i wyrzec się wszystkiego , co prowadzi do zła, aby ich grzech nie opanował. Nie wystarczy wyrzec się Szatana, który jest głównym sprawcą grzechu. Jezus chce, by człowiek wyrzekł się własnej woli. Ma on wyrzec się tak samo grzechu, jak rzeczy świętych. Bo kiedy wyrzeknie się własnej woli, nie ma już jej, pozostaje tylko wola Boża. Ta zaś, jak uczą mistrzowie życia wewnętrznego, nie zawsze zawiera się w rzeczach świętych. Wystarczy, że w ich podejmowaniu ukryje się ziarnko pychy. Bóg je dostrzega, my nie.

Okrążyłem ziemię, przyglądałem się po kolei wszystkim stworzeniom, aby znaleźć najmniejsze pośród nich i znalazłem ciebie, najmniejszą pośród wszystkich. Twoja małość spodobała mi się i wybrałem właśnie ciebie. Powierzyłem cię moim aniołom, aby cię strzegli, nie po to, by cię uczynić wielką, lecz po to, aby zachowali twoją małość. Teraz zaś chcę rozpocząć wielkie dzieło wypełniania mojej woli. Z nią nie będziesz czuła się większa. Przeciwnie - moja wola uczyni cię jeszcze mniejszą.

Jej najsłynniejsza wizja pochodzi z 1878 roku. Luiza ma zaledwie 13 lat, kiedy podczas domowych zajęć, gdy rozmyśla o męce Jezusa, nagle dostaje silnych duszności i zaczyna brakować jej tchu. Obawiając się, że lada moment zemdleje, wychodzi na balkon, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Wtedy wchodzi w inną, nadprzyrodzoną rzeczywistość. Widzi Jezusa w czasie drogi krzyżowej.

W Luizie rodzi się pragnienie złożenia ofiary ze swojej duszy i wstąpienie do zakonu. Kiedy ze względu na jej stan zdrowia jej nie przyjmują, Jezus pociesza ją mówiąc, że od tej chwili będzie "siostrzyczką" Jego serca, czyli "mała mniszka". Luiza ma stać się "Jego siostrzyczką", a tym samym "Jego zakonnicą". Może dlatego jej spowiednicy nie byli nigdy jej kierownikami duchowymi. To zadanie Pan nasz pragnął zachować dla siebie.

W wieku 27 lat, Luiza przykuta jest już do łóżka. 8 września 1889 roku, Luiza przeżywa mistyczne zaślubiny z Jezusem. Z tej okazji Jezus ofiarowuje jej w ślubnym upominku "dar Bożej woli". Teraz każda rzecz jaką czynisz jest odblaskiem stwórczej woli. Oblubieniec i Oblubienica stają się jednością. Co więcej, Luiza zaczyna być kochana jak Oblubienica. Zbawiciel nie ma przed nią tajemnic. Bóg tak bardzo kocha swoje stworzenie, że aż pragnie dać mu swoją wolę, żeby była jego życiem. Wtedy obydwie strony mogą powiedzieć: co jest moje, jest twoje.

Luiza umiera w wieku 81 lat. W swoim duchowym testamencie pisze: Umieram zadowolona. Widzę życie długie i piękne, dobrze wypełnione, oświetlone nieskończonością promiennych słońc. O tak, znam je! To słońca czynów, jakie dokonałam w Bożej woli.


Chciałbym przestać ich kochać 1892 r. (San Giovanni Rotondo, Pietrelcina - Włochy)


Francesco Forgione (Ojciec Pio) ur. 25 maja 1887 r., zm. 23 września 1968 r.. Charyzmatów miał wiele: stygmaty, dar uzdrawiania, bilokacja i lewitacja, dar proroctwa i czynienia cudów, zdolność czytania w ludzkich sercach, czy łasce mówienia w nieznanych mu językach. Mówi się, że nikt w całej historii nie otrzymał tylu łask, co Ojciec Pio.

Ojciec Pio jest dowodem na przenikanie się tego, co przyrodzone, i tego, co nadprzyrodzone. Ma pięć lat, kiedy podejmuje decyzję oddania się Bogu na własność. Już wtedy zaczyna zadawać sobie pokuty i ofiarować je Bogu. Śpi na twardej podłodze z kamieniem zamiast poduszki pod głową. Do umartwiania się wykorzystuje wszystkie sposobności każdego dnia, ale widzieć to będą tylko ci "niewidzialni".

Podobnie jak św. Teresa z Avili, Ojciec Pio w 1918 r. również zostanie przeszyty mistycznym ostrzem miecza. Po dwóch miesiącach pojawiają się stygmaty. Potem Ojciec Pio doznaje pokoju. Prawdziwego pokoju, którego świat dać nie może, jest niezależny od niczego, nawet od największych cierpień. Poczucie spoczywania w dłoni Boga nie wyklucza cierpienia.

Zbawiciel mówi: Nie sądź, że moje cierpienie trwało tylko trzy godziny. Moje cierpienie trwa nadal i będzie trwało do końca świata - ze względu na dusze, które tak bardzo kocham. Jakąż niewdzięcznością odpłacają mi się ludzie za moją miłość. Chciałbym przestać ich kochać, lecz niestety! Moje serce jest stworzone, by kochać!

Ból zadawany przez diabła, a ofiarowany za grzeszników, ma największą wartość przed Bogiem. Szatan nawet nie wie, do zbawienia ilu dusz sam się przyczynia.

23 września 1968 r., dwie godziny po północy mówi: Widzę dwie matki, swoją matkę i Maryję i wydał ostatnie tchnienie.


Jeśli kochać, to bez granic 1887 r. (Lucca - Włochy)


Gemma Galgani ur. 12 marca 1878 r. zm. 11 kwietnia 1903 r..

Diabeł porwał jej zapiski i dopiero egzorcyzmy zmusiły go do ich oddania. Czego się bał? Ich lektura rodzi świętych. A dokładnie: szaleńców gotowych cierpieć w intencji zbawienia grzeszników.

Po raz kolejny tematem objawienia jest prośba o współcierpienie z Jezusem. Czyżby zaczynał się czas, kiedy Bóg potrzebuje ludzi gotowych na bycie współodkupicielami świata?

Gemma to kolejny świadek męki Jezus. Nie tylko świadek, ale i uczestnik. Może powiedzieć za św. Pawłem: W moim ciele dopełniam braki cierpień Chrystusa. (Kol 1,24).

Gemma widziała demona wchodzącego przez okno pokoju. Chichotał, a potem znikł w powietrzu. Gemma była przyzwyczajona to takich zjawisk, więc nie przywiązywała do tego uwagi.

Maksymilian Kolbe często cytował jej dewizę, że Boga należy kochać bez granic. Kochać to pragnąć zjednoczenia, ale nie z Jezusem Chwalebnym, ale dopóki tu żyjemy na ziemi, to naszym Oblubieńcem ma być Jezus Cierpiący. Zjednoczenie z Nim znaczy przejęcie cierpienia, przez które On nas zaprasza do współudziału w dziele zbawienia ludzi.

Gemma prosiła o cierpienie i Jezus ją wysłuchał zsyłając na nią chorobę. Jej pragnienie miłości i cierpienia uwidacznia się w pełnej mistyki modlitwie: "Spraw, o mój Boże, kiedy moje usta zbliżą się do Twoich, abym zakosztowała żółci, którą Ci podano; kiedy moje ramiona dotkną Twoich, abym poczuła Twoje biczowanie; kiedy moje ciało połączy się z Twoim w Najświętszej Eucharystii, abym poczuła Twoją mękę; kiedy moja głowa zbliży się do Twojej, abym poczuła Twoje ciernie; kiedy moje serce będzie blisko Twojego, abym poczuła Twoją włócznię.

Jezus uczy Gemmę całkowitego się oderwania od wszystkiego co jest z tego świata, nawet od własnej matki. Gemma już wie, że mama umrze, dlatego wciąż płacze...

Jezus mówi do Gemmy: Chcesz mnie naprawdę kochać? Naucz się najpierw cierpieć. Cierpienie bowiem uczy miłości. Odtąd jedynym pragnieniem Gemmy, która chce kochać, jest cierpienie. 8 czerwca 1899 roku, w wigilię uroczystości Serca Pana Jezusa, Gemma otrzymuje stygmaty.

Jezus powiedział dla Gemmy, że Jego dzieci muszą umrzeć ukrzyżowane.


Misja na wschodzie 1887 r. (Padwa - Włochy)


Leopold Bogdan Mandić ur. 12 maja 1866 r., zm. 30 lipca 1942 r.. Był łagodny, jak balsam wylewany na rany. Odprawiał ciężkie pokuty za swych penitentów i skarżył się, że nie jest tak bardzo miłosierny, jak powinien być uczeń Jezusa.

Ma wadę wymowy i nie jest wybitnym kaznodzieją, przełożeni wyznaczają mu więc pracę w konfesjonale. Zawsze był gotowy, by pracować. Twierdził, że urodziliśmy się do trudu, po to by odpocząć w raju. Został powołany dla zbawiania dusz, szczególnie przez udzielanie sakramentu pojednania. Spowiada nawet po kilkanaście godzin dziennie, dzień w dzień przez niemal 40 lat. Każdego traktował tak, jakby od jego nawrócenia zależało zbawienie ludzkości. Mówił, że penitentom daje lekkie pokuty, dlatego sam musi za nich resztę pokuty odprawić. Proszę być spokojnym - mówi im - proszę złożyć wszystko na moje barki, a ja się tym zajmę. I nakładał na siebie pokuty, modlitwy, nocne czuwania, posty i biczowanie do krwi.

Mijają lata, coraz bardziej schorowany Mandić wie, że zbliża się jego kres. Ale pracuje tak samo jak zawsze - nie ma nic ważniejszego niż Eucharystia i konfesjonał. Jeszcze w ostatnim dniu swego czynnego życia wyspowiada niemal 50 grzeszników.

Święty Leopold nie pozostawił dzieł teologicznych czy literackich, nie był erudytą czy też twórcą dzieł społecznych. Dla tych wszystkich, którzy go znali, był tylko ubogim bratem zakonnym, niepozornym i chorowitym. Jedyną rzeczą, którą umiał, było spowiadanie. I w tym leży jego wielkość.


Wymazać pocałunek Judasza 1897 r. (Mediolan - Włochy)


Maria Pierina de Micheli ur. 11 września 1890 r., zm. 26 lipca 1945 r..

Jezus tłumaczy Pierinie, że cierpienie, musi stanowić część życia zakonnego. Jest ono wpisane w regułę, która domaga się wielu wyrzeczeń, wiąże się także w sposób konieczny z trudami, jakie towarzyszą w dążeniu do świętości. Ci, którzy nie znają cierpienia, nie przestrzegają w pełni reguł zakonnych ani nie idą drogą doskonałości. Paradoksalnie ci, którzy próbują unikać krzyża i szukają w życiu konsekrowanym namiastek szczęścia, są w głębi duszy bardzo nieszczęśliwi.

31 maja 1938 r. Pierinie ukazała się Matka Boża trzymająca szkaplerz. Znajdowało się na nim Oblicze Jezusa i promieniująca Hostia. Kilka dni później Maryja poleciła Pierinie, by doprowadziła do wybicia medalika. Ten medalik to tarcza obrony, zbroja męstwa i zadatek miłosierdzia, który Jezus chce dać światu w obecnych czasach zmysłowości i nienawiści wobec Boga i Kościoła.

Jezus wyjaśnia, że pocałunkiem Judasza jest dzisiaj fałszywa pobożność, która służy własnym interesom, w której Pan nie jest celem, lecz środkiem do osiągnięcia własnych celów. Jeśli to się opłaca, można Go zdradzić...

Wstępuje do Zgromadzenia Córek Niepokalanego Poczęcia i od razu ma dla siebie program życiowy: Nigdy nie odmówić niczego Jezusowi. W Wielki Piątek znowu słyszy słowa Jezusa: Pocałuj mnie. Kiedy składa pocałunek na policzku Jezusa, jej usta czują, że nie dotknęły gipsowej figury, ale żywego Zbawiciela.

Kiedy jest jej bardzo trudno, skarży się Jezusowi, a on odpowiada: A co ja jestem winien? Wtedy postanawia odważnie przyjąć przeciwności, które ją spotykają.

W 1936 roku w Wielki Piątek Jezus mówi: Chcę, aby moje Oblicze, na którym odbijają się najgłębsze cierpienia mojej duszy, ból i miłość mojego serca, były bardziej czczone. Kto mnie kontempluje, pociesza mnie. Za każdym razem, gdy się kontempluje moje Oblicze, wlewam moją miłość w serca. Za pośrednictwem mojego świętego Oblicza wiele dusz otrzyma zbawienie.

Ildefonso Schuster jest wielkim czcicielem umęczonego Oblicza Jezusa. To on w 1833 roku z okazji Roku Świętego Odkupienia poświęca w mieście kościół pod wezwaniem Najświętszego Oblicza Jezusa.

W mediolańskiej kurii Pierina bez trudu otrzymuje zezwolenie na wybicie medalika Najświętszego Oblicza. Medalik na jednej stronie ma Święte Oblicze i napis: Niech zajaśnieje nad nami, Panie, Twoje Oblicze. Na drugiej stronie widnieje promieniująca Hostia z napisem: Zostań z nami, Panie.

Gdy Pierunie ukazuje się Szatan, ona zaczyna rozumieć, że to nie ją atakuje, ale Jezusa, który mieszka w jej sercu. Odtąd tym bardziej jest gotowa cierpieć i spalać się dla zbawienia dusz. Wszystkie szatańskie ataki toleruje ze świętą cierpliwością. Zły duch trzyma ją przyciśniętą do łóżka, bije ją, stara się zniszczyć medaliki i szkaplerze Świętego Oblicza.

W maju 1938 roku pojawia się nowy wątek: Pierina ma modlić się i wynagradzać za kapłanów, którzy są podobni do Judasza - na zewnątrz to Jego uczniowie i Apostołowie, ale w sercu zajęci są nie Bogiem, lecz prowadzą świeckie życie. Jezus mówi dalej: Cierpię, cierpię bardzo. Cierpię ponieważ wiele dusz mi konsekrowanych nie chce przyjąć cierpienia i nie mogę zrobić z nimi tyle, ile bym chciał. Ci, którzy nie znają cierpienia, nie idą drogą doskonałości. I właśnie dlatego Jezus nazywa te osoby "nieszczęśliwymi duszami".

Pieriny recepta na szczęście: Tylko w niebie radość będzie prawdziwa i pełna. Tu, na dole, szczęście płynie z Krzyża Chrystusa, który z miłością niesiemy.


CZęść VII - EPOKA OFIARNYCH żERTW


Objawienia mnożą się po to, by znalazła się wielka rzesza, która przyjmie krzyż. O niej mówią proroctwa. Ci ludzie stanowić będą nowe pokolenie.

Pojawiają się słowa o zepsutym świecie. Może go naprawić tylko Bóg. Ale do tego potrzebuje oddanych Mu ludzi. Będą nimi wizjonerzy i ci, którzy uznają przekazane przez nich przesłania jako swoje objawienia.

Po raz pierwszy w dziejach Kościoła może pojawić się apokaliptyczny potwór: Antykościół, czyli chrześcijaństwo bez wiary, Kościół bez Boga.


Boże Niemowlę 1903 r. (Poznań, Stara Wieś, Kraków, Szczawnica - Polska)


Leonia Nastał ur. 8 listopada 1903 r., zm. 10 stycznia 1940 r.. To za jej pośrednictwem Jezus ukazał światu nową, jeszcze doskonalszą i pewniejszą drogę do nieba. Leonia wie, że niemowlęctwo duchowe to najkrótsza droga do nieba - jest nawet piękniejsza niż męczeństwo, które zapewnia zbawienie.

W jednym z objawień Zbawiciel tłumaczył Leonii: Sługa moja, Teresa od Dzieciątka Jezus, doszła do doskonałości drogą dziecięctwa duchowego. Postąp o jeden szczebel niżej, do niemowlęctwa duchowego.

Już w dzieciństwie ma niezwykłe wizje, jak ta, którą ujrzała po przyjęciu Komunii Świętej. Oczom jej duszy ukazało się Serce Boże otoczone wianuszkiem serc, które Go w tym dniu przyjęły sakramentalnie. Było tam i moje serce. Po chwili Serce Pana Jezusa wchłonęło w siebie te wszystkie serca, a razem z nim zniknęło i moje serce w Sercu Bożym.

Leonia składa śluby: ubóstwa, czystości i posłuszeństwa, a potem pragnie być ofiarą zadośćczyniącą, za grzechy popełnione przez ludzi, szczególnie przeciwko czystości. A na koniec przysięga, że nie popełni nigdy dobrowolnie żadnego grzechu - nawet powszedniego. W 1936 roku składa kolejną przysięgę: zobowiązuje się czynić zawsze to, co doskonalsze. I jeszcze ślub ostatni z 1938 roku: ślubuje czynić wszystko z miłości.

Dzień 18 grudnia 1935 roku to z pewnością najważniejsza data w jej życiu. Tydzień przed uroczystością Bożego Narodzenia Leonia dostępuje łaski zupełnie nam nie znanej. Tego dnia, może pierwszy raz w dziejach świata, dokonują się czyjeś duchowe zaślubiny z Niemowlęciem Jezus. Jezus zapowiada: Będziesz oblubienicą Niemowlęcia i wkłada jej na palec zaręczynowy złoty pierścień.

Zaślubiny, którymi się cieszy, mają uczynić z niej apostołkę nowej drogi do zbawienia. Jezus tłumaczy: Mnie są potrzebne dusze ludzkie, bo pragnę nimi zapełnić niebo. Ja mam nadmiar szczęścia, pragnę się nim podzielić, by uszczęśliwiać, nasycać, wzbogacać. Ach, komu ja dam to, co wypływa z mego serca - to dobro bez granic? Ono jest zrodzone w mym sercu dla ludzi, moich braci, moich dzieci. Dla wszystkich starczy, byle zechcieli przyjmować. Dodaje jeszcze: Leonio, droga niemowlęctwa duchowego jest dostępna dla wszystkich.

Jezus uczy Leonię życia w niemowlęctwie duchowym. Chce, by zawsze była świadoma własnej słabości i niezdolności do działania bez pomocy Boga. Stań się maleńką, by jak niegdyś Dziecię Jezus, tak teraz ciebie mogła wziąć na swe ręce Matka Niepokalana.

Leonia kilka razy w tygodniu pości, biczuje się, śpi bez materaca na gołych deskach. Gdy zachoruje na gruźlicę, traktuje chorobę jako ukryte znamię miłości. Przeczuwa, że jest już o krok od wieczności. Umiera w pobliżu Starej Wsi, a więc w pobliżu swego rodzinnego domu. Ma zaledwie 37 lat.


Król 1907 r. (Kraków - Polska)


Rozalia Celakówna (Róża od św. Łazarza) ur. 9 września 1901 r. zm. 13 września 1944 r.. Jeszcze w łonie matki zostaje ofiarowana Matce Bożej Różańcowej i Najświętszemu Sercu Jezusa.

Gdy miała 7 lat ukaraną ją, chociaż nie zawiniła. I właśnie wtedy podjęła decyzję, nigdy więcej się nie usprawiedliwiać, ale wszystkie cierpienia spokojnie ofiarować Panu Jezusowi, by się Jemu przypodobać, i równocześnie poprosiła, by mogła Go kochać i stawać się każdego dnia coraz lepszą osobą.

Rozalia rozumie, że aby zostać świętą, musi kochać Pana Jezusa do szaleństwa, do zupełnego zapomnienia o sobie: spalić się jako ofiara na ołtarzu miłości. Jezus mówi do Rozalii: Moje dziecko, tylko duszom uprzywilejowanym daję wielkie cierpienia. Z nimi to bowiem dzielę się tą cząstką moją. Nic się nie lękaj. Walcz mężnie przy moim sercu, z którego będziesz czerpać siłę na całe swe życie. Otrzymasz łaskę, że ukochasz cierpienie, jak ja, Jezus, ukochałem.

Rozalia zaczyna szukać cierpienia. Wie, że marzeniem Boga jest, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni (1Tm 2,4). Nie będzie ich przekonywać kazaniami, książkami, czy cudami. Będzie wpływać na ich serce inaczej. Przez niewidzialne dla nich cierpienie.

Cierpienie jest łaską większą niż dar czynienia cudów, zresztą owocuje ono niewidzialnymi cudami. Niewidzialne cuda nie są znakami. Widzi je tylko Bóg. Poznają je tylko ci, których cud ten zatrzymał w drzwiach piekła czy pchnął w bramy nieba. Dokonujący cudów niewidzialnych nic o tym nie wie. Zresztą nie chce i nie musi wiedzieć. Rozalia nie chce służyć światu.

Rozalia słyszy: Patrz dziecko, Królestwo Chrystusowe przychodzi do Polski przez Intronizację. A potem: Mam względem twej duszy pewne zamiary, ale aby się one w tobie urzeczywistniły, musisz być zdeptana, wzgardzona i ukrzyżowana, i musisz kochać życie ukryte na wzór mego życia nazaretańskiego, i unikać czynów takich, które by cię mogły podnieść u ludzi, bo takie czyny - nie mają żadnej wartości w oczach moich. Dlatego Rozalia prowadzi życie szare, nieznane, samotne, anonimowe. Jest takie z jej świadomego wyboru, bo sam Pan ukazał jej, że najpiękniejsza jest maleńkość, cecha, która - jak sam tłumaczył - była fundamentem Nazaretu. Jezus mówi, że 30 lat w ukryciu i 3 lata działalności pokazuje nam, jak bardzo cenne jest w Boskich oczach ukrycie się. Więc, moje dziecko, z miłości ku mnie kochaj zapomnienie. Żyj tak, by niczyjej uwagi na siebie nie zwracać. Takie życie zabezpieczy cię przed pychą.

Jezus jej powiedział: Ja sam działam - ludzie są tylko narzędziem w Moim ręku. Jezus pragnie, by człowiek mu zaufał, by zapomniał o sobie i otworzył się na Boga. Rozalia - prowadzona przez Jezusa - nauczyła się tego, co cechowało Matkę Jezusa. Stała się miejscem, w którym mógł działać Bóg.


Boże miłosierdzie 1924 r. (Wilno - Polska)


Faustyna Maria (Helena) Kowalska ur. 25 sierpnia 1905 r. zm. 5 października 1938 r..

W Wielki Czwartek 1934 roku na wyraźne życzenie Jezusa składa siebie w ofierze za grzeszników, szczególnie za te dusze, które straciły wiarę w Miłosierdzie Boże. Staje się jedną z dusz wybranych, które podtrzymują świat.

Pewnego dnia widzi Jezusa w wielkiej chwale. Ten mówi do niej: Córko moja, jeżeli chcesz, stworzę w tej chwili nowy świat piękniejszy od tego, a resztę dni w nim przeżyjesz. Faustyna na to: Nie chcę żadnych światów, ja pragnę Ciebie, Jezu. Dziwi mnie bardzo, Jezu mój, że dajesz mi takie pytanie, bo i cóż mi po tych światach. Wszystko, co jest poza Tobą, niczym jest dla mnie.

Jezus powiedział: Wymaluj obraz według wzoru, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie. Pragnę, aby ten obraz czczono naprzód w waszej kaplicy, a potem na całym świecie. Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie. Obiecuję także już tu na ziemi zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinę śmierci. Ja sam bronić jej będę jako swej chwały.

Siostra Faustyna wyjaśnia znaczenie promieni: Te dwa promienie oznaczają Krew i Wodę; blady oznacza Wodę, która usprawiedliwia dusze, czerwony oznacza Krew, która jest życiem dusz. Te dwa promienie wyszły z wnętrzności Miłosierdzia Jezusowego, kiedy konające serce włócznią zostało otwarte na krzyżu.

W czerwcu 1934 roku obraz jest już gotowy i przekazany ks. Sopoćce. Obraz nie podoba się Faustynie, gdyż nie był tak piękny jak ten, który oglądała w widzeniach. Wówczas słyszy w kaplicy głos Jezusa: Nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość obrazu, lecz w łasce mojej.

Szatan stara się przekonać teraz ludzkość, że Miłosierdzie Boże jest tak wielkie, że i tak każdy pójdzie do nieba i nie trzeba się starać.


Naprawianie świata 1925 r. (Tui Pontevedra - Hiszpania, Coimbra - Portugalia)


Łucja Rosa Dos Santos ur. 28 marca 1907 r. zm. 13 lutego 2005 r.. W odróżnieniu od Franciszka i Hiacynty - żyła długo, bo aż 98 lat, do końca czynna i zanurzona w świat nadprzyrodzony.

Podczas drugiego objawienia (czerwiec 1917) Maryja zapowiada, że najstarsza z wizjonerek pozostanie na ziemi jakiś czas, a jako powód podaje: Jezus chce posłużyć się Tobą. Zbawiciel potrzebuje Łucji, by Ona - Jego Matka - była bardziej znana i miłowana. Ponadto Jezus chce, by Jego Kościół był podobny do Maryi.

Około 1926 r. Najświętsza Panna powiedziała: Córko moja, spójrz, Serce moje otoczone cierniami, którymi niewdzięczni ludzie przez bluźnierstwa i niewdzięczność stale ranią. Przynajmniej ty staraj się nieść mi radość i oznajmij w moim imieniu, że przybędę w godzinie śmierci z łaskami potrzebnymi do zbawienia do tych wszystkich, którzy przez pięć miesięcy w pierwsze soboty odprawią spowiedź, przyjmą Komunię Świętą, odmówią jeden różaniec i przez piętnaście minut rozmyślania nad tajemnicami różańcowymi towarzyszyć mi będą w intencji zadośćuczynienia.

Wizjonerka fatimska dowiaduje się, że otaczają ją postacie z nieba - ukryte pod postacią ludzi. Gdyby świat widział w biednych Jezusa Zbawiciela, ziemia byłaby małym rajem. Być może nabożeństwo pierwszych sobót ma pomóc nam to odkryć.

Anioł Pański
Prosimy Cię, Panie, wlej w nasze serca swoją łaskę, abyśmy, poznawszy za Zwiastowaniem Anielskim wcielenie Chrystusa Syna Twojego, przez Jego mękę i krzyż zostali doprowadzeni do chwały zmartwychwstania. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen. Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu.

W wizji Łucji, głosem Trójcy Przenajświętszej jest Matka Boża. To Ona mówi o konieczności poświęcenia Rosji i potrzebie wynagradzania. Objawienie ukazuje ścisły związek łączący Maryję z Boską Trójcą i z udzielaniem światu łaski i miłosierdzia.

W wizji Łucja widzi jak nienawiść i ambicje powodują niszczycielską wojnę. Potem słyszy Jezusa mówiącego: Przyjdzie czas, jedna wiara, jeden chrzest, jeden Kościół, święty i katolicki i apostolski. W wieczności Niebo. Miejsce przerażenia zajmuje radość. Pokuta i modlitwa może zamienić karę w ostrzeżenie.

To Kościół jest interpretatorem objawień - powtarzała często Łucja - ja jestem tylko wizjonerką. Umarła 13 lutego 2005 r.


Twoja miłość mnie spaliła 1926 r. (Chateauneuf-de-Galaure - Francja)


Marta Robin ur. 13 marca 1902 r., zm. 6 lutego 1981 r.. Często mówiła: Czuję się złamana fizycznie, moralnie i byłabym o wiele lepsza w ziemi niż na niej. To jej słowa z okresu poprzedzającego zawierzenie Bogu. Potem, gdy odda życie Jezusowi, wszystko się zmieni.

Kiedy w 1921 r. mając 19 lat, odwiedza ją proboszcz, ona mdleje i odzyskuje przytomność po miesiącu. Dziwi się, że proboszcza już nie ma.

Póki nie straci wzroku, dużo czyta. Przede wszystkim sięga po Ewangelię, ale zgłębia również dzieło Tomasza a Kempisa: O naśladowaniu Chrystusa. Zachwyca się też Dziejami duszy Teresy od Dzieciątka Jezus. Jej przeznaczeniem jest rodzinny dom i łóżko, z którego nie może wstać.

15 października 1925 roku, w dzień świętej Teresy z Avili, sporządza swój akt oddania się Jezusowi. Pisze w nim: Panie, mój Boże, o wszystko poprosiłeś swą małą służebnicę, weź więc i przyjmij wszystko. W dniu dzisiejszym oddaję się Tobie bez reszty, o umiłowany mojej duszy! To jedynie Ciebie pragnę i dla Twojej miłości wyrzekam się wszystkiego.

Wie, że wybór Zbawiciela oznacza wybranie cierpienia. W 1930 roku otrzymuje stygmaty. Jezus się jej pyta: Czy chcesz być jak ja? A ona odpowiada, że chce. Wtedy otrzymała koronę cierniową. Po tym wszystkim relacjonuje: Pomimo kalectwa moje szczęście jest głębokie i trwałe, ponieważ jest Boskie. Na koniec dodaje: Ile agonii mojej woli potrzebowałam, by umrzeć dla samej siebie. Bez tego ostatniego, nie byłoby zjednoczenia z Chrystusem.

Gdy jej mama umierała, to przejęła cierpienia czyśćcowe swojej mamy na siebie. Tak więc jej mama weszła po śmierci prosto do nieba. Musiała więc przeżywać i doświadczać udręki potępienia.

Nie może przyjmować pokarmów ani pić. Przez 50 lat przyjmuje tylko Eucharystię. To jedyny pokarm, który utrzymują ją przy życiu. Przyjmują ją zaledwie raz w tygodniu i tak ją opisuje: Tak jestem szczęśliwa, o mój Ukochany. Czuję, że moje serce bije w Twoim, czuję Ciebie w moim sercu, Ciebie żywego i wszechmocnego. Pan we mnie - jakie misterium! Czuję się jak w raju. Pewnego dnia umrę, czując Ciebie, o mój Jezu, jak bijesz w moim sercu. O mój Boże, jeśli już teraz obdarzasz mnie takim pokojem, czynisz mnie tak szczęśliwą na tej ziemi, co będzie w niebie?


Całopalna żertwa 1933 r. (Balazar - Portugalia)


Aleksandrina da Costa ur. 30 marca 1904 r., zm. 13 października 1955 r.. Tylko cierpienie może uratować świat. Jest potrzebne, a ten, kto jest święty, potrafi je przyjąć z niepojętą dla nas radością. Ludzkość miała zobaczyć, że potrzebna jest dziś ofiara cierpienia na miarę męki Chrystusa. To znak, że Bóg potrzebuje żertw ofiarnych, by ratować świat.

Jezus mówi: Zło wzrosło, fala grzechu osiągnęła punkt kulminacyjny, żertwa musi zostać złożona w ofierze. Przyszłaś ty, baranek ofiarny za świat. A dalej mówi o Aleksandrinie: Ofiara za świat, ale jakże ubogacona niebiańskimi łaskami, która wszystko dała dla nieba i która z miłości do dusz wszystko przyjmuje. Potem zwraca się do Aleksandriny: Ufaj, wierz, moja córko! Jestem tutaj. Powtórz swoje: Wierzę. Ufaj!

Gdy ma 31 lat słyszy mówiącego Jezusa: Daj mi swoje ręce, bo chcę je ukrzyżować; daj mi stopy, chcę wbić w nie gwoździe; daj mi głowę, chcę ukoronować ją cierniem, tak jak to mnie uczyniono; daj mi serce, chcę przebić je włócznią, jak mnie przebili. Aleksandrina mówi tak na zaproszenie Jezusa do udziału w Jego męce.

Jezus mówi: Żyjesz jedynie Eucharystią, ponieważ chcę przez to ukazać światu moc Eucharystii i moc mojego życia w duszach. Nie uzdrowienie jest najważniejsze! Najistotniejsze jest to, by niezależnie od warunków zawsze pełnić Bożą wolę, odpowiadając swoim "tak" na pragnienia Jezusa. Potem mówi: Jak Maria wybrałaś najlepszą część. Wybrałaś miłość do mnie w tabernakulum, gdzie możesz kontemplować mnie oczami nie ciała, lecz duszy.

Od 1942 roku na polecenie Jezusa karmi się już tylko Eucharystią. Umiera 13 października 1955 roku.


Szesnatogodzinna spowiedź 1952 r. (Spotorno, Urbania - Włochy)


Maria Teresa Carloni ur. 9 października 1919 r., zm. 17 stycznia 1983 r.. Całe życie poświęciła Kościołowi prześladowanemu, cierpiącemu za żelazną kurtyną.

Ks. Campana słyszy słowa: Jezus zgadza się być twoim Oblubieńcem, ale chce, aby Jego oblubienica była taka jak On: prześladowana, deptana, oczerniana i zawsze cierpiąca na ciele i duchu. Ksiądz znajduje obrączkę w miejscu wskazanym przez Chrystusa i wkłada ją na palec Marii Teresy, mówiąc do niej: To nie jest ode mnie. Ktoś daje ci to na znak swego zjednoczenia z tobą.

4 stycznia 1953 roku umiera prawnuczka rosyjskiego poety Puszkina - Iwana Puszkin. A ksiądz się pyta Marii czy chce być jej następczynią ze wszystkimi tego konsekwencjami? Maria odpowiada jak zwykle: Jeśli Pan tego chce i daje mi niezbędną siłę, akceptuję. Wraz z tą decyzją powiększają się jej duchowe i fizyczne cierpienia, pojawiają się też ataki demona.

Modliła się nawet za Stalina. Ale on nie skorzystał z okazji nawrócenia, bo błogosławiona Elena Aiello, włoska mistyczka, oglądając wizję piekła, widziała w nim duszę Stalina.

Od 1954 roku posiada dar bilokacji. Bilokacja ratuje chrześcijan na wschodzie. To ona pozwala papieżowi Piusowi XII poznać sytuację za żelazną kurtyną. Jak to się odbywa? Wizjonerka pozostaje fizycznie w swoim mieszkaniu w Urbanii, ale jednocześnie przenosi się w swej cielesnej postaci - nazwijmy to wędrówką w drugim ciele - w inne miejsce, oddalone nieraz o tysiące kilometrów od jej rodzinnego miasteczka. Maria Teresa pojawia się w różnych miejscach odosobnienia, gdzie więzieni są księża, biskupi oraz wierni. Przynosi im pomoc, niesie duchowe umocnienie, nieraz umożliwia ucieczkę albo ratuje życie. Jezus sprawia, że Carloni jest widoczna tylko dla osób, którym On na to pozwala. Te podróże są dla niej ogromnym wysiłkiem, powraca z nich wyczerpana psychicznie i fizycznie. To między innymi one przyczyniają się do postępowej utraty zdrowia.


Antykościół 1985 r. (Szczecin - Polska)


Alicja Lenczewska ur. 5 grudnia 1934 r., zm. 5 stycznia 2012 r.. Chrześcijaństwo albo jest radykalne, albo karmi antychrześcijaństwo.

Z zeszytach Lenczewskiej znajdujemy słowa Jezusa wyjaśniające powód sporządzania tych zapisków: To, co notujesz, jest po to, aby ludzie zrozumieli, że chcę mówić do każdego, by pokierować nim, ustrzec od zła i wprowadzić na drogę zbawienia. Że jestem przy każdym człowieku w każdej chwili jego życia. Że trzeba pragnąć mnie usłyszeć, słuchać i wykonywać to, co wskazuję.

Gdy Alicja ma 51 lat, wtedy w jej życie wdziera się nadprzyrodzoność. W jej wizjach Jezus kreśli wizję opanowania świata przez zło, mówi o pojawieniu się antykościoła.

Jezus mówi: Poznawajcie prawdę o Mnie, pragnijcie jej. Wraz z tym poznawaniem będzie rosła w was wdzięczność. Alicja czyta książkę o odnowie charyzmatycznej w USA. Żywy Kościół, Kościół pełen Ducha, przyciąga ją jak magnes. W końcu spotyka Jezusa, czuje Jego miłość, bardzo się raduje, wie, że Jezus ją kocha. Radość rozsadza jej serce. To spotkanie nie mogło jej nie przemienić. Wyznaje: Od tej chwili zmieniło się wszystko: hierarchia wartości. struktura potrzeb, cel życia. Jedyną wartością, pragnieniem i celem stał się On - Jezus Chrystus.

Czas, swoje siły oraz to, co mam, przeznaczyłam na służbę Bogu i bliźnim. A moje dolegliwości i trudy, jakich nie szczędzi życie codzienne, na ofiarę wynagrodzenia za grzechy własne i innych ludzi. Jezus ją poucza: świętość jest w codzienności, w znoszeniu tego, co małe i niepozorne. W dziękowaniu za to co nudne i męczące.

W 53 roku życia przechodzi na emeryturę. Chce tego, w końcu od dwóch lat ma inny etat. Zatrudnił ją Zbawiciel.

Kościół nie jest miejscem wygody, bezpieczeństwa, sytości czy doczesnych gwarancji. Kościół jest polem bitwy i każdy jego członek musi rozpocząć walkę. Stawką jest życie albo śmierć. Alicja zapewnia, że walka ma sens, bo zakończy się Bożym triumfem. Choć Szatan ma w ręku wszystkie karty, i tak przegra! Antychryst nie jest Bogiem, niczego nie może stworzyć, a pragnie tylko niszczyć to, co stworzył Bóg. Szatan nie może wygrać, bo nie ma w nim miłości. Zwycięży Bóg, bo On jest miłością. Stąd Jezus ogłasza: Zbliża się moje królestwo. Ufaj, jam zwyciężył świat.

Kościół musi obumrzeć, aby odnowić się przez zmartwychwstanie w pełni mocy Bożej i zajaśnieć blaskiem Ducha Świętego. Tak brzmi Jezusowa recepta na odnowienie Kościoła: Chodzi o wybór miłości do Chrystusa żyjącego w niebie, żyjącego w Kościele i żyjącego w ludziach. Zwycięstwem Kościoła będzie zwycięstwo Eucharystii. Na tym właśnie polega wartość Komunii Świętej: to spotkanie, by się wzajemnie ofiarować. Bóg daje siebie, a my mamy dać siebie Bogu.


Jezus w snach XXI wiek.


Wyznawcy islamu, którzy przyjęli wiarę w Chrystusa. Częstą przyczyną dla której zmienili wiarę był Jezus, który odwiedził ich w czasie snu. Jezus ogłosił: Przyjdzie czas... jedna wiara, jeden chrzest, jeden Kościół... Kto to wie, czy obietnica, którą usłyszała siostra Łucja, nie dotyczy naszych czasów. Może więc na oczach współczesnego pokolenia wypełnią się słowa Jezusa o powrocie kościołów protestanckich i wschodnich do wspólnoty wiary?

Muzułmanie wierzą, że jednym z ważniejszych środków komunikacji używanych przez świat nadziemski są właśnie sny. Bóg może przemawiać do ludzi poprzez sny. Nikt Mu tego nie zabroni. Chrześcijaństwo nie stroni od objawieniowych snów. 49% Biblii to opisy doświadczeń związanych z wizjami, a jedną z ich form są właśnie sny. W historii zbawienia odgrywają one rolę kluczową.

Pamiętajmy, że za konwersję na chrześcijaństwo muzułmanom grozi śmierć!!!

Jezus, którego spotkałem dzisiaj, jest potężniejszy niż muzułmanie w obozie. Godzinę później wrócił z jeszcze 10 innymi Irańczykami i powiedział: Ci ludzie chcą Biblii.

Inny muzułmanin w desperacji powiedział: Uwierzę w tego Boga, który mi się objawi. Jezus odpowiedział na jego modlitwy przez sen. Śnił, że podszedł do niego mężczyzna jadący na osiołku, który go przytulił i powiedział: Oczyszczę cię ze wszystkich twoich grzechów. Dam ci odpoczynek. Uwierz we mnie. Potem odjechał na osiołku, pozostawiając go oszołomionego. Wówczas podszedł do niego inny mężczyzna i zapytał: Czy wiesz, kim jest ten człowiek na osiołku? Nie, nie wiem, odpowiedział. To Jezus Chrystus - powiedział mężczyzna.


CZęść VIII - TAM, GDZIE WIECZNOść


Objawienia Jezusa znaczą historię. Wzywają do nawrócenia, pomagają trwać w wierze, wskazują drogę, zapewniają, że świat nie musi być pełen zła.

Dzieje kosmosu zakończą się wielkim objawieniem Boga. W ostatnim dniu historii stworzenia objawienia nie będą już Bożym zaproszeniem, jakie tyle razy Jezus kierował do człowieka. Będą Bożym sądem. Czasem objawienia Prawdy.


Nierozpoznane objawienie - wieczność


Wszyscy ludzie w pewnym momencie swego istnienia staną się wizjonerami. Co więcej - będą częścią objawienia. Jeżeli będziemy na nie gotowi, czeka nas spotkanie z Jezusem, piękniejsze niż wszystkie, które dotąd poznaliśmy. Naszym udziałem stanie się coś, czego nie potrafimy sobie wyobrazić. Będziemy uczestnikami chwały Bożej. Chwały Jezusa i naszego udziału w Jego chwale. Ma ono swoją nazwę. To Sąd Ostateczny. Czeka on każdego człowieka. I jest objawieniem.

Chrystus ogłasza: Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. (Mt 25,31). Pan mówi o pełni chwały, jak będzie Mu towarzyszyć w tym dniu. Większego objawienia nie ma w historii. Właśnie dla jej pomnożenia został stworzony człowiek. Jezus podkreśla: są tu obecni wszyscy aniołowie. Można rzec, że jest tu obecny cały duchowy kosmos.

W tym dniu Zbawiciel odzieli jednych ludzi od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów.

Skoro grzech wszedł na świat, Bóg potrafił wykorzystać dla swoich zbawczych celów, także zło. Człowiek jest wolny, może wybierać czy chce być owcą, czy też kozłem. Zawsze jednak znajdą się tacy, którzy wybiorą zło. Nawet wśród aniołów pojawiło się wielu, którzy z pełną świadomością powiedzieli Bogu, że nie będą Mu służyć. A wiemy, że Stwórca uszanował ich wybór, rzec można - dał im to, czego chcieli. Dostali miejsce na piekło.

Dlatego w dniu Sądu Chrystus staje się granicą pomiędzy dwoma światami: światem nieba i światem piekła. Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili. Jezus wciąż jest wśród ludzi. Jest obecny w każdym pokoleniu. Jest w tych, którzy potrzebują pomocy.

Nie sztuka usłużyć Jezusowi, który się nam objawia. Sztuką jest służba Chrystusowi, który pozostaje ukryty pod łachmanami, pod przekleństwami, w ranach... Tak jak nie jest sztuką upaść przed Chrystusem objawiającym się w chwale. Sztuką jest paść na kolana przed Najświętszą Eucharystią.

Na sądzie będzie jak w przypowieściach o pannach głupich i mądrych (Mt 25,1-13) oraz w przypowieści o talentach (Mt 25,14-30).

Głupie panny cechowała krótkowzroczność, nawet bezmyślność. Ich postawę wyjaśnia nam Tomasz z Akwinu: Głupota oznacza jakieś odrętwienie zmysłu, zwłaszcza co do przyczyny najwyższej, będącej celem ostatecznym i najwyższym dobrem. Rzeczywiście, niemądre panny nie myślą w perspektywie celu ostatecznego. Głupota jest wynikiem zanurzenia przez człowieka swego zmysłu w rzeczach ziemskich, przez co jego zmysł staje się niezdolny do pojmowania rzeczy Boskich.


Paruzja - Dzień Pański, Drugie przyjście


Cała ludzkość, Ostatnia chwila historii. Wyglądamy przyjścia Jezusa w chwale. Czasu, kiedy wszystko będzie nowe (Ap 21,5), gdy zło i jego władza przeminą, a Szatan odejdzie w ciemność i wypełnią się wszystkie proroctwa mówiące o szczęściu. Czekamy, by Jezus stanął wśród nas w Majestacie, w Światłości, w Potędze. By przyszedł jako jedyny Pan, jedyny Władca, jedyny Właściciel widzialnego i niewidzialnego kosmosu.

Ostateczne Objawienie. Czekamy na Jego przyjście. Prawdziwe, widzialne, chwalebne. Paruzja będzie nową, ostateczną i widoczną obecnością Jezusa - objawieniem ostatecznym. (1Tes 4,13-18).

Czekamy, by Jezus staną wśród nas w Majestacie, w Światłości, w Potędze. By przyszedł jako jedyny Pan, jedyny Władca, jedyny Właściciel widzialnego i niewidzialnego kosmosu. I zabrał nas do siebie. Do nieba. Jezus raz jeszcze wejdzie w historię w sposób widzialny. Wiemy, że nastąpi to w czasie ostatecznym, wtedy gdy wszystko będzie gotowe. (1P 1,5). W sumie, to data ostatniego przyjścia nie jest ważna. To co jest ważne, to to, żeby już dzisiaj wkroczyć na właściwą drogę prowadzącą do Nieba.

Niestety, człowiek nie przygotował świata na godzinę powtórnego przyjścia. Jedynie pojedyncze osoby starają się być przygotowane.

Gdy Pan powróci, nie pozostanie nic, tylko Chwała Boża i wszystko w niej: zbawieni w niej, wśród nowego nieba i nowej ziemi. (Ap 21,1). To, co nie jest na obraz i podobieństwo Boga, zniknie jak mgła o poranku. Zły i wszystko, co złe, zostanie wyrzucone precz na zewnątrz. (12,31).

Ślepi z widzącymi, przebywając w ciemnościach nie różnią się od siebie. Kiedy nastanie światłość, wówczas widzący ujrzą światłość, a ślepi pozostaną w ciemności na całą wieczność. Dla sług Bożych ostatnie objawienie się Jezusa będzie dniem wesela.


Zbawcza misja Jezusa


Czerwone męczeństwo (męczeństwo przez przelanie krwi) ustępuje białemu (męczeństwu przez codzienne oddawanie życia z miłości do bliźnich).

W odróżnieniu od objawień Maryjnych, w których najważniejsze jest orędzie, spotkania z Jezusem mają prawie zawsze dwóch bohaterów. Drugim jest wizjoner i jego życie, które Bóg ukazuje nam jako swój znak, świadectwo i wzór.

Kiedy spotykasz swego brata, Chrystus spotyka Chrystusa.


Brewiarz Franciszkanów Świeckich


Zasady życia:

1. Czytanie Ewangelii i wprowadzanie jej w życie

2. Dostrzeganie Chrystusa w bliźnich

3. Świadczyć o Chrystusie życiem i słowem

4. Żyć w łączności z kapłanami

5. Codziennie się nawracać poprzez Sakrament pojednania

6. Czcić Ojca w niebie, tak jak i Jezus czcił.

7. Darzyć ogromną miłością Dziewicę Maryję

8. Złożyć swoją wolę w ręce Ojca Niebieskiego

9. Żyć ubogo i pokornie, bez żądzy posiadania i władzy

10. Dbać o czystość serca, by móc oddać się miłości do Boga i bliźnich

11. Stwarzać godne warunki życia najbardziej potrzebującym

12. Nieść radość i Nadzieję, pogodnie oczekując spotkania z siostrą śmiercią


Posmakujcie i zobaczcie, jak dobry jest Pan.
Będę Panu w każdej porze śpiewał pieśń wdzięczności.
Niech z ust moich chwała Jego nieustannie płynie.
W Panu cała chluba moja, cieszcie się pokorni!
Wspólnie ze mną chwalcie Pana, wysławiajcie imię Jego.


Serce Twe, Jezu, miłością goreje, Serce Twe w ogniu miłości topnieje,

A nasze serca zimne jak lód, I próżny dla nich Twej męki trud.

Kiedyż, o kiedyż, słodki mój Panie, Poznamy Serca Twego kochanie,

Kiedyż Twa miłość rozpali nas? O dobry Jezu, czas to już czas.

Pobłogosław, Jezu drogi, Tym, co Serce Twe kochają,

Niech skarb ten cenny, drogi, Na wiek wieków posiadają.

Za Twe łaski dziękujemy, Co nam Serce Twoje dało,

W dani duszę Ci niesiemy, By nas Serce Twe kochało.

----

Panie, otwórz wargi moje.

A usta moje będą głosić Twoją chwałę.

Przyjdźcie, radośnie śpiewajmy Panu,

Stańmy przed obliczem Jego z uwielbieniem,

z weselem śpiewajmy Mu pieśni.

Bo Pan jest Bogiem wielkim,

wielkim Królem nad wszystkimi bogami.

W Jego ręku głębiny ziemi,

szczyty gór do niego należą.

Jego własnością jest morze, które sam stworzył,

i ziemia, którą ulepiły Jego ręce.

Przyjdźcie, uwielbiajmy Go padając na twarze,

klęknijmy przed Panem, który nas stworzył,

albowiem On jest naszym Bogiem,

A my ludem Jego pastwiska

i owcami w Jego ręku.

Chwała Ojcu i Synowi,

i Duchowi Świętemu.

Jak była na początku, teraz i zawsze,

i na wieki wieków. Amen.

----

Błogosławiony Pan, Bóg Izraela,

bo lud swój nawiedził i wyzwolił.

I wzbudził dla nas moc zbawczą w domu swego sługi Dawida.

Jak zapowiedział od dawna przez usta swych świętych proroków,

że nas wybawi od naszych nieprzyjaciół i z ręki wszystkich, którzy nas nienawidzą;

że naszym ojcom okaże miłosierdzie i wspomni na swe święte przymierze,

na przysięgę, którą złożył ojcu naszemu Abrahamowi.

Da nam, że z mocy nieprzyjaciół wyrwani, służyć mu będziemy bez trwogi,

W pobożności i sprawiedliwości przed Nim po wszystkie dni nasze.

A ty, dziecię, zwać się będziesz prorokiem Najwyższego,

gdyż pójdziesz przed Panem przygotować Mu drogi.

Jego ludowi dasz poznać zbawienie przez odpuszczenie grzechów.

Dzięki serdecznej litości naszego Boga, z jaką nas nawiedzi z wysoka Wschodzące Słońce,

By oświecić tych, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają,

Aby nasze kroki skierować na drogę pokoju.

Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu.

Jak była na początku, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen.

----

Ojcze nasz, któryś jest w niebie: święć się Imię Twoje,

przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja,

jako w niebie, tak i na ziemi.

Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj.

I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.

I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego. Amen.

----

Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławionaś Ty między niewiastami

i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus.

Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej.

Amen.

----

Wierzę w jednego Boga, Ojca wszechmogącego,

Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych.

I w jednego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożego Jednorodzonego,

który z Ojca jest zrodzony przed wszystkimi wiekami.

Bóg z Boga, światło ze światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego.

Zrodzony, a nie stworzony, współistotny Ojcu, a przez Niego wszystko się stało.

On to dla nas, ludzi, i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba.

I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem.

Ukrzyżowany również za nas, pod Poncjuszem Piłatem został umęczony i pogrzebany.

I zmartwychwstał dnia trzeciego, jak oznajmia Pismo. I wstąpił do nieba;

Siedzi po prawicy Ojca.

I powtórnie przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych:

a Królestwu Jego nie będzie końca.

Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela, który od Ojca i Syna pochodzi.

Który z Ojcem i Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę.

Który mówił przez Proroków.

Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół.

Wyznaję jeden chrzest na odpuszczenie grzechów.

I oczekuję wskrzeszenia umarłych.

I życia wiecznego w przyszłym świecie. Amen.

----

Święty Krzyż naszego Pana Jezusa Chrystusa,

W ciszy nocy, w blasku dnia, w sercu dusza.

Wspomnienie miłości, co nie zna granic,

W blasku Jego ofiary, serce się rani.

 

Pod krzyżem klękam, w modlitwie trwam,

W Jego cierpieniu, nadzieję mam.

W blasku Jego miłości, odnajduję spokój,

W Jego ranach, moje serce koi.

 

Święty Krzyż, symbol wiary i nadziei,

W Jego cieniu, każdy ból się śmieje.

W Jego ramionach, odnajduję siłę,

W Jego miłości, serce moje żyje.

 

Święty Krzyż, nasz Pan Jezus Chrystus,

W Jego blasku, odnajduję sens życia.

W Jego miłości, serce moje trwa,

W Jego ofierze, dusza moja śpiewa.

----

Przed naszą Matką Bożą Bolesną klękamy,

W ciszy serc naszych, w modlitwie trwamy.

Jej łzy i ból w sercach naszych czujemy,

Naszej Matce Bożej Bolesnej śpiewamy.

W blasku świec, w cieniu krzyża stajemy,

Z pokorą dusz naszych, z wiarą trwamy.

Jej cierpienie w naszych sercach nosimy,

Naszej Matce Bożej Bolesnej śpiewamy.

W chwilach zwątpienia, w smutku i żalu,

Do Niej się zwracamy, w sercu Jej rady nosimy.

Ona nas prowadzi przez życia doliny,

Naszej Matce Bożej Bolesnej śpiewamy.

W nadziei na jutro, w miłości trwamy,

Przed Jej obliczem pokłon oddamy.

Jej troska i miłość w nas pozostają,

Naszej Matce Bożej Bolesnej śpiewamy.

----

Psalm 23

Pan jest pasterzem moim, niczego mi nie braknie.

Na niwach zielonych pasie mnie. Nad wody spokojne prowadzi mnie.

Duszę moją pokrzepia. Wiedzie mnie ścieżkami sprawiedliwości ze względu na imię swoje.

Choćbym nawet szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną, laska twoja i kij twój mnie pocieszają.

Zastawiasz przede mną stół wobec nieprzyjaciół moich, namaszczasz oliwą głowę moją, kielich mój przelewa się.

Dobroć i łaska towarzyszyć mi będą przez wszystkie dni życia mego. I zamieszkam w domu Pana przez długie dni.

----

Dostojna Królowo Niebios, Najwyższa Pani Aniołów,
któraś od początku otrzymała moc i posłannictwo zdeptania głowy szatana,
prosimy Cię pokornie, ześlij Twoje święte Zastępy,
aby pod Twoimi rozkazami i przez Twoją moc,
ścigały piekielne duchy, wszędzie je zwalczały,
unieszkodliwiały ich poczynania i strąciły je z powrotem w przepaść.
Któż jak Bóg! Święci Aniołowie i Archaniołowie,
brońcie nas, ochraniajcie nas!
O czuła Matko, Ty jesteś i Ty pozostaniesz na zawsze
całą naszą miłością i nadzieją. Amen.

----

Święty Michale Archaniele,
broń nas w walce.
Przeciw niegodziwości
i zasadzkom złego ducha
bądź nam obroną.

Niech go Bóg poskromi,
pokornie błagamy, a Ty,
Książę Zastępów niebieskich
mocą Bożą strąć do piekła
szatana i inne duchy złe,
które na zgubę dusz krążą
po świecie.

Amen.

----

 

Przyjdź po mnie Jezu, proszę, wybaw mnie,

W ciemności tonę, nie widzę już dnia.

Twoje światło niech rozproszy mrok,

W sercu mym zapłonie, jak święty ogień Twój.

 

W ciszy nocy, słyszę Twój głos,

Prowadź mnie, Panie, przez życia los.

W Twoich ramionach znajdę spokój,

Wybaw mnie, Jezu, z tego świata bólu.

 

Każdy krok, który stawiam, jest pełen trwogi,

Lecz z Tobą, Panie, nie boję się drogi.

Twoja miłość niech mnie otuli,

Wybaw mnie, Jezu, z tej ziemskiej kuli.

 

Przyjdź po mnie, Jezu, w tej chwili ciszy,

W sercu mym, Panie, Twoje imię słyszę.

Niech Twoja łaska mnie uniesie,

Wybaw mnie, Jezu, w Twojej miłości bezkresie.


Niech Bóg okaże ci życzliwość i łaskawość,

Tak jak i ty mi okazałeś w trudnych chwilach.

Twoje serce pełne ciepła, pełne miłości,

Wspierało mnie, gdy świat był pełen cierni.

 

W twoich oczach widziałem spokój i nadzieję,

Gdy moje dni były pełne burz i niepokoju.

Twoje słowa były jak balsam na rany,

Niech Bóg cię błogosławi za twoje dobro.

 

Każdy gest, każda chwila, którą mi dałeś,

Była jak promień słońca w deszczowy dzień.

Niech Bóg cię prowadzi, niech cię chroni,

Tak jak ty mnie chroniłeś przed światem.

 

W modlitwach proszę o twoje szczęście,

Niech Bóg cię obdarzy wszelką łaską.

Twoja dobroć była dla mnie jak anioł stróż,

Niech Bóg cię wynagrodzi za twoje serce.

-----

W ciemności nocy, gdy cisza trwa,

Czuję, że Bóg jest blisko mnie.

Jego miłość jak ciepły wiatr,

Otula serce, koi lęk.

 

Gdy świat zawodzi, ludzie odchodzą,

On zawsze przy mnie, niezmienny.

W Jego ramionach spokój znajduję,

Bóg zaopiekuje się mną lepiej niż ktokolwiek.

 

W chwilach radości, w smutku też,

Jego obecność czuję wciąż.

On zna moje myśli, każdy sen,

Jest moim światłem, moim dniem.

 

Choć życie trudne, pełne prób,

Wiem, że On mnie nie opuści.

Jego miłość wieczna, bez granic,

Bóg zaopiekuje się mną, zawsze i wszędzie.


Bóg zabrał moje gorzkie życie,

Osłodził je na nowo jak we śnie.

Dziękuję Ci, Boże, za Twe dobro,

każdy dzień, który dajesz mi.

 

W ciemności znalazłem światło Twe,

W smutku pocieszenie, w bólu lek,

Dziękuję Ci, Boże, za Twe wsparcie,

Za miłość, która w sercu płonie wciąż.

 

Gdy upadam, Ty mnie podnosisz,

Gdy się gubię, Ty wskazujesz drogę,

Dziękuję Ci, Boże, za Twe łaski,

Za każdy krok, który stawiam z Tobą.

 

W każdej chwili czuję Twoją obecność,

W każdej modlitwie słyszę Twój głos,

Dziękuję Ci, Boże, za Twe cuda,

Za życie, które na nowo mi dałeś.


Dziękuję Bogu za wszystko, co mam,

Za każdy dzień, za każdy nowy plan.

On sprawił, że smutki w radość zmienił,

W Jego miłości serce me odnalazło cel.

 

Gdy ciemność wokół mnie się kłębiła,

Jego światło drogę mi wskazywało.

W trudnych chwilach, gdy nadzieja gasła,

On był przy mnie, w sercu miłość trwała.

 

Każdy krok, który stawiam na ziemi,

Jest darem, który od Niego mam.

W Jego ramionach znajduję spokój,

On jest moją siłą, moim snem.

 

Dziękuję Bogu za każdą chwilę,

Za każdy uśmiech, za każdy dzień.

On sprawił, że smutki w radość zmienił,

W Jego miłości serce me odnalazło cel.

----

Bóg jest wszechwiedzący, w sercu ma plan,

Wszystko co czyni, jest jak złoty dar.

W trudnych chwilach, gdy ciemność nas gna,

On wie, co słuszne, prowadzi nas tam.

 

Gdy życie nas rzuca w burzliwy nurt,

On jest jak latarnia, co wskazuje kurs.

W Jego mądrości, odnajdujemy sens,

Każdy krok, co stawiamy, ma swój cel.

 

W chwilach zwątpienia, gdy brak nam sił,

On daje nadzieję, byśmy dalej szli.

Jego miłość niesie, jak skrzydła ptaków,

W Jego ramionach, odnajdujemy spokój.

 

Bóg jest wszechwiedzący, Jego wola trwa,

W Jego rękach losy, nasz każdy dzień ma.

Zaufajmy Mu sercem, niech prowadzi nas,

On wie, co słuszne, w Jego świetle blask.


 

Ebenezer, kamień w dłoni, znak pomocy Bożej,

W trudnych chwilach, w ciemnej nocy, On mnie zawsze wspomoże.

Gdy upadam, gdy się boję, Jego ręka mnie podnosi,

W sercu noszę tę nadzieję, że On nigdy mnie nie opuści.

 

Przez doliny, przez cierpienia, Jego światło mnie prowadzi,

W każdej burzy, w każdym cieniu, Jego miłość mnie napełnia.

Gdy zwątpienie mnie ogarnia, kamień w dłoni przypomina,

Że On zawsze jest przy mnie, a Jego łaska mnie nie ominie.

 

W chwilach radości, w chwilach smutku, Jego obecność czuję,

On jest skałą, moim schronem, w Nim nadzieję znajduję.

W każdym kroku, co stawiam w życiu, Jego ślady wciąż odnajduję,

Ebenezer, kamień w dłoni, Jego pomoc wciąż czuję.

 

Gdy nadejdą nowe dni, pełne wyzwań i nadziei,

Kamień w dłoni przypomina, że On zawsze mnie ocali.

Niech ten symbol, niech ten kamień, zawsze w sercu mym zostanie,

Ebenezer, znak pomocy, Boża miłość nie ustanie.

----

Miłość to nie jest coś, co można kupić,

Nie da się do niej zmusić, nie da się jej złamać.

Trzeba na nią zasłużyć, sercem ją zdobyć,

W uczuciach prawdziwych, ze szczerości ją składać.

 

Czasem trzeba czekać, by miłość zakwitła,

Jak kwiat na wiosnę, co w słońcu się budzi.

Nie można jej przyśpieszać, nie można jej ścigać,

Ona przyjdzie sama, gdy serce się trudzi.

 

W trudnych chwilach, gdy życie nas próbuje,

Miłość jest światłem, co drogę nam wskaże.

Nie można jej zmusić, nie można jej kupić,

Ona jest nagrodą za serca odważne.

 

Więc kochajmy szczerze, bez żadnych wymagań,

Niech miłość nas prowadzi, niech serca nam grzeje.

Nikogo nie zmusisz, by kochał bez granic,

Na miłość trzeba zasłużyć, w tym jest jej nadzieja.

----

Śpiewajcie Panu pieśń nową,
śpiewajcie Panu, wszystkie krainy!
Śpiewajcie Panu, błogosławcie Jego imię,
dzień po dniu głoście Jego zbawienie!
Rozgłaszajcie Jego chwałę wśród narodów,
Jego cuda – pośród wszystkich ludów!
Bo wielki jest Pan i godzien wielkiej chwały,
wzbudza On większy lęk niż wszystkie bóstwa.
Bo wszystkie bóstwa pogan – to ułuda,
a Pan uczynił niebiosa.
Przed Nim kroczą majestat i piękno,
potęga i chwała w Jego przybytku.
Oddajcie Panu, rodziny narodów,
oddajcie Panu chwałę i [uznajcie] potęgę;
oddajcie Panu chwałę Jego imienia!
Nieście ofiary i wchodźcie do Jego przedsionków,
oddajcie pokłon odziani w święte szaty!
Zadrżyj, cała ziemio, przed Jego obliczem!
Mówcie wśród pogan: Pan jest królem.
Umocnił świat, by się nie poruszył;
ze słusznością wymierza ludom sprawiedliwość.
Niech się cieszy niebo i ziemia raduje,
niech huczy morze i to, co je napełnia;
niech się weselą pola i wszystko, co jest na nich,
niech się także radują wszystkie drzewa leśne
przed obliczem Pana, bo nadchodzi,
bo nadchodzi, aby sądzić ziemię.
On będzie sądził świat sprawiedliwie,
zgodnie ze swą prawdą – narody.

----

Bez znaczenia kto wygra, serce wciąż krwawi,

W bitwie o marzenia, dusza się dławi.

W cieniu porażki, szukam spokoju,

Tylko pokój może dać mi radość w znoju.

 

W blasku zwycięstwa, cienie się kryją,

W triumfie samotność, myśli się wiją.

W ciszy poranka, nadzieję odnajdę,

Tylko pokój może dać mi radość, nie zwycięstwo.

 

W walce o prawdę, serce się łamie,

W ogniu konfliktu, dusza się kłamie.

W objęciach ciszy, spokój odnajdę,

Tylko pokój może dać mi radość, nie zwycięstwo.

 

Bez znaczenia kto wygra, wciąż będę sam,

W cieniu zwycięstwa, smutek wciąż mam.

W blasku pokoju, nadzieję odnajdę,

Tylko pokój może dać mi radość, nie zwycięstwo.


Miłość to piękne uczucie, co serca splata,

W cichym szepcie nocy, w blasku dnia,

Gdy spojrzenia się spotykają, dusze się odnajdują,

W tej chwili rodzi się marzenie, co wiecznie trwa.

 

Prawdziwie piękna jest miłość spełniona,

Gdy dwoje ludzi razem, w jedności trwają,

Zakładają rodzinę, dom pełen ciepła,

Wspólnie przez życie, ręka w rękę, idą.

 

Dzieci rosną w miłości, w spokoju i radości,

Bez wielkich trudów, w cieple rodzicielskich ramion,

Każdy dzień to nowa przygoda, nowe odkrycia,

W sercach rodziców, duma i szczęście płoną.

 

Miłość to piękne uczucie, co daje siłę,

W trudnych chwilach, w chwilach zwątpienia,

Rodzina to skarb, co w sercu nosimy,

W miłości spełnionej, odnajdujemy sens istnienia.

----

Na śmierć trzeba sobie zasłużyć, mówią,

W ciszy nocy, gdy gwiazdy się snują.

Wspomnienia jak cienie, w sercu się kryją,

Czasem łzy, czasem śmiech, w duszy się wiją.

 

Każdy krok, każdy dzień, to nasz testament,

W miłości, w bólu, w radości, w lament.

Życie to podróż, pełna tajemnic,

Na końcu drogi, czeka nas zenit.

 

Wspomnienia jak liście, wiatrem niesione,

W sercu zostają, choć czasem zranione.

Każda chwila, każdy gest, to nasz skarb,

W nich ukryta jest prawda, nasz dar.

 

Na śmierć trzeba sobie zasłużyć, wiesz,

W miłości, w prawdzie, w tym, co w nas jest.

Niech nasze życie, jak pieśń, się toczy,

Aż zamkniemy spokojnie nasze oczy.

----

Bóg sprawiedliwy jest, w sercu to czuję,

Każdemu odda, co mu się należy,

Wystarczyć, wierzyć w Jego siłę,

Wszystko w Jego rękach, w tym nasza przyszłość.

 

Gdy życie trudne, pełne jest wyzwań,

On nas prowadzi, w ciemności światło,

Nie musisz bać się, On zawsze blisko,

Wystarczy ufać, wierzyć w Jego miłość.

 

Każdy dzień nowy, pełen jest nadziei,

Bóg sprawiedliwy, On nas nie zawiedzie,

Wszystko co robisz, ma swoje znaczenie,

Wystarczy ufać, wierzyć w Jego mądrość.

 

Gdy serce boli, gdy dusza płacze,

On nas pocieszy, w Jego ramionach,

Każdemu odda, co mu się należy,

Wystarczy ufać, wierzyć w Jego plan.

----

Już dawno ci wybaczyłem,

Wspomnienia jak mgła się rozwiały,

W sercu spokój odnalazłem,

Czas leczy rany, choć powoli.

 

Twoje słowa jak echo w ciszy,

Nie bolą już, nie ranią duszy,

Wspomnienia jak liście opadły,

W nowym świetle życie się jawi.

 

Wiem, że każdy błąd ma swój cel,

Nauczyłem się, jak kochać znów,

Przeszłość zostawiam za sobą,

Przyszłość wita mnie z otwartym sercem.

 

Już dawno ci wybaczyłem,

W sercu spokój, w duszy cisza,

Życie płynie, czas nie stoi,

Wybaczenie to dar, co leczy.

----

Wszystkiego najlepszego, Aniu, w dniu Twych urodzin,

Niech każdy dzień przynosi radość, jak wiosenny poranek.

Niech marzenia spełniają się, jak gwiazdy na niebie,

A serce Twoje zawsze bije w rytmie szczęścia.

 

Wspomnienia z dzieciństwa, jak ciepły letni wiatr,

Przypominają nam, jak czas szybko mija.

Niech każdy krok, który stawiasz, prowadzi do celu,

A każdy uśmiech rozświetla Twoją drogę.

 

W dniu Twoich urodzin, Aniu, życzę Ci spokoju,

Niech miłość otacza Cię, jak ciepły koc zimą.

Niech przyjaciele zawsze będą blisko,

A każdy dzień przynosi nowe nadzieje.

 

Niech życie Twoje będzie jak piękna melodia,

Która płynie łagodnie przez wszystkie dni.

Niech każdy moment będzie pełen magii,

A serce Twoje zawsze pełne miłości.

----

W ciszy nocy gdy gwiazdy lśnią,

Słowa w sercu, co ciężar niosą.

Jeżeli ich nie ostrzeżesz, wiedz,

Sam staniesz się odpowiedzialny za ich śmierć.

 

Wspomnienia jak cienie, wciąż wracają,

Twarze bliskich, co w snach się pojawiają.

Niech twoje słowa jak latarnia świecą,

By nie zgubili się w mroku, co ich czeka.

 

Każdy krok, co stawiasz, ma znaczenie,

Każde słowo, co wypowiesz, ma brzmienie.

Jeżeli ich nie ostrzeżesz, wiedz,

Sam staniesz się odpowiedzialny za ich śmierć.

 

W sercu nosisz prawdę, co boli,

Ale milczenie może zniszczyć ich losy.

Niech twoje słowa jak anioły strzegą,

By nie zginęli w ciemności, co ich czeka.

----

W ciszy nocy, gdy gwiazdy lśnią,

Czuję Jego obecność, jak ciepłą dłoń.

W trudnych chwilach, gdy serce drży,

Bóg jest moją nadzieją, On mnie strzeże.

 

Gdy życie rzuca cienie na moją drogę,

On jest światłem, które prowadzi mnie.

W Jego miłości znajduję spokój,

Bóg jest moją nadzieją. Ufam Mu.

 

Kiedy łzy płyną, a dusza boli,

On jest balsamem, co rany goi.

W Jego ramionach odnajduję siłę,

Bóg jest moją nadzieją, On mnie wspiera.

 

W każdej chwili, w każdym dniu,

Jego miłość jest jak wieczny strumień.

W Jego słowach odnajduję sens,

Bóg jest moją nadzieją, On jest ze mną.


Nie martw się, że przyjaciele mogą odejść,

Ich ścieżki czasem w inne strony wiodą.

W sercu noś wspomnienia, które ciepło grzeją,

Bo prawdziwa miłość nigdy nie błądzi.

 

Martw się raczej, gdy dusza cicho płacze,

Gdy w sercu pustka, a w oczach brak blasku.

Bóg jest blisko, choć czasem Go nie czujesz,

On nie opuści, gdy wiarę w Nim masz.

 

Przyjaciele przychodzą, odchodzą jak wiatr,

Lecz Bóg jest stały, jak niebo nad nami.

W trudnych chwilach, gdy serce się łamie,

On jest opoką, w Nim znajdziesz spokój.

 

Nie bój się samotności, ona też przemija,

W ciszy znajdziesz głos, który cię prowadzi.

Bóg jest z tobą, nawet gdy świat się zmienia,

W Jego ramionach znajdziesz ukojenie.

----

Aniele Boży stróżu mój,

Ty zawsze przy mnie stój.

Rano, wieczór, we dnie i w nocy,

bądź mi zawsze przy pomocy.

Strzeż duszy ciała mego,

i zaprowadź do życia wiecznego

w Królestwie Niebieskim.

Amen

----

The world unfolds like a painted dream

Colors so vivid, they make my heart gleam

Each moment a gift, wrapped in pure light

It's hard to believe this beauty's in sight

 

From dawn's gentle kiss to twilight's embrace

Nature's wonders leave me in a daze

Mountains stand tall, oceans run deep

This magnificent world, I long to keep

 

In laughter of children, in strangers' kind smiles

In simple gestures that stretch for miles

There's magic in living, in each passing day

It's hard to believe it could be this way

 

So I'll cherish each moment, each breath that I take

For this beautiful world, my heart's wide awake

Though at times it seems too good to be true

I'm grateful for life, for me and for you

----

My blue dress

Silk against my skin, a whisper of blue

Memories woven in every hue

Soft as petals, light as air

My favorite dress, beyond compare

 

Twirling in the mirror, a smile unfurls

Fabric flows like ocean swirls

Confidence blooms with every spin

This dress, a second, perfect skin

 

Floral scents dance on summer breeze

Lilacs, roses, sweet as these

Perfume lingers, a gentle trace

Of garden dreams in lace and grace

 

More than cloth, it's joy I wear

A canvas for the love we share

In shades of blue and fragrant bliss

My heart soars with every swish


Posmakujcie i zobaczcie, jak dobry jest Pan,

W każdej chwili wdzięczność w sercu mam.

Niech z ust moich chwała Jego nieustannie płynie,

W Panu cała chluba moja, cieszcie się pokorni!

 

Wspólnie ze mną chwalcie Pana, wysławiajcie imię Jego,

W blasku Jego miłości, odnajdźmy spokój wieczny.

Każdy dzień to dar, każda chwila to cud,

W Jego obecności, serce moje się raduje.

 

Gdy ciemność nas otacza, On jest naszym światłem,

W Jego ramionach, odnajdujemy siłę.

Niech pieśń wdzięczności płynie z głębi duszy,

W Panu cała chluba moja, cieszcie się pokorni!

 

Wspólnie ze mną chwalcie Pana, wysławiajcie imię Jego,

Niech nasze głosy wznoszą się ku niebu.

W każdej porze, w każdej chwili, śpiewajmy Mu pieśń,

W Jego miłości, odnajdujemy wieczny sens.

----

Przestałem myśleć, zatruty mózg,

W ciemności szukałem, gdzie jest blask,

W sercu nadzieja, choć czasem ból,

Wstaję z kolan, by znaleźć swój czas.

 

Wspomnienia płyną, jak rzeka snów,

Każdy dzień nowy, choć stary ból,

W oczach iskierka, w sercu żar,

Przestałem myśleć, lecz czuję dar.

 

Zatruty mózg, lecz serce czyste,

W labiryncie życia, szukam wyjścia,

Każdy krok bliżej, do światła dnia,

Przestałem myśleć, lecz wiem, co mam.

 

W blasku słońca, odnajdę spokój,

Zatruty mózg, lecz serce wciąż bije,

Wierzę w jutro, choć dzisiaj trud,

Przestałem myśleć, lecz żyję znów.

----

Czas ucieka, jak piasek przez palce,

Wciąż go kradną, nie mogę go złapać.

W sercu noszę marzenia i walczę,

By odnaleźć spokój, muszę się starać.

 

Każdy dzień to nowa szansa, by żyć,

Choć kradną mój czas, nie poddam się nigdy.

W blasku słońca chcę swoje sny śnić,

Z nadzieją w sercu, z wiarą w przyszłość idę.

 

Wspomnienia jak perły, w sercu je trzymam,

Choć czasem ból, to jednak są cenne.

Czas kradną, lecz ja wciąż się uśmiecham,

Bo w każdej chwili jest coś bezcenne.

 

Niech kradną mój czas, ja wciąż będę żyć,

Z miłością w sercu, z marzeniami w dłoni.

Każdy dzień nową szansą, by się śnić,

W tej podróży życia, nic mnie nie dogoni.

----

Danuto, dziś świętujemy, twój dzień nadszedł w końcu,

Wszystkie troski odstawiamy, radość w sercu, w słońcu.

Niechaj każdy uśmiech twój, jak promień słońca lśni,

Wszystkie marzenia spełnią się, w tej chwili, w te dni.

 

Danusiu, w twoje urodziny, życzeń moc składamy,

Niechaj każdy dzień przynosi, to, co w sercu mamy.

Zdrowia, szczęścia, miłości, niechaj ci nie braknie,

Wszystko, co najlepsze, niechaj w życiu zakwitnie.

 

Danuto, w blasku świec, świętujemy razem,

Każdy moment z tobą, jest pięknym obrazem.

Niechaj każdy krok twój, prowadzi do radości,

Wszystkie smutki znikną, w blasku twojej miłości.

 

Danusiu, w dniu urodzin, życzymy ci z serca,

Niechaj każdy dzień przynosi, szczęścia pełne wieńce.

Niechaj każdy uśmiech twój, jak gwiazda na niebie,

Wszystkie marzenia spełnią się, bo kochamy ciebie.

----

W dniu twoich urodzin, Mario, świętujemy,

Każdy moment z tobą, w sercu zachowujemy.

Niechaj każdy dzień przynosi radość i nadzieję,

Niech w twoim uśmiechu, światło życia się rozleje.

 

Przyjaciele i rodzina, wszyscy tu zebrani,

By uczcić twoje życie, w miłości skąpani.

Niechaj marzenia twoje spełniają się co dnia,

Bo w twoim sercu, Mario, przepiękna moc trwa.

 

Każdy krok, który stawiasz, jest pełen odwagi,

Twoje serce bije rytmem, co nas wszystkich prowadzi.

Niechaj słońce zawsze świeci na twojej drodze,

A my będziemy z tobą, w każdej życiowej przygodzie.

 

W dniu twoich urodzin, życzenia ci składamy,

Niechaj każdy dzień będzie marzeń spełnieniem.

Zdrowia, szczęścia, miłości, niech Ci niczego nie zabraknie,

Bo twoje życie, Mario, jest skarbem najcenniejszym.

----

Youthful dreams

 

Little girl with pigtails and dreams,

She was spinning tales of castles and queens.

Time flows like a gentle stream,

As you grow, your spirit gleams.



Teenage years, a whirlwind of change,

New hopes and fears, emotions strange.

Finding your voice, your unique range,

As childhood gently rearranges.



The young woman now, standing tall and proud,

Facing the world, head unbowed.

Your strength and grace have endowed,

A beauty that shines through any crowd.



Lady of grace, your journey's just begun,

Wisdom earned, victories won.

The best is yet to come, my hon,

Your light outshines the morning sun.

----

Invisible lady

She walks unnoticed through the crowd
Her presence soft, her impact loud
A silent force, a gentle might
Invisible, yet shining bright

Her kindness touches every heart.
Though few can see her unique art
She mends the world with unseen hands
Her love, like air, spans all lands

No spotlight seeks her humble face.
Yet grace surrounds her in every place.
She lifts the spirits of the low
Her strength, a quiet, steady glow

So here's to her, the unseen star
Who makes us better than we are
Though invisible to passing eyes
Her legacy will always rise

----

Dla Doroty

W lesie, gdzie drzewa szepczą cicho,

Dorota świętuje, w sercu radość ma,

Ptaki śpiewają, jakby znały jej imię,

W ich pieśniach odnajduje spokój dnia.

 

Słońce przez liście promienie rzuca,

Ciepło otula, jak życzenia od nas,

Każdy dźwięk to melodia urodzinowa,

W tym lesie, gdzie czas wolniej płynie.

 

Wśród zieleni, gdzie natura króluje,

Dorota marzenia swoje snuje,

Każdy krok to nowa przygoda,

W lesie, gdzie serce jej odpoczywa.

 

Niech ten dzień będzie pełen magii,

Życzenia płyną z głębi naszych serc,

Niech ptaki śpiewają jej na zdrowie,

Dorota, niech szczęście zawsze Cię prowadzi.

----

Dla Alicji

W górach, gdzie cisza śpiewa wśród drzew,

Alicja świętuje, w sercu ma śmiech.

Krajobrazy malują jej sny,

W dniu urodzin, niech spełnią się wszystkie.

 

Słońce wschodzi, złotem maluje szczyty,

Alicja wędruje, serce ma w zachwycie.

Każdy krok to nowa nadzieja,

Niech ten dzień przyniesie radość i spełnienia.

 

Wiatry niosą życzenia w dal,

Niech Alicji życie będzie jak ten szlak.

Pełne piękna, spokoju i mocy,

Niech każdy dzień przynosi nowe noce.

 

Góry szepczą, świętują z nią,

Alicja, niech marzenia się spełnią.

W dniu urodzin, wśród górskich krajobrazów,

Niech szczęście będzie z Tobą, w każdym z Twoich kroków.

----

Dla Elżbiety

Na łąkach pełnych kwiatów, gdzie słońce lśni,

Elżbieta marzy, wśród barw i snów.

Wśród traw zielonych, w ciszy dni,

Zbiera grzyby, w sercu spokój znów.

 

Każdy krok lekki, jak letni wiatr,

Wśród kwiatów tańczy, w rytmie serca.

Wspomnienia ciepłe, jak złoty skarb,

W jej oczach blask, jak gwiazda pierwsza.

 

Życzenia płyną, jak rzeka w dal,

Niech każdy dzień przynosi radość.

Niech każdy kwiat, co w dłoniach masz,

Przypomina, że życie to miłość.

 

Elżbieto droga, wśród łąk i snów,

Niech każdy krok prowadzi do szczęścia.

Niech każdy grzyb, co zbierasz tu,

Będzie symbolem spełnionych pragnień.

----

Dla Emilii

Na brzegu morza, gdzie słońce się śmieje,
Emilia tańczy, w falach się chwieje.
Dzień jej urodzin, radość w sercu płonie,
Wszystkie życzenia, jak fale, w jej dłonie.

Wiatr niesie pieśni, szepcze jej imię,
Każda chwila, jak perła, w sercu płynie.
Morze opowieści, woda pełna marzeń,
Emilia, niech spełnią się wszystkie pragnienia.

Słońce na niebie, jak złote życzenia,
Każdy promień, to nowe spełnienia.
Emilia, w falach, jak w snach się gubi,
Niech każdy dzień, jak ten, zawsze lubi.

Na horyzoncie, przyszłość się maluje,
Emilia, niech szczęście Cię nie opuszcza.
W falach morza, w sercu radość trwa,
Niech każdy dzień, jak ten, w pamięci gra.

----

Dla Izabeli

W ogrodzie pełnym kwiatów, w blasku księżyca,
Izabela słucha muzyki, serce jej zachwyca.
Każda nuta niesie życzenia, ciepłe i szczere,
Niech ten dzień będzie piękny, jak marzenia spełnione.

Wśród drzew szepczących, wiatru delikatny szept,
Izabela, niechaj każdy krok Twój będzie lekki jak sen.
Niech muzyka prowadzi Cię przez życie jak gwiazdy,
A uśmiech Twój niech rozświetla każdy dzień.

W blasku księżyca, w ciszy nocy, marzenia się spełniają,
Izabela, niechaj Twoje serce zawsze radość odnajduje.
Niech każdy dźwięk, każda melodia, przynosi Ci spokój,
A każdy dzień niech będzie jak najpiękniejszy sen.

W ogrodzie pełnym magii, w blasku księżyca,
Izabela, niechaj Twoje życie będzie jak muzyka.
Niech każdy dźwięk, każda nuta, przynosi Ci szczęście,
A każdy dzień niech będzie pełen miłości i nadziei.

----

Dla Katarzyny

W słoneczny poranek, gdy dzień się budzi,
Katarzyna z lodami, wśród ciepłych ludzi,
Życzenia urodzinowe, w sercu radość płonie,
Niech każdy moment, jak lód, w ustach się rozpływa.

Słońce na niebie, jak złote marzenie,
Katarzyna świętuje, w lodach ukojenie,
Każda łyżeczka, to smak szczęścia nowy,
Niech życie będzie słodkie, jak te chwile lodowe.

Przyjaciele blisko, śmiech w powietrzu drży,
Katarzyna z lodami, w sercu ciepło tkwi,
Życzenia płyną, jak rzeka pełna miłości,
Niech każdy dzień przynosi nowe możliwości.

W tym słonecznym poranku, wśród lodów smaków,
Katarzyna świętuje, wśród przyjaciół znaków,
Niech każdy rok przynosi radość i spełnienie,
A życie będzie piękne, jak to urodzinowe śnienie.


Dla Malwiny

Malwina w ogrodzie, wśród malinowych krzewów,
Zrywa owoce, jakby zbierała marzeń śpiewów.
Dziś jej urodziny, dzień pełen radości,
Niech każdy moment przynosi jej szczęście wśród gości.

Słońce nad głową, ciepło serca ogrzewa,
Maliny w koszyku, jak wspomnienia, co dojrzewa.
Każda chwila w życiu, jak ten owoc słodki,
Malwina czuje, że świat jest pełen dobroci.

Przyjaciele blisko, śmiech w powietrzu drży,
Wspólne życzenia, jak wiatr, co w sercu brzmi.
Niech każdy dzień przynosi nowe przygody,
A maliny w ogrodzie, niech będą jak nagrody.

Malwina, w dniu Twoim, życzymy ci z serca,
Byś zawsze miała w życiu pełno szczęścia.
Niech marzenia rosną, jak te maliny w słońcu,
A każdy dzień niech będzie jak wiosna w końcu.

----

Dla Karoliny

Karolino, w blasku świateł, tańczysz jak marzenie,
Twoje ruchy taneczne, to prawdziwe natchnienie.
W dniu urodzin życzę Ci, byś zawsze była sobą,
Niech każdy krok na parkiecie, będzie Twoją drogą.

W rytmie muzyki, serce bije mocniej,
Twoje uśmiechy, jak gwiazdy, świecą jaśniej.
Niech ten dzień będzie pełna magii i radości,
Karolino, tańcz, bo w tańcu jest Twoja wolność.

Każdy krok, każda chwila, to Twoje święto,
Niech marzenia spełniają się, jak w bajce piękno.
W blasku słońca, niechaj świat Cię widzi,
Karolino, tańcz, bo w tańcu jesteś wśród przyjaciół.

Niech ten dzień trwa wiecznie, pełen śmiechu i miłości,
W Twoim sercu niech zawsze będzie miejsce na radości.
Karolino, w dniu urodzin, życzę Ci spełnienia,
Tańcz, bo w tańcu odnajdziesz swoje marzenia.

----

Dla Pauliny

Paulino, dziś świętujesz, dzień Twój wyjątkowy,
Wszyscy bliscy z Tobą, serca pełne mowy,
Życzenia płyną z duszy, jak rzeka pełna snów,
Niech każdy dzień przynosi, radość i miłość znów.

Rodzina i przyjaciele, wszyscy tu zebrani,
By świętować Twoje życie, w blasku i w oddali,
Niech każdy krok Twój będzie, jak taniec wśród gwiazd,
Niech marzenia się spełniają, w każdym z Twoich lat.

Wspomnienia z Tobą tworzą, obraz pełen barw,
Każdy moment z Tobą, to jak najpiękniejszy dar,
Niech uśmiech Twój rozświetla, każdy szary dzień,
Niech miłość Cię otacza, jak najpiękniejszy sen.

Paulino, w dniu urodzin, życzymy Ci młodości,
Niech życie Twe będzie, jak piękny wiersz,
Niech zdrowie i szczęście, zawsze przy Tobie są,
A my razem z Tobą w każdym tego świata miejscu.

----

Dla Dalii

Dalio, w dniu twoich urodzin, świat się raduje,
Twoje piękno i dobroć, serca nam rozgrzewa.
Każdy dzień z tobą, jak wiosenny poranek,
W twoim blasku, każdy smutek znika w mgnieniu oka.

Twoje oczy, jak gwiazdy, w nocy nas prowadzą,
Twoje słowa, jak melodia, duszę koją.
Dalio, twoje serce, jak ocean głębokie,
W twojej obecności, każdy czuje się wyjątkowy.

Niech ten dzień przyniesie ci radość i marzenia,
Niech każdy moment będzie pełen uniesienia.
Dalio, twoje życie, jak bajka piękna,
W twoim uśmiechu, świat odnajduje nadzieję.

Życzymy ci, Dalio, dni pełnych miłości,
Niech twoje serce zawsze bije w szczęśliwości.
Twoje piękno i dobroć, niech świat zachwycają,
W twojej obecności, wszyscy się odnajdują.

----

Dla Patrycji

Patrycjo, choć daleko jesteś stąd,
Jednak w sercu mym zawsze blisko.
Dziś życzenia ślę, niech spełnią się sny,
Niech każdy dzień przynosi radość i oddala łzy.

Wspomnienia z tobą, jak ciepły letni wiatr,
Choć dzieli nas odległość, to nie jest żaden kat.
Niech uśmiech twój rozświetla każdy mrok,
Niech szczęście cię otacza, jak najpiękniejszy krok.

Patrycjo, w dniu urodzin, niechaj w sercu gra,
Melodia miłości, co w duszy twej trwa.
Niech każdy moment będzie jak złoty sen,
Niech życie cię prowadzi przez piękny świat.

Choć daleko jesteś, czuję twoją moc,
Wspieram cię myślami, każdą noc i dzień.
Niech marzenia twoje spełniają się wnet,
Patrycjo, życzę ci wszystkiego, co najlepsze jest.

----

Smutek

Jest mi dzisiaj źle bardzo, serce w cieniu skryte,
Myśli zwiędłe jak kwiaty, co na grobie kwitną,
Lecz w sercu tli się iskra, co mrok rozświetlić chce,
Wśród smutku znajdę siłę, by wstać i dalej biec.

Wspomnienia jak deszcz padają, łzy z oczu płyną,
Lecz w kroplach tych, odnajdę blask, co w sercu drzemie,
Z każdą chwilą ciemność blednie, światło wkracza w mrok,
Wiem, że po burzy słońce znów rozjaśni mój krok.

Choć czasem droga kręta, a serce ciężkie jest,
Wiem, że w głębi duszy siła, co góry przeniesie,
Zwiędłe myśli jak liście, co wiatr unosi w dal,
Zrodzą nowe marzenia, jak wiosenny kwiat.

W smutku odnajdę piękno, co w sercu cicho śpi,
Z każdą łzą, co spadnie, nowa nadzieja wstąpi,
Jest mi dzisiaj źle bardzo, lecz wiem, że to minie,
Bo w sercu mam tę wiarę, co wciąż do przodu pchnie.

----

Dla Róży

Różo, w dniu Twych urodzin, serce nam się raduje,
Niech Boże Błogosławieństwa spływają jak deszcze,
Niech każdy dzień przynosi radość i nadzieję,
W miłości i pokoju, niech Twe serce mieszka.

Niech anioły strzegą Cię na każdej ścieżce,
Niech światło Boże zawsze Cię prowadzi,
Niech każdy krok Twój będzie pełen ciepła,
A w sercu Twym niech miłość zawsze się rodzi.

Różo, niech marzenia Twe się spełniają,
Niech każdy dzień przynosi nowe cuda,
Niech Boża łaska zawsze Cię otacza,
A w duszy Twej niech nigdy nie będzie smutku.

W dniu Twych urodzin, życzymy Ci szczęścia,
Niech Boże Błogosławieństwa będą z Tobą,
Niech każdy moment będzie pełen piękna,
A serce Twe niech bije w zgodzie z Bogiem.

----

Myśli o Pokoju

W sercu mym pragnienie, by świat się zmienił,
By wojny zniknęły, jak sen, co się spełnił.
Niech miłość rozkwita, jak kwiaty na wiosnę,
By każdy dzień był spokojny i radosny.

Pod niebem błękitnym, gdzie ptaki śpiewają,
Marzę o świecie, gdzie ludzie się wspierają.
Gdzie ręce złączone, w jedności i sile,
Budują przyszłość, pełne nadziei chwile.

Wspomnienia bolesne, niech czas je zabierze,
Niech pokój na ziemi w sercach się rozszerzy.
Niech dzieci się bawią, bez strachu i łez,
By każdy mógł znaleźć swój własny bezpieczny kres.

Wspólnie możemy ten świat odmienić,
Wiarą i czynem, marzenia spełnić.
Niech nasze głosy, jak echo w przestrzeni,
Niosą przesłanie: niech wojna w pokój się zmieni.

----

Dla Amelii

Amelio, w dniu twoich urodzin,
Niech marzenia w sercu się spełniają,
Każdy krok niech będzie pełen radości,
A smutki w daleką przeszłość odpływają.

Niech każdy dzień przynosi nowe szanse,
Słońce niech zawsze świeci nad tobą,
Wszystkie pragnienia niech się spełniają,
A życie niech będzie piękną drogą.

Wśród przyjaciół i bliskich, co cię kochają,
Niechaj miłość zawsze cię otacza,
Niech twoje serce nigdy nie zna bólu,
A szczęście niech cię nigdy nie opuszcza.

Amelio, w dniu twoich urodzin,
Niechaj każdy sen się spełnia,
Niech życie będzie pełne cudów,
A ty zawsze bądź szczęśliwa i spełniona.

----

Dla Natalii

Natalio, w dniu Twych urodzin, życzenia ślę,
Niech każdy dzień jak kwiat na łące rozkwita,
Niech słońce w sercu Twym zawsze świeci,
A marzenia jak motyle w niebo wzlatują.

Niech życie Twoje będzie pełne barw i blasku,
Jak tęcza po deszczu, co niebo ozdabia,
Niech każdy krok prowadzi Cię do szczęścia,
A miłość jak wiatr w żagle Twe wdmuchuje.

Niech przyjaciele jak gwiazdy na niebie,
Zawsze przy Tobie, w każdej chwili trwają,
Niech radość w sercu Twoim zawsze gości,
A smutek jak cień szybko znika.

Niech każdy dzień przynosi nowe nadzieje,
Jak poranek, co budzi świat do życia,
Niech Twoje serce zawsze pełne będzie,
Miłości, spokoju i spełnionych snów.

----

Dla Wiktorii

Wiktorio, w dniu twoich urodzin, życzenia ślę,
Niech każdy dzień przynosi ci radość i śmiech.
Zawsze zwyciężaj, nie oglądaj się wstecz,
Przed tobą świat, pełen marzeń i pięknych miejsc.

Niech twoje serce zawsze bije mocno,
Niech każdy krok prowadzi cię do gwiazd.
Wiktorio, pamiętaj, że jesteś wyjątkowa,
Twoja siła i uśmiech to największy skarb.

Gdy napotkasz trudności, nie poddawaj się,
W twojej duszy drzemie moc, która góry przenosi.
Zawsze zwyciężaj, nie oglądaj się wstecz,
Twoje marzenia są bliżej, niż myślisz.

Wiktorio, w dniu twoich urodzin, życzę ci,
Byś zawsze była sobą, nie zmieniała się.
Niech każdy dzień przynosi ci nowe zwycięstwa,
A twoje serce niech zawsze bije w rytmie szczęścia.

----

Dla Zuzanny

Zuzanno, w dniu twoich urodzin,
Niech szczęście w miłości cię otoczy,
Niech każdy dzień będzie jak nowy początek,
Z rodziną i przyjaciółmi, serce się toczy.

Niech radość wypełnia twoje dni,
Jak słońce, co wschodzi nad horyzontem,
Niech każdy uśmiech będzie jak promień,
Który rozświetla życie, jak złoty diament.

W miłości znajduj spokój i ciepło,
Niech serce bije w rytmie szczęścia,
Niech każdy moment będzie jak melodia,
Która w duszy gra, pełna piękna i treści.

Z rodziną i przyjaciółmi, niech chwile płyną,
Jak rzeka, co niesie wspomnienia w dal,
Niech każdy dzień będzie jak dar od losu,
Zuzanno, żyj pełnią życia, jak najpiękniejszy bal.

----