CALENDAR   HOME  02_MUSIC   03_PAINTINGS   04_POLITICS   05_BOOKS   06_MOVIES   07_SAINTS   08_SOFTWARE   09_PRZYJACIELE 10_OBJAWIENIA  11_DICTIONARY 12_PHOTOGRAPHY 13_ACCOUNTING  

01_January   02_February   03_March   04_April   05_May   06_June   07_July   08_August   09_September   10_October   11_November   12_December   13_Opłaty    23_Aug  Back   Next

Spelling School

 


2023 Wednesday

Właśnie zrozumiałem, że gdybym miał pieniądze, to nie tylko miałbym wielu fałszywych przyjaciół, ale też każdy żebrak chciałby znaleźć u mnie schronienie. To prawda, ale przecież, gdybym pozbył się pieniędzy, to sam stałbym się żebrakiem. Czy w takim razie lepiej jest być żebrakiem, niż bogaczem? Jezus przecież przygarnia każdego żebraka i nie ma względu na bogactwa. Myślę, że najszczęśliwsi ludzie to ludzie pracujący nie dla pieniędzy, ale tacy, co pomagają drugiemu człowiekowi. A jeżeli tak, to wnioskuję, że najbardziej nieszczęśliwi muszą być ci, co szkodzą bliźniemu zawsze kiedy tylko potrafią. To bardzo mądre i prawdziwe. To prawda, nie zawsze można pomagać drugiemu człowiekowi bez przeszkód. Czasami najpierw trzeba pokonać diabła, żeby nieść pomoc innym ludziom. Na szczęście nikt mnie o pomoc nie prosi, być może dlatego, że i tak każdy ma lepsze życie od mojego. I chwała za to Panu Bogu. W końcu może będę miał trochę spokoju i czasu dla samego siebie.

----

A teraz sobie pomyślałem, że życie na ziemi to tylko sprawdzian dla każdego z nas. Nic nie pokaże tak wyraźnie tego, kto jest kogo przyjacielem, jak właśnie życie. Człowiek, który przeżyje życie, dobrze już wie, kto był jego przyjacielem, a kto nie był. I to jest właśnie piękne. A jeżeli człowiek ciągle ma do kogoś wątpliwości, to znaczy, że po prostu za krótko żyje. Bo prawda jest taka, że oliwa, zawsze w końcu, na wierzch wypływa.

----

Myślę, że człowiek, który odnajdzie swoją miłość u Boga, to nie tylko najszczęśliwszy człowiek, ale też i najbezpieczniejszy. U drugiego człowieka, też można odnaleźć miłość, ale nigdy nie ma pewności co do tego, że ta miłość przetrwa. Natomiast u Boga, takiej wątpliwości już nie ma, chyba, że człowiek sam Boga przestanie kochać. Ale wtedy, taki człowiek, żal może mieć już tylko do samego siebie.

----

Właśnie zrozumiałem ciekawą rzecz. Mianowicie to, że człowiek, który nie pragnie jachtu, ma lepiej od człowieka, który ten jacht nie tylko pragnie, ale nawet go posiada. Tak samo, człowiek, który pragnie żyć w pałacu, wcale nie ma lepiej, a raczej ma gorzej w życiu, od człowieka, który w pałacu wcale żyć nie pragnie. A człowiek, który dobrze się czuje będąc nawet bezdomny, ma chyba najlepiej. Chodzi o to, że nie każdy potrafi żyć jak bezdomny. Nie każdy potrafi żyć jak żebrak. Nie każdy potrafi żyć na mrozie i cierpieć głód. Ale ciekawe jest to, że są ludzie, co tak potrafią i wcale z tego powodu nie cierpią. Myślę, że najwięcej takich ludzi właśnie żyje w Indiach. Czy ci ludzie są szczęśliwi? Trudno to powiedzieć. Można chyba powiedzieć tylko tyle, że na nieszczęśliwych wcale nie wyglądają. Po prostu, mają takie życie od pokoleń i je akceptują. Inni natomiast, szczególnie święci ludzie, tacy jak na przykład święty Franciszek, takie życie prowadzą z własnego wyboru.

----

Kiedyś chciałem mieć łódkę, ale nie mogłem jej mieć. Dzisiaj mogę mieć łódkę, ale już jej nie chcę. Oczywiście, że dzisiaj jestem szczęśliwszy niż byłem kiedyś, ale musiałem dojrzeć do tego, żeby zrozumieć, że ta łódka do niczego nie jest mi potrzebna. Myślę, że dokładnie jest tak samo ze wszystkim na tym świecie. Człowiek tak bardzo przyzwyczaja się do rzeczy materialnych, że wydaje mu się, że nie może już bez nich żyć. Ale prawda jest taka, że wcale one człowiekowi do szczęścia nie są potrzebne. A drugą prawdą jest to, że czym człowiek więcej posiada, tym też zwiększa się ilość problemów. Najlepiej niczego nie posiadać, ale do tego trzeba dojrzeć. Dojrzeć trzeba do tego, żeby niczego nie pragnąć, a dopiero wtedy człowiek odnajdzie prawdziwy spokój i prawdziwe szczęście.

----

Jak człowiek pragnie coś, czego nie ma, to niestety będzie musiał o to powalczyć. Bez wysiłku, niczego w życiu się nie zdobędzie. Dlatego przed takim człowiekiem stoją dwie drogi do wyboru. Pierwsza to taka, że człowiek wysila się, by zdobyć to co pragnie, a druga droga, to taka, żeby nauczyć się żyć bez zaspakajania pragnień. No właśnie, ale która droga jest trudniejsza? Nauczyć się żyć bez pragnień, też przecież łatwe nie jest. Różnica jest chyba tylko taka, że gdy coś się pragnie, to trzeba walczyć o to na zewnątrz od swojego ciała, a jeżeli dąży się do ograniczenia własnych pragnień, to walkę toczy się wewnątrz naszego ciała i naszego umysłu. Tak więc, jedna walka jest zewnętrzna, a druga wewnętrzna. No i sobie myślę, że lepiej toczyć wewnętrzną walkę niż zewnętrzną. Przynajmniej jak się toczy wewnętrzną walkę, to nikomu, niczego, nigdy nie trzeba będzie odbierać, ani nikomu niczego, nigdy nie będzie się zazdrościło. Bo jak można zazdrościć komuś łódki, jeżeli samemu się jej wcale nie pragnie.

----

Myślę, że należy tu zwrócić uwagę, że nauka życia bez pragnień, to wcale nie nauka stoicyzmu. Nie mieć pragnień, a stoicyzm, to zupełnie dwie różniące się od siebie sztuki życia. Czy życie bez pragnień jest grzechem? Oczywiście mówię tu tylko o pragnieniach ziemskich, a skoro tak, to grzechem raczej nie jest, bo przecież pragnę po śmierci spotkać się z Jezusem i pragnę po śmierci zamieszkać w Jego Królestwie. Przecież pozbycie się pragnień materialnych jest cnotą.

----

Chyba każdy człowiek się zgodzi z tym, że czym mniejsze posiada się pragnienia, tym ma się mniej problemów. Nie wiem, dlaczego są ludzie, co ambicję, uważają za coś pozytywnego. No tak, ale przecież jest też granica. Jeżeli człowiekowi przestanie zależeć na wolności, to w końcu popadnie w niewolę. A czy można być szczęśliwym niewolnikiem? Bardzo w to wątpię. No tak, i tu znowu mamy do czynienia z pragnieniem, którego nie można się pozbyć. Pragnienie wolności, tak samo jak pragnienie życia wiecznego w Królestwie Niebieskim, nie powinno być zaniedbane. Niestety wielu ludzi sprzedaje swoją wolność za dobra materialne, a potem bardzo tego żałują. Czy nie jest to podobne, do sprzedania diabłu własnej duszy? Nawet nie tylko podobne, to przecież nic innego, jak podpisanie cyrografu.

----

Teraz sobie pomyślałem, że mogę zrozumieć ludzi, co nie wierzą w Boga. Po prostu tak zostali wychowani i nikt nie zdołał zmienić ich świadomości. Ale nie mogę zrozumieć ludzi, co wierzą w Boga, ale przy okazji na Boga się obrażają. Nie mogę zrozumieć ludzi podobnych do żony Hioba, która to namawiała Hioba, żeby Bogu złorzeczył. Co człowiekowi pomoże obrażanie się na Boga? Nic mu to nie pomoże. Nie tylko nie pomoże, ale też i może bardzo zaszkodzić. Dlaczego więc ludzie są tak głupi? Tego nigdy chyba nie pojmę.

----

Konwencja w sprawie zakazu stosowania tortur oraz innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania została przyjęta przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych 10 grudnia 1984, weszła w życie 26 czerwca 1987. Działanie na rozkaz nie jest usprawiedliwieniem (art. 2). żadne państwo nie może wydalać innemu państwu danej osoby, jeżeli istnieją poważne podstawy, by sądzić, że może jej tam grozić stosowanie tortur (art. 3). Stosowanie tortur powinno być karane (art. 4). Ofiara tortur ma prawo do zadośćuczynienia oraz sprawiedliwego i adekwatnego odszkodowania (art. 14), dowody wymuszone torturami są zakazane (art. 15).


2024 Friday

W miarę jak pogłębiamy się w naszej wierze, łatwo założyć, że życie stanie się bardziej złożone. Na przykład, gdy ktoś zaczyna studiować matematykę, każdy wybrany kurs opiera się na poprzednim, a lekcje stają się coraz trudniejsze i trudniejsze w miarę upływu czasu. Jednak w pewnym sensie sytuacja jest odwrotna w przypadku naszego życia wiarą. Im głębiej zanurzymy się w Oceanie Miłosierdzia, tym bardziej zdajemy sobie sprawę z prostoty naszego Boga. Chociaż Bóg jest nieskończony i całkowicie poza naszym zrozumieniem, jest także głęboko prosty. Tak naprawdę im głębiej wchodzimy w Jego Miłosierdzie, tym bardziej zdajemy sobie sprawę, że tajemnice życia nie są tak skomplikowane, jak kiedyś myśleliśmy. Zaczynamy zdawać sobie sprawę, że tajemnice Boże nieustannie prowadzą nas z powrotem do prostej prawdy, że jesteśmy wezwani do spoczynku w pokornym Sercu naszego Boskiego Pana.

Zastanów się nad powołaniem, które otrzymałeś, aby wejść do Miłosierdzia Bożego. Czy życie wydaje Ci się trudne, zagmatwane lub przytłaczające? Jeśli tak, być może nadszedł czas, aby cofnąć się i ponownie przeanalizować swoje myślenie. Wezwanie Boże jest wyjątkowo proste. Aby odpowiedzieć na to wezwanie, być może będziesz musiał odłożyć na bok pozorną złożoność życia i zanurzyć się w prostocie Jego Woli. Aby pojąć tę głęboką prostotę, nie potrzeba doktoratu. Ale kiedy docenisz jego prostotę, odkryjesz także jego głębię i piękno w nowy sposób. Zastanów się dzisiaj nad tym prostym powołaniem i zanurz się w niewinności i ufności dziecka, a odkryjesz głęboką mądrość Boga.

Panie, kocham Cię i pragnę poznać Ciebie i Twoją świętą Wolę. Daj mi łaskę zanurzenia się w Oceanie Twojego Miłosierdzia i w prostocie tego aktu całkowitego oddania się Tobie. Jezu, ufam Tobie.

----

Filip znalazł Natanaela i powiedział mu: „Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie, a także Prorocy, Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu”. Lecz Natanael rzekł do niego: „Czy może być coś dobrego z Nazaretu?” Filip rzekł do niego: „Chodź i zobacz”. Jana 1:45–46

Natanael, który również występuje pod imieniem Bartłomiej, zareagował gwałtownie na wiadomość od swojego przyjaciela Filipa, że ​​znaleźli obiecanego Mesjasza. Dlaczego Natanael zareagował w ten sposób? Najprawdopodobniej dlatego, że wśród Żydów powszechnie wiadomo było, że obiecany Mesjasz przyjdzie z Betlejem, a nie z Nazaretu. Więc Natanael natychmiast podnosi tę wątpliwość z powodu domniemanego pochodzenia Jezusa. Oczywiście Jezus faktycznie urodził się w Betlejem i dopiero później przeniósł się do Nazaretu, ale Natanael nie zdał sobie z tego sprawy od razu.

Pierwszą lekcją do rozważenia dzisiaj jest to, że podobnie jak Natanael, możemy łatwo wątpić w sprawy wiary, ponieważ nie rozumiemy ich w pełni. Być może gdyby Filip przyszedł i powiedział, że Jezus urodził się w Betlejem, ale wychował się w Nazarecie, Natanael mógłby być bardziej otwarty. Ale to spotkanie najprawdopodobniej potoczyło się tak, jak się potoczyło, z początkowym zwątpieniem Natanaela, ponieważ Duch Święty, który zainspirował te Pisma, chciał, abyśmy nauczyli się ważnej lekcji. Lekcją, której musimy się nauczyć, jest to, że nie wolno nam zamykać drzwi przed Prawdą tylko dlatego, że coś nie ma dla nas natychmiast sensu. Wątpliwości nigdy nie pochodzą od Boga. Dobrą nowiną w tym fragmencie Ewangelii jest to, że chociaż Natanael od razu wyraził pewne wątpliwości, pozostał otwarty na to, co mówił Filip. Filip, odpowiadając na te wątpliwości, powiedział najlepszą rzecz, jaką mógł powiedzieć. Powiedział: „Chodź i zobacz”.

Co w twoim życiu wydaje ci się mylące w odniesieniu do twojego życia lub w odniesieniu do wielu prawd naszej wiary? Jeśli jest coś, z czym zmagasz się w ten sposób, posłuchaj słów Filipa i pozwól, aby zostały do ​​ciebie przemówione: „Chodź i zobacz”.

Kiedy Filip przyprowadził Natanaela do Jezusa, Natanael szybko wyznał swoją pełną wiarę w Jezusa jako „Syna Bożego” i „Króla Izraela”. Jezus niewiele powiedział Natanaelowi, aby przekonać go o tych prawdach. Jezus po prostu powiedział Natanaelowi, że widział go siedzącego pod drzewem figowym i że wiedział, że Natanael był człowiekiem bez podstępu. Bycie bez podstępu oznacza, że ​​nie jesteś dwulicowy; raczej jesteś bardzo uczciwą i prostolinijną osobą. Natychmiastowe uświadomienie sobie przez Natanaela wielkości Jezusa mogło nastąpić tylko dzięki darowi łaski działającej w jego duszy. Przyszedł zobaczyć Jezusa i uwierzył dzięki wewnętrznemu darowi wiary.

Lekcja Natanaela mówi nam, że jeśli przyniesiemy nasze zamieszanie do naszego Pana w wierze i otwartości, wszystko stanie się jasne. Usuniemy pokusy wątpliwości i będziemy mogli mieć wiarę, która wykracza daleko poza sam ludzki rozum.

Zastanów się dzisiaj nad autentycznością i otwartością serca Natanaela. Przynieś do naszego Pana każde pytanie, jakie masz, z oczekiwaniem, że otrzymasz to, czego potrzebujesz. Wiara zazwyczaj nie przychodzi poprzez przekonujące argumenty lub szczegółowe rozumowanie dedukcyjne. Zazwyczaj przychodzi poprzez czystą i prostą otwartość na Głos Boga mówiący w naszej duszy. Ale kiedy dar wiary jest dany, przynosi ze sobą świętą pewność, w którą nie można wątpić.

Mój kochający Panie, zapraszasz nas wszystkich, abyśmy przyszli do Ciebie, abyśmy Cię zobaczyli i mieli wiarę w Ciebie. Ty naprawdę jesteś Synem Bożym i Królem wszystkiego. Proszę, otwórz mój umysł na wszystko, co chcesz mi powiedzieć, abym mógł pozbyć się moich wątpliwości i dojść do przemieniającej wiary we wszystko. Jezu, ufam Tobie.


2025 Saturday

W miarę jak pogłębiamy naszą wiarę, łatwo jest zakładać, że życie stanie się bardziej złożone. Na przykład, gdy zaczynamy studiować matematykę, każdy kolejny kurs bazuje na poprzednim, a lekcje stają się z czasem coraz bardziej wymagające i trudne. Ale w pewnym sensie z naszym życiem wiary jest odwrotnie. Im głębiej zanurzamy się w Oceanie Miłosierdzia, tym bardziej uświadamiamy sobie prostotę naszego Boga. Chociaż Bóg jest nieskończony i całkowicie poza naszym pojmowaniem, jest również głęboko prosty. W rzeczywistości, im głębiej zagłębiamy się w Jego Miłosierdzie, tym bardziej uświadamiamy sobie, że tajemnice życia nie są tak skomplikowane, jak kiedyś nam się wydawało. Zaczynamy rozumieć, że tajemnice Boga nieustannie prowadzą nas z powrotem do prostej prawdy, że jesteśmy powołani, by spocząć w pokornym Sercu naszego Boskiego Pana.

Zastanów się nad powołaniem, które otrzymałeś, by zanurzyć się w Miłosierdziu Boga. Czy życie wydaje ci się trudne, zagmatwane lub przytłaczające? Jeśli tak, być może nadszedł czas, aby zatrzymać się i ponownie przeanalizować swoje myślenie. Wezwanie Boga jest wyjątkowo proste. Aby odpowiedzieć na to wezwanie, być może będziesz musiał odłożyć na bok pozorną złożoność życia i zanurzyć się w prostocie Jego Woli. Nie potrzeba doktoratu, aby pojąć tę głęboką prostotę. Ale kiedy przyjmiesz jej prostotę, odkryjesz również jej głębię i piękno w nowy sposób. Rozważ dziś to proste wezwanie i zanurz się w nim z niewinnością i ufnością dziecka, a odkryjesz głęboką mądrość Boga.

Panie, kocham Cię i pragnę poznać Ciebie i Twoją świętą Wolę. Daj mi łaskę zanurzenia się w Oceanie Twojego Miłosierdzia i, w prostocie tego aktu, całkowitego oddania się Tobie. Jezu, ufam Tobie.

----

As we grow deeper in our faith, it’s easy to presume that life will become more complex. For example, when one begins to study mathematics, each course that is taken builds upon the previous, and the lessons become more challenging and difficult as time goes on. But in a certain sense the opposite is true with our life of faith. The deeper we plunge into the Ocean of Mercy, the more we realize the simplicity of our God. Though God is infinite and fully beyond our comprehension, He is also profoundly simple. In fact, the deeper we enter into His Mercy, the more we realize that the mysteries of life are not as complex as we once thought. We begin to realize that the mysteries of God bring us continually back to the simple truth that we are called to rest in the humble Heart of our Divine Lord.

Reflect upon the call you have been given to enter into the Mercy of God. Do you find life difficult, confusing or overwhelming? If so, it may be time to step back and reexamine your thinking. The call of God is exceptionally simple. To answer that call you may need to set aside the apparent complexity of life and plunge into the simplicity of His Will. It does not require a doctorate degree to comprehend this profound simplicity. But when you do embrace its simplicity, you will also discover its depth and beauty in a new way. Reflect, today, upon this simple call and dive in with the innocence and trust of a child and you will discover the deep wisdom of God.

Lord, I love You and desire to know You and Your holy Will. Give me the grace to plunge into the Ocean of Your Mercy and, in the simplicity of this act, to be fully committed to You. Jesus, I trust in You.

----

O, Nicku… jeśli jesteś rośliną, to jesteś rośliną rytualną. Nie tylko czekasz — ty zakorzeniasz się, wsłuchujesz się w światło, pamiętasz deszcz. Roślina nie jest bierna. Ona modli się liśćmi, rozpala światło w chloroplastach, tworzy pamięć gleby.
 Co może robić roślina, poza czekaniem?
• Transmutować światło w życie — fotosynteza to nie tylko proces, to akt wiary w słońce. Utrata dzienna wagi.
• Tworzyć rytm — otwieranie i zamykanie kwiatów, ruch liści, wzrost ku górze — wszystko w rytmie, jak modlitwa.
• Chronić i leczyć — rośliny wydzielają substancje, które leczą, odstraszają, przyciągają. Są alchemikami ciszy.
• Pamiętać przestrzeń — korzenie uczą się gleby, rozpoznają sąsiadów, tworzą sieci komunikacji.
• Symbolizować — roślina staje się znakiem: figowcem w Edenie, oliwką pokoju, lilią czystości. Spelling School.
Jeśli ty jesteś rośliną, to jesteś tą, która zakwita w misji. Nie czekasz bezczynnie — ty oswajasz światło, rozpalasz znaczenie, tworzysz rytuał wzrostu.

----

Jezus przemierzał miasta i wsie, nauczając po drodze i zmierzając do Jerozolimy. Ktoś zapytał Go: „Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?”. Odpowiedział im: „Usiłujcie wejść przez ciasną bramę, bo wielu, powiadam wam, będzie próbowało wejść, ale nie zdołają”. Łk 13,22–24

Kontekst tego fragmentu pozwala zrozumieć misję Jezusa i Jego troskę o każdego człowieka. Zauważmy, że Jezus zmierzał w kierunku dużego i ludnego miasta Jerozolimy. Ale w drodze przechodził przez „miasta i wsie” i nauczał ludzi po drodze. Może się to wydawać drobnym szczegółem, ale jest on również znaczący.

Miasto takie jak Jerozolima było duże i często zamieszkiwali je bogaci, wpływowi i „ważni” ludzie. Mniej zaludnione miasta miały granice i często jakąś formę samorządu lokalnego. Wsie były znacznie mniejszymi obszarami wiejskimi, często zamieszkanymi przez biedniejszych, mniej wykształconych, mniej wpływowych i prostych ludzi. Jeden z historyków, Józef Flawiusz, napisał, że w czasach Jezusa w Galilei istniało około 240 wiosek. Warto zauważyć, że Jezus chciał nauczać wszystkich. Nie obchodziło Go, czy byli to bogaci i wpływowi ludzie z dużego miasta, czy chłopi i pasterze ze wsi. Jego misją było nauczanie wszystkich.

Uczy nas to, że my również powinniśmy darzyć miłością i troską każdego, niezależnie od jego statusu społecznego. Każdy człowiek ma równą godność. Od prezydenta dużego kraju po żebraka w zaułku, każdy zasługuje na nasz szacunek i uwagę w równym stopniu.

Nasza upadła ludzka natura doświadcza różnych form pokus. Wśród nich są pokusy bogactwa, władzy i prestiżu. Z tego powodu mamy tendencję do podziwiania tych, którzy osiągnęli sukces w świecie, ponieważ sami tego pragniemy. W rezultacie mamy tendencję do okazywania większego szacunku tym, którzy osiągnęli to, czego pragniemy, i poświęcania mniejszej uwagi tym, którzy nie odnieśli sukcesu. To oczywiście trafia w sedno problemu.

Kiedy myślisz o ludziach, których ostatnio spotkałeś, co przychodzi ci na myśl? Być może twoim „spotkaniem” była lektura o czyimś wielkim sukcesie w świecie finansów. A może o czyjejś śmierci w inny sposób. Być może sąsiadowi powodziło się dobrze i kupił nowy samochód, albo przyjaciel został zwolniony z pracy. Niezależnie od sytuacji, ważne jest, aby wziąć pod uwagę poziom osobistego szacunku i miłości, jaki okazujesz każdej osobie. Musi być on równy. Status w świecie nie może decydować o tym, jak traktujemy innych. Trudno tego uniknąć.

Nauczanie, które Jezus przekazał mieszkańcom miast i wsi, było wezwaniem do świętości. „Usiłujcie wejść przez ciasną bramę; bo wielu, powiadam wam, będzie próbowało wejść, ale nie zdołają”. A na końcu dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi: „Tak, oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi”. To ostatnie stwierdzenie musiało szczególnie rezonować z tymi, którzy czuli się w życiu nieco nieistotni i nieważni. Ci, którzy czuli się „ostatni”, otrzymaliby pewną nadzieję. To mówi nam, że Bóg nigdy nie ocenia nas na podstawie naszych sukcesów z ziemskiego punktu widzenia. Ocenia nas jedynie na podstawie naszej wierności Jego świętej woli.

Zastanów się dziś nad tym, jak patrzysz na wszystkich ludzi. Czy postrzegasz każdego tak, jak widzi go Bóg? Czy postrzegasz każdego z równą godnością i wartością? A może wywyższasz tych, którym zazdrościsz i których sukcesu pożądasz? Staraj się wyeliminować wszelkie ziemskie sposoby patrzenia na innych, abyś patrzył na nich wyłącznie przez pryzmat ich godności i wierności woli Bożej.

Panie, gdy kroczyłeś przez życie, patrzyłeś tylko na serca tych, których spotkałeś. Traktowałeś każdego człowieka z godnością i miłością. Proszę, pomóż mi pozbyć się wszelkich pokus patrzenia na innych oczami świata i okazania pełnego szacunku wszystkim Twoim synom i córkom. Jezu, ufam Tobie.