CALENDAR   HOME  02_MUSIC   03_PAINTINGS   04_POLITICS   05_BOOKS   06_MOVIES   07_SAINTS   08_SOFTWARE   09_PRZYJACIELE 10_OBJAWIENIA  11_DICTIONARY 12_PHOTOGRAPHY 13_ACCOUNTING  

01_January   02_February   03_March   04_April   05_May   06_June   07_July   08_August   09_September   10_October   11_November   12_December   13_Opłaty    11_May  Back   Next

Spelling School

 


2023 Thursday

Teraz rozumiem dlaczego pycha, to jeden z największych grzechów. Wydaje mi się, że pyszny człowiek nie jest zdolny do zgody z drugim człowiekiem, bo wydaje mu się, że jest lepszy od drugiego człowieka, albo nawet jak mu się tak nie wydaje, to taki człowiek nie potrafi się ugiąć i poprosić o pomoc. Pyszny człowiek staje się nieprzejednany, a w związku z tym, nawet, jak taka osoba dostanie zaproszenie do Królestwa Niebieskiego, to i tak z tego zaproszenia nie skorzysta, bo albo mu nie wypada, albo nie chce się poniżać, albo myśli o sobie, że jest zbyt dobry i doskonały, żeby z zaproszenia korzystał. Tak sobie myślę, że to właśnie pyszni ludzie wybierają piekło od Królestwa Niebieskiego dobrowolnie. Każdy inny człowiek bez zastanowienia padnie na kolana przed Jezusem i poprosi o przebaczenie, ale pyszny człowiek tego nie zrobi. Pyszny będzie wolał cierpieć całą wieczność, niż się zmienić i tym samym zmienić swoją przyszłość na lepszą.

----

Teraz się zastanawiam, czy można kochać diabła będąc ciągle w pełni sił? Myślę, że to pytanie należy rozłożyć na czynniki pierwsze. Diabeł, do byt, który pragnie zniewolić człowieka, albo go uzależnić od siebie. Młody silny człowiek, to byt, który ceni sobie wolność i niezależność. No i co się dzieje, jeżeli młody, ciągle silny i sprawny człowiek, spotka na swojej drodze diabła, który będzie chciał go zniewolić? Może łatwiej odpowiedzieć sobie na pytanie, co ma zrobić już stary i schorowany człowiek, jeżeli spotka diabła na swojej drodze? No właśnie, stary człowiek, już nic nie może zrobić, bo po prostu brakuje mu sił. Wszystko co stary człowiek może zrobić, to oddać się w niewolę dla diabła. Ale, czy młody człowiek powinien zrobić to samo, czy też powinien walczyć z diabłem? Jezus uczył, że w przypadku jeżeli diabeł ciągnie nas kilometr, to idźmy z nim nawet dwa kilometry, a nie przeciwstawiajmy mu się. No właśnie, dlaczego rozmyślam nad tym, skoro znam odpowiedź? Może dlatego rozmyślam, bo chciałbym również i to zrozumieć, dlaczego jest to dla mnie dobre. No tak, jeżeli jestem młody i silny, to zamiast tracić energię na walkę, mógłbym wykorzystać ją właśnie na przechadzkę z diabłem. Walka, to przecież też nic przyjemnego, a ponadto można stracić przecież życie. Idąc i poddając się diabłu nie oznacza przecież, że sami stajemy się źli. Ale, jeżeli diabeł robi coś złego na naszych oczach, to oczywiście nie mamy wyboru i musimy zrobić wszystko co jest w naszej mocy, by przeciwdziałać złu, czynionemu przez diabła. Nawet, jeżeli mielibyśmy zapłacić za to własnym życiem. Stary człowiek już nie ma siły przeciwdziałać złu i tak sobie myślę, że dobrze by było, by o tym człowiek pamiętał za młodu. Człowiek zawsze powinien pamiętać o tym, że pewnego dnia będzie stary i już nie będzie miał siły walczyć ze złem, ani mu się przeciwstawiać. No właśnie, człowiek musi dokonać wyboru, czy chce się zabezpieczyć przed złem na starość, licząc na własne siły, czy też woli zaufać Bogu, że Bóg się nim zaopiekuje, gdy już sam sił nie będzie miał. Tak sobie myślę, że owszem, Bogu należy ufać zawsze, a szczególnie wtedy, gdy się już sił nie ma, ale jak się jest młodym człowiekiem, to trzeba robić wszystko, by złu przeciwdziałać. Bo przecież tak jak my pomagamy biednym i słabym ludziom w naszej młodości, tak też i Bóg będzie dbał o nas w naszej starości. Tak, taka właśnie jest prawda. Chyba odpowiedziałem sobie na swoje pytanie. Dziękuję Ci Boże za wszystko. Tak bardzo Cię kocham. Ciebie matko moja Maryjo, też przecież oczywiście bardzo mocno kocham. Oddałem się Tobie na własność i jest mi bardzo dobrze przy Tobie. Dziękuję za wszystko.

----

Teraz sobie myślę, że musiałem stoczyć walkę ze złem i w Polsce i również w Anglii. W Polsce ta walka była krótka i szybka, trwała tylko kilka lat. Właściwie, to cudem uratowałem swoje życie, ratując się ucieczką z pola bitwy, ale przyznać muszę, że straciłem wszystko co było materialne. W Anglii moja wojna ze złem była długa i powolna. Tu straciłem zdrowie i moją początkową niezależność też straciłem. Teraz już mogę się tylko poddać złu i oddać pod opiekę dla samego Boga. To ciekawe. Miałem bardzo piękne dzieciństwo, a potem dwa rodzaje wojny, jedną wojnę w Polsce, a drugą w Anglii. To prawda, poznałem i wschodnią i zachodnią agresję i wschodnie i zachodnie zło. I w Polsce przegrałem i w Anglii przegrałem, ale czy na pewno? Może właśnie sam fakt, że walczyłem ze złem jest tym co się Bogu podobało. To przecież nie jest ważne, kto tu wygra, a kto przegra, ale ważne jest to, kto duszę swoją ocali przed wiecznym potępieniem. Tak sobie myślę, że duszę ocaliłem, a skoro tak, to może wcale nie przegrałem swojego życia, a wręcz odwrotnie, wygrałem swoją wojnę ze złem. Bo przecież zło mnie nie przemogło i nie stałem się diabłem. Przyznać muszę, że taki święty jaki jestem dzisiaj, to przecież nigdy w swoim życiu taki nie byłem. Regularne przyjmowanie Ciała Jezusa Chrystusa, modlitwa i życie w celibacie, pamiętanie o tym, by Dzień Święty święcić, gotowość i radość, by nieść swój krzyż, miłość do swoich wrogów i każdego innego człowieka. Pewnie mógłbym dopisać jeszcze więcej, przyznać muszę, że Bóg i Maryja, całkowicie odmienili moje życie i moją duszę. Jestem Bogu za wszystko bardzo wdzięczny. Mogę chyba powiedzieć, że dobrze przeżyłem swoje życie, a jeżeli nie dobrze, to przynajmniej najlepiej jak to tylko potrafiłem. Innymi słowy, życia swojego raczej nie zmarnowałem. Dziękuję Ci Boże, że dałeś mi moje życie i nigdy mnie nie opuściłeś, ale zawsze nade mną czuwałeś. Gdy o tym sobie myślę, to czuję, że jestem bardzo szczęśliwy.

----

Teraz się zastanawiam, czy można usprawiedliwić fakt, że ktoś się skarży. Może zacznę od tego, że lepszy jest człowiek, który nigdy się nie skarży, niż taki co się skarży. A skąd ja to wiem, że ten co się nie skarży jest lepszy od tego co się skarży? To raczej proste pytanie. Po prostu dorośli ludzie się nie skarżą, a dzieci się skarżą. A zakładając, że dorośli są lepiej rozwinięci od dzieci, można dojść do wniosku, że nie skarżenie jest lepsze, niż skarżenie. Weźmy za przykład króla. Czy król, który rządzi swoim królestwem się skarży? Król, to nawet jakby chciał się skarżyć, to i tak nie może, bo nie ma komu się poskarżyć, chyba, że samemu Bogu. Tak więc dochodzę do wniosku, że król nigdy się nie skarży, a ponadto, król zwykle jest osobą dla większości godną naśladowania, tak więc lepiej chyba jest, gdy człowiek nie skarży, niż skarży. Po drugie, czytałem żywoty świętych i tam właśnie bardzo często wychwalana jest cnota niesienia swojego krzyża w ciszy i pokorze, a nie nieść swój krzyż ciągle narzekając. Tak, nikt nie lubi ludzi, co albo skarżą, albo się skarżą. Cnotliwi ludzie i święci nie skarżą się tak jak to robią dzieci. Dziecku można jeszcze wybaczyć to, że ciągle się skarży, bo gdy dziecko cierpi, to jeszcze nie jest na tyle wyćwiczone, by potrafić cierpliwie znosić swoje cierpienia. Ale dorosłemu, to po prostu nie wypada się skarżyć, tak samo jak i nie wypada się skarżyć dla króla. Tak więc, dochodzę do wniosku, że jeżeli ktoś jest dzieckiem, albo inwalidą, albo niedołężnym starcem, to jeszcze można jakoś zrozumieć, że taki człowiek się skarży, ale jeżeli człowiek jest już dorosły, to lepiej by dla niego było, gdyby nauczył się tak żyć, żeby nigdy nie musiał się skarżyć, tylko tak jak król, brał swój problem w swoje ręce i go po prostu sobie rozwiązywał.

----

Na kogo lub na co człowiek może liczyć. Wierzący człowiek zawsze liczy na Boga, a całą resztą stara się nie przejmować. Człowiek niewierzący, to zupełnie inny rodzaj ludzki. Taki człowiek, jak jest dzieckiem, to liczy na swoich rodziców. Jak jest dorosły, to liczy na siebie samego. Może również liczyć na swoich przyjaciół, a ponadto może liczyć na swoje pieniądze, które to, pomogą mu przetrwać trudny okres. A co ma zrobić człowiek, jeżeli nie ma pieniędzy, ani nie ma przyjaciół, a ponadto nawet na siebie już liczyć nie może? No cóż, taki człowiek zawsze może stać się człowiekiem wierzącym i oddać się pod Bożą opiekę. Bóg był, jest i będzie i Boga nigdy nikomu potrzebującemu nie zabraknie. Bóg jest kochany i kocha nie tylko Swoje Dzieci, ale wszystkich ludzi kocha, których stworzył, nawet tych, co się odwrócili od Boga i poszli własną drogą.

----

Co można powiedzieć o Anglikach? Chyba tylko tyle, że Anglicy chcą być lepsi, mądrzejsi i sprytniejsi od innych nacji i plemion. Ale dlaczego Anglicy tak bardzo chcą być tacy, to tego nie mogę pojąć. Może dlatego, bo większość Anglików przestało wierzyć w Boga? Być może tak właśnie jest. Zresztą, gdyby tak nie było, to nie byłoby to społeczeństwo klasowe. Anglicy wierzą w to, że im w wyższej klasie społecznej człowiek się urodzi, o tyle jest lepszy od innych ludzi. Zresztą Chrześcijanie chyba wierzą podobnie. Chrześcijanie wierzą w to, że o ile człowiek jest bliżej Boga, tym jest lepszy od innych ludzi, specjalnie od tych, co są skazani na całą wieczność do piekła. Myślę, że Angielska zasada podobna też jest do zasady komunistycznej, mówiącej, że nawet jeżeli grupa głupców nie jest mądrzejsza od jednego mądrego, to na pewno jest silniejsza. I dlatego, mało w tym kraju jest indywidualistów. Każdy w tym kraju, uczy się żyć w grupie, ponieważ w grupie będzie mu łatwiej przetrwać, a ponieważ jest to społeczeństwo klasowe, to w związku z tym w Anglii jest również bardzo silna przynależność klasowa. Innymi słowy, rolnik, czuje się rolnikiem, robotnik, czuje się robotnikiem, polityk, czuje się politykiem, a inteligent czuje się inteligentem, a arystokrata, czuje się arystokratą, a bankierzy, czują się bankierami. Każdy mocno utożsamia się z grupą do której należy, bo tak jak już pisałem w grupie będzie mu łatwiej przetrwać. Myślę sobie, że większość Anglików chce i pragnie długo żyć. I to też raczej wynika z braku wiary w życie pozagrobowe. Ale tak sobie myślę, że nawet jeżeli nie wierzą w Boga i życie pozagrobowe, to po co chcą długo żyć, jeżeli życie dla nich i tak jest tylko stratą czasu? Tego też pojąć nie mogę, bo przecież nawet jeżeli będą już na samym szczycie, to co im pozostanie, chyba tylko umrzeć i odejść w niepamięć. Chrześcijanie natomiast odwrotnie, nie chcą być lepsi, ale raczej gorsi, nie chcą być mądrzejsi, ale raczej pokorniejsi, nie chcą być sprytniejsi, ale raczej uczciwsi. No tak, w odróżnieniu od niewierzących, to dla wierzących, życie rozpoczyna się dopiero po śmierci. 

----

Boże najukochańszy, wolę być chory w Twoim Sercu, niż zdrowy z daleka od Ciebie. Wolę być biedny i wzgardzony, niż zadowolony z siebie, ale bez łączności z Tobą. Wolę być uważany za głupca, niż mieć zdrowy rozum, a jednak wątpić w Ciebie. Proszę Cię Boże, obyś nigdy mnie nie wywyższał, jeżeli wiesz, że to zmniejszy moją wiarę. Proszę Cię Boże, odbierz mi wszystko z tego świata, co można człowiekowi odebrać, ale wiary i samego siebie, nigdy mi nie odbieraj. Chce być wiecznie z Tobą, przy Tobie i nigdy nie chcę już iść przez życie samodzielnie. Boże najukochańszy, nigdy nie pozwól by drzwi do grzechu były ciągle otwarte. Proszę spraw, by się nie otwierały, nawet jak bardzo bym tego pragnął. Wiem teraz, że jestem słaby, wiem, że grzechy są kuszące. Wiem, że człowiek łatwo zapomina o tym co jest dla niego naprawdę dobre. Boże kochany, moim jedynym pragnieniem jest, żebym mógł już spocząć w Twoim sercu na wieczność. Nie mam innych pragnień i nie chcę ich mieć. O to Cię proszę i błagam, z całej mojej mocy. Kocham Cię i naszą Mamę Maryję.

----

There is a kind of arrogance in it, to take tomorrow for granted. These things exist, as Tolstoy wrote, only in the present.


2024 Saturday

„Poświęćcie ich w prawdzie. Twoje słowo jest prawdą. Jak mnie posłałeś na świat, tak i ja posłałem ich na świat. I poświęcam się za nich, aby i oni zostali poświęceni w prawdzie”. Jana 17:17–19

Co to znaczy „poświęcić” coś lub kogoś? Poświęcenie jest oczywiście terminem bardzo znanym w naszej wierze. Mówimy o konsekracji chleba i wina, które stają się Ciałem, Krwią, Duszą i Bóstwem Jezusa, naszego Pana. Poświęcenie ziemskich substancji, chleba i wina, przemienia je w samego Boga. Zatem „poświęcenie” jest słowem pełnym mocy.

Inne znane użycie tego słowa odnosi się do kobiet, które zostały powołane przez Boga do życia zakonnego, aby poświęcić się Bogu jako oblubienice Chrystusa. Stają się „osobami konsekrowanymi” poprzez złożenie ślubów wieczystych na całe życie. Są oddani, wyjęci ze świata i przedstawieni Chrystusowi w wyjątkowy sposób.

Wśród świeckich jest wielu, którzy poświęcili się naszej Najświętszej Matce, Najświętszemu Sercu lub naszemu Boskiemu Panu w jakiejś innej szczególnej formie pobożności. We wszystkich tych przypadkach „poświęcić” oznacza poświęcić, odłożyć na bok i uczynić świętym. Innym tłumaczeniem powyższego słowa „konsekrować” jest „uświęcać”.

„Uświęcić ich w prawdzie” oznacza uczynić ich świętymi przez prawdę. To jest modlitwa Jezusa z zacytowanego powyżej fragmentu. Ten werset pochodzi z pięknej Modlitwy Arcykapłana Jezusa, w której modli się do Ojca za swoich uczniów i za wszystkich, którzy ostatecznie staną się Jego uczniami – a to obejmuje także ciebie! Modlitwa Jezusa jest nie tylko skuteczna jako modlitwa, ale jest także skuteczna jako lekcja świętości. Jak stajemy się święci? Prosty. Pozwalamy, aby Słowo Ojca uświęciło nas w prawdzie. Innymi słowy, pozwalamy, aby święte Słowo Boże nas angażowało, rzucało nam wyzwania, zmieniało nas, wzywało nas od grzechu, wskazywało nam niebo i przemieniało każdy aspekt naszego życia. Słowo Boże jest Prawdą i staniemy się święci, jeśli zostaniemy przemienieni przez tę Prawdę.

W jakim sensie potrzebujesz, aby Prawda wypowiedziana przez Ojca w Niebie cię zaangażowała? Jakie prawdy naszej wiary szczególnie powinniście poznać, przyjąć, wyznawać i wierzyć? Jednym z najlepszych sposobów, aby odpowiedzieć na to pytanie, jest zaangażowanie się w dogłębną, modlitewną lekturę Słowa Bożego. Czytając Pismo Święte z modlitwą, otworzysz się na wszystko, co Bóg chce ci objawić. A gdy głos Boga będzie do ciebie przemawiał przez Jego Słowo, zostaniesz zaproszony do zmiany. Jego Słowo zwalczy zamęt i kłamstwa świata oraz zła i wprowadzi cię na drogę świętości, prawdziwej świętości i wewnętrznego poświęcenia.

Zastanówcie się dzisiaj nad przemieniającą mocą Słowa Bożego. Zastanów się, jak całkowicie pozwoliłeś, aby Jego Słowo przemówiło do ciebie, wywołało cię ze świata, oddzieliło cię do świętości i skierowało cię ku Sobie. Sięganie do Słowa Bożego musi stać się twoim codziennym duchowym pokarmem i musi malować ci obraz twojego chwalebnego życia, do którego jesteś powołany.

Mój Jezu, Słowo Ojca, Ty jesteś Prawdą samą. Jesteś Żywym Słowem, które przyszło, aby nas wyzwolić. Daj mi łaskę potrzebną do słuchania Twojego świętego głosu, aby Twoja Prawda wciągnęła mnie w głębiny mojej duszy i przemieniła mnie w osobę, do której mnie powołałeś. Otwieram się na Ciebie, drogi Panie, i na wszystko, co chcesz mi powiedzieć. Jezu ufam Tobie.


2025 Sunday

Czy lepiej jest wykonywać wielkie dzieła, czy małe poświęcenia? Łatwo dojść do wniosku, że jakaś wielka praca dla Boga jest o wiele lepsza niż jakakolwiek mała ofiara. Ale czy tak jest? Wszystko zależy od Woli Boga. Czasami podejmujemy się jakiejś „wielkiej pracy” dla Boga, ale ostatecznie nie jest to częścią Jego planu. Dzieło jest wielkie tylko wtedy, gdy jest wykonane, ponieważ Bóg je zainspirował i pozostaje tym, który je prowadzi. I odwrotnie, jeśli Bóg inspiruje bardzo małą ofiarę z twojej strony, a ty ją przyjmujesz i nią żyjesz, możesz być pewien, że ta mała ofiara przyniesie więcej dobra dla zbawienia dusz niż jakakolwiek inna ofiara, jaką mógłbyś wymyślić sam. W rzeczywistości próba zmuszenia Woli Boga do dostosowania się do twojej własnej woli nieuchronnie wyrządza więcej szkody Królestwu Bożemu niż pożytku, nawet jeśli twój pomysł wydaje się święty.

Do czego Bóg cię inspiruje? Jak jesteś powołany, aby służyć Jego świętej Woli? Szukaj Jego inspiracji w najmniejszych rzeczach. Może to być miłe słowo powiedziane do kogoś innego lub mała ukryta ofiara, której tylko ty jesteś świadomy. A jeśli On wzywa cię do zrobienia czegoś „wielkiego”, co inni zauważą, nie bój się tego, ale też nie bądź z tego przesadnie dumny. Czyń wszystko, wielkie czy małe, zgodnie z Wolą Boga, a odkryjesz, że wszystko, co robisz, jest naprawdę wielkie!

Panie, wierzę, że wielkość można znaleźć tylko w Twojej świętej Woli. Pomóż mi odłożyć na bok moje własne idee i plany, abym mógł szukać tylko tego, co jest w Twoim doskonałym Sercu. Pomóż mi pokornie przyjąć każdą małą ofiarę, o którą mnie prosisz, i mieć odwagę, aby czynić te rzeczy, które wydają się być poza moimi możliwościami. Niech słucham Ciebie i hojnie odpowiadam na wszystko, co mówisz. Jezu, ufam Tobie.

----

Is it better to do great works, or small sacrifices? It’s easy to conclude that some great work for God is far better than any small sacrifice. But is it? That all depends upon the Will of God. Sometimes we take on some “great work” for God but, in the end, it’s not part of His plan. A work is great only when it is done because God inspired it and remains the one leading it. Conversely, if God inspires a very small sacrifice on your part and you accept it and live it, then you can be assured that this small sacrifice will do more good for the salvation of souls than any other sacrifice you could ever dream up on your own. In fact, trying to force the Will of God to conform to your own will, inevitably, does more damage for the Kingdom of God than good, even if your idea seems holy.

What is it that God is inspiring you to do? How are you called to serve His holy Will? Look for His inspiration in the smallest of things. It may be a kind word spoken to another, or a small hidden sacrifice that only you are aware of. And if He is calling you to do something “great” that others will notice, do not be afraid of this, but do not be overly proud of it either. Do all things, great or small, in accord with the Will of God and you will find that all things you do are truly great!

Lord, I believe that greatness is found only in Your holy Will. Help me to set aside my own ideas and agendas so that I may seek only that which is in Your perfect Heart. Help me to humbly embrace every small sacrifice You ask of me, and to have courage to do those things which seem to be beyond my ability. May I listen to You and respond generously to whatever You say. Jesus, I trust in You.

----

Sure! Here’s a polished version of your email:


Subject: Availability for Upcoming Dates

Dear Helen,

I hope you’re doing well.

I wanted to check if you’re available to cover the following dates and times:

Additionally, if possible, would Lydia be able to cover the mornings?

I look forward to your response. Wishing you a wonderful day!

Best regards,
Nick

----

Dear Helen,

Thank you for your quick response—I really appreciate it!

I’m glad to hear you’re doing well. I’m also doing fine, thanks for asking.

I appreciate you confirming your availability and making arrangements with Lydia for the morning calls. That’s really helpful!

Looking forward to working with you.

Best regards,
Nick

----

„Ale kto wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Odźwierny otwiera mu, a owce słuchają jego głosu, tak jak pasterz woła swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A gdy wypędzi wszystkie swoje, idzie przed nimi, a owce idą za nim, bo znają jego głos”. Jana 10:2–4

Czy rozpoznajesz głos Pasterza? Czy On prowadzi cię każdego dnia, kierując cię ku swojej świętej woli? Jak bardzo jesteś uważny na to, co mówi każdego dnia? To jedne z najważniejszych pytań do rozważenia.

Rozpoznawanie głosu Boga to coś, z czym zmaga się wiele osób. Często istnieje wiele konkurujących ze sobą „głosów”, które mówią do nas każdego dnia. Od najnowszych wiadomości w nagłówkach, po opinie przyjaciół i rodziny, po pokusy wokół nas w świeckim świecie, po nasze własne, wykreowane opinie, te „głosy” lub „idee”, które wypełniają nasze umysły, mogą być trudne do uporządkowania. Co pochodzi od Boga? A co pochodzi z innych źródeł?

Rozpoznanie głosu Boga jest rzeczywiście możliwe. Przede wszystkim istnieje wiele ogólnych prawd, które Bóg już do nas przemówił. Na przykład wszystko, co zawarte jest w Piśmie Świętym, jest głosem Boga. Jego Słowo jest żywe. A kiedy czytamy Pismo Święte, coraz bardziej zaznajamiamy się z głosem Boga.

Bóg przemawia do nas również poprzez delikatne inspiracje, które skutkują Jego pokojem. Na przykład, gdy rozważasz pewną decyzję, którą możesz musieć podjąć, jeśli przedstawisz tę decyzję naszemu Panu w modlitwie, a następnie pozostaniesz otwarty na wszystko, czego On od ciebie chce, często Jego odpowiedź przychodzi w formie głębokiego i pewnego pokoju serca.

Nauka rozpoznawania głosu Boga w codziennym życiu jest osiągana poprzez budowanie wewnętrznego nawyku słuchania, rozpoznawania, odpowiadania, słuchania jeszcze bardziej, rozpoznawania i odpowiadania itd. Im częściej słyszysz głos Boga, tym bardziej rozpoznasz Jego głos w najbardziej subtelny sposób, a im częściej słyszysz subtelności Jego głosu, tym bardziej będziesz w stanie podążać za Nim. Ostatecznie można to osiągnąć tylko poprzez stały nawyk głębokiej i podtrzymującej modlitwy. Bez tego będzie bardzo trudno rozpoznać głos Pasterza, gdy najbardziej Go potrzebujesz.

Zastanów się dziś, jak bardzo jesteś uważny na Boga w modlitwie. Jak wygląda Twoja codzienna modlitwa? Czy spędzasz czas każdego dnia słuchając łagodnego i pięknego głosu naszego Pana? Czy starasz się wyrobić w sobie nawyk, dzięki któremu Jego głos staje się coraz wyraźniejszy? Jeśli nie, jeśli masz trudności z rozpoznaniem Jego głosu, to podejmij decyzję o ustanowieniu głębszego nawyku codziennej modlitwy, aby to był głos naszego kochającego Pana, który prowadzi Cię każdego dnia.

Jezu, mój Dobry Pasterzu, mówisz do mnie każdego dnia. Nieustannie objawiasz mi swoją najświętszą wolę dla mojego życia. Pomóż mi zawsze rozpoznawać Twój łagodny głos, abym mógł być prowadzony przez Ciebie przez wyzwania życia. Niech moje życie modlitwy stanie się tak głębokie i podtrzymujące, że Twój głos zawsze będzie rozbrzmiewał w moim sercu i duszy. Jezu, ufam Tobie.