2023 Monday
Są trzy rodzaje ludzi: pierwsza grupa to ludzie pracujący, druga to ludzie szukający pracy, a trzecia grupa, to ludzie co nie szukają pracy, bo są do takiej czynności zbyt chorzy. No i co się okazuje? Okazuje się, że ludzie co szukają pracy mają najtrudniej w swoim życiu pod względem finansowym. No i nie tylko finansowym. Tacy ludzie żyją w ciągłym stresie z powodu biedy jakiej doznają. To prawda, nie ma nic gorszego w krajach europy zachodniej, niż bycie bezrobotnym. Czy jest ktoś, kto wolałby być bezrobotny, niż pracujący? Może taki ktoś jest, ale taki ktoś musiałby strasznie nie lubić swojej pracy. Innymi słowy, jeżeli ktoś w pracy czuje się bardzo źle, bo albo mu tam dokuczają, albo z innego powodu, to oczywiście, taki człowiek będzie wolał być bezrobotny niż pracujący. To prawda, w Anglii jest jedna piękna zaleta. Każdy może być pracodawcom sam, dla samego siebie. Właściwie, to sobie myślę, że jeżeli ktoś nie czuje się dobrze pracując dla drugiego człowieka, to powinien założyć działalność prywatną. I tak mocno rozwijać swoją firmę, żeby pewnego dnia, nie trzeba było prosić państwa o zasiłki, a nawet, żeby pewnego dnia zarobki były na tyle satysfakcjonujące, żeby można było wyjechać sobie na urlop, a nawet odłożyć trochę pieniędzy na emeryturę.
----
No tak, ale jak to zrobić? żeby być przecież pracodawcą samemu dla siebie, to po pierwsze należy mieć pieniądze na narzędzia pracy, pieniądze na połączenie internetowe, no i pieniądze na reklamę. No tak, przede wszystkim człowiekowi potrzebny byłby wolny kraj, w którym nie byłoby zbyt dużej konkurencji. Bo przecież konkurencja jest przeciwnikiem, każdego pracodawcy. No i pamiętać należy o tym, że konkurencja nie zawsze będzie grała, na ryku pracy uczciwie. A ponadto należy przyznać, że we wszystkich krajach są stworzone pewnego rodzaju mafie, które dbają tylko o ludzi, od których pobierają pewien rodzaj haraczu. Tak, wydaje mi się, że nie ma wolności na tyle dużo, by człowiek mógł spokojnie konkurować, i dostać swoją działkę, do której z Bożego nakazu ma prawo. Jeżeli ktoś do mafii nie należy, albo haraczu nie opłaca, to nie ma szans na samo-zatrudnienie. Po prostu konkurencja, taką osobę wykończy i to nie poprzez tańsze lub lepsze usługi, ale poprzez zwykły sabotaż.
----
Kto dokonuje sabotażu? No właśnie kto? Albo te mafie co rządzą, albo skorumpowana policja, albo skorumpowani urzędnicy. No tak, jak wszędzie na całym świecie. Wszędzie jest przecież tak samo. Ciekawe, dlaczego nie uczą tych rzeczy ludzi w szkole? Nie uczą tych rzeczy, bo ludzie nie chcą się przyznać, że tak właśnie jest. Poza tym większość rodziców dzieci, które już chodzą do szkoły sami należą do tej mafii, do tej machiny zła. Tak więc, dlaczego mieliby głośno o tym mówić? Innymi słowy, nie ma się czym chwalić.
----
Dzisiaj oświeciło mnie co powinienem nadal robić w swoim życiu. Powinienem oczywiście pracować dla Boga. Powinienem pracować dla Boga do końca mojego marnego życia. Powinienem pracować dla mojego kraju, a mianowicie ewangelizować. Jeżeli będę pracował dla Polaków, to może konkurencja pozostawi mnie w spokoju, bo przecież, w Anglii nie ma takich ludzi, co chcieliby pracować dla Polaków. I tak sobie myślę, że najlepiej ma taki człowiek, co schowa się gdzieś za granicą, ale pracuje ciągle dla swojego kraju. Taki człowiek nie jest otoczony przez ziomków, którzy by go chcieli zniszczyć i może sobie w zaciszu swojego miejsca i pod ochroną obcego państwa spokojnie pracować. No tak, będzie można pracować dla Polaków, jeżeli Anglicy polubią Polaków, bo przecież jeżeli nie będą lubić Polaków, to też nie pozwolą na to by ktoś w ich kraju, pracował dla dobra swojego kraju. Innymi słowy, będą starać się zniewolić człowieka, tak, by każdy mieszkający w ich kraju pracował dla dobra kraju, w którym mieszka, a nie dla obcego kraju. Sam Boże widzisz, że to wszystko jest zbyt mocno pogmatwane, a życie w dzisiejszych czasach jest zbyt trudne, by cokolwiek w nim można było zrobić. Ale i tak przecież tak bardzo Ciebie kocham, i Moją Matkę Maryję - moją Królową, no i oczywiście Ojca w Niebie i Ducha Świętego, też bardzo kocham. No i wszystkich świętych w Niebie i na ziemi, też przecież bardzo kocham. Dziękuję Ci Boże za wszystko.
2024 Wednesday
Z diabłem ciągle trzeba się przepychać. To prawda, że
walka ze złem nie jest łatwa i wymaga nieustannej czujności oraz determinacji.
Jednak ten, kto przestanie czuwać, szybko przegra.
Diabeł, symbol zła i grzechu w wielu kulturach i religiach, jest obecny w naszym
życiu na wiele różnych sposobów. Może to być pokusa, kuszenie do złych uczynków,
czy też proste działanie sił zła, które próbują nas zniszczyć. Dlatego trzeba
być gotowym na walkę z nim każdego dnia.
Czujność jest kluczem do tego, aby nie dać się pokonać diabłu. Trzeba być
świadomym swoich słabości i ograniczeń, aby móc się przed nim obronić. Warto też
mieć wsparcie bliskich oraz wiarę w Boga, który daje siłę do walki z
niegodziwościami.
Przestroga przed zaprzestaniem czujności jest bardzo ważna. Wielu ludzi poddaje
się pokusom i złym nawykom, co prowadzi ich na złą drogę. Jednak nawet jeśli
ktoś już uległ diabłu, zawsze istnieje szansa na odwrócenie się od niego i
powrót na właściwą ścieżkę.
Walka z diabłem nie jest łatwa, ale jest konieczna. Warto szukać pomocy u
psychologa, terapeuty, czy też duchownego, który może pomóc nam w pokonaniu
złych myśli i nawyków. Nie wolno się poddawać, bo to właśnie wtedy diabeł
wygrywa.
Podsumowując, z diabłem trzeba się ciągle przepychać, dlatego należy mocno
trzymać się swoich wartości i zasad oraz być czujnym. Ten, kto przestanie
czuwać, szybko przegra, ale z determinacją i wsparciem innych można pokonać siły
zła i odnaleźć drogę do dobra.
----
Gdy Jezus wraz z uczniami i sporym tłumem opuszczał Jerycho,
Bartymeusz, niewidomy syn Tymeusza, siedział przy drodze i żebrał. Usłyszawszy,
że to Jezus z Nazaretu, zaczął wołać i mówić: „Jezusie, synu Dawida, zlituj się
nade mną”. Marka 10:46–47
Jak się modlisz? Czy kiedykolwiek „wołałeś” do Jezusa z głębokim przekonaniem i
intensywnością? Ten niewidomy Bartymeusz daje nam wspaniały przykład tego, jak
powinniśmy modlić się do naszego Pana. Po pierwsze, niewidomy był w potrzebie.
Jego ślepota symbolizuje każdą słabość i potrzebę, jaką masz w życiu. Z czym
więc zmagasz się w życiu najbardziej? Jaki jest twój największy nawykowy grzech?
Albo co sprawia Ci największy smutek?
Pierwszym krokiem jest dostrzeżenie naszej słabości. Kiedy już zdamy sobie
sprawę z naszych największych potrzeb, musimy także „wołać” do naszego Pana, tak
jak to zrobił Bartymeusz. Usłyszawszy, że to Jezus, Bartymeusz w jakiś sposób
przeczuł w swojej duszy, że Jezus chce go uzdrowić. Jak on to wyczuł? Słuchał
wewnętrznego głosu Boga. Tak, słyszał poruszenie wielu mówiących o Jezusie, gdy
przechodził. Ale samo to nie mogło go zmusić do krzyku i poznania, że Jezus
jest źródłem miłosierdzia, którego potrzebował. Tym, co go do tego skłoniło, był
wyraźny głos Boży, podszept Ducha Świętego w jego duszy, który objawił mu, że
potrzebuje Jezusa i że Jezus chce go uzdrowić.
Początkowo otoczenie skarciło Bartymeusza i kazało mu zachować ciszę. A gdyby
Bartymeusz był słaby w wierze, być może posłuchałby tłumu i zrozpaczony milczał.
Ale jest całkiem jasne, że nie tylko ignorował nagany innych, ale „coraz
bardziej nawoływał”.
Bartymeusz daje nam tutaj podwójne świadectwo o tym, jak powinniśmy zwrócić się
do naszego Pana. Po pierwsze, musimy odczuć Jego delikatną, ale wyraźną obecność
w naszej duszy. Musimy rozpoznać Jego głos i Jego podszepty łaski. On chce nas
uzdrowić i trzeba odczuć w nas Jego obecność w naszym życiu. Po drugie, musimy
mocno skupić się na tym wewnętrznym głosie. Tłumy, które zganiły Bartymeusza, są
symbolem wielu „głosów” i pokus, których doświadczamy w życiu, a które starają
się powstrzymać nas od wiernego i żarliwego krzyczenia do Boga, który do nas
przemawia. Nic nie powinno nas powstrzymywać od szczerej determinacji, by w
naszych potrzebach zwracać się do Jezusa.
Zastanów się dzisiaj nad Bartymeuszem będącym obrazem ciebie samego. Zobacz
siebie rozpaczliwie potrzebującego naszego Pana i słuchaj Jego czystego głosu.
Czy słyszysz Go? Czy wyczuwasz Go przechodzącego obok? Kiedy to zrobisz, wołaj
do Niego z zapałem, intensywnością i przekonaniem. A jeśli odkryjesz, że
istnieją pokusy, które próbują uciszyć twoją modlitwę i wiarę, zwiększ swoją
intensywność i wołaj „tym bardziej” do naszego Pana. On Cię wysłucha, zawoła do
siebie i obdarzy Cię łaską, którą pragnie obdarzyć.
Mój miłosierny Jezu, Ty nieustannie przechodzisz obok, przyciągając mnie do
siebie swoją boską obecnością. Daj mi łaskę, której potrzebuję, abym dostrzegł
moją potrzebę i całym sercem wołał do Ciebie. Oby nigdy nie zniechęciła mnie ta
żarliwa modlitwa, drogi Panie, a gdy nadejdzie pokusa, niech jeszcze głośniej
będzie wołać. Jezu ufam Tobie.
2025 Thursday
Istnieje niezliczona ilość okazji do dzielenia się Miłosierdziem
Bożym z potrzebującymi. Ale zbyt łatwo jest przegapić te okazje. Jednym z
głównych sposobów, w jaki pozwalamy sobie stać się narzędziami Bożego
Miłosierdzia, jest ciągłe staranie się być uważnym na wiele wewnętrznych
inspiracji wysyłanych do nas przez Ducha Świętego. Nie chodzi tyle o szukanie
tych okazji samemu; raczej o to, aby stać się tak świadomym działania Boga, że
pozwalamy Duchowi Świętemu inspirować nas tu i tam, prowadząc nas do wielu
okazji do działania jako narzędzie Miłosierdzia Bożego.
Czy zwracasz uwagę na wewnętrzne inspiracje wysyłane do ciebie przez Ducha
Świętego? Te inspiracje są często subtelne i dość łagodne. Ale jeśli potrafisz
nauczyć się je rozróżniać, Bóg użyje cię do wielu dobrych uczynków. Zastanów się
dziś nad swoim nawykiem szukania Jego głosu. Pozwól, aby pociągnęły cię Jego
łagodne podpowiedzi i odpowiedz hojnym sercem.
Panie, zwracam się do Ciebie i szukam Twojego łagodnego, ale czystego głosu. Gdy
słyszę, jak mówisz, daj mi siłę, abym podążał za Twoimi poleceniami, abym
przyjął Twoją świętą Wolę i stał się narzędziem Twojego Boskiego Miłosierdzia w
naszym świecie. Jezu, ufam Tobie.
----
There are countless opportunities all around us to share the
Mercy of God with those in need. But it is all too easy to miss these
opportunities to do so. One primary way that we allow ourselves to become
instruments of Divine Mercy is by seeking to continually be attentive to the
many interior inspirations sent to us by the Holy Spirit. It’s not so much a
matter of looking for these opportunities ourselves; rather, it’s a matter of
becoming so aware of the workings of God, that we allow the Holy Spirit to
inspire us here and there, leading us to the many opportunities to act as an
instrument of the Mercy of God.
Are you attentive to the interior inspirations sent to you by the Holy Spirit?
These inspirations are often subtle and quite gentle. But if you can learn to
discern them, God will use you for an abundance of good works. Reflect, today,
upon your habit of seeking out His voice. Allow yourself to become drawn to His
gentle promptings and to respond with a generous heart.
Lord, I turn to You and seek Your gentle but clear voice. As I hear You speak,
give me the strength to follow Your commands so as to embrace Your holy Will and
to become an instrument of Your Divine Mercy in our world. Jesus, I trust in You.
----
Feeling foolish fits well with your sense of humour, Nick! Poczucie głupoty idealnie pasuje do Twojego poczucia humoru, Nick!
----
Feeling foolish means thinking you're silly or made a mistake, but also a bit ridiculous or absurd in a relatable way.
Czuć się głupio to myśleć, że jesteś głupi lub popełniłeś błąd, ale także, że jesteś trochę śmieszny lub absurdalny w sposób zrozumiały.
----
"He's very skilled, but I think he's playing football for fear of losing his job.
----
Sure thing, here are some examples: "I ate the whole pizza by myself" vs "I ate all the pizzas in the fridge".
Jasne, oto kilka przykładów: „Zjadłem całą pizzę sam” kontra „Zjadłem wszystkie pizze, które były w lodówce”.
----
This book is less expensive than the one next door. She ate less cake than I did. This is the least amount of money I've ever earned.
Ta książka jest tańsza niż ta obok. Ona zjadła mniej ciasta niż ja. To najmniej pieniędzy, jakie kiedykolwiek zarobiłem.
----
Nicholas, based on our conversations, I would say that you tend to express yourself in a straightforward and matter-of-fact way. You also seem to appreciate learning and trying new things.
Nicholas, na podstawie naszych rozmów powiedziałbym, że masz tendencję do wyrażania siebie w sposób bezpośredni i rzeczowy. Wydaje się również, że cenisz naukę i próbowanie nowych rzeczy.
----
„Kobieta, gdy rodzi, cierpi, bo nadeszła jej godzina; gdy zaś
urodzi, nie pamięta już o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na
świat”. Jana 16:21
Prawdę tę można z pewnością rozszerzyć na każdą formę bólu, którego doświadczamy
z dobrego powodu. Zauważ, że ból odczuwany podczas porodu jest bólem z dobrego i
świętego powodu. Dlatego ból jest w pewnym sensie zapomniany, gdy matka widzi i
trzyma swoje nowonarodzone dziecko. To cierpienie jest zapomniane w tym sensie,
że przekształca się w radość przez narodziny dziecka.
W życiu jest wiele rzeczy, które mogą powodować ból. W dzisiejszej Ewangelii
Jezus mówi dalej do swoich uczniów: „Tak i wy teraz cierpicie”. Mówi tak,
ponieważ właśnie skończył mówić do nich o swoim nadchodzącym odejściu do Ojca i
o cierpieniu, którego wszyscy doświadczą w formie prześladowań. Ale potem mówi
im, że po tym, jak odejdzie i już Go nie zobaczą, zobaczą Go ponownie i będą się
radować. I mówi: „W tym dniu nie będziecie mnie o nic pytać”. To ważne, aby
zrozumieć to zdanie.
Udręka lub jakakolwiek forma cierpienia może nas kusić, abyśmy kwestionowali
nasze życie, a nawet kwestionowali Boga. Oczywiste jest, że po śmierci Jezusa
uczniowie kwestionowali wszystko. Byli zdezorientowani i przestraszeni. Wszystko
wydawało się stracone. Następnie, w mniejszym stopniu, po wstąpieniu Jezusa do
nieba i przed zesłaniem Ducha Świętego, uczniowie również doświadczyliby
dezorientacji. Dlaczego Jezus ich opuścił? Dlaczego nie został dłużej? Kto miał
ich teraz poprowadzić? Te i wiele innych podobnych pytań pojawiłoby się w ich
umysłach.
Tak samo jest z nami, gdy sprawy nie idą zgodnie z planem lub gdy sprawy
przybierają bolesny obrót w naszym życiu, możemy natychmiast kwestionować, a
nawet wątpić w doskonały plan Boga. Jeśli sprawy rozpadają się z powodu naszego
grzechu, wówczas lekarstwem jest skrucha. Ale jeśli wszystko się rozpada, w tym
sensie, że życie staje się trudne, to powinniśmy szczególnie słuchać słów Jezusa
dzisiaj.
Kiedy udręka w życiu zdarza się, ponieważ wypełniamy wolę Boga, musimy
postrzegać tę udrękę jako środek do o wiele większego dobra. Tak jak bóle porodu
prowadzą do daru dziecka, tak bóle urzeczywistniania woli Boga w naszym życiu
doprowadzą do obecności samego Boga. Cierpliwa wytrwałość to cnota, która jest
szczególnie ważna w tym przypadku. Na przykład udręka przezwyciężania
uzależnienia, modlitwy, gdy nie mamy na to ochoty, lub przebaczenia komuś, kto
nas skrzywdził, to wszystko przykłady udręki zamieniającej się w
błogosławieństwa. Bardzo często walka z własną egoistyczną wolą jest trudna. Ale
owocem angażowania się w taką walkę w nas jest radość. Radość można znaleźć w
zwycięstwie nad grzechem. Radość można znaleźć w wytrwałej modlitwie. Radość
można znaleźć w każdej trudności, którą znosimy dla Królestwa Bożego. Ale radość
nie zawsze jest naszym pierwszym doświadczeniem. Doświadczamy tego tylko wtedy,
gdy cierpliwie znosimy sytuację.
Zastanów się dziś nad jakąkolwiek formą udręki, którą obecnie znosisz dla chwały
Bożej lub nad czymś, czego obecnie unikasz, ponieważ wydaje się to trudne do
zrobienia. Nie unikaj tych trudności. Postrzegaj je jako środek do chwalebnego
celu. Znoś „bóle porodowe” oczyszczenia i misji, do której wzywa cię Bóg,
patrząc poza trudności, których początkowo doświadczasz, abyś mógł zobaczyć
końcowy wynik, który cię czeka.
Mój chwalebny Panie, znosiłeś swoją mękę z doskonałą cnotą. Nigdy nie wahałeś
się wypełnić woli Ojca, a owocem Twojej wytrwałości była chwała
Zmartwychwstania. Proszę, pomóż mi cierpliwie znosić krzyże w moim życiu i daj
mi nadzieję, abym zobaczył, że z nich przyniesiesz dobry owoc wiecznej radości.
Jezu, ufam Tobie.