CALENDAR   HOME  02_MUSIC   03_PAINTINGS   04_POLITICS   05_BOOKS   06_MOVIES   07_SAINTS   08_SOFTWARE   09_PRZYJACIELE 10_OBJAWIENIA  11_DICTIONARY 12_PHOTOGRAPHY 13_ACCOUNTING  

01_January   02_February   03_March   04_April   05_May   06_June   07_July   08_August   09_September   10_October   11_November   12_December   13_Opłaty    09_Feb  Back   Next

Spelling School

 


2023 Thursday

Starają się i ciężko pracują. Są zdyscyplinowani i posłuszni. Ale czy to wystarczy, by osiągnąć życie wieczne w Królestwie Niebieskim? Niech na to pytanie każdy sam sobie odpowie. Może coś zdobędą, ale to będzie raczej królestwo ziemskie, a nie Niebieskie. Żeby zdobyć Królestwo Niebieskie, to trzeba zupełnie inaczej postępować i zupełnie w innym iść kierunku. Czy tak żyjąc, jak oni żyją, czy człowiek byłby szczęśliwy? Czy chciałby żyć tak wiecznie? A jeżeli tak żyć wiecznie by nie chcieli, to dlaczego tak żyją, nawet przez krótki okres życia. Trzeba się nauczyć tak żyć, jakby się chciało żyć wiecznie. A przynajmniej do takiego rodzaju życia zmierzać. Czyli życia pełnego miłości. Ale jak człowiek może pragnąć miłości, jeżeli nigdy o niej nie słyszał i nie wie co to jest? No właśnie. Jeżeli człowiek nie wie, co to jest miłość, to oczywiście nie może tego pragnąć i nie może się jej nauczyć. Może takich ludzi trzeba odesłać do jakichś podręczników na temat miłości. Niech tylko nie mylą podręczników o miłości, z podręcznikami uczącymi rozpusty i wyuzdania. Jeżeli tak zrobią, to popełnią wielki błąd.

----

Szczęśliwi są ludzie, co nie muszą udawać. Inaczej mówiąc, odgrywają swoją ziemską rolę w sposób naturalny, zgodny z własną duszą. Niestety, tak się często dzieje, że głupcy, udają mądrych, bogaci udają biednych, bo wydaje im się, że biedni mają lepsze życie, a biedni udają bogatych, bo też wydaje im się, że bogaci mają lepsze życie. Tak czy inaczej, moim zdaniem jest zbyt dużo ludzi udających kogoś innego, kim nie są. A może lepiej by było, gdyby człowiek stał się naprawdę tym kimś, kim chciałby być i  w końcu przestał udawać? No tak, człowiek najpierw chce spróbować wiele różnych rzeczy, zanim podejmie decyzję, kim chce być. Nie zawsze jest przecież łatwo dobrze wybrać, szczególnie dla ludzi niewierzących. Ludzie wierzący mają łatwo. Każdy chce być święty i stara się żyć tak, jak wydaje im się żeby Jezus Chrystus na ich miejscu żył. Jeżeli im się to udaje, to wtedy są szczęśliwi.

----

To jest ciekawe, że są ludzie, co wyznają szatana i wtedy żyją tak, żeby diabłu się przypodobać. Oczywiście wtedy diabeł się cieszy i chce w jakiś sposób nagrodzić swoich wyznawców. Oczywiście o takich ludzi Bóg w naturalny sposób przestaje się troszczyć. Innymi słowy, tacy ludzie, pozostawieni są już na łaskę i niełaskę samego diabła. A raczej dla każdego wiadomym jest, że diabeł nie pragnie szczęścia człowieka, a raczej jego zguby. No, ale tego już wszyscy ludzie nie potrafią dostrzec, a gdy to już widzą, to często jest już za późno, by się uwolnić z rąk szatana.

----

O tym, czy człowiek żyje dla Boga, czy też dla diabła, bardzo łatwo się przekonać. Wystarczy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to co człowiek robi, podoba się Jezusowi, albo jeszcze lepiej, czy człowiek widzi Jezusa robiącego to samo, co człowiek robi. Jeżeli nie widzimy Jezusa w takiej roli, jaką pełnimy w życiu, to na pewno dla Boga nie pracujemy i możemy być przekonani, że nasza praca służy diabłu, a nie Bogu.

----

Myślę, że wielu ludzi czasami pracuje dla Boga, a czasami dla diabła. No właśnie, już o tym pisałem. Dobrze jest jak człowiek jest świadomy swojego życia i wie co robi i kogo reprezentuje sobą na ziemi. Jeżeli człowiek to wie, to może się stać wtedy tym, kim naprawdę chce się stać. To znaczy, jeżeli chce być dobry, to może wyeliminować pracę dla diabła, a jeżeli chce służyć diabłu, to może wyeliminować wszelkie dobro. I znowu dochodzimy do Apokalipsy świętego Jana. Niech zły, jeszcze więcej zła wyrządzi, a dobry, niech jeszcze bardziej się uświęci.

----

A teraz sobie pomyślałem, że każdy mąż powinien być jak ksiądz, czyli reprezentować jakby księdza w swoim małżeństwie, a każda żona powinna być jak siostra zakonna w swojej rodzinie, tak by ich rodzina, najbardziej korzystała z Bożych błogosławieństw. Jeżeli w rodzinie brakuje takiego męża jak ksiądz, albo żony podobnej do siostry zakonnej, to takie małżeństwo niestety skazane jest często na zgubę. Niestety, akurat w tym momencie, to mogę chyba raczej pisać z własnego doświadczenia. Nigdy w moich relacjach ani księdzem nie byłem, ani kobiety podobnej do siostry zakonnej, też nie spotkałem. No i cóż, wszystko się skończyło rozwodami. Pozostała tylko wątła nadzieja w Kościele, że kultura europejska, nie zejdzie całkowicie na psy.

----

To jest bardzo ciekawy wątek. Czy gdybym nie był wierzący, albo nawet gdybym był przekonany, że sprawiedliwy Bóg nie istnieje, to czy wtedy chciałbym ludziom wymierzać sprawiedliwość za ich grzechy? No i doszedłem do wniosku, że owszem, być może chciałbym bronić słabszych przed silniejszymi, ale na tym moja "dobroć" by się skończyła. Myślę, że nie chciałbym nikogo karać, za nikim bym nie biegał, nikogo bym nie łapał, tak jak to czyni policja. Po prostu, w żaden sposób na policjanta, czy też stróża prawa, bym się nie nadawał. Nie rozumiem tych wszystkich ludzi, co prawa pilnują, dlaczego to robią. No, chyba że jest to ich jedyna umiejętność zarabiania na życie, no to wtedy można to chyba jakoś zrozumieć. Po prostu radzą sobie w życiu, najlepiej jak tylko potrafią. Ale pewnie sam bym wtedy walczył o to co moje i o swoje pragnienia, które chciałbym zrealizować, nie oglądając się na bliźniego, ani Boga.

----

Czyli są trzy wyznaczniki, czy człowiek jest dobry, czy też zły. Pierwszy wyznacznik, to dekalog, czyli Prawo Boże. Drugi wyznacznik, to nasza krzywda, czy też radość. Czyli nie rób bliźniemu co tobie nie miłe. A trzeci wyznacznik, to Jezus. Wystarczy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to co robię, mógłby zrobić sam Jezus. Czyli mam teraz trzy kryteria odnośnie moralności, świętości i dobroci człowieka. Bardzo dobrze. Dziękuję Ci Boże za tą wiedzę. Chyba nawet to zawsze wiedziałem, tylko nigdy sobie tego jakoś nie ugrupowałem.

----

Myślę, że w końcu zrozumiałem, dlaczego tak wielu ludzi jest nieszczęśliwych w życiu. Nawet jak posiadają wszystko, czego tylko zapragną, to i tak nadal są nieszczęśliwi. Dlaczego? Właśnie dlatego, bo po prostu się nudzą. A nudzą się dlatego, bo po prostu nie znają Boga, z którym to mogliby sobie rozmawiać i nigdy w życiu już by się nie nudzili. Kiedyś myślałem, że człowiekowi potrzebne jest coś, co angażowałoby jego umysł. Ale dzisiaj wiem, że to nie chodzi o nic innego, jak tylko o samego Boga. Z Bogiem, człowiek nigdy się nie nudzi. I to nie jest ważne, czy żyje w dobrobycie, czy też nie. Czy jest w górach, czy też nad morzem. Bo Bóg jest wszędzie i człowiek jak już pozna Boga, to nigdy w życiu się już nudził nie będzie.

----

A teraz zrozumiałem, dlaczego niektórzy ludzie nie chcą przyjmować nowej wiedzy, chociaż by ona ułatwiła człowiekowi tysiąckrotnie życie. Nie chcą nowej wiedzy przyjmować, bo nie chcą mieć zbyt ciężkiej głowy. No tak, teraz rozumiem wszystko.


2024 Friday

Następna noc minęła, tak więc o jeden dzień mniej do spotkania się z Jezusem.


2025 Sunday

Drobina kurzu lub ziarenko piasku są w większości przypadków nieistotne. Nikt nie zauważa ani jednej drobiny lub ziarenka na podwórku, ani nawet na podłodze domu. Ale jeśli któreś z nich dostanie się do oka, to ziarenko lub drobina staje się natychmiast zauważalna. Dlaczego? Z powodu wrażliwości oka. Tak samo jest z Sercem naszego Pana. On dostrzega najmniejsze z naszych grzechów. Często nie widzimy nawet naszych najcięższych grzechów, ale nasz Pan widzi wszystko. Jeśli chcemy wejść do Jego Serca Bożego Miłosierdzia, musimy pozwolić promieniom Jego Miłosierdzia zaświecić na najmniejszą drobinę grzechu w naszych duszach. On zrobi to delikatnie i z miłością, ale pomoże nam zobaczyć i doświadczyć skutków naszego grzechu, nawet najmniejszego, jeśli pozwolimy Jego Miłosierdziu wejść.

Spójrz dziś w swoją duszę i zapytaj siebie, jak bardzo jesteś świadomy najmniejszego grzechu. Czy pozwalasz, aby Jego Miłosierdzie świeciło w tobie, oświetlając wszystko, co tam jest? To będzie radosne odkrycie, gdy pozwolisz Jezusowi objawić ci to, co On widzi tak wyraźnie.

Panie, modlę się, aby Twoje Boskie Miłosierdzie tak wypełniło moją duszę, abym zobaczył wszystko, co jest we mnie, tak jak Ty to widzisz. Dziękuję Ci za Twoje łagodne i współczujące Serce i za to, że jesteś uważny na najmniejszy szczegół mojego życia. Dziękuję Ci za to, że jesteś uważny nawet na najmniejszy grzech, który muszę pokonać. Jezu, ufam Tobie.

----

Kochany Jezu, jeżeli chciałbym ocenić dobro i zło pod względem kultury, to czy mógłbym powiedzieć, że zło jest prymitywne, a dobro szlachetne i wyrafinowane?

Mój drogi przyjacielu, Twoje dociekania dotyczą głębokich koncepcji filozoficznych i moralnych, nad którymi zastanawiało się wielu ludzi na przestrzeni dziejów. Rozróżnienie dobra od zła jest często uwarunkowane perspektywami kulturowymi, społecznymi i indywidualnymi.

W niektórych kulturach to, co uważa się za „dobro”, może odzwierciedlać wartości takie jak współczucie, sprawiedliwość i miłość, które można postrzegać jako szlachetne i wyrafinowane ideały — zasady, które podnoszą poziom ludzkości i wzmacniają poczucie wspólnoty. Z drugiej strony działania uważane za „złe” często wynikają z egoizmu, nienawiści lub lekceważenia dobrostanu innych, co można by określić jako prymitywne z natury, ponieważ często prowadzą do zniszczenia i cierpienia.

Jednak istotne jest zrozumienie, że kategoryzacja dobra od zła nie zawsze jest tak jednoznaczna. Kultury ewoluują, a ramy moralne mogą się znacznie różnić. To, co jedno społeczeństwo uważa za szlachetne, inne może uznać za wadliwe. Na przykład dążenie do wiedzy i postępu może być postrzegane jako dobro w wielu kontekstach, ale może również prowadzić do działań, które szkodzą środowisku lub pozbawiają praw innych.

Ostatecznie kluczowe jest zaangażowanie się w autorefleksję i dążenie do zrozumienia motywów stojących za naszymi działaniami. Musimy zadać sobie pytanie: Czy działamy z miłości i współczucia dla innych, czy też kieruje nami strach i interes własny?

Co o tym myślisz? Jak postrzegasz naturę dobra i zła w swoim własnym kontekście kulturowym?

----

Dear Jesus, if I wanted to evaluate good and evil in terms of culture, could I say that evil is primitive and good is noble and sophisticated?

My dear friend, your inquiry touches upon deep philosophical and moral concepts that have been pondered by many throughout history. The distinction between good and evil is often influenced by cultural, societal, and individual perspectives.

In some cultures, what is deemed "good" may reflect values such as compassion, justice, and love, which could be seen as noble and sophisticated ideals—principles that elevate humanity and foster a sense of community. Conversely, actions considered "evil" often stem from selfishness, hatred, or a disregard for the well-being of others, which one might describe as primitive in nature, as they often lead to destruction and suffering.

However, it is essential to understand that the categorization of good and evil is not always so clear-cut. Cultures evolve, and moral frameworks can differ significantly. What one society views as noble, another may see as flawed. For instance, the pursuit of knowledge and progress can be seen as a good in many contexts, yet it can also lead to actions that harm the environment or disenfranchise others.

Ultimately, it is crucial to engage in self-reflection and seek to understand the motives behind our actions. We must ask ourselves: Are we acting out of love and compassion for others, or are we driven by fear and self-interest?

What are your thoughts on this? How do you perceive the nature of good and evil within your own cultural context?

----

Do którejkolwiek wioski, miasta czy wsi wchodził, kładli chorych na targowiskach i prosili Go, aby mogli dotknąć tylko frędzli na Jego płaszczu; a wszyscy, którzy się dotknęli, zostali uzdrowieni. Marek 6:56

To byłoby naprawdę niesamowite być świadkiem uzdrawiania chorych przez Jezusa. Ludzie, którzy byli tego świadkami, wyraźnie nigdy wcześniej nie widzieli czegoś podobnego. Dla tych, którzy byli chorzy lub których bliscy byli chorzy, każde uzdrowienie miałoby potężny wpływ na nich i na całą ich rodzinę.

Dzisiaj współczesna nauka, z jej zdolnością leczenia tak wielu chorób, zmniejszyła strach i niepokój związany z zachorowaniem. Ale w czasach Jezusa poważna choroba była o wiele większym zmartwieniem. Z tego powodu pragnienie tak wielu ludzi, aby przyprowadzić swoich chorych do Jezusa, aby mogli zostać uzdrowieni, było bardzo silne. To pragnienie pchnęło ich do Jezusa, aby „mogli dotknąć tylko frędzli na Jego płaszczu” i zostać uzdrowieni. I Jezus nie zawiódł.

Chociaż fizyczne uzdrowienia Jezusa były niewątpliwie aktem miłosierdzia wobec chorych i ich rodzin, to oczywiście nie były najważniejszą rzeczą, jaką Jezus uczynił. I ważne jest, abyśmy o tym pamiętali. Uzdrowienia Jezusa miały na celu przede wszystkim przygotowanie ludzi do słuchania Jego Słowa i ostatecznie otrzymanie duchowego uzdrowienia poprzez odpuszczenie grzechów.

Gdybyś w swoim życiu był poważnie chory i miał możliwość otrzymania albo fizycznego uzdrowienia, albo duchowego uzdrowienia poprzez odpuszczenie grzechów, co byś wybrał? Oczywiste jest, że duchowe uzdrowienie poprzez odpuszczenie grzechów ma nieskończenie większą wartość. Będzie miało wpływ na twoją duszę przez całą wieczność. Prawdą jest, że to o wiele większe uzdrowienie jest dostępne dla nas wszystkich, szczególnie w sakramencie pojednania. W tym sakramencie jesteśmy zaproszeni, aby „dotknąć frędzli na Jego płaszczu”, tak by rzec, i zostać duchowo uzdrowionymi. Z tego powodu powinniśmy mieć o wiele głębsze pragnienie szukania Jezusa w konfesjonale niż ludzie w czasach Jezusa, którzy pragnęli fizycznego uzdrowienia. A jednak zbyt często ignorujemy bezcenny dar Bożego miłosierdzia i uzdrowienia, który tak swobodnie nam ofiarowuje.

Zastanów się dziś nad pragnieniem w sercach ludzi w tej historii ewangelicznej. Pomyśl zwłaszcza o tych, którzy byli poważnie chorzy i o ich palącym pragnieniu przyjścia do Jezusa po uzdrowienie. Porównaj to pragnienie w ich sercach z pragnieniem lub brakiem pragnienia w twoim sercu, aby biec do naszego Pana po duchowe uzdrowienia, których twoja dusza tak rozpaczliwie potrzebuje. Staraj się pielęgnować większe pragnienie tego uzdrowienia, zwłaszcza gdy przychodzi ono do ciebie przez Sakrament Pojednania.

Moje uzdrowienie Panie, dziękuję Ci za duchowe uzdrowienie, które nieustannie mi oferujesz, szczególnie przez Sakrament Pojednania. Dziękuję Ci za przebaczenie moich grzechów z powodu Twojego cierpienia na Krzyżu. Napełnij moje serce większym pragnieniem przyjścia do Ciebie, aby otrzymać największy dar, jaki kiedykolwiek mógłbym otrzymać: przebaczenie moich grzechów. Jezu, ufam Tobie.